
Uwagi do wykładu dietetyczki 17.09.22 r.
Po pierwsze, chaos informacyjny: nie trzymanie się tematu, nie skupienie się na zasadach żywienia przy raku prostaty, przy radioterapii, przy chemioterapii, przy hormonoterapii, a bieganie od ściany do ściany i wciskanie ogólników z podkreślaniem, że wszystkie diety są złe, a najlepsza jest piramida żywieniowa, liczenie kalorii i zajadanie chlebka pełnoziarnistego, mleczka i produktów mlecznych, warzywka i owoce. Ograniczać mięso i tłuszcze, dlaczego- bo tak. Jestem naukowcem i wiem co mówię, cuda się zdarzają – prawda? Nauka się rozwija, kiedyś zakazywano mleka przy raku prostaty, ale teraz już nie.
Śniadanie najwspanialszy posiłek w ciągu dnia – no brednie i to przestarzałe. Sama pani naukowiec mówi, że rano kortyzol podniesiony, a ja dodam, że i cukier, a jak dodamy jeszcze śniadanko z płatkami, mlekiem, dżemikiem, to nam cukier skoczy do nieba, to będzie wybuch insuliny, a za 2-3 godzinki po węglowodanowym śniadanku znowu jesteśmy głodni i znowu przekąseczka i tak cały dzień do 5-6 razy i to zgodnie z zaleceniami dietetyków – bo tak naukowcy ustalili. Przypominam pani dietetyk, że owoce i warzywa, a zwłaszcza owoce to węglowodany oraz żywy cukier. To ja pytam, kiedy organizm ma odpocząć i obniżyć poziom cukru? Na świętego dygdy i to są zalecenia oficjalnej nauki nawet dla cukrzyków. Dieta ketogeniczna leczy lub ogranicza skutki cukrzycy typu II, wycofuje insulinooporność, czyli główną przyczynę chorób metabolicznych, wycofuje stłuszczenie wątroby, obniża ciśnienie krwi, obniża poziom trójglicerydów, obniża wagę ciała. Od roku stosuję dietę nisko węglowodanową i wycofałem większość z tego co napisałem w poprzednim zdaniu oprócz cukrzycy, bo jeszcze jej nie miałem, ale za to stan przed cukrzycowy i owszem. Nie liczę kalorii, jem 2 posiłki dziennie, śniadanie jem w południe, drugi posiłek do 18-tej i nic więcej. Przerwa między ostatnim i pierwszym posiłkiem minimum 16, a częściej 18 godzin, co daje organizmowi czas na odpoczynek, obniżenie cukru, wyleczenie insulinooporności, spalenie tkanki tłuszczowej oraz na autofagię oczyszczającą organizm. Po 15 latach odstawiłem leki na nadciśnienie i mam je teraz na poziomie 110/75, a miałem 150/95. Waga o 18 kg w dół, chociaż ważyłem niezbyt dużo przed, bo 86 kg przy 180 cm wzrostu. Takie było moje pierwsze wrażenie po wykładzie.
Po przemyśleniu, muszę dołożyć.
Po drugie, wciskanie mitów niezgodnych z materiałami z wykładów lekarzy oraz z ogólnie dostępną wiedzą statystyczną. Dieta śródziemnomorska wcale nie sprawia, że Włosi mniej chorują na raka prostaty, a wręcz przeciwnie, bo o jakieś 20% więcej jest u nich zapadalności na tę chorobę niż w Polsce, co było chyba nawet pokazane na wykładzie jednego z doktorów.
Po trzecie, co przyznała sama dietetyczka, wzrasta zachorowalność na raka, nie tylko prostaty, ale cukrzycę i inne. A przecież piramida żywieniowa obowiązuje, ale najgorsze są diety inne niż piramidka.
I najważniejsze jest samopoczucie pani naukowiec, bo się czuje niepotrzebna. Nie pomyślała, że może dieta głównego nurtu jest zła albo przynajmniej nie dla każdego, bo sama to przyznała, że każdy człowiek jest inny i ma swoje uwarunkowania.
Po czwarte, dieta ketogeniczna - jak to jest, że ludzie sami ją stosują bez lekarza i dietetyka? No nie można tak robić, bo tam jest zły tłuszcz.
Żadnych argumentów po pokazaniu slajdu co jest zalecane do jedzenia dla ludzi z rakiem prostaty dlaczego tak należy się odżywiać? Żadnych.
Amerykańskie Towarzystwo jakieś tam nie zaleca suplementacji, dlaczego? Bo tak.
Dieta śródziemnomorska super, dlaczego? Bo tak.
Pijcie wodę, mały kieliszek czerwonego wina, wierzcie w cuda, bo się zdarzają, jestem naukowcem to mi wierzcie. Amerykańskie badania to, amerykańskie tamto, amerykańskie ble, ble, ble. Tyle z tego wyniosłem, przyznacie Państwo, że nadal nie wiem więcej niż przed wykładem. Koniec.