: 05 paź 2014, 11:05
Ha, ha, ha, dobry dowcip.armands pisze:Syty głodnego nie zrozumie... ale powinien próbować.
Ale ważniejsze, co robić kolego?
Proszę o receptę, bo narzekanie to działalność mało konstruktywna.
Edukacja, informacja, wsparcie
https://rak-prostaty.pl/
Ha, ha, ha, dobry dowcip.armands pisze:Syty głodnego nie zrozumie... ale powinien próbować.
smok45 pisze:Ha, ha, ha, dobry dowcip.armands pisze:Syty głodnego nie zrozumie... ale powinien próbować.
Ale ważniejsze, co robić kolego?
Proszę o receptę, bo narzekanie to działalność mało konstruktywna.
armands pisze:Ha, ha, ha, dobry dowcip.Syty głodnego nie zrozumie... ale powinien próbować.
Ale ważniejsze, co robić kolego?
Proszę o receptę, bo narzekanie to działalność mało konstruktywna.
Nie sadzę, aby to był dowcip.
armands pisze:PS. Myślę, że nie jeden z nas mógłby tu dopisać swoją historię.
armands pisze:Osoby leczone na nowotwór często tracą pracę. W szczególnie trudnej sytuacji są ludzie pracujący na własny rachunek lub w niewielkich firmach, którzy nierzadko stają przed widmem bankructwa - wynika z raportu pt. "Choroba nowotworowa - doświadczenia pacjentów".
fragment
- Leczenie onkologiczne jest bardzo długim procesem, zwłaszcza w przypadku choroby zaawansowanej. Najczęściej polega na skojarzeniu leczenia chirurgicznego, chemioterapii i ewentualnie radioterapii i może być rozciągnięte w okresie kilkunastu miesięcy - powiedział PAP dr Dariusz Godlewski, onkolog i specjalista zdrowia publicznego.
- W związku z tym pracodawcy, mimo że początkowo deklarują chęć wsparcia z czasem tracą entuzjazm do pomagania pracownikowi, który ciągle jest na zwolnieniu lekarskim i którego ciągle ktoś musi zastępować - dodaje.
W rezultacie osoba lecząca się z powodu nowotworu jest przesuwana na inne stanowisko, degradowana, a nawet zwalniana.
"Ja musiałem się pożegnać z pracą. Zostałem zwolniony ze względu na stan zdrowia. Długotrwale byłem na zwolnieniach lekarskich i zakład pracy rozwiązał ze mną umowę. Nie dostałem renty i jestem bezrobotny, ale de facto nie mogę się zarejestrować, jako osoba bezrobotna, bo nie jestem gotowy do podjęcia pracy, bo jestem chory" - napisał jeden z pacjentów, który wziął udział w badaniu.
Zaznaczył, że gdyby nie oszczędności zgromadzone w poprzednich latach i fakt, że wciąż pracuje jego żona to nie miałby środków do życia.
Całość artykułu http://www.rynekzdrowia.pl/Serwis-Onkologia/Raport-chorzy-na-nowotwor-czesto-traca-prace-i-ubozeja,147237,1013.html
PS. Myślę, że nie jeden z nas mógłby tu dopisać swoją historię.
armands
zosia bluszcz pisze:Rakar,
przeciez, to byl klasyczny przekret ze sprowadzeniem samochodu.
Super drogi samochod, czesciowo zdemontowany, kupiony za cene zlomu (jakoby). W Polsce "wyremontowany" (brakujace elementy przyjechaly oddzielnie). Potem wyceniony stosownie do jego rynkowej wartosci. Stosownie ubezpieczony i po jakims czasie "skradziony" i nigdy nie odnaleziony (w Rosji nikt go nie bedzie szukal).
No to teraz niech pan Korytko sklada suplikacje do Pana Prezydęta "Bul" K. o pozbawienie go obywatelstwa polskiego.
Bo w przeciwienstwie do UK, gdzie wystarczy wypelnic jednokartkowy formularz, wplacic ca 200 funtow by po 30 dniach max otrzymac decyzje (w czasach pokoju zawsze pozytywna), w Polsce jest to bieg z przeszkodami bez regul gry i terminow. Malo tego prezydent nie musi podjac decyzji i nie musi o braku decyzji zawiadomic petenta.
armands pisze:PZU skontaktowało się ze mną i poprosiło ( a może zażądało) dodatkowych dokumentów z biopsji i leczenia przed operacją. Praktycznie już po regulaminowym czasie na rozpatrzenie wniosku dostałem pieniądze na konto, co mnie niezmiernie ucieszyło, bo suma była konkretna.
Jak widać z regulaminu nie każdy rak jest równo traktowany i wynik Gleasona ma w tym przypadku decydujące znaczenie.
Krzy50 pisze:W moim ubezpieczeniu w PZU jest to określone jako: "operacje chirurgiczne" i są w III stopniach i RP łapie się na III stopień, czyli otrzymałem 2000 pln.