Strona 1 z 2

49l. PSA4.2ng/ml BxSatGl.3+3cT2a Akt.Obs.RARP Gl.?pT?

Nieprzeczytany post: 24 cze 2014, 22:43
autor: vikun
Witam wszystkich,

Proszę o poradę jaki rodzaj terapii podjąć w mojej sytuacji (wiek: 49 lat)?

Po powtórnej biopsji (tym razem saturacyjnej) otrzymałem następujący wynik:

"... w jednym z wycinków widoczny, zajmujący 30% powierzchni jego przekroju, ognisko gruczolakoraka (adenocarcinoma infitrans prostatae, Gleason 3+3=6) ..."


Lokalizacja: strefa obwodowa-wierzchołek-lewy płat.


PSA sprzed biopsji: 4,32 ng/ml

RM przed biopsją nie wykazał niczego niepokojącego.

Ogólne samopoczucie dobre, praktycznie brak typowych problemów urologicznych.

Wiem oczywiście o prostatektomi, ale to wyjście ostateczne.
Czy może w moim przypadku można zastosować "metodę aktywnego nadzoru", nie robić "nic" czekać i kontrolować?
Czy może NanoKnife? Słyszałem, że to może być "bardziej aktywna" metoda leczenia?
Czy koś tego już próbował i ma doświadczenie?

Będę wdzięczny za poradę.

VIKUN.

Nieprzeczytany post: 24 cze 2014, 23:41
autor: zosia bluszcz
Vikun,

1. Nanoknife to jest w dalszym ciagu eksperyment
2. Dla prof. Strickera kandydatem nie jestes- patrz nizej:
(po pierwszeTwoj rak zajmuje 30% obj. prostaty, kryterium jest <25%)

Who is suitable for a NanoKnife operation? according to prof. Stricker

While the technology is a breakthrough for men who have been diagnosed with prostate cancer, Professor Stricker adheres to a specific set of criteria that patients must meet in order to be suitable candidates for Nanoknife therapy

- a potentially life-threatening cancer with a Gleason Score of grade 7 or above
- a life expectancy greater than 10 years
- a cancer that is localised to a quarter or less of the gland
- a patient is unsuitable or refuses surgery or radiotherapy
- approximately 15 per cent of patients meet these criteria.

http://www.supportstvincents.com.au/surgical-breakthrough-for-prostate-cancer/


Jezeli znasz angielski polecam strone prof. Stricker'a. Jest tam rowniez artykul na temat aktywnej obserwacji
Osobiscie znam faceta, ktory wybral AS u Strickera kilka lat temu. Jedno, co jest pewne - nie robi to dobrze jego zonie na psychike.
NanoKnife niszczy raka wiec nie jest to juz AS.

Phillip Stricker - Prostate Cancer Doctor
http://www.phillipstricker.com.au/

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 07:15
autor: iwas
Witaj,
jesteś młody a na tym etapie choroby masz szansę na pełne wyleczenie. My otrzymaliśmy od Profesora informację, że u młodych mężczyzn tylko operacja, aktywne wyczekiwanie można zastosować u starszych mężczyzn. Jaką wybrać metodę operacji, to już sam musisz zdecydować, do wyboru masz metodę otwartą, laparoskopową i robotem Da Vinci. Najważniejsze to wybrać doświadczonego operatora. Poczytaj, pytaj, i nie czekaj długo z decyzją.

Pozdrawiam serdecznie
Iwona

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:04
autor: vikun
zosia bluszcz pisze:1. Nanoknife to jest w dalszym ciagu  eksperyment
2. Dla prof. Strickera kandydatem nie jestes- patrz nizej:
(po pierwszeTwoj rak zajmuje 30% obj. prostaty, kryterium jest <25%)

Who is suitable for a NanoKnife operation? according to prof. Stricker

While the technology is a breakthrough for men who have been diagnosed with prostate cancer, Professor Stricker adheres to a specific set of criteria that patients must meet in order to be suitable candidates for Nanoknife therapy

- a potentially life-threatening cancer with a Gleason Score of grade 7 or above
- a life expectancy greater than 10 years
- a cancer that is localised to a quarter or less of the gland
- a patient is unsuitable or refuses surgery or radiotherapy
- approximately 15 per cent of patients meet these criteria.




Dziękuję za odpowiedź,

jedno tylko sprostowanie: 30% to jak rozumiem nie 30% objętości stercza a tylko 30% jednej z pobranych (było ich 31) próbek. Pozostałe były czyste. Tak to rozumiem.
?
Nie wiem co z innym kryterium do nanoknifa: Gleason>=7; u mnie jest 6.
?

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:11
autor: vikun
iwas pisze:jesteś młody a na tym etapie choroby masz szansę na pełne wyleczenie. My otrzymaliśmy od Profesora informację, że u młodych mężczyzn tylko operacja, aktywne wyczekiwanie można zastosować u starszych mężczyzn. Jaką wybrać metodę operacji, to już sam musisz zdecydować, do wyboru masz metodę otwartą, laparoskopową i robotem Da Vinci. Najważniejsze to wybrać doświadczonego operatora.




Dziękuję za informację.

Co do operacji, to masz rację - pewnie jest najskuteczniejsza ale skutki uboczne mnie przerażają. Będę wdzięczny jeśli ktoś podzieli się ze mną swoimi doświadczeniami w tym zakresie.
Uważam, że operację klasyczną zawsze jeszcze zdążę zrobić, tak więc na dzień dzień dzisiejszy zastanawiam się nad nanoknifem, który niszczy raka i nie daje tak drastycznych skutków ubocznych.
Czy na form jest może ktoś, kto tego spróbował?

Pozdrawiam, VIKUN.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:19
autor: zosia bluszcz
Vikun,

Przepisz dokladnie opisy pierwszej i drugiej biopsji (z datami).
Czy saturacyjna byla robiona pod kontrola MRI?

Napisz co cie sklonilo do wykonania pierwszej biopsji
Od kiedy badasz PSA i jakie mialo wartosci ? (z datami)

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:28
autor: zosia bluszcz
Jezeli masz pod reka 30 tys EUR byc moze twoj rak bedzie mogl zostac potraktowany IRE w Niemczech:

Nanoknife Treatment


The Costs of the NanoKnife Treatment

The costs for NanoKnife-Treatment are 19, 519 Euro.

The treatment costs include:
Consultation with the doctors
Nanoknife Treatment
Anesthesia
One night hospital stay
MRI-Control of the pelvis next day


The Costs of the 3D-Biopsy-Work-Up and Nanoknife Treatment

The costs are 29, 900 Euro.


http://www.prostate-center.org/Prostate_Cancer_Treatment/Nanoknife.htm

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:31
autor: iwas
Vikun,
wiem, że operacja przeraża Ciebie, mojego męża też przerażała, ale jak poczytasz naszą historię to została zrobiona w ostatnim momencie. Starałam się opisać jak najbardziej dokładnie i obiektywnie przebieg diagnozy i leczenia. Czego obawiasz się, do operacji wcześniej można się przygotować, a skutki uboczne - na szali stawiasz swoje życie, zawsze podejmujesz jakieś ryzyko, tylko w którą stronę szalka przeważa?

Nie mam wiedzy o nanoknifie, w naszej sytuacji nikt z lekarzy nie wspominał o takim rozwiązaniu, a Twoja wydaje się podobna do naszej. Poczytaj różne opisane tutaj historie.

Życzę Ci podjęcia dobrej decyzji
Iwona

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 09:46
autor: vikun
zosia bluszcz pisze:Jezeli masz pod reka 30 tys EUR byc  moze twoj rak bedzie mogl zostac potraktowany IRE w Niemczech:



W Polsce robią to już 3 może nawet 4 ośrodki (W-wa, Bydgoszcz) a koszt podobno kształtuje się na poziomie 30-40 tys. PLN.
Chce się umówić z dr. Rogowskim, który robi to w szpitalu w W-wie na Goszczyńskiego. Wtedy będę wiedział więcej.
Pozdrawiam, VIKUN.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 10:18
autor: armands
Witaj Vikun

Ja jestem po cięciu załonowym, czyli po klasycznej prostatektomii i wcale nie uważam, się za drastycznie potraktowanego. Możliwe, że to najgorsze przespałem :)
Tak, a propos drastycznych metod, to dziś w radiu usłyszałem, że Polska przoduje w amputacji kończyn. Ponoć to bardzo opłacalne dla szpitali i często piła idzie w ruch. Nam na szczęście żadna amputacja nie grozi  :/  

Oczywiście powinieneś szukać najlepszej metody pozbycia się CaP-a, i jeśli masz na to warunki, to penetruj dobrze rynek. Jeśli taką metodę wybierzesz, to będę trzymał za Ciebie kciuki. 

Pozdrawiam
armands

PS. To tak w uzupełnieniu szokującej informacji o amputacjach
http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyczne/Specjalisci-w-Polsce-rosnie-liczba-amputacji-nog-w-wyniku-miazdzycy,139256,8.html

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 10:21
autor: iwas
Vikun poczytaj również historię leonardo556

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 10:25
autor: zosia bluszcz
W Polsce robią to już 3 może nawet 4 ośrodki (W-wa, Bydgoszcz) a koszt podobno kształtuje się na poziomie 30-40 tys. PLN. Chce się umówić z dr. Rogowskim, który robi to w szpitalu w W-wie na Goszczyńskiego. Wtedy będę wiedział więcej.


Byc moze uzywaja NanoKnife, ale niekoniecznie do zabiegow na prostacie.
Najpierw dowiedz sie ile zabiegow wykonali i z jakimi wynikami? Jezeli powiedza, ze ze znakomitymi, to beda to duby smalone, bo nie maja ani wystaczajacej kohorty ani wystarczajacego przedzialu czasowego, zeby wiedziec co z tego wyszlo (zreszta kto w Polsce pilnuje follow up pacjentow?)
Czy robia caly skomplikowany work up 3D jak Niemcy? Czy nawet nie weryfikuja biopsji? (ciagle nie podales opisu swoich).

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 10:49
autor: vikun
OK.

Biopsj nr 1: wynik ASAP w jednej próbce, pozostałe - czyste (łącznie 12 nakłuć - mapowanie), przedtem USG - czysto, nic nie wykazało.

Biopsja nr 2: po 5 m-cach po pierwszej, przedtem RM - brak zmian.
Wynik: to co napisałem w odniesieniu do jednej próbki, pozostałe próbki z innych stref - czyste, bez zmian.

Wykres PSA w załączeniu.

PSA.pdf

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 10:51
autor: vikun
armands pisze:Witaj Vikun

Ja jestem po cięciu załonowym, czyli po klasycznej prostatektomii i wcale nie uważam, się za drastycznie potraktowanego. Możliwe, że to najgorsze przespałem :)





Dziękuję za info; napisz proszę o tym jak się teraz czujesz i funkcjonujesz, jakie były/są powikłania i jak sobie z nimi radzisz?

VIKUN.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 11:06
autor: zosia bluszcz
To moze zeskanuj i wklej te opisy biopsji ( i MRI) zamazujac uprzednio wlasne dane personalne.

Wszyscy wiedza, ze ja mam lekkiego hopla na punkcie opisow histopatologicznych biopsji (partolonych regularnie w kraju priwislanskim). :)

Aha, co cie sklonilo do zbadania PSA 6 lat temu? Byly jakies przypadki raka prostaty w mlodym wieku w najblizszej rodzinie? Mama, siostry chorowaly/choruja na raka piersi/jajnika (z mutacja BRCA1, BRCA2)?

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 11:09
autor: iwas
Vikun,
decyzję podejmiesz sam, ja tylko chciałam Ci zwrócić uwagę, że nie można ślepo patrzeć na wynik biopsji i MR, te badania nie dają pełnego obrazu co się dzieje w całej prostacie, a co tak naprawdę jest możesz dowiedzieć się dopiero po usunięciu całego narządu. Twoja historia trwa już trochę czasu. U mojego męża miała być tylko w jednym płacie niewielka zmiana a po operacji okazało się, że wcale nie mała, na dodatek w obu płatach i chciała już wychodzić dalej.
A NanoKnife, w Polsce znikome doświadczenie, i jeszcze nie masz gwarancji czy cała zmiana zostanie usunięta, tak samo jak znikome doświadczenie mają we Wrocławiu na robocie Da Vinci. Pełne leczenie w Niemczech (operacja robotem Da Vinci) ok. 70000 zł.
Dobrze zastanów się zanim podejmiesz decyzję.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 11:11
autor: armands
Vikun, na dole, w mojej stopce masz link do mojej historii. Zapraszam do przeczytania.

A tak krótko, to czuję się dobrze, a może i bardzo dobrze. Jedyne co mi brak, to pełnej sprawności seksualnej ...ale jest nadzieja na przyszłość.

Dodatkowo, tutaj masz moją szpitalną opowieść (kronikę)

http://www.gladiator-olsztyn.pl/viewtopic.php?id=1536

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 12:42
autor: kangur__2007
Masz wczesne wykrycie, ale z drugiej strony masz dopiero 49 lat, zaś forum ma ogólnie złe doświadczenia z szybkim przebiegiem raka prostay u młodszych pacjentów (<50). Na twoim miejscu orientowałbym się na szybką prostatektomię, nie licząc na metody ciągle jeszcze eksperymentalne. Aktywny nadzór wymaga nerwów jak postronki. Kolega leonardo556 opisał, w jaki sposób uzyskać od dr Sosnowskiego w Warszawie skierowanie do wyspecjalizowanej kliniki w Niemczech, zajmującej się tylko prostatą, oraz mającej robota Da Vinci i kompetentnych od niego fachowców. Za hospitalizację i usługę chirurgiczną na światowym poziomie wyszło koledze leonardo556 wszystkiego razem EUR 13 763.-

Zob.http://www.gladiator-olsztyn.pl/viewtop ... 877#p41877

Przeczytaj uważnie stronę prof. Strickera.
http://www.phillipstricker.com.au

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 13:16
autor: nacomito
Do zabiegu metodą NanoKnife kwalifikowani są chorzy z rozpoznanymi nowotworami złośliwymi niemożliwymi do usunięcia innymi metodami chirurgicznymi. Wskazaniami do zastosowania omawianej metody mogą być rak trzustki, wątroby, dróg żółciowych, nerki oraz nowotwór prostaty. Kwalifikacja do zabiegu NanoKinfe (nano nóż) polega na analizie dostarczonej dokumentacji medycznej i badaniu chorego. Koszt zabiegu wynosi około 45000 zł. Obecnie nie ma możliwości refundacji zabiegu przez NFZ.


Pewnie już to znalazłeś w necie. Ja bym się nie odważył.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 13:59
autor: kangur__2007
nacomito pisze:
Do zabiegu metodą NanoKnife kwalifikowani są chorzy z rozpoznanymi nowotworami złośliwymi niemożliwymi do usunięcia innymi metodami chirurgicznymi. Wskazaniami do zastosowania omawianej metody mogą być rak trzustki, wątroby, dróg żółciowych, nerki oraz nowotwór prostaty. Kwalifikacja do zabiegu NanoKinfe (nano nóż) polega na analizie dostarczonej dokumentacji medycznej i badaniu chorego. Koszt zabiegu wynosi około 45000 zł. Obecnie nie ma możliwości refundacji zabiegu przez NFZ.

Pewnie już to znalazłeś w necie. Ja bym się nie odważył.




Ja też nie.

Za krótki okres stosowania metody, za mala kohorta pacjentow, by wyciągać statystycznie miarodajne wnioski. Poza tym sprzęt sprzętem, ale jeszcze trzeba mieć lekarzy biegłych w jego obsłudze, co w wypadku NanoKnife ogranicza ilość ośrodków w pełni kompetentnie korzystających z tego sprzętu. Miej świadomość, że techniki leczenia raka prostaty dzialające na część a nie całość gruczołu krokowego (HIFU, radiochirurgia NanoKnife, krioablacja /wymrazanie/) są nadal eksperymentalne albo półeksperymentalne, i takie pozostaną dopóki nie nazbiera sie statystycznie znaczące doświadczenie w ich stosowaniu.

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 14:25
autor: ZB
Witaj.
U mojego męża podobnie jak u męża Iwas wynik biopsji wskazywał na niewielkie zaawansowanie choroby i dopiero po przebadaniu prostaty po prostatektomii okazało się, że są zajęte oba płaty. W naszym przypadku też kazano mężowi czekać, na szczęście profesor do którego trafiliśmy zaproponował nam radioterapię lub operację. mąż wybrał operację i jak na razie jest dobrze. To na pewno nie jest łatwa decyzja, ale kiedy trafiliśmy na nasze forum wiedzieliśmy co robić. I mój mąż nie żałuje decyzji.
Pozdrawiam

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 14:37
autor: kangur__2007
Ja miałem wczesne wykrycie w wyniku systematycznych corocznych testow PSA, natychmiastową biopsję, prostetektomię jak tylko najszybciej się dało po biopsji. W sumie dziesięć tygodni od przeskoczenia jednej cyfry na wydruku z 3 na 6 do stołu operacyjnego.

Z górą sześć lat później wszystko jest, jak na razie, w porządku. Tylko mój urolog po operacji napomknąl mimochodem - "wczesne wykrycie pan miał, wiec i prosty przypadek, czyli wszystko powinno być dobrze. Ale jakby tak to panu rosło jeszcze ze dwanaście miesięcy, to mogłoby być różnie."

Nieprzeczytany post: 25 cze 2014, 17:26
autor: smok45
Zosia bluszcz pisze:... zeby wiedziec co z tego wyszlo (zreszta kto w Polsce pilnuje follow up pacjentow?)





Pilnują, pilnują!
Kilka miesięcy po PR otrzymałem od dra Sosnowskiego (któż inny byłby zainteresowany? :) ), ankietę do wypełnienia.
W niej nawet tak szczegółowe pytania jak długość blizny pooperacyjnej.
To pytanie szczególnie zapamiętałem, bo pozornie proste a z odpowiedzią miałem kłopot.
Czy widoczna, przebarwiona czy też łącznie z częścią wyczuwalną tylko przy dotyku?

Nieprzeczytany post: 18 wrz 2014, 01:14
autor: rowerzysta
vikun
Jaką podjąłeś decyzję?

Nieprzeczytany post: 18 wrz 2014, 09:28
autor: AParsley
Witaj,

Co do operacji, to masz rację - pewnie jest najskuteczniejsza, ale skutki uboczne mnie przerażają. Będę wdzięczny jeśli ktoś podzieli się ze mną swoimi doświadczeniami w tym zakresie.


Jestem na podobnym etapie jak Ty, też stwierdzono zmiany tylko w jednych wycinku, 15%, i tylko o kilka lat starszy.
Oczywiście skutki uboczne też mnie przerażają, pozostaje pytanie, czy warto ryzykować życie.
W naszym wieku "uważna obserwacja" chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem.

Nie mogę pisać o swoim doświadczeniu pooperacyjnym, bo jeszcze nie podjąłem decyzji odnośnie metody leczenia, podjąłem już decyzję co do terapii radykalnej, wybór pomiędzy RP i RT.
Po pierwszej reakcji miesiąc temu "wszystko tylko nie operacja" coraz bardziej dochodzę do wniosku, że RP jest chyba dla mnie najlepszym wyborem, dającym największe szanse pozbycia się skorupiaka. A szansa na powrót do sprawności jest niezerowa.

Trzymaj się w walce.

Pozdrawiam AParsley

Nieprzeczytany post: 18 wrz 2014, 14:14
autor: leszek48
vikun jak napisał kangur masz wczesnego Cap, ale jesteś też młodym facetem a to jest niebezpieczna choroba.
Co do RP,  to ja na swoim przypadku mogę powiedzieć, że nie jest to wcale takie groźne.
Popatrz na moją stopkę, jestem duuużo starszy a już się pozbierałem po zabiegu w sposób dla mnie zadowalający.
Mowa tu o sprawie która zapewne najbardziej Cię boli, czyli sprawa wzwodu.
Nie będę się rozpisywał, bo kiedyś już zakończyłem ten temat na forum ze względów etycznych, ale w moim przypadku jest dobrze.
Ty jesteś młody, więc do tej sprawności dojdziesz szybciej, ja musiałem czekać prawie rok.
Wybór należy do Ciebie.
To nie znaczy, że ja już na sto procent wygrałem, to jest naprawdę paskudna choroba, ale chyba ze wszystkich nowotworów najbardziej przyjazna, jeżeli odpowiednio się z nią gra.
pozdrawiam
leszek48

Re: Vikun - 49 lat Gleason 3+3 - Jakie leczenie podjąć?

Nieprzeczytany post: 09 lip 2015, 17:21
autor: vikun
Witam wszystkich, po rocznej nieobecności.
Bardzo dziękuję wszystkim za posty i rady.

Nadal nic nie robię i czekam - no prawie nic - oprócz stosowania metody "aktywnego nadzoru" zgodnie z zaleceniami i pod kierunkiem prof. Borówki.
W tym czasie przeprowadziłem kilka badań PSA (wyniki pomiędzy 3-4 ng/ml, a więc nie gorsze niż przed biopsjami) oraz dla pewności jedno USG, które jak i poprzednie nic nie wykazało.

Jak na razie samopoczucie dobre, okresowo głównie po dłuższych okresach siedzenia, odczuwam delikatny-nienaturalny ucisk, który stopniowo przechodzi - prawdopodobnie stany zapalne.
Z "leków" od czasu, do czasu przyjmuje wierzbownicę drobnokwiatową (pomaga na stany zapalne), piję sok z granatu dr.Jacoba oraz tran+czosnek w kapsułkach na wzmocnienie (coś trzeba jednak robić :) ).

Wg informacji prof.Borówki istnieją badania skandynawskie na dość dużej grupie chorych w podobnym stanie do mojego, którzy stosowali metodę "aktywnego nadzoru". Z danych tych wynika, że po 5 latach podobno 56% z tych mężczyzn nie potrzebowało jeszcze podejścia radykalnego (stabilne PSA, brak widocznych w USG i RM postępów). Najważniejsze w tej metodzie, to uchwycić moment, kiedy choroba nabiera wyraźnego przyśpieszenia i to jest dopiero znak, że trzeba przejść do metod radykalnych.

Co do psychiki: na początku jest trudno - przyznaję, pierwsze 3 m-ce to była jazda... wszystko co czujesz, tłumaczysz sobie tylko jednym: postępem choroby, przerzutami, etc. Do tego stopnia, że np. przez 2 tyg. non-stop bolała mnie głowa (do tej pory NIGDY głowa mnie nie bolała) - byłem przerażony, nawet zrobiłem sobie TK głowy, która oczywiście nic nie wykazała i po kilku dniach bole ustały.
Teraz, aż sam się sobie dziwię, jestem spokojny, tak jakby mnie to nie dotyczyło.
Oby tak dalej....
Od czasu do czasu postaram się coś o sobie napisać, w nadziei, że to i innym w podobnej sytuacji pomoże.

Pozdrawiam wszystkich,

VIKUN.

Re: Vikun - 49 lat Gleason 3+3 - Jakie leczenie podjąć?

Nieprzeczytany post: 30 sty 2018, 23:47
autor: vikun
Witam Wszystkich ponownie po prawie 4 latach!


W tym czasie nie robiłem NIC..., jeśli nie liczyć kilku USG, RM, biopsji no i oczywiście szeregu badań PSA.
Cały czas pod nadzorem prof. Borówki.
No i koniec! Choroba postępuje, jest już w drugim płacie, Gleason nadal 3+3, ale PSA teraz 5,2 ng/ml.
Pora coś z tym zrobić (tak mówi prof.)!

Do wyboru: radioterapia+brachy lub radykalna prostatektomia, do wyboru Da Vinci (Gronau) lub operacja laparoskopowa (tylko kto?).
Osobiście uważam, że wszystko zależy głównie od operatora. Po szeregu konsultacji zdecydowałem sią na prof. Chłostę w Krakowie.

Do końca nie jestem jednak przekonany. Ostatni czas na decyzję - operacja za ok. miesiąc.

Czy ktoś może pomóc co wybrać "za 5 12"?
Czy ktoś ma doświadczenie z prof. Chłostą?
Może jednak radioterapia (tak radził dr Piotrkowicz)?


Wiem, że operacja pewniejsza w moim wieku, ale zaczynam się łamać, bo mogę zostać "ćwierć-inwalidą" i to w wieku 54 lat. Radio teoretycznie nie daje takich powikłań.

Najbardziej obawiam się powikłań: głównie nietrzymania moczu, potem problemow seksualnych (wiek 54 lata).

Będę wdzięczny za komentarze.

VIKUN

Re: Vikun - 49 lat Gleason 3+3 - Jakie leczenie podjąć?

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 02:27
autor: kicanty
vikun pisze:Najbardziej obawiam się powikłań: głównie nietrzymania moczu, potem problemami seksualnymi (wiek 54 lata).


Ja jestem po prostatektomii i miałem wszystkie możliwe powikłania, łącznie z zakażeniem dróg moczowych, mimo, że byłem operowany w bardzo dobrym ośrodku, tj. w szpitalu miejskim Gdańsk Zaspa. Wiadomo, każdy zabieg chirurgiczny niesie ryzyko powikłań, którego nie da się wyeliminować.
Ale te powikłania można skutecznie leczyć.
Mamy ECK w Karpaczu, tam należy się udać (możliwie jak najszybciej po operacji).

Co do metody leczenia, to każdy musi zdecydować sam.
Ja gdybym cofnął czas, to wybrałbym Gronau z robotem da Vinci, ale wymaga to dość sporego budżetu.
Ewentualnie prostatektomia metodą otwartą w dobrym ośrodku w Polsce.

Powikłaniami na tym etapie leczenia bym się nie przejmował. Proszę skorzystać z bogatego dorobku forum i poczytać o różnych metodach leczenia.

Pozdrawiam i dobrych decyzji życzę.

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 11:31
autor: armands
Vikun, juz w 2014 trochę rozmawialiśmy odnośnie prostatektomii.
Ja z reguły, podpierając się moim przykładem namawiam do zabiegu klasycznego, z dostępem załonowym. Wtedy, w 2014 również o tym pisałem, a byłem świeżakiem, bo dopiero rok po swojej operacji.
Dziś to wszystko przypominam i często się dziwię, przed tym uporem (może to błędne słowo) przed klasykiem.
Co z tego, że jest kreska, blizna po cięciu (mam już ich tam więcej, w układzie \|/). Najważniejsze, że operator bez żadnych ograniczeń miał pełny dostęp do gruczołu, wiązek n-n, węzłów, i czego tam jeszcze chciał. Jak kilka dni po operacji rozmawiałem ze swoim operatorem i zadałem mu pytanie -doktorze, jak to wyglądało?
Proszę pana wyciąłem wszystko co uznałem za uzasadnione, a o reszcie dowiemy się z badania histopatologicznego i z wyniku PSA. Ja jestem zadowolony z tego co zrobiłem - taka był odpowiedz dr. Siekiery.
To co było później, to efekt tej dobrej roboty, nie ograniczonej techniką, brakiem dostępu, czasem, zmęczeniem.
Często przeglądam tu, czy gdzieś indziej dokumenty, opisy prostatektomii, klasycznych i tych otwartych. Często sobie w duchu mowie, masz babo placek, a tak się upierałeś na laparoskopię.
Gdybym dziś miał wybierać, to również wybrałbym prostatektomię z dostępu załonowego, w bydgoskim CO i z dr. Siekierą jako głównym operatorem.

Może, ale to tylko gdybanie, miał dzisiejsza wiedzę, pieniądze, których raczej nie miałbym i nadal trudno byłoby uzbierać, to wybrałbym operację z wykorzystaniem robota.
Ale wiedz jedno, efekty operacji tzw. robotowych są porównywalne do prostatektomi klasycznej.
Szybszy jest jedynie powrót do sprawności, czyli skrócenie pobytu szpitalnego i L4.

Jeszcze napiszę jedno, dwa zdania... mój kolega, trzy lata temu miał zabieg z wykorzystaniem NanoKnife. Zabieg był zrobiony w Bydgoszczy, operator ten sam co u mnie.
Kolega jest bardzo zamkniętym w sobie człowiekiem i na pytanie, co u ciebie z prostatą - za każdym razem odpowiada - wszystko jest dobrze, kolejna kontrola za pół roku. Wiem że bada PSA i co pół roku ma TK, czy zamiennie MRI. On był operowany w prywatnym szpitalu, pacjentów tam również jest sporo, część po NK.
Widocznie nie muszą szukać pomocy w necie, dlatego takich mało na forach???
Ja z kolego więcej nie wyciągnę, taki to zamknięty człowiek...

Ja ciebie rozumiem, że nie chcesz być "ćwierć inwalidą"
Najbardziej obawiam się powikłań: głównie nietrzymania moczu, potem problemow seksualnych (wiek 54 lata).


... dokładnie ciebie rozumiem. Ja też tego się obawiałem, ale szczęście było po mojej stronie. Nie przekonuje mnie to powiedzonko o wzwodzie i wieku od trumny.

Wiadomo, że nie mam na to dowodów... musi wystarczyć moje słowo. Ktoś może to uznać za przechwałki... no cóż, jego sprawa.
Wspomagaczy już nie biorę od dawna, współżyć mogę, ale faktem jest, że nie jest to taka sprawność jak przed operacją. Z moczem szczelność jest idealna. Mogę pozwolić sobie na obciążenie, wspinaczkę i zapomnieć o WC. A jak już sikam, to jak piętnastolatek... aż miło patrzeć i słuchać ;)
Oczywiście, że wiem, co mnie spotkało. Musiałem mieć wielkiego farta, ale mam w tym swój udział, bo wybrałem szpital, operatora i robiłem wszystko co mi polecił. Zaufałem mu bezgranicznie, powierzyłem mu nie tylko swój gruczoł, ale życie i komfort tego życia na przyszłe lata.

Kuźwa, ale się rozpisałem... i przycukrzyłem doktorowi S... ale to prawda.

To tyle ode mnie... można powiedzieć... już doświadczonego prostatyka po RP :)

Cokolwiek zadecyduje, gdziekolwiek się udasz, to będzie Twój wybór, a ja życzę Ci szczęścia... co najmniej takiego jak ja doświadczyłem.
Pozdrawiam
Armands

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 11:41
autor: starys
Cześć Vikun,
podziwiam cię, że wytrzymałeś prawie 4 lata, że zdecydowałeś się na taki tryb postępowania.
Czy możesz podać datę ostatniej biopsji?

Przy okazji chciałbym zapytać forumowiczów jak ma się tzw. "baczna obserwacja" do głośnego hasła, że rak wcześnie wykryty daje największe szanse na "pełne" wyleczenie???

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 13:07
autor: Mac
Vikun, trzymam kciuki za dalszą Twoją walkę z chorobą. Jesteś w tym podobnym wieku do mojego, gdy musiałem podejmować decyzję o radykalnym działaniu. I tu nie ma żadnej "złotej" drogi. Każdy wybór ma swoje plusy i minusy. W przypadku radioterapii mamy cokolwiek mniejszą szansę na pozbycie się "lokatora" i mniejsze możliwości dodatkowych działań ratujących w razie wznowy. To już zapewne wiesz. Skutki uboczne są rozłożone w czasie, ale potencjalnie także poważne (w tym m.in. nietrzymanie moczu, impotencja, nowotwory jelita, pęcherza moczowego).
Przy operacji troszeczkę większe szanse i możliwość powtórnego działania radioterapią. Za to skutki uboczne natychmiastowe (w tym m.in. nietrzymanie moczu i impotencja). Z nietrzymania moczu znaczna część osób szybko wychodzi. Gorzej z seksem. Tu nasz kolega Armands należy do nielicznych wyjątków. Niemniej da się żyć.

Co wybrać? Nikt nie podejmie decyzji za Ciebie.

Natomiast uważałbym z tą laparoskopią, a jeśli są fundusze to wybrałbym robota (Gronau, Czechy i wiele innych dobrych miejsc).

Pozdrawiam Maciek

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 18:07
autor: armands
starys pisze:podziwiam cię, że wytrzymałeś prawie 4 lata, że zdecydowałeś się na taki tryb postępowania.


Przy okazji chciałbym zapytać forumowiczów jak ma się tzw. "baczna obserwacja" do głośnego hasła, że rak wcześnie wykryty daje największe szanse na "pełne" wyleczenie???


Starys, nie do końca rozumiem Twoje pytanie.

Według mnie baczna obserwacja w wypadku Vikuna, to normalne życie... fakt, że w stresie, w reżimie kolejnych wizyt u urologa i badań, ale ze wszystkimi przyjemnościami sprawnego faceta.
Obecna sytuacja, to najwyższa pora podjąć inne, zdecydowane działanie i nadal jest procentowo, czy jakkolwiek na to patrzeć, szansa na radykalne pozbycie się nowotworu.
Te cztery lata, to moim zdaniem spory zysk... a strat raczej nie dostrzegam.
Dla kogoś, kto w wypadku pierwszego ostrzeżenia -wysokie PSA, zagląda tu czy tam, czyta, analizuje, dokształca się z wiedzy o RGK, czasu na podjęcie dobrej decyzji ma aż nadto, to też wartość na plus. To już dwa plusy. Może i byłoby ich więcej??? Może sam Vikun, coś doda od siebie.

Jak ja tu zajrzałem w końcówce 2013, to o robotyce była praktycznie cisza.
Dostałem dwie opcję rozwiązania mojego problemu, czyli radioterapię i prostatektomię. Innej podpowiedzi nie było.
Zobacz ile opcji ma Vikun, medycyna nie stoi w miejscu, pojawiają się nowe możliwości... i oby było ich jeszcze więcej i nie tylko dla zasobnych portfeli.

To tak w odpowiedzi na Twoje pytanie... o ile dobrze je zrozumiałem.

Pozdrawiam i trzymaj się!
Armands

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 31 sty 2018, 23:27
autor: vikun
Bardzo dziękuję wszystkim za pamięć i cenne uwagi.

Jedno jest tylko dla mnie zastanawiające - Wasze przekonanie co do zalet klasycznej operacji a nie do laparoskopii (?).
Przez ten okres rozmawiałem chyba z wszystkimi najsłynniejszymi urologami-onkologami w Warszawie (Chwaliński, Sosnowski, Rogowski, Wiśniewski, etc.), prof. Chłostą z Krakowa no i oczywiście z GURU wszystkich urologów w Polsce prof. Borówką - wszyscy oni zdecydowanie polecali operację laparoskopową a nie klasyczną.
Robot także, ale pierwsze, i po pierwsze, zawsze OPERATOR jest najważniejszy, jego wiedza i najważniejsze - doświadczenie w tego typu operacjach.

Wiem, że prof. Chłosta szkoli i organizuje (organizował) pokazy operacji dla innych lekarzy, którzy uważają go za wybitnego specjalistę w tej dziedzinie, ale jak jest naprawdę - nie wiem.
Swego czasu byłem prawie zdecydowany na Da Vinci w Gronau, ale właśnie w Krakowie mi to odradzono, twierdząc, że to "wiejski szpital" bez renomy "z turystyką zdrowotną" nastawioną na zysk i że jeśli chcę, to uznane ośrodki robotyczne są gdzie indziej ...

Z drugiej strony słyszę od Was, jak i od dr.Sosnowskiego, o wielu, dobrych wynikach przeprowadzanych tam operacji i że on się tam w tym specjalizują i robią to w 100 i 1000-ach.
Jak pamiętam jest tam prof. Witt i jakiś lekarz Polak, którzy operują (u profesora jest o., 3-4 tys. drożej) - nie wiem który jest lepszy? Czy ktoś z Was coś wie, słyszał jakieś opinie, kogo wybrać ?

Co do trzymania moczu i funkcji seksualnych, to pod warunkiem, że operator czegoś nie "spieprzy", coraz bardziej dochodzę do wniosku, że zależy to od zaawansowania choroby i czy można zachować pęczki naczyniowe; jeśli rak jest rozległy i trzeba wyciąć więcej, to wtedy jest problem.

Dodatkowo, podobno dobrze jeśli wykonywane są badania histopatologiczne w trakcie operacji w celu potwierdzenia lub wykluczenia chorych struktur, tak aby niepotrzebnie nie wycinać zbyt dużo.
Wtedy szanse są większe, ale niewiele osób to robi.
Wiem na pewno, że robi tak doc. Dobruch w Warszawie, ale niestety jest jeszcze za młody aby miał większe doświadczenie operatorskie.
Tyle wiem ile się dowiedziałem. Niestety w tej materii trudno jest "odsiać ziarno od plew" - do końca nie wiesz gdzie leży prawda...

A co z radioterapią? Miałem także propozycję zabiegu łączonego (sprzężonego): radioterapia ograniczona + brachyterapia.
Całość miała być małoinwazyjna, ale to tylko w jednym, nowym zakładzie radiologii przy MSWiA.

Dla pewności i potwierdzenia poszedłem na konsultację do pani doktor, najlepszej i uznanej specjalistki od radiologii w CO w Warszawie (nazwiska nie podaję, bo nie chcę jej robić wstydu) - prawie nie chciała ze mną rozmawiać i było widać, że tak naprawdę nie chce u mnie tego robić; zbyła mnie tak jakby chciała mi wybić z głowy radioterapię.
Powiem szczerze zachowanie poniżej krytyki - byłem zbulwersowany, no i wybiła mi chyba z głowy takie zabiegi. Czy słusznie?
Czy ktoś może ma jakieś doświadczenie w tym zakresie i może się wypowiedzieć?

Ponownie będę wdzięczny za wszelkie komentarze.

PZD V.

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 01 lut 2018, 01:42
autor: RaKaR-szef forum
Moje 3 grosze

Leczę się od 2007 roku. Operowało mnie po kolei 3 urologów chirurgów, przeprowadzano RT i BT. Leżałem w kilku szpitalach. Za 3 tyg. czeka mnie nast. zabieg, koagulacja krwawiącego pęcherza.

W "Gladiatorze" robię m.in. za telefon zaufania. Jak pytają którego operatora, czy specjalistę wybrać, odpowiadam, że nie wiem, ale mówię u kogo się leczyłem i namawiam do przedstawienia swojego problemu tu, na forum. Wybór zawsze był i będzie trudny.

Gdybym był na początku drogi i miał tę wiedzę, jaką mam teraz z doświadczenia i z forum, wybrałbym "jakiegoś Polaka" doktora Pawła Salwa z Gronau. Nigdy nie fascynowała mnie czyjaś "celebrycka" sława, a to, jakie doświadczenie i wiedzę ma operator oraz podejście do pacjenta. Np. operował mnie dr W. Rogowski z MSW w W-wie. U mnie operacja wyszła ok, u znajomego po jakimś czasie wdała się sepsa i trzeba było powtórzyć zabieg. Człowiek to nie wytwór maszyny, podobny jeden do drugiego.

Ostatnio czytałem co nieco o amerykańskich specjalistach, uznanych. Sporo ich prowadzi gabinety lekarskie, ale z operacjami nie mają nic wspólnego. Ot dr dobra rada. Jeżeli lekarz czy ktoś z personelu mówi, że tam to wiocha, a sam nie ma osiągnięć, to sorry, zwykła zazdrość.

Jeszcze chcę Ci powiedzieć, to z mojej obserwacji, że np. na oddziale zazwyczaj jest dwóch dobrych specjalistów (nie obrażając pozostałych), którzy są podstawą renomy kliniki. Np.na biopsję do dr Rogowskiego, obok mnie siedział i czekał znany z mediów prof. onkolog. Myślisz, że zrobił ją wg. prawideł? A na żywca, jak każdemu z nas. Prof. wyszedł uśmiechnięty, a inny po nim słaniał się na nogach.

Na temat wybrania metody operacyjnej na forum wylaliśmy mnóstwo atramentu. Decyzja zawsze należy do pacjenta.

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.RARP

Nieprzeczytany post: 01 lut 2018, 13:02
autor: armands
Jedno jest tylko dla mnie zastanawiające - Wasze przekonanie co do zalet klasycznej operacji a nie do laparoskopii (?).
Przez ten okres rozmawiałem chyba z wszystkimi najsłynniejszymi urologami-onkologami w Warszawie (Chwaliński, Sosnowski, Rogowski, Wiśniewski, etc.), prof. Chłostą z Krakowa no i oczywiście z GURU wszystkich urologów w Polsce prof. Borówką - wszyscy oni zdecydowanie polecali operację laparoskopową a nie klasyczną.


Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B...

W zeszłym roku na portalu Termedia pojawiło się kilka ciekawych artykułów odnośnie procedur uroonkologicznych. Jeśli nie czytałeś, to zachęcam do lektury...

Zaczęło się od artykułu prof. Sergiusza Nawrockiego, radioterapeuty ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
https://www.termedia.pl/onkologia/-Radi ... 25056.html

Później pojawił się artykuł prof. Piotra Chłosty, prezesa Polskiego Towarzystwa Urologicznego ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
https://www.termedia.pl/onkologia/Urolo ... 24309.html

Po tym artykule pojawił się następny. Tym razem podpisany przez prof. Janusza Skowronka, kierownika Zakładu Brachyterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii.
https://www.termedia.pl/onkologia/Prof- ... seaseId=40

Jak można wyczytać i wywnioskować, to jak na dłoni widać, że każda pliszka swój ogonek chwali...

Ale to nie był koniec dyskusji, a dokładnie publikacji każdego z panów doktorów.

Ponownie pojawił się artykuł podpisany przez prof. Chłostę w którym apelował o wprowadzenie europejskiego standardu w leczeniu raka prostaty w Polsce
https://www.termedia.pl/onkologia/Prof- ... 26283.html

Najciekawsze nastąpiło później i możesz (możecie) zobaczyć to w komentarzach.
Panowie mało się nie po obrażali na siebie... w walce o uznanie, tej czy tamtej procedury za wiodąca... patrz najwyżej wycenioną!!!

Nawet pozwoliłem sobie napisać swój komentarz... podpisany nazwiskiem i imieniem, gdzie wskazałem na obłudę i zapatrzenie we własny interes wszystkich tych panów. Gdzie jest w tym wszystkim pacjent??? Czemu każdy specjalista mimo pakietu, konsultacji, ciągnie za rękaw do siebie. Czemu tak naprawdę pacjent staje się dodatkiem do subwencji, budżetów, budowania swojej pozycji w środowisko. Przecież nie tylko ja to dostrzegam.
W moim komentarzu nie było hejtu, chamstwa, czy jakiegoś kłamstwa. Wspomniałem o swoim zagubieniu w momencie otrzymania diagnozy, o samodzielnym poszukiwaniu pomocy... itd.
Mój komentarz poleciał w niebyt... i to bez jakiejkolwiek wytłumaczenia ze strony Termedia.

Niestety nic się nie zmieniło. Sam to opisujesz w swoim poście... i to z naszej perspektywy, jest co najmniej żałosne.

Dlatego wypowiadając się o swoim klasyku RP, nie mogę nie wspomnieć o dylemacie, jaka będzie opcja, którą zaproponuje dr. Siekiera. Wystarczy przeczytać opis jego jako lekarza CO w Bydgoszczy. Teraz już to nie mogę znaleźć (strona CO jest bardziej zawiła), ale kiedyś była informacja, że "specjalizuje się w operacjach laparoskopowych".
Jak ja się cholernie bałem, że on mi zaproponuje laparoskopię... serio się bałem. Nie tylko, że tak mi radzono na forum, ale ja to podświadomie czułem... że musi być klasycznie!!!
Kiedy doktor na wizycie powiedział - w pana sytuacji, będę operował metodą otwartą z dostępu załonowego, to o mało nie rzuciłem się na niego i nie wyściskałem. To tak wyglądało...
Ulga jak cholera... i spuszczone ciśnienie.

Później jedynie strach, czy anestezjolog czegoś tam nie znajdzie (miałem wtedy epizody z arytmią). Miało być kombinowane znieczulenie, ale wyszło jak wyszło... czyli narkoza.

Mam podobne jak rakar zdanie co do tych sław. Umawiasz się na sławę, a tnie ciebie ktoś z grafiku, a po operacji chyba wiesz kto się pojawia? Też o tym słyszałem.
Oczywiście słyszałem, osobiście nie doświadczyłem, może to szpitalna legenda?

To chyba wszystko w temacie... wybór jak zwykle będzie należał do Ciebie.

Pozdrawiam
Armands

PS. Kiedyś się zastanawiałem, co w najwyższym stopniu wpływa na sukces operacji. Przyjmując, że sytuacja wyjściowa jest bardzo podobna, ten sam operator, to coraz częściej uważam...że szczęście.
Obyś miał go jak najwięcej!

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 01 lut 2018, 22:02
autor: starys
Armands,
niestety nie zrozumiałeś istoty mojego pytania. Na pewno nie chodzi mi w nim o ocenę postępowania Vikuna po zdiagnozowaniu u niego raka prostaty.
Chodzi w nim o ocenę postępowania lekarza oferującego pacjentowi baczną obserwację i który doskonale wie, że w czasie gdy on będzie sobie obserwował rak będzie się rozrastał.
Vikun miał tylko 49 lat gdy usłyszał diagnozę, jego organizm szybko by się zregenerował po leczeniu radykalnym. Mam nadzieję, że teraz też sobie z nim poradzi, czego mu serdecznie życzę.

P.S. Najbardziej zezłościły mnie słowa profesora "Trzeba coś z tym zrobić".

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 02 lut 2018, 01:34
autor: MAREKB
Witaj Vikun,
rozumiem Twoje rozterki zwiazane z wyborem sposobu pozbycia sie capa. Ja z przypadku wyladowalem w Gronau u prof. Witta i majac dzisiejsza wiedze powtorzylbym swoj wybor, a przy braku srodkow zdecydowalbym sie na operacje metoda otwarta. Mam tez swiadomosc, ze zadna z metod nie daje pelnej gwarancji na pozbycie sie niechcianego lokatora-zbyt wiele czynnikow ma tu znaczenie. A najistotniejsze sa szczesliwe zbiegi okolicznosci czego Ci zycze.
Pozdrawiam MB

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 02 lut 2018, 09:26
autor: armands
starys pisze:Chodzi w nim o ocenę postępowania lekarza oferującego pacjentowi baczną obserwację i który doskonale wie, że w czasie gdy on będzie sobie obserwował rak będzie się rozrastał.
Vikun miał tylko 49 lat gdy usłyszał diagnozę, jego organizm szybko by się zregenerował po leczeniu radykalnym. Mam nadzieję, że teraz też sobie z nim poradzi, czego mu serdecznie życzę.

P.S. Najbardziej zezłościły mnie słowa profesora "Trzeba coś z tym zrobić".



Starys, ale na tym polega istota tzw. aktywnej obserwacji.
Zobacz ten cytat ze strony http://www.onkologia.org.pl
U części chorych możliwe jest zastosowanie jedynie ścisłej obserwacji. Pozwala ona na uniknięcie niepożądanych efektów leczenia u chorych, u których ryzyko postępu choroby jest bardzo niskie. Kwalifikują się do niej przede wszystkim chorzy obciążeni innymi schorzeniami, o krótkim spodziewanym przeżyciu i/lub z nowotworem o niskiej złośliwości. Sposób prowadzenia obserwacji jest uzależniony od przewidywanego celu leczenia. Jeżeli chory w przyszłości miałby kwalifikować się do leczenia radykalnego, stosowana jest tzw. aktywna obserwacja, obejmująca regularną ocenę stężenia PSA, stanu miejscowego w badaniu per rectum oraz okresową ocenę mikroskopową za pomocą powtarzanych biopsji w celu wykluczenia progresji do wyższego stopnia złośliwości.


... u kolegi Vikuna, tak to własnie wyglądało i z opisu biopsji wynika, że złośliwość jest nadal na tym samym poziomie Gl 3+3. Gdyby reagować tylko po wzroście PSA, to ta aktywna obserwacja nie miałaby sensu. Fakt, że tego nowotworu jest więcej (wychwycono ognisko w drugim płacie), ale może wcześniej igła ominęła to miejsce?
Najważniejsze, że nadal jest wielka szansa na radykalną prostatektomię, a kolega nadal w formie... bo co to są cztery lata dla 49 latka? ;)

Starys pozdrawiam ciebie... Vikun ciebie też... trzymajcie się.

Armands

Re: 49l. PSA 4.2 ng/ml BxSat Gl.3+3cT2a Akt.Obs.

Nieprzeczytany post: 03 lut 2018, 21:56
autor: bela71
Kolejny grosz:

Dodatkowo, podobno dobrze jeśli wykonywane są badania histopatologiczne w trakcie operacji w celu potwierdzenia lub wykluczenia chorych struktur, tak aby niepotrzebnie nie wycinać zbyt dużo.
Wtedy szanse są większe, ale niewiele osób to robi.


Dr Salwa na ostatnim spotkaniu forum opowiadał, że robią to w Gronau.