Co się dzieje?
O 4:49 wysłałem posta nr 145, w którym zapytałem Dunol o róż na policzkach, złożyłem deklarację, że dobrowolnie sutanny nie włożę i pojechałem na wieś reanimować moją drewnianą żaglówkę. Bidulka ma już 18 lat, przecieka jak sito, a sezon tuż, tuż. Wróciłem już o zmroku śmierdzący nie rybią łuską, ale rozpuszczalnikami, impregnatami i inną chemią. Zmęczony niemożliwie zajrzałem na forum. Spodziewałem się polemicznej odpowiedzi Dunol i może jeszcze kilku postów no i się zdziwiłem. Ostatni post miał nr 167!!!. Kiedy ja walczyłem z przeciekami żaglówki niczym ABW z prasowymi, na forum wrzało.
Leszek z Wisłocką pod pachą zapisał się na kurs Tajniki Duszy Kobiety w Aspekcie Zachowań Seksualnych z Ćwiczeniami Praktycznymi i nadzieją, że będą to przyjemne ćwiczenia. Nergal pomachała mu na drogę chusteczką i życzyła, ażeby ta nauka była kolejnym pięknym etapem innego, jakże pięknego życia. Do Nergal dołączyła Magda, a do niej Ewa z zapewnieniem, że bardzo jej podoba się, że wreszcie mówi się otwartym tekstem o potrzebach ciała i duszy. Nie ukrywam, że z tak licznej grupy Pań mówiących głośno o tym, o czym zwykle mówi się cicho (albo wcale) w zaciszu domowych ognisk, bardzo się ucieszyłem. Z obecności Ewy Magda ucieszyła się bardziej niż ja z całej grupy, ale zasmuciła mnie Nergal pytaniem o rozmowy intymne w związkach, mówiąc, że ona by chciała rozmawiać, ale u niej to temat tabu. Wtedy bratnią duszę w Nergal zobaczyłem, bo w moim związku to też prawie temat tabu, ale z tą różnicą, że to ja chcę rozmawiać. Jedyną pocieszającą refleksją była ta, że jakiś parytet spontanicznie zaistniał. W końcu Nergal zapytała, czy rzeczywiście nam mężczyznom jest źle w takich sytuacjach? Chciałem odpowiedzieć, że wręcz przeciwnie, że źle jest wtedy, kiedy się nie rozmawia, kiedy nie szuka się wspólnie sposobu na seksualne zaspokojenie obojga partnerów, ale nie zdążyłem. Odezwała się moja komórka, która odebrała entuzjastyczny SMS od Leszka. Chłopa poniosło gdzieś w dalekie strony i tak napisał: „Witam Nasze Miłe Panie. Nawet nie wyobrażacie Sobie jak mnie zmobilizowałyście do szukania innych materiałów np.Hinduska sztuka kochania (Kaljanamala), Owidiusza, lub Kamasutra. Wasza dyskusja jest natchnieniem i nadzieją że wszystko będzie dobrze. Nergal, te skrupuły właśnie dodają siły by następny etap życia mógł być wspaniały niż ten szary codzienny. Moje skryte marzenie to 97 lat takie jak mojej Mamy. Wspaniale Magdziu, że ruszyłaś tę zastygłą Ziemię / jak Kopernik/”.
Oczyma wyobraźni zobaczyłem Leszka pochylonego nad Kamasutrą. Zobaczyłem też Magdę, płonący stos i Dunol z zapałkami. Dziwicie się, że ją rozpoznałem? Jakiś czas temu Dunol odpowiedziała nowemu użytkownikowi forum, który jej nick potraktował jako rodzaj męski, że gdyby ją spotkał, to na pewno nie pomyliłby jej z mężczyzną. To i ja nie pomyliłem. Oj nie!
Ale Dunol wybierając taki nick sama sobie zaskórzyła. Tak tak - to właściwe słowo, które poznałem od rdzennych Wielkopolan nad Jeziorem Powidzkim. Oznacza poniesienie konsekwencji zalezienia komuś za skórę i bardzo mi się podoba! Podpisałaby dziewczyna raz jakiegoś posta własnym imieniem i funkcjonowałaby jako Julia, Natalia, Kaśka albo Marysia i wiadomo byłoby, że to kobieta z krwi i kości.
Ale powróćmy do meritum. W sumie rozumiałem inkwizycję. Za te wibratory i łechtaczki Magdzie nie tylko stos się należał, ale jeszcze łamanie kołem i inne wymyślne tortury.
Widząc, co się szykuje, Ewa stanęła między stosem a Dunol, otworzyła Pismo Święte i zaczęła czytać:
"Niech mąż oddaje powinność małżeńską żonie, a żona mężowi. Żona nie może swobodnie dysponować własnym ciałem, lecz jej mąż. Podobnie i mąż nie może swobodnie dysponować własnym ciałem, lecz jego żona. Nie uchylajcie się od współżycia małżeńskiego, chyba za wspólną zgodą i tylko na pewien czas, aby poświęcić się modlitwie. Potem znowu podejmijcie współżycie, aby nie kusił was szatan, wykorzystując waszą niepowściągliwość"
Dunol zamurowało. Puściła wiąchę łaciny (repetitio est mater studiorum), uczyniła jakiś tajemny ni to znak, ni to gest i nagle wyrzuciła zapałki.
- Uważam – powiedziała, - że ta dyskusja jest konieczna, bo może nowicjuszy uspokoić, a bywalców - podkształcić. Uspokoić - ponieważ w większości przypadków po prostatektomii można uprawiać seks.
Zamurowanie Dunol i mnie zamurowało. Zamurowało mnie tak bardzo, że zapomniałem zapytać o szczegóły, a Dunol mówiła dalej:
- Logiczne: jeśli kobieta ma PRAWO do seksualności, do orgazmu, to ktoś musi to prawo zrealizować, czy nie tak? Czyli małżeński obowiązek to teraz mają mężowie, nie żony.
- Dunol! – nie wytrzymałem – a jak ten obowiązek spełnić, kiedy druga strona rezygnuje ze swoich praw?
Dunol najwyraźniej takiej możliwości nie przewidywała, bo powiedziała tak:
- Wracamy do naszych forumowych problemów, gdy żona ma prawo, ale mąż
- nie może (bo np. nie ma wiązek),
- nie ma wcale ochoty (bo jest na hormonach).
I w tej sytuacji nic po podniecających wykładach, mądrych dyskusjach itp.
Literatura mówi, że w pierwszym przypadku nic nie da łykanie kilogramów viagry czy cialisu. Trzeba udać się do seksuologa, załatwić wstrzyknięcia specjalnego leku, a najlepiej przymierzyć się do implantu. I problem będzie rozwiązany.
- O żesz ty! – pomyślałem. – Łykam kilkogramy sildenafilu, dodatkowo reanimuję penisa pompką i to wszystko ma być na nic? Alternatywa też mnie nie podbudowała. Kłuć penisa? A za co? Nie jego przecież wina, że wiązki wycięli! Albo implant. Niezłe auto można kupić za kasę, którą na implant trzeba wyłożyć! Przyznaję, popadłem w depresję.
I wtedy odezwała się Magda.
- Być może – powiedziała, tylko większość mężczyzn dla tego obowiązku dałaby się pokroić.
Perspektywa pokrojenia pogłębiła mój stan, ale Wlobo sprytnie zmienił temat.
- Ewa – powiedział. - Ty się nie powołuj na religię w dyskusji o seksie bo ta instytucja rożne sprzeczne rzeczy na temat seksu wygaduje. Pamiętam, że ktoś przytoczył nie tak dawno na forum tekst jakiegoś świętego, który nakazywał spółkować tylko w celu urodzenia dzieci. To kościół przecież zrobił z seksu tabu.
Spółkowanie w celu urodzenia dzieci znowu przywołało mi obraz Dunol. To znaczy Dunol była na końcu, bo najpierw był arcybiskup Petz, później Poznań i Dunol, która mieszka w tym mieście.
SMS od Leszka zmroził mnie. Dosłownie, bo chłop dotarł już tam, gdzie nawet latem nie ma dodatnich temperatur. Tak napisał:
„Ewa; to kiedy tu się wyspać? Jestem na Dalekim wschodzie u Kałmuków. Gospodarz ma żonę i pięć córek, a zwyczaj tu jest taki, że dzielą się z gościem wszystkim, dosłownie. Ale spoko, daję radę. Wiesz jak było mi trudno wydusić moje pragnienie? Dzięki Wam przełamałem się. A co się dzieje w jurcie, to możesz sobie wyobrazić”.
Chyba Leszek się pomylił, bo to ja otrzymałem SMS-a do Ewy, ale jurtę, Leszka, panią Kałmukową i Kałmukówny sobie wyobraziłem.
Dalej Wlobo przyznał się do obowiązkowości i go zrozumiałem, bo perspektywa pokrojenia nie była zbyt zachęcająca, a Ewa puszczając oko zaczęła się tłumaczyć z Pisma Świętego. Uznałem, że niepotrzebnie, bo przecież dzięki niemu Dunol się nawróciła i Magda nie spłonęła na stosie.
Płonący stos natychmiast przywołał obraz Krakowskiego Przedmieścia, tyle że nie Magda przed nim stała, a Polska. Zobaczyłem też trzy tiry stojące w strefie niedozwolonego parkowania, którym Straż Miejska bezskutecznie próbowała założyć blokady na ogromne koła, coby zaprzyjaźniony laweciaż mógł wywieźć je za miasto. Z blokady nic nie wyszło, więc wkurzony strażnik miejski zaczął gnębić kierowców podchwytliwymi pytaniami o rodzaj ładunku.
- Kaftany bezpieczeństwa od NPK - usłyszałem odpowiedź jednego z kierowców. Początkowo nie mogłem rozszyfrować tego skrótu, bo w moim mieście jest np. MPK, ale Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w żaden sposób nie kojarzyło mi się z kaftanami, zwłaszcza bezpieczeństwa. Pomyślałem o Magdzie i zakładanej właśnie przez nią na forum Partii Niezależnych Kobiet, ale to PNK i też luźny związek z tym ubiorem. Na szczęście kolejnym podchwytliwym pytaniem strażnika miejskiego było to, co ten skrót oznacza.
- Naczelny Psychiatra Kraju - padła odpowiedź. Wszystko już zaczynało się układać w sensowną całość, kiedy w Magdę, która ledwie spod kosy uszła znowu diabeł wstąpił. Jej tekst, z którego w pamięci utkwiło mi zdanie, że nie włoży sutanny, aż prosił się o druzgoczący odpór. Spodziewając się tego pomyślałem, że jednak szkoda, że Magda sutanny nie włoży, bo gdyby ze swoim temperamentem przeniknęła najpierw do klasztorów żeńskich, a później męskich, to taki ferment by tam wprowadziła, że w niedługiej perspektywie czasowej Konkordat straciłby rację bytu, a budżet państwa zaoszczędziłby kilka miliardów złotych.
Odporu jednak nie było. Magda i Nergal porozmawiały sobie, świetnie się rozumiejąc i kiedy pomyślałem, że wszystko dobrze się skończyło, przyszedł post od Dunol:
„Nierozsądny człowiek mówi wszystko, co wie, rozsądny - wie, co mówi”.
Zaniemówiłem, nie wiedząc, do czego tę głęboko prawdziwą sentencję przypiąć, a jako zaniemówiony popadłem w kolejną depresję nie wiedząc, czy jestem rozsądnym człowiekiem, czy nie, bo sentencja Dunol mówi o mówieniu, a nie o zaniemówieniu!
Dobrej nocy krajanom, a dobrego dnia Australijczykom życzę.
Edward
PS.
PSA 2002-2007: 2,38-11,53; (f/t=0,60); Bps-OK; PSA 2008-2011: 3,10-8,74 (f/t=0,23); Bps 9/2011: Gl. 3+3; Scyntygrafia OK. 12/2011 LRP. Poj. ok. 100 cm3. Hist-pat: POMIMO SERYJNEGO BADANIA LICZNYCH WYCINKÓW NIE UDAŁO SIĘ WYKRYĆ OGNISKA PIERWOTNEGO W GK! PSA: do 10/2018<0,006; 2019: 0,010; 0,042; 0,019; 0,016; 0,027; 0,015; 0,022
2013-2015-wzrost guza wątroby i markera AFP. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist.pat.-rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. 3 x chemia TACE. 4.09.2016 - przeszczepienie wątroby.