To moj pierwszy dzien i post na forum w temacie, ktory nas wszystkich tu przyprowadzil - rak prostaty, ktory tez mnie dotyczy.
Przepraszam za bledy ortograficzne i stylistyczne, szkoly skonczylem dawno a nawet bardzo dawno temu i jezyk polski z uwagi na to, gdzie mieszkam, nie jest jezykiem, którego czesto uzywanym.
Na imie mam Grzegorz, rocznik 1948, w zwiazku malzenskim 45 lat (minelo w ubieglym tygodniu), dzieci 2 +/- 40 lat, wnuki.
Zainteresowania - muzyka, fotografia (gralem w roznych kapelach amatorsko w kraju i tu gdzie mieszkam).
Mieszkam w Australii, w Melbourne, poza krajem ponad 30 lat, emeryt polski i australijski od ponad 5 lat.
Bez nalogow - palilem 50 lat, skonczylem 3 lata temu. Nietypowy, bo nie dosc, ze muzykujacy, to kompletnie nie zainteresowany alkoholem.
Dlatego na chalturach mi mowiono, ty jestes h.. nie muzykant, bo nie pijesz
Dlaczego wyjechalem - ciekawosc zycia, nowych wyzwan, lepszej przyszlosci dla dzieci, choc w kraju zylo mi sie dobrze.
Nie biore udzialu w bezsensownych dyskusjach na temat, ktora partia jest lepsza, ani kogo wybrac lub nie, bo uwazam, ze jestem blizej jak dalej na mojej drodze zycia i szkoda czasu na zmiane swiata.
Od ponad 30 lat pastylki na nadcisnienie, od 15 na cholesterol, no i ta prostata.
Od ponad 10 lat, moj lekarz ogolny (jestem z nim 25 lat) przy badaniu krwi wpisywal badanie PSA, ktore przez lata roslo:
2017 - 4.8 ng/ml,
2018 - 5.2 ng/ml
04.2019 - 5.8 ng/ml
i wtedy dostalem skierowanie do urologa.
Czekanie:
1.5 miesiaca na wizyte (nie lecze sie prywatnie),
6 tyg. na biopsje.
2 tyg. po biopsji spotkanie z urologiem w szpitalu i wiadomosc - agresywny rak prostaty, w skali Gleasona wysoko, 4+4.
Podczas wizyty urolog powiedzial bez ogrodek - jezeli są przerzuty do nerek, watroby, glowy, trzustki (to byłby ekstremalnie rzadki przypadek!) - nie mam zadnych szans, a ze mam juz swoje lata, zycie moje bylo ciekaw, bez zbytnich klopotow, to co mi powiedzial przyjalem spokojnie, spie spokojnie. Tylko powiedzialem, ze wrazie czego - byle nie bolalo.
Zaczalem czytac wszystko co jest w internecie (szczegolnie na stronach angielskojezycznych) u profesorow, doktorow, chorych po przejsciach, co moze byc dalej, i [moja] wiedza, a raczej niewiedza, byla [tym] wieksza im wiecej czytalem.
Między czerwcem 2019 a styczniem 2020 (tu tez sie nikomu nie spieszy jeśli nie prywatnie),
- MRI,
- badanie kosci,
- CT skan
- PAT PET skan
i wyszlo, ze rak jest tylko w prostacie (ale jak wiadomo, to nigdy nie jest gwarantowane nigdzie 100%).
Operacje otwarta usuniecie prostaty z wezlami i wszystkim co przy niej jest (ciupcianie, to juz historia od dawna zapomniana), wazne dla mnie bylo zycie lub smierc, wyznaczono mi na początek marca 2020.
Ale dowiedzialem sie z "moich studiow" i od dobrego kumpla z Polski, ktory mial usuwana prostate rok temu w kraju, o operacji sytemem da Vinci.
Ten kolega w W-wie zaplacil za swoją operacje 50 tys. zl.
Tutaj prywatne kliniki robia te operacje za ponad $25 tys., ale jest tez w Melbourne panstwowy szpital, PeterMac *) wybudowany kilka lat temu za prawie 8 mld dolarów, piekny, super nowoczesny, w ktorym lekarze z calego swiata lecza wszelkie choroby nowotworowe chorych z kazdego zakątka ziemi za darmo.
Niezupełnie. Chorzy leczeni "za darmo", czyli w ramach Medicare (=za pieniądze podatnika AU), muszą mieć obywatelstwo australijskie albo mieć wizę stałego pobytu (Permanent Resident). -zb
Moja operacja da Vinci [w Peter MacCallum Cancer Center]odbyla sie 31.03.2020
Nastepnego dnia pojechalem do domu z "torba u nogi" oraz dodatkowa na noc i rurą w pecherzu, którą usunieto po 14 dniach.
W miedzyczasie zapalenie drog moczowych, pieczenie, bol, boczne wycieki moczu, itp.
Trwalo to okolo 5 tygodni i w tej chwili moge powiedziec ([od operacji] uplynelo 10 tyg.), ze czuje sie dobrze, pieluche nosze, ale jest prawie sucha - przed operacja robilem cwiczenia miesni pod nadzorem fizjoterapeutki (ladna byla a majty trzeba bylo sciagacw dol)
Leków przeciwbolowych nie biore, mysle pozytywnie, bo zycie jest piekne mimo wszystko (przynajmniej tu gdzie mieszkam).
Tydzien temu mialem pierwsza wizyte [pooperacyjną] w szpitalu, w ktorym mnie operowano (tydzien przedtem zbadałem PSA ) i urolog powiformował mnie, że moj wynik PSA to 0.01 ng/ml
Czyli jest ok, ale mam pelna swiadomosc, ze wszystko z czasem moze sie zmienic; nastepna kontrola za 3 miesiace, w 2 roku badanie [PSA] co pol roku, w nastepnym [i kolejnych latach], co rok.
Wiem, ze wielu mężczyzn, szczegolnie tych 50 - 60 letnich, jest przerazonych wiadomoscia o raku prostaty, i trudno sie temu dziwic.
Ja do tego podchodze bez stresu, bo kijem Wisly nie zawrocisz a ja pochodze z pieknego Plocka.
To tyle na razie o mnie, na forum chyba dam sobie rade, bo dawno temu z kolegami prowadzilem kilka for muzycznych.
Pozdrawiam zaloge Gladiatorow i obiecuje, że jak wczytam sie w tematy bede bral wiekszy udzial w życiu forum.
Wiem co spotkalo admina tego forum, ale coz, takie jest zycie.
Nie pytajcie mnie o wyniki badań, bo sa one u moich lekarzy, wierze im w 100% a co bedzie, to bedzie .
_____________________
gregter pisze:panstwowy szpital, PeterMac
PeterMac, wlaściwie Peter MacCallum Cancer Centre, nie jest zwyklym szpitalem publicznym, ale dużym, super nowoczesnym. wiodącym onkologicznym centrum leczniczym, badawczym i edukacyjnym.
Peter MacCallum Cancer Centre
ABOUT US
Peter Mac is one of the world’s leading cancer research, education and treatment centres globally and is Australia’s only public hospital solely dedicated to caring for people affected by cancer. We have over 2,500 staff, including more than 580 laboratory and clinical researchers, all focused on providing better treatments, better care and potential cures for cancer.
https://www.petermac.org/
Post nieco przeformatowałam nanosząc konieczne poprawki.
-zb