kemoturf pisze:Nie chciałbym się tu wymądrzać, bo nigdy nikogo nie operowałem, ale dobrze oświetlone, powiększone i dobrze widoczne ople operacyjne, ma wg mnie przewagę nad dotykiem. Oczywiście dotyku brakuje, ale to zmysł, którego z konieczności trzeba używać gdy się operuje po omacku, bo tak wygląda operacja klasyczna. Tak więc dla "starego" chirurga dotyk ma znaczenie, dla "nowego" pewnie nie
Na serio uważasz, że tzw. operacja klasyczna, z rozcięciem powłok skóry (i czego tam jeszcze) na długości co najmniej 150 mm można nazwać "operacją po omacku"?
Mój operator takich operacji po omacku zrobił setki, a w rozmowie ze mną, powiedział, że wyciął gruczoł, odseparował wiązkę naczyniowo-nerwową, zrobił zespolenie cewki moczowej, usunął wszystkie węzły, które powinny być wycięte i jakoś nie narzekał, że wyszło, jak wyszło, bo taki miał dostęp.
Dwa lata temu miałem wycinany woreczek żółciowy i odbyło się to laparoskopowo. Operator, który to robił w kilka godzin po operacji przyszedł do mnie i skupił się nie na tym co wyciął, ale na naczyniaku wątroby, który zauważył podczas penetracji jamy brzucha, przez trokar z kamerą. Własnie w prawym boku miałem jedną z dziurek umożliwiających wejście narzędzia.
Ja myślę, że on o mało co nie trafił w ten ponad siedmiocentymetrowy naczyniak, co mogło się skończyć co najmniej krwotokiem i zagrożeniem dla mojego życia. Oczywiście to wszystko, to niedopatrzenie operatora, bo miał moje dokumenty, łącznie ze zdjęciami z USG czy płytą z MRI, ale i moje, bo mogłem to w momencie przybycia na salę operacyjną kolejny raz to przypomnieć.
Myślę, że gdyby operacja była klasyczna, to do takiego ryzyka mogłoby nie dojść.
Oczywiście to tylko moje doświadczenie z dwoma metodami operowania (3 operacje klasyczne, 2 laparoskopowe), ale wyniki operacji laparoskopowych czy robotowych nie przemawiają do mnie i nie sądzę, że operacje klasyczne odeszły/powinny odejść do lamusa.
Na szczęście bydgoskie CO nadal przoduje w prostatektomiach klasycznych, a tamtejsi lekarze zawsze są w elicie urologów.
Pozdrawiam
Armands
PS. Kolega z naszego forum był operowany z wykorzystaniem robota w szczecińskim szpitalu, a operacja była refundowana przez NFZ.
Jestem ciekaw jaki będzie efekt i czy robotyka w polskim wydaniu stanie się dla operowalnych prostatyków nadzieją na spokojne następne lata.