Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 27 gru 2014, 21:25

hydraulik154 pisze:Ale ja boję się bólu i już . 

Uważam, że w dzisiejszych czasach człowiek nie powinien cierpieć z powodu bólu. Bardzo mądrze o cierpieniu powiedział ksiądz Jan Kaczkowski (pacjent onkologiczny, szef hospicjum), że cierpienie nie uszlachetnia, jak się wmawia, i przyznaje mu rację. Do niektórych bólów można się przyzwyczaić, można je znosić, ale dlaczego takie stany mają być normą? Chyba że ból moralny, z tym trudniej jest walczyć, ale to temat, nie do zgłębienia.
Obrazek Trudno poważnie dyskutować z kimś pozbawionym poczucia humoru
2018 XV edycja Konkursu "Godni Naśladowania" wyróżniony POZARZĄDOWIEC GODNY NAŚLADOWANIA przez Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Ur.1949 T4NxMOGlx+x (klasyfikacja TNM wg. Pana prof. M. Roslana po cysteprostatektomii)
III'2007 PSA 8,28;biopsja Gl1+2!?;10/V/2007 limfadenektomia węzły b/z;IX'PSA 0,07;HT VIII-XII;RT XII'07-I'08 7400cGy/37frakcji;cTpN0M0
IV'2008 PSA 0,08; X’ TK ok XII' zastrzyki przeciwzakrzepicowe
I'2009 - XII' PSA 0,35 ng/ml - 0,60 ng/ml
I’2010 MRI ok, zastrzyki przeciwzakrzepicowe do IV’, III’ scyntygrafia & TRUSok, IX’ biopsja spartolona, VII' PSA 0,61;XII' 0,83;
VII'2011 1,03 T'2,33 MRI podejrzenie wznowy VIII’ biopsja- Sclerosis atrophicans prostatae;XI' MRI b/z - obserwować, PSA XI' 1,85;
V'2012 PSA 2,68 T 2,33;VII' 3,37 T'1,23;VII' PET-CT z octanem sugeruje proces nowotworowy; X' PSA 5,40;od X' Apo-Flutam 3x dziennie;po 1 mieś. PSA 1,28; 2 mieś. 1,05; 3 mieś. PSA 0,837;T 2,07
I'2013 zastrzyk Diphereline 11,25 mg na 3 mieś.; IV'2013 PSA 3,14 drugi Dipheriline+ Apo-flutam(zaniechany po 3,5 dniach);IV' w innym lab. PSA po 2 dniach 5,31, po 2 tyg. w swoim lab. PSA 1,92 ng/ml, T 0,19 ng/ml; VI' PET-CT z Choliną rak w obrębie stercza, VII' PSA 9,50 ng/ml, bikalutamid 50 mg * biopsja stercza = ogólnie Gleason 5+4, jeszcze w obrębie torebki (margines 0,2 mm); VIII' PSA 1,30 * T 1,51 bikalutamid 50mg; IX' Zmiana na Eligard PSA 0,85 przed BT IX/X' - 30 Gy=3x10;
I'2014 PSA 0,38 ng/ml {odstawiony bikalutamid}III' PSA 0,86{koniec działania Eligardu} IV' T 0,58 ng/ml*PSA 1,17 ng/ml; VI' T 2,35 & PSA 3,24;VII' T=2,25 & PSA 4,04* VIII' PSA 4,20 T 2,52 PET naciekanie na pęcherz, pęcherzyki nasienne, węzły chłonne| VIII' PSA 4,00 T 2,58 | IX' PSA 4,02 T 1,53 | XI' PSA 6,90 Apo-Flutam 2 tyg, po tym Eligard|
I'2015 PSA 1,65>II' PET-CT z choliną, praktycznie jak w roku poprz.>IV' PSA 8,83 ng/ml, T 1,69 ng/dl, zastosowano bikalutamid> 05' uretrotomia (pobrano próbki do badania histopatol.) V' PSA 1,10; VII' PSA 0,23 ng/ml; IX' 0,26 ng/ml, XI’ TURP, XI/XII' 0,35 ng/ml
I'2016 PSA 0,34 ng/ml, T 0,12 ng/dl / II/II'I PSA 0,41 ng/ml; IV' PSA 0,62 ng/ ml, T 0,23 ng/dl; VI' PSA 0,87 ng/ml, VII posiew ujemny(zaskoczenie), IX PSA 1,70 ng/ml; IX/X' PET-CT progresja, meta do węzła chłonnego biodrowego wspólnego prawego; X' PSA 1,66 ng/ml, T 0,17 ng/dl; XI' PSA 2,14 ng/ml; XII' PSA 3,03 ng/ml, T 0,104 ng/ml
I'2017 PSA 4,05 ng/ml, 08/02/2017 Urestomia, II/III'2017 4,88 ng/ml, IV/V'17 PSA 5,36 ng/ml, 1-31maja badanie kliniczne ARAMIS, 5 maja Eligard pół roku, V/VI PSA 6,74 ng/ml, VI/VII 7,28 ng/ml; VIII PSA 9,87 ng/ml, T 0,091ng/dl 24/VIII Xtandi, 19/IX PSA 2,21 ng/ml, 04/X Eligard 45, 16/X PSA 1,55 ng/ml, 13/XI PSA 1,80 ng/ml, 05/XII PSA 3,43 ng/ml, T 0,127L ng/ml,
I'2018 PSA 9,67 ng/m/; scyntygrafia kości wolne od meta; 22/I' PSA 8,08 ng/ml; 24/I' liczne nacieki; 26/I' ChT I wlew docetakselu (jeszcze 9), II'2018 TURBT (koagulacja), badanie histopato: rak prostaty + wykryto drobnokomórkowy rak neuroendokrynny; III/IV' Eligard 45: IV' MRI pęcherz, węzły, odbyt nacieki PSA 7,97 ng/ml; V' PSA 5,92 ng/ml; VI' PSA 3,22 ng/ml; 22/06 ostatni wlew, przerwano ChT; Opiody OxyContin20mg + Lyrica75mg; VIII' 2 mieś po ChT PSA 1,81 ng/ml; VIII'23 TK podobne do poprz.; X' PSA 6,44 ng/ml; XI' 4,01 ng/ml, 22.XI' Eligard na pół roku; XII PSA 3,63 ng/ml
I'2019 02.I.' PSA 4,69 ng/ml; PSA I/II 7,72 ng/ml; 22.I' PET-CT 18-F PSMA-1007; II/III PSA 6,50 ng/ml; III/IV PSA 2,93 ng/ml (inne lab.) od 15'III Xtandi do 10'VII; 29.IV PSA 1.70 ng/ml; 30.04 cysteprostatektomia badanie pooperac. histo-pato potwierdza raka drobnokomórkowego endokrynnego; 26'VI PSA 3,03 ng/ml; 09.07 - 11.09. ChT na drobnokomórkowca; RT 18-26.07.2019 napromienianie 5 kręgu 3 frakcje x 8 Gy = 24 Gy ;IX'10 PSA=12,61 ng/ml, CgA 28,20 ng/ml (ref. 100 ng/ml) TK 17.09.2019 w miąższu płuc pojawiły się liczne w większości jamkowe złośliwe zmiany ogniskowe; X'04 PSA=12,18 ng/ml, CgA 36,75 ng/ml ; 15'10 (i 27'IX)Biopsja ze wznowy guza miednicy - nowotworu nie znaleziono; od 16'X-30'XII Xtandi do 30'XII,18'XII PET-CT z choliną, 30'XII PSA 6,26 ng/ml
I'202002''I TK
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: smok45 » 02 lut 2015, 12:28

Mniejsze wątpliwości związane z profesjonalną opieką nad terminalnie chorymi mielibyśmy,gdyby mówiło się nie o oddaniu lecz o powierzeniu naszych bliskich.
Ja osobiście wolałbym by zajmowali się mną profesjonaliści,niż dzieci,żona lub wnuki.
Rocznik 1945. maj 2007 PSA 7,1,T2b,NoMo,Gleason3+4,grudzień 2007 RP,histopatologia T2c,PSA-marzec 0,03,lipiec 0,21,wrzesień 0,23,grudzień 0,27,scyntygrafia-czysto,maj 2009 radioterapia 5460 cGy, PSA-sierpień 2009-0,06,październik-0,05, kwiecień 2010-0,02,czerwiec 2010-0,02,wrzesień 2010-0,015, styczeń 2011-0,021,luty-0,003,czerwiec -0,003,sierpień-0,017,listopad-0,008,marzec 2012-0,010,lipiec-0,004,listopad-0,008,2013 maj-0,010,grudzień-0,003, 2014 maj-0,005, grudzień- 0,007, 2015 maj-0,003
Awatar użytkownika
smok45
 
Posty: 1597
Rejestracja: 12 sie 2007, 18:40
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: stanis » 09 wrz 2015, 19:46

Przywykliśmy do tego, że kobiety opiekują się innymi. Dziećmi, mężami, starymi rodzicami. Czasem choroba bliskiej im osoby nie zostawia już miejsca na własne życie.


Każda środa, godz. 19:00 do 21:00. Psycholodzy czekają pod tel: 604 51 51 51, telefon jest otwarty dla każdej osoby, która doświadcza choroby onkologicznej. Także dla opiekunów.



warto przeczytać więcej: http://zwierciadlo.pl/2015/lifestyle/ha ... bez-granic
r. 1950; 2013.09 PSA=6,7; 2013.12-Biopsja: pobrano 14 bioptatów, w 1-nym CaP, Gleason (3+4); 2013.02-Scyntygr.OK, CT -OK; 2014.03-RP Gleason (3+3); T2N0M0; 2014.05-PSA=0,003; 2014.08-PSA=0,002; 2014.08 - 1-sza uretrotomia; 2014.11 - PSA=0,013 ng/ml, 2-ga uretrotomia-2014.12; 2014.12 PSA=0,016ng/ml; 2015.03 PSA=0,019ng/ml; 2015.05 PSA=0,023; 2015.07 PSA=0,028; 2015.08 PSA=0,030 ng/ml; 2015.10 PSA=0,044 ng/ml; 2016.01 PSA=0,050 ng/ml; 2016.04 PSA=0,056 ng/ml; 2016.05 PSA=0,061 ng/ml; 08.2016 PSA=0,069 ng/ml; 11.2016 PSA=0,066 ng/ml; 01.2017 PSA=0,088 ng/ml; 05.2017 PSA=0,098 ng/ml; 09.2017 PSA=0,106 ng/ml; 12.2017 PSA=0,142 ng/ml; 03.2018 PSA=0,182 ng/ml
XII 2017 - powtórne badanie hist-pat operacyjny: GL=3+4, nwt w wielu miejscach GK także podtorebkowo, marginesy zbyt wąskie (+), pęcherzyki,+ nasieniowody bez nacieku.

IV-V 2018 tomoRT 10-70 Gy, PSA przed RT 0,191 ng/ml
V.2018 PSA = 0,056 ng/ml; VI.2018 PSA = 0,039 ng/ml; VIII.2018 PSA = 0,023 ng/ml; XI.2018 PSA = 0,013 ng/ml; II.2019 PSA=0,012 ng/ml; VIII.2019 PSA=0,002 ng/ml, XI.2019 - koagulacja krwawiących naczyń jako skutek TomoRT ; II.2020 PSA=0,004 ng/ml ; X.2020 PSA=0,007 ng/ml; II.2021 PSA=0,010 ng/ml; X.2021 PSA=0,011ng/ml; I.2022 PSA=0,006 ng/ml; X.2022 PSA=0,008 ng/ml; VI.2023 PSA=0,012 ng/ml

________________________________________________
Take care of your body, it's the only place you have to live in!
stanis
 
Posty: 3920
Rejestracja: 10 sie 2014, 12:51
Lokalizacja: Śląsk
Blog: Wyświetl blog (2)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: el1948 » 10 wrz 2015, 08:52

Bardzo ważny aspekt ciężkiej choroby w rodzinie porusza ten artykuł. Wielokrotnie żonie powtarzam, że to z nas będzie szczęśliwe, które pierwsze odejdzie. Zrobi to otoczone troskliwą opieką do ostatnich chwil życia, a największą jego troską będzie zapewne żal, że jego życiowy towarzysz prawdopodobnie będzie odchodził w samotności. W samotności nie dlatego, że nie ma rodziny, bo ma, ale dlatego, że takiej duchowej więzi jaką udało się wytworzyć w ciągu wielu lat spędzonych razem, nie da się uzyskać z dziećmi, będącymi od dawna 'na swoim' i zaplątanymi w kredyty, troskę o pracę i wychowanie dzieci. Poza tym miłość do nich nie dopuszcza myśli, przynajmniej mojej, że mógłbym stać się dla nich ciężarem. Smutne to, bardzo smutne.
Edward
PSA 2002-2007: 2,38-11,53; (f/t=0,60); Bps-OK; PSA 2008-2011: 3,10-8,74 (f/t=0,23); Bps 9/2011: Gl. 3+3; Scyntygrafia OK. 12/2011 LRP. Poj. ok. 100 cm3. Hist-pat: POMIMO SERYJNEGO BADANIA LICZNYCH WYCINKÓW NIE UDAŁO SIĘ WYKRYĆ OGNISKA PIERWOTNEGO W GK! PSA: do 10/2018<0,006; 2019: 0,010; 0,042; 0,019; 0,016; 0,027; 0,015; 0,022

2013-2015-wzrost guza wątroby i markera AFP. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist.pat.-rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. 3 x chemia TACE. 4.09.2016 - przeszczepienie wątroby.
el1948
 
Posty: 976
Rejestracja: 24 mar 2012, 07:51
Lokalizacja: Wrocław
Blog: Wyświetl blog (0)

Opieka paliatywna

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 05 lis 2015, 22:36

Obrazek
Obrazek Trudno poważnie dyskutować z kimś pozbawionym poczucia humoru
2018 XV edycja Konkursu "Godni Naśladowania" wyróżniony POZARZĄDOWIEC GODNY NAŚLADOWANIA przez Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Ur.1949 T4NxMOGlx+x (klasyfikacja TNM wg. Pana prof. M. Roslana po cysteprostatektomii)
III'2007 PSA 8,28;biopsja Gl1+2!?;10/V/2007 limfadenektomia węzły b/z;IX'PSA 0,07;HT VIII-XII;RT XII'07-I'08 7400cGy/37frakcji;cTpN0M0
IV'2008 PSA 0,08; X’ TK ok XII' zastrzyki przeciwzakrzepicowe
I'2009 - XII' PSA 0,35 ng/ml - 0,60 ng/ml
I’2010 MRI ok, zastrzyki przeciwzakrzepicowe do IV’, III’ scyntygrafia & TRUSok, IX’ biopsja spartolona, VII' PSA 0,61;XII' 0,83;
VII'2011 1,03 T'2,33 MRI podejrzenie wznowy VIII’ biopsja- Sclerosis atrophicans prostatae;XI' MRI b/z - obserwować, PSA XI' 1,85;
V'2012 PSA 2,68 T 2,33;VII' 3,37 T'1,23;VII' PET-CT z octanem sugeruje proces nowotworowy; X' PSA 5,40;od X' Apo-Flutam 3x dziennie;po 1 mieś. PSA 1,28; 2 mieś. 1,05; 3 mieś. PSA 0,837;T 2,07
I'2013 zastrzyk Diphereline 11,25 mg na 3 mieś.; IV'2013 PSA 3,14 drugi Dipheriline+ Apo-flutam(zaniechany po 3,5 dniach);IV' w innym lab. PSA po 2 dniach 5,31, po 2 tyg. w swoim lab. PSA 1,92 ng/ml, T 0,19 ng/ml; VI' PET-CT z Choliną rak w obrębie stercza, VII' PSA 9,50 ng/ml, bikalutamid 50 mg * biopsja stercza = ogólnie Gleason 5+4, jeszcze w obrębie torebki (margines 0,2 mm); VIII' PSA 1,30 * T 1,51 bikalutamid 50mg; IX' Zmiana na Eligard PSA 0,85 przed BT IX/X' - 30 Gy=3x10;
I'2014 PSA 0,38 ng/ml {odstawiony bikalutamid}III' PSA 0,86{koniec działania Eligardu} IV' T 0,58 ng/ml*PSA 1,17 ng/ml; VI' T 2,35 & PSA 3,24;VII' T=2,25 & PSA 4,04* VIII' PSA 4,20 T 2,52 PET naciekanie na pęcherz, pęcherzyki nasienne, węzły chłonne| VIII' PSA 4,00 T 2,58 | IX' PSA 4,02 T 1,53 | XI' PSA 6,90 Apo-Flutam 2 tyg, po tym Eligard|
I'2015 PSA 1,65>II' PET-CT z choliną, praktycznie jak w roku poprz.>IV' PSA 8,83 ng/ml, T 1,69 ng/dl, zastosowano bikalutamid> 05' uretrotomia (pobrano próbki do badania histopatol.) V' PSA 1,10; VII' PSA 0,23 ng/ml; IX' 0,26 ng/ml, XI’ TURP, XI/XII' 0,35 ng/ml
I'2016 PSA 0,34 ng/ml, T 0,12 ng/dl / II/II'I PSA 0,41 ng/ml; IV' PSA 0,62 ng/ ml, T 0,23 ng/dl; VI' PSA 0,87 ng/ml, VII posiew ujemny(zaskoczenie), IX PSA 1,70 ng/ml; IX/X' PET-CT progresja, meta do węzła chłonnego biodrowego wspólnego prawego; X' PSA 1,66 ng/ml, T 0,17 ng/dl; XI' PSA 2,14 ng/ml; XII' PSA 3,03 ng/ml, T 0,104 ng/ml
I'2017 PSA 4,05 ng/ml, 08/02/2017 Urestomia, II/III'2017 4,88 ng/ml, IV/V'17 PSA 5,36 ng/ml, 1-31maja badanie kliniczne ARAMIS, 5 maja Eligard pół roku, V/VI PSA 6,74 ng/ml, VI/VII 7,28 ng/ml; VIII PSA 9,87 ng/ml, T 0,091ng/dl 24/VIII Xtandi, 19/IX PSA 2,21 ng/ml, 04/X Eligard 45, 16/X PSA 1,55 ng/ml, 13/XI PSA 1,80 ng/ml, 05/XII PSA 3,43 ng/ml, T 0,127L ng/ml,
I'2018 PSA 9,67 ng/m/; scyntygrafia kości wolne od meta; 22/I' PSA 8,08 ng/ml; 24/I' liczne nacieki; 26/I' ChT I wlew docetakselu (jeszcze 9), II'2018 TURBT (koagulacja), badanie histopato: rak prostaty + wykryto drobnokomórkowy rak neuroendokrynny; III/IV' Eligard 45: IV' MRI pęcherz, węzły, odbyt nacieki PSA 7,97 ng/ml; V' PSA 5,92 ng/ml; VI' PSA 3,22 ng/ml; 22/06 ostatni wlew, przerwano ChT; Opiody OxyContin20mg + Lyrica75mg; VIII' 2 mieś po ChT PSA 1,81 ng/ml; VIII'23 TK podobne do poprz.; X' PSA 6,44 ng/ml; XI' 4,01 ng/ml, 22.XI' Eligard na pół roku; XII PSA 3,63 ng/ml
I'2019 02.I.' PSA 4,69 ng/ml; PSA I/II 7,72 ng/ml; 22.I' PET-CT 18-F PSMA-1007; II/III PSA 6,50 ng/ml; III/IV PSA 2,93 ng/ml (inne lab.) od 15'III Xtandi do 10'VII; 29.IV PSA 1.70 ng/ml; 30.04 cysteprostatektomia badanie pooperac. histo-pato potwierdza raka drobnokomórkowego endokrynnego; 26'VI PSA 3,03 ng/ml; 09.07 - 11.09. ChT na drobnokomórkowca; RT 18-26.07.2019 napromienianie 5 kręgu 3 frakcje x 8 Gy = 24 Gy ;IX'10 PSA=12,61 ng/ml, CgA 28,20 ng/ml (ref. 100 ng/ml) TK 17.09.2019 w miąższu płuc pojawiły się liczne w większości jamkowe złośliwe zmiany ogniskowe; X'04 PSA=12,18 ng/ml, CgA 36,75 ng/ml ; 15'10 (i 27'IX)Biopsja ze wznowy guza miednicy - nowotworu nie znaleziono; od 16'X-30'XII Xtandi do 30'XII,18'XII PET-CT z choliną, 30'XII PSA 6,26 ng/ml
I'202002''I TK
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: MAREK P. » 17 lis 2015, 23:21

Myślę ,że ta pierwsza wymieniona rzecz-odwaga aby żyć po swojemu- obejmuje
i skupia wszystkie pozostałe i jest ściśle z nimi związana ,gdyż bez osobistej odwagi
nie zrobimy określonego kroku bo normy są inne,bo moralność ,bo nie wypada,
bo sąsiedzi gadają,bo oni też tak robią,bo może jutro decyzja,bo...bo...bo
teraz jak los nas doświadczył schorzeniem =( na pewno inaczej patrzymy na
życie doczesne :) i mamy więcej odwagi zmieniać swoje postępowanie i wykonywać
niestandardowe kroki , podejmować do tej pory może nie przez wszystkich akceptowane
decyzje ale zgodne z naszym sumieniem :)
tak myślę,M
MAREK 2015 (SUWAŁKI) ,UR.1962
X/ 2014 PSA 14,5 ;II/2015 BIOPSJA G-3+3=6;
III/2015 HT- ZOLADEX 10,8-STOP;IV/2015 TK=OK,SC-OK
V/2015 PSA-4,1;VI/2015 RP ZAŁONOWA -pT3a pNO ;
G-4+3-7;VII/2015 PSA -0,03;VIII/2015 PSA -0,01;
VIII/2015 PSA- 0,00,IX/2015 PSA- 0,01,X/15 -0,01;T-4,53
II/16- 0,00; VI/16-0,02;VII/16-0,01;II/19-0,133;VI /19 SRT;
X/19 -O,015
Mój wątek :
http://rak-prostaty.pl/viewtopic.php?t=1993
Awatar użytkownika
MAREK P.
 
Posty: 316
Rejestracja: 17 lip 2015, 19:56
Blog: Wyświetl blog (16)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: el1948 » 18 lis 2015, 17:15

Coraz rzadziej zaglądam tutaj, na Wasze i moje forum, a powodem jest to, że nie rak prostaty absorbuje teraz moje myśli i decyduje o zachowaniu. Cztery lata po LRP moje PSA nadal jest nieoznaczone (<0,008) i mogę chyba uznać, że tę walkę wygrałem, a raczej, że wygrali ją lekarze. Mój nowy przeciwnik jednak nie odpuszcza. Mam świadomość, że walki z nim ani ja, ani lekarze nie są w stanie wygrać, a pytanie jest tylko jedno: kiedy ten pojedynek się zakończy? Nikt tego nie wie. W tej sytuacji coraz częściej uświadamiam sobie, że moje codzienne postępowanie ma cechy zgodne z tytułem tego wątku. Żyję szybciej - tak, jakbym chciał zdążyć, bo spraw do załatwienia mam mnóstwo. Czy oglądam się wstecz? Tak, ale jest to patrzenie na dobrze wykorzystany czas, a wiąże się z tym bardzo ważna rzecz - spokojne sumienie. Jedyne, czego żałuję, to świadomość, że ten czas się kończy i że ci, których kocham, pod każdym względem będą mieli gorzej.

Dzisiaj byłem u pani onkolog. Skrzywiła się na kolejny, po operacji, wzrost AFP i powiedziała, że jeśli wznowę potwierdzi TK, to spełnię kryteria kwalifikacyjne do programu leczenia refundowanego przez NFZ. Ten program nie odwraca losów walki, a tylko opóźnia chwilę jej zakończenia.

Pozdrawiam
Edward
PSA 2002-2007: 2,38-11,53; (f/t=0,60); Bps-OK; PSA 2008-2011: 3,10-8,74 (f/t=0,23); Bps 9/2011: Gl. 3+3; Scyntygrafia OK. 12/2011 LRP. Poj. ok. 100 cm3. Hist-pat: POMIMO SERYJNEGO BADANIA LICZNYCH WYCINKÓW NIE UDAŁO SIĘ WYKRYĆ OGNISKA PIERWOTNEGO W GK! PSA: do 10/2018<0,006; 2019: 0,010; 0,042; 0,019; 0,016; 0,027; 0,015; 0,022

2013-2015-wzrost guza wątroby i markera AFP. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist.pat.-rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. 3 x chemia TACE. 4.09.2016 - przeszczepienie wątroby.
el1948
 
Posty: 976
Rejestracja: 24 mar 2012, 07:51
Lokalizacja: Wrocław
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: stanis » 18 lis 2015, 18:37

Edwardzie,

Zapewne nic odkrywczego nie napiszę poza "WALCZ BOWIEM DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ",które może zabrzmi banalnie.

My wszyscy zaprzyjaźnieni kibicujemy Tobie w Twojej walce!

11751816_894496977270949_204110731537577426_n[2].jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
r. 1950; 2013.09 PSA=6,7; 2013.12-Biopsja: pobrano 14 bioptatów, w 1-nym CaP, Gleason (3+4); 2013.02-Scyntygr.OK, CT -OK; 2014.03-RP Gleason (3+3); T2N0M0; 2014.05-PSA=0,003; 2014.08-PSA=0,002; 2014.08 - 1-sza uretrotomia; 2014.11 - PSA=0,013 ng/ml, 2-ga uretrotomia-2014.12; 2014.12 PSA=0,016ng/ml; 2015.03 PSA=0,019ng/ml; 2015.05 PSA=0,023; 2015.07 PSA=0,028; 2015.08 PSA=0,030 ng/ml; 2015.10 PSA=0,044 ng/ml; 2016.01 PSA=0,050 ng/ml; 2016.04 PSA=0,056 ng/ml; 2016.05 PSA=0,061 ng/ml; 08.2016 PSA=0,069 ng/ml; 11.2016 PSA=0,066 ng/ml; 01.2017 PSA=0,088 ng/ml; 05.2017 PSA=0,098 ng/ml; 09.2017 PSA=0,106 ng/ml; 12.2017 PSA=0,142 ng/ml; 03.2018 PSA=0,182 ng/ml
XII 2017 - powtórne badanie hist-pat operacyjny: GL=3+4, nwt w wielu miejscach GK także podtorebkowo, marginesy zbyt wąskie (+), pęcherzyki,+ nasieniowody bez nacieku.

IV-V 2018 tomoRT 10-70 Gy, PSA przed RT 0,191 ng/ml
V.2018 PSA = 0,056 ng/ml; VI.2018 PSA = 0,039 ng/ml; VIII.2018 PSA = 0,023 ng/ml; XI.2018 PSA = 0,013 ng/ml; II.2019 PSA=0,012 ng/ml; VIII.2019 PSA=0,002 ng/ml, XI.2019 - koagulacja krwawiących naczyń jako skutek TomoRT ; II.2020 PSA=0,004 ng/ml ; X.2020 PSA=0,007 ng/ml; II.2021 PSA=0,010 ng/ml; X.2021 PSA=0,011ng/ml; I.2022 PSA=0,006 ng/ml; X.2022 PSA=0,008 ng/ml; VI.2023 PSA=0,012 ng/ml

________________________________________________
Take care of your body, it's the only place you have to live in!
stanis
 
Posty: 3920
Rejestracja: 10 sie 2014, 12:51
Lokalizacja: Śląsk
Blog: Wyświetl blog (2)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: stanis » 18 lis 2015, 19:03

;)

11825673_971037386269298_7842524164872759506_n[1].jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
r. 1950; 2013.09 PSA=6,7; 2013.12-Biopsja: pobrano 14 bioptatów, w 1-nym CaP, Gleason (3+4); 2013.02-Scyntygr.OK, CT -OK; 2014.03-RP Gleason (3+3); T2N0M0; 2014.05-PSA=0,003; 2014.08-PSA=0,002; 2014.08 - 1-sza uretrotomia; 2014.11 - PSA=0,013 ng/ml, 2-ga uretrotomia-2014.12; 2014.12 PSA=0,016ng/ml; 2015.03 PSA=0,019ng/ml; 2015.05 PSA=0,023; 2015.07 PSA=0,028; 2015.08 PSA=0,030 ng/ml; 2015.10 PSA=0,044 ng/ml; 2016.01 PSA=0,050 ng/ml; 2016.04 PSA=0,056 ng/ml; 2016.05 PSA=0,061 ng/ml; 08.2016 PSA=0,069 ng/ml; 11.2016 PSA=0,066 ng/ml; 01.2017 PSA=0,088 ng/ml; 05.2017 PSA=0,098 ng/ml; 09.2017 PSA=0,106 ng/ml; 12.2017 PSA=0,142 ng/ml; 03.2018 PSA=0,182 ng/ml
XII 2017 - powtórne badanie hist-pat operacyjny: GL=3+4, nwt w wielu miejscach GK także podtorebkowo, marginesy zbyt wąskie (+), pęcherzyki,+ nasieniowody bez nacieku.

IV-V 2018 tomoRT 10-70 Gy, PSA przed RT 0,191 ng/ml
V.2018 PSA = 0,056 ng/ml; VI.2018 PSA = 0,039 ng/ml; VIII.2018 PSA = 0,023 ng/ml; XI.2018 PSA = 0,013 ng/ml; II.2019 PSA=0,012 ng/ml; VIII.2019 PSA=0,002 ng/ml, XI.2019 - koagulacja krwawiących naczyń jako skutek TomoRT ; II.2020 PSA=0,004 ng/ml ; X.2020 PSA=0,007 ng/ml; II.2021 PSA=0,010 ng/ml; X.2021 PSA=0,011ng/ml; I.2022 PSA=0,006 ng/ml; X.2022 PSA=0,008 ng/ml; VI.2023 PSA=0,012 ng/ml

________________________________________________
Take care of your body, it's the only place you have to live in!
stanis
 
Posty: 3920
Rejestracja: 10 sie 2014, 12:51
Lokalizacja: Śląsk
Blog: Wyświetl blog (2)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 07 sty 2016, 15:30

Ciągle mówiłem, żeby spotkanie miało pełniejszy wymiar, należy je organizować ze specjalistami, na zasadzie rozmowy, wzajemnej wymiany doświadczeń, etc. Ksiądz Kaczkowski tez poszedł w tym kierunku, dalej, bo robi warsztaty. Ileż to razy pisałem o zachowaniu białego personelu. Próbowano mi zarzucać, ze jest zbyt drobiazgowy. No, ale tu trzeba mieć więcej paliwa w postaci cash.



Ksiądz Kaczkowski, Osobowość Roku 2015: - Mam w nosie długie życie

- Dla mnie ważne jest życie wieczne. Mówię o tym otwarcie – stwierdził w wywiadzie dla "Menedżera Zdrowia" ksiądz Jan Kaczkowski. 13 stycznia na Zamku Królewskim w Warszawie odbierze nagrodę "Osobowość Roku w Ochronie Zdrowia".

Jakich rad udzieliłby ksiądz lekarzowi, który musi szczerze rozmawiać ze śmiertelnie chorym pacjentem, albo dziennikarzowi, który chciałby otwarcie i rzeczowo porozmawiać z chorym na raka?

Zarówno w wypadku lekarza, jak i dziennikarza najważniejsze jest zachowywanie się taktownie podczas rozmowy i obserwowanie reakcji rozmówcy. Jeśli chodzi o lekarza, konieczne jest stwierdzenie, na ile chory logicznie myśli. To podstawa. Zadając najprostsze pytania, można określić, na ile jest on zorientowany w czasie i miejscu. Na przykład: jak ma pan na imię, jak się pan nazywa, gdzie się znajdujemy albo jaki jest dzień, miesiąc i rok? Jeżeli pacjent odpowiada „grudzień”, możemy dopytywać: a grudzień to bardziej wiosna, lato czy zima? Jeżeli podejrzewamy, że te z pozoru banalne pytania mogą naszego rozmówcę onieśmielić, należy mu subtelnie wytłumaczyć, po co to robimy. Powiedzmy: „Pytania, które teraz zadam, mogą wydać się dziwne, ale proszę spokojnie na nie odpowiedzieć”. Przede wszystkim, jeżeli mamy zamiar przekazać trudne wiadomości i rozmawiać na niełatwe tematy, musimy wiedzieć, na ile pacjent wie, w jakim znalazł się położeniu. Wtedy dopiero możliwa jest szczera rozmowa i ewentualne przekazywanie informacji o chorobie lub jej postępie. Wiem o tym z własnego doświadczenia – jako osoba rozmawiająca z chorymi, a także jako pacjent, z którym rozmawiano o chorobach, bo prowadzę hospicjum i tego typu działania stanowią większą część mojego profesjonalnego bycia jego szefem. W wypadku dziennikarza czasami niezbędne jest uprzedzenie, że pytanie, które padnie za chwilę, jest osobiste lub wprost będzie dotyczyło choroby. Podkreślę jeszcze raz: trzeba bacznie obserwować reakcję osoby, z którą się rozmawia.

Kiedy po raz pierwszy rozmawiał ksiądz z lekarzem na temat diagnozy? I po raz kolejny przeproszę za pytanie: jakie były rokowania?
W szpitalu, gdzie byłem operowany. Jakie były rokowania? Fatalne. W ośrodku, gdzie mnie operowano, powiedziano mi, że pozostało mi pół roku życia. Każdy kolejny miesiąc życia w chorobie miał być cudem. W grudniu minęły 43 cudowne miesiące. Ja to nazywam cudem pełzającym.

Czy księdzu jako osobie wierzącej łatwiej jest się zmagać z chorobą niż niewierzącym i wierzyć w cud?
To nie ma znaczenia.

A wiara nie powoduje, że nadzieja jest większa?

Nadzieja na co?

Miałem na myśli nadzieję na coś, co może się wydawać ważne dla śmiertelnie chorych, czyli na długie życie albo wyzdrowienie.

Mam w nosie długie życie albo wyzdrowienie. Dla mnie ważne jest życie wieczne. Mówię o tym otwarcie.

Jak lekarze reagują na pacjenta, dla którego najważniejsze jest życie wieczne, a nie doczesność?
Zdaję sobie sprawę, że nie jestem typowym pacjentem. Jestem świadomy tego, co dzieje się z moim organizmem i wiem, jakie są tego konsekwencje. Podam przykład: kiedyś rozmawiałem z młodą lekarką, która próbowała mi subtelnie wytłumaczyć, co się ze mną dzieje. Ja otwarcie mówiłem o swojej chorobie, o rokowaniu i o tym, że jestem pełzającym cudem. Pani była skonfundowana.

Nie powinno się generalizować, ale spróbujmy ocenić polskich pracowników służby zdrowia w kontakcie z pacjentem chorym na raka.

Polscy specjaliści poziomem wiedzy nie odstają od zachodnich, jednak pod względem kultury medycznej nieraz są za nimi daleko w tyle. Mówiąc o brakach w kulturze medycznej, mam na myśli sytuację, w której lekarz lub pielęgniarka nie przedstawia się choremu albo personel wchodzi do sali… nie pukając do drzwi. Chodzi także o sposób rozmowy, odzywki – które są coraz rzadsze, ale nadal występują: „wstajemy, robimy i rozbieramy się”. Słysząc coś takiego, mówię: „Ale kto? Ja czy pani? Bo jeśli się rozbieramy, to pani zaczyna”.

Co oni na to?
Są zdziwieni. Dla niektórych to niestety jest norma szpitalna. Bulwersujące jest również to, że personel nie wyjaśnia procedur medycznych. Przykład: wchodzi do sali osoba, która nie zapukała, i stawia na szafce obok łóżka kieliszek z lekami, mówiąc: „zażyjmy to”. Takie coś nie powinno się zdarzyć. Konieczna jest kultura medyczna, o której wspominałem, a także wyjaśnianie, czemu służą poszczególne zabiegi czy procedury.

Ksiądz stara się podnosić kulturę medyczną?

Tak. To dlatego prowadzimy Areopagi Etyczne, podczas których uczymy, jak w sposób komunikatywny, czyli skuteczny, przekazywać w medycynie informacje o tym, co najtrudniejsze i najważniejsze. Warsztaty to okręt flagowy naszego hospicjum. Od 2008 r. co roku organizujemy je podczas wakacji wspólnie z aktorami i profesorami. Uczymy młodych lekarzy, jak poprawnie i etycznie przekazywać pacjentom niełatwe wiadomości. Bo przecież praktyka medyczna wskazuje, że dobre przekazywanie informacji ma olbrzymi wpływ na proces zdrowienia lub – w wypadku medycyny paliatywnej – na komfort odchodzenia. I z przykrością stwierdzam, że niekiedy dopiero na szóstym roku studiów młodzi lekarze pierwszy raz mają do czynienia z tym, jak rozmawiać ze śmiertelnie chorym. Organizuję warsztaty, żeby żaden pacjent nie poczuł się jak ja – trzymając się tematyki samochodowej – kiedy wydawało mi się, jakbym zjechał samochodem z autostrady w głęboki piach.

Źródło: http://www.termedia.pl/mz/Ksiadz-Kaczko ... 20334.html
Obrazek Trudno poważnie dyskutować z kimś pozbawionym poczucia humoru
2018 XV edycja Konkursu "Godni Naśladowania" wyróżniony POZARZĄDOWIEC GODNY NAŚLADOWANIA przez Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Ur.1949 T4NxMOGlx+x (klasyfikacja TNM wg. Pana prof. M. Roslana po cysteprostatektomii)
III'2007 PSA 8,28;biopsja Gl1+2!?;10/V/2007 limfadenektomia węzły b/z;IX'PSA 0,07;HT VIII-XII;RT XII'07-I'08 7400cGy/37frakcji;cTpN0M0
IV'2008 PSA 0,08; X’ TK ok XII' zastrzyki przeciwzakrzepicowe
I'2009 - XII' PSA 0,35 ng/ml - 0,60 ng/ml
I’2010 MRI ok, zastrzyki przeciwzakrzepicowe do IV’, III’ scyntygrafia & TRUSok, IX’ biopsja spartolona, VII' PSA 0,61;XII' 0,83;
VII'2011 1,03 T'2,33 MRI podejrzenie wznowy VIII’ biopsja- Sclerosis atrophicans prostatae;XI' MRI b/z - obserwować, PSA XI' 1,85;
V'2012 PSA 2,68 T 2,33;VII' 3,37 T'1,23;VII' PET-CT z octanem sugeruje proces nowotworowy; X' PSA 5,40;od X' Apo-Flutam 3x dziennie;po 1 mieś. PSA 1,28; 2 mieś. 1,05; 3 mieś. PSA 0,837;T 2,07
I'2013 zastrzyk Diphereline 11,25 mg na 3 mieś.; IV'2013 PSA 3,14 drugi Dipheriline+ Apo-flutam(zaniechany po 3,5 dniach);IV' w innym lab. PSA po 2 dniach 5,31, po 2 tyg. w swoim lab. PSA 1,92 ng/ml, T 0,19 ng/ml; VI' PET-CT z Choliną rak w obrębie stercza, VII' PSA 9,50 ng/ml, bikalutamid 50 mg * biopsja stercza = ogólnie Gleason 5+4, jeszcze w obrębie torebki (margines 0,2 mm); VIII' PSA 1,30 * T 1,51 bikalutamid 50mg; IX' Zmiana na Eligard PSA 0,85 przed BT IX/X' - 30 Gy=3x10;
I'2014 PSA 0,38 ng/ml {odstawiony bikalutamid}III' PSA 0,86{koniec działania Eligardu} IV' T 0,58 ng/ml*PSA 1,17 ng/ml; VI' T 2,35 & PSA 3,24;VII' T=2,25 & PSA 4,04* VIII' PSA 4,20 T 2,52 PET naciekanie na pęcherz, pęcherzyki nasienne, węzły chłonne| VIII' PSA 4,00 T 2,58 | IX' PSA 4,02 T 1,53 | XI' PSA 6,90 Apo-Flutam 2 tyg, po tym Eligard|
I'2015 PSA 1,65>II' PET-CT z choliną, praktycznie jak w roku poprz.>IV' PSA 8,83 ng/ml, T 1,69 ng/dl, zastosowano bikalutamid> 05' uretrotomia (pobrano próbki do badania histopatol.) V' PSA 1,10; VII' PSA 0,23 ng/ml; IX' 0,26 ng/ml, XI’ TURP, XI/XII' 0,35 ng/ml
I'2016 PSA 0,34 ng/ml, T 0,12 ng/dl / II/II'I PSA 0,41 ng/ml; IV' PSA 0,62 ng/ ml, T 0,23 ng/dl; VI' PSA 0,87 ng/ml, VII posiew ujemny(zaskoczenie), IX PSA 1,70 ng/ml; IX/X' PET-CT progresja, meta do węzła chłonnego biodrowego wspólnego prawego; X' PSA 1,66 ng/ml, T 0,17 ng/dl; XI' PSA 2,14 ng/ml; XII' PSA 3,03 ng/ml, T 0,104 ng/ml
I'2017 PSA 4,05 ng/ml, 08/02/2017 Urestomia, II/III'2017 4,88 ng/ml, IV/V'17 PSA 5,36 ng/ml, 1-31maja badanie kliniczne ARAMIS, 5 maja Eligard pół roku, V/VI PSA 6,74 ng/ml, VI/VII 7,28 ng/ml; VIII PSA 9,87 ng/ml, T 0,091ng/dl 24/VIII Xtandi, 19/IX PSA 2,21 ng/ml, 04/X Eligard 45, 16/X PSA 1,55 ng/ml, 13/XI PSA 1,80 ng/ml, 05/XII PSA 3,43 ng/ml, T 0,127L ng/ml,
I'2018 PSA 9,67 ng/m/; scyntygrafia kości wolne od meta; 22/I' PSA 8,08 ng/ml; 24/I' liczne nacieki; 26/I' ChT I wlew docetakselu (jeszcze 9), II'2018 TURBT (koagulacja), badanie histopato: rak prostaty + wykryto drobnokomórkowy rak neuroendokrynny; III/IV' Eligard 45: IV' MRI pęcherz, węzły, odbyt nacieki PSA 7,97 ng/ml; V' PSA 5,92 ng/ml; VI' PSA 3,22 ng/ml; 22/06 ostatni wlew, przerwano ChT; Opiody OxyContin20mg + Lyrica75mg; VIII' 2 mieś po ChT PSA 1,81 ng/ml; VIII'23 TK podobne do poprz.; X' PSA 6,44 ng/ml; XI' 4,01 ng/ml, 22.XI' Eligard na pół roku; XII PSA 3,63 ng/ml
I'2019 02.I.' PSA 4,69 ng/ml; PSA I/II 7,72 ng/ml; 22.I' PET-CT 18-F PSMA-1007; II/III PSA 6,50 ng/ml; III/IV PSA 2,93 ng/ml (inne lab.) od 15'III Xtandi do 10'VII; 29.IV PSA 1.70 ng/ml; 30.04 cysteprostatektomia badanie pooperac. histo-pato potwierdza raka drobnokomórkowego endokrynnego; 26'VI PSA 3,03 ng/ml; 09.07 - 11.09. ChT na drobnokomórkowca; RT 18-26.07.2019 napromienianie 5 kręgu 3 frakcje x 8 Gy = 24 Gy ;IX'10 PSA=12,61 ng/ml, CgA 28,20 ng/ml (ref. 100 ng/ml) TK 17.09.2019 w miąższu płuc pojawiły się liczne w większości jamkowe złośliwe zmiany ogniskowe; X'04 PSA=12,18 ng/ml, CgA 36,75 ng/ml ; 15'10 (i 27'IX)Biopsja ze wznowy guza miednicy - nowotworu nie znaleziono; od 16'X-30'XII Xtandi do 30'XII,18'XII PET-CT z choliną, 30'XII PSA 6,26 ng/ml
I'202002''I TK
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: armands » 28 mar 2016, 17:19

Nie żyje ksiądz Jan Kaczkowski. Współtwórca i dyrektor Puckiego Hospicjum pod wezwaniem św. Ojca Pio miał zaledwie 39 lat. Choć ks. Kaczkowski od 2012 roku zmagał się ze śmiertelną chorobą, to nie poddawał się i walczył. Od chwili, gdy usłyszał diagnozę, jak sam mówił, żył "na pełnej petardzie". Swoją pasją, chęcią do życia zarażał innych. Stał się wzorem dla wielu cierpiących. Do ostatnich dni nie tracił nadziei, że i tym razem uda mu się pokonać chorobę. Niestety, nie udało się.

[ ' ]

Wierze, że będąc u Ojca w Niebie śp. ks. Jan nie zapomni o nas chorych na raka.
Awatar użytkownika
armands
 
Posty: 2730
Rejestracja: 31 paź 2013, 11:27
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: szef admin » 28 mar 2016, 19:20

Lubiłem słuchać ks. Jana Kaczkowskiego. Chyba z tydzień temu oglądałem w tv, jak odpowiadał na pytania prowadzącego poranny program. Zauważyłem, że "ściągało" go w jedną stronę, a wypowiedzi nie były tak płynne. Pomyślałem, pewnie bardzo cierpi.

Ks. Jan Kaczkowski był takim, dotkniętym przez raka człowiekiem, jakiego rzadko można spotkać. Rozumiał cierpiących, i chyba mniej było w nim księdza, nie szafował bogobojnymi słowami, namawiał do wiary w leczenie, a wierzącym religijnie, żeby mocniej wierzyli, bo to pomaga.

Ksiądz Jan utwierdził mnie, że człowiek, który wspiera nas walczących z rakiem, nie powinien obrażać się, strzelać fochy, pokazywać, że moje jest mojsze, powinny go stać powiedzieć przepraszam, a nie uciekać w knieje.

Przyznaję, ze to m.in. On, jego działania zainspirowały mnie do założenia Fundacji, w ramach jej działalności, też na stworzenie hospicjum dla prostatyków. Dlatego też m.in. wywiesiłem prośbę o datki.

Żal - Cześć Jego Pamięci.


Obrazek
Obrazek Trudno poważnie dyskutować z kimś pozbawionym poczucia humoru
2018 XV edycja Konkursu "Godni Naśladowania" wyróżniony POZARZĄDOWIEC GODNY NAŚLADOWANIA przez Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Ur.1949 T4NxMOGlx+x (klasyfikacja TNM wg. Pana prof. M. Roslana po cysteprostatektomii)
III'2007 PSA 8,28;biopsja Gl1+2!?;10/V/2007 limfadenektomia węzły b/z;IX'PSA 0,07;HT VIII-XII;RT XII'07-I'08 7400cGy/37frakcji;cTpN0M0
IV'2008 PSA 0,08; X’ TK ok XII' zastrzyki przeciwzakrzepicowe
I'2009 - XII' PSA 0,35 ng/ml - 0,60 ng/ml
I’2010 MRI ok, zastrzyki przeciwzakrzepicowe do IV’, III’ scyntygrafia & TRUSok, IX’ biopsja spartolona, VII' PSA 0,61;XII' 0,83;
VII'2011 1,03 T'2,33 MRI podejrzenie wznowy VIII’ biopsja- Sclerosis atrophicans prostatae;XI' MRI b/z - obserwować, PSA XI' 1,85;
V'2012 PSA 2,68 T 2,33;VII' 3,37 T'1,23;VII' PET-CT z octanem sugeruje proces nowotworowy; X' PSA 5,40;od X' Apo-Flutam 3x dziennie;po 1 mieś. PSA 1,28; 2 mieś. 1,05; 3 mieś. PSA 0,837;T 2,07
I'2013 zastrzyk Diphereline 11,25 mg na 3 mieś.; IV'2013 PSA 3,14 drugi Dipheriline+ Apo-flutam(zaniechany po 3,5 dniach);IV' w innym lab. PSA po 2 dniach 5,31, po 2 tyg. w swoim lab. PSA 1,92 ng/ml, T 0,19 ng/ml; VI' PET-CT z Choliną rak w obrębie stercza, VII' PSA 9,50 ng/ml, bikalutamid 50 mg * biopsja stercza = ogólnie Gleason 5+4, jeszcze w obrębie torebki (margines 0,2 mm); VIII' PSA 1,30 * T 1,51 bikalutamid 50mg; IX' Zmiana na Eligard PSA 0,85 przed BT IX/X' - 30 Gy=3x10;
I'2014 PSA 0,38 ng/ml {odstawiony bikalutamid}III' PSA 0,86{koniec działania Eligardu} IV' T 0,58 ng/ml*PSA 1,17 ng/ml; VI' T 2,35 & PSA 3,24;VII' T=2,25 & PSA 4,04* VIII' PSA 4,20 T 2,52 PET naciekanie na pęcherz, pęcherzyki nasienne, węzły chłonne| VIII' PSA 4,00 T 2,58 | IX' PSA 4,02 T 1,53 | XI' PSA 6,90 Apo-Flutam 2 tyg, po tym Eligard|
I'2015 PSA 1,65>II' PET-CT z choliną, praktycznie jak w roku poprz.>IV' PSA 8,83 ng/ml, T 1,69 ng/dl, zastosowano bikalutamid> 05' uretrotomia (pobrano próbki do badania histopatol.) V' PSA 1,10; VII' PSA 0,23 ng/ml; IX' 0,26 ng/ml, XI’ TURP, XI/XII' 0,35 ng/ml
I'2016 PSA 0,34 ng/ml, T 0,12 ng/dl / II/II'I PSA 0,41 ng/ml; IV' PSA 0,62 ng/ ml, T 0,23 ng/dl; VI' PSA 0,87 ng/ml, VII posiew ujemny(zaskoczenie), IX PSA 1,70 ng/ml; IX/X' PET-CT progresja, meta do węzła chłonnego biodrowego wspólnego prawego; X' PSA 1,66 ng/ml, T 0,17 ng/dl; XI' PSA 2,14 ng/ml; XII' PSA 3,03 ng/ml, T 0,104 ng/ml
I'2017 PSA 4,05 ng/ml, 08/02/2017 Urestomia, II/III'2017 4,88 ng/ml, IV/V'17 PSA 5,36 ng/ml, 1-31maja badanie kliniczne ARAMIS, 5 maja Eligard pół roku, V/VI PSA 6,74 ng/ml, VI/VII 7,28 ng/ml; VIII PSA 9,87 ng/ml, T 0,091ng/dl 24/VIII Xtandi, 19/IX PSA 2,21 ng/ml, 04/X Eligard 45, 16/X PSA 1,55 ng/ml, 13/XI PSA 1,80 ng/ml, 05/XII PSA 3,43 ng/ml, T 0,127L ng/ml,
I'2018 PSA 9,67 ng/m/; scyntygrafia kości wolne od meta; 22/I' PSA 8,08 ng/ml; 24/I' liczne nacieki; 26/I' ChT I wlew docetakselu (jeszcze 9), II'2018 TURBT (koagulacja), badanie histopato: rak prostaty + wykryto drobnokomórkowy rak neuroendokrynny; III/IV' Eligard 45: IV' MRI pęcherz, węzły, odbyt nacieki PSA 7,97 ng/ml; V' PSA 5,92 ng/ml; VI' PSA 3,22 ng/ml; 22/06 ostatni wlew, przerwano ChT; Opiody OxyContin20mg + Lyrica75mg; VIII' 2 mieś po ChT PSA 1,81 ng/ml; VIII'23 TK podobne do poprz.; X' PSA 6,44 ng/ml; XI' 4,01 ng/ml, 22.XI' Eligard na pół roku; XII PSA 3,63 ng/ml
I'2019 02.I.' PSA 4,69 ng/ml; PSA I/II 7,72 ng/ml; 22.I' PET-CT 18-F PSMA-1007; II/III PSA 6,50 ng/ml; III/IV PSA 2,93 ng/ml (inne lab.) od 15'III Xtandi do 10'VII; 29.IV PSA 1.70 ng/ml; 30.04 cysteprostatektomia badanie pooperac. histo-pato potwierdza raka drobnokomórkowego endokrynnego; 26'VI PSA 3,03 ng/ml; 09.07 - ? ChT na drobnokomórkowca; RT 18-26.07.2019 na 5 kręg 3 frakcje x 8 Gy = 24 Gy;
Awatar użytkownika
szef admin
 
Posty: 846
Rejestracja: 13 mar 2008, 14:50
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Mąż gg26071952 (wtek archiwalny)

Nieprzeczytany postautor: mmm » 04 gru 2017, 20:58

Nadzieja nie umiera nigdy, umierają ludzie. Pamiętajcie, śmierć jest ponadczasowa. A może od raka lepszy jest zawał, który to kończy ludzkie cierpienie znacznie szybciej. I co mi z leczenia, koło zamknie się po roku, dwóch czy też trzech. A co się wszyscy umordują. Do momentu stracenia świadomości człowiek czuje lęk ,później możemy się domyśla,ć ale nie wiemy co jest naprawdę.
mmm
 
Posty: 1
Rejestracja: 04 gru 2017, 01:24
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Mąż gg26071952 (wątek archiwalny)

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 05 gru 2017, 01:05

mmm pisze:Nadzieja nie umiera nigdy,umierają ludzie.Pamiętajcie,śmierć jest ponadczasowa.A może od raka lepszy jest zawał, który to kończy ludzkie cierpienie znacznie szybciej.I co mi z leczenia, koło zamknie się po roku,dwóch czy też trzech. A co się wszyscy umordują.Do momentu stracenia świadomości człowiek czuje lęk,później możemy się domyślać ale nie wiemy co jest naprawdę.


Po to się zapisałeś na forum, żeby to napisać?

Przeważnie każdy boi się śmierci. Może nie bałby się, gdyby Kościół katolicki przez tysiąclecia nie straszył nią.
Poza tym, "wszyscy chcą do nieba, tylko nikt nie chce umierać".

No to co nam napiszesz w temacie naszego forum?

Obrazek Trudno poważnie dyskutować z kimś pozbawionym poczucia humoru
2018 XV edycja Konkursu "Godni Naśladowania" wyróżniony POZARZĄDOWIEC GODNY NAŚLADOWANIA przez Marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego
Ur.1949 T4NxMOGlx+x (klasyfikacja TNM wg. Pana prof. M. Roslana po cysteprostatektomii)
III'2007 PSA 8,28;biopsja Gl1+2!?;10/V/2007 limfadenektomia węzły b/z;IX'PSA 0,07;HT VIII-XII;RT XII'07-I'08 7400cGy/37frakcji;cTpN0M0
IV'2008 PSA 0,08; X’ TK ok XII' zastrzyki przeciwzakrzepicowe
I'2009 - XII' PSA 0,35 ng/ml - 0,60 ng/ml
I’2010 MRI ok, zastrzyki przeciwzakrzepicowe do IV’, III’ scyntygrafia & TRUSok, IX’ biopsja spartolona, VII' PSA 0,61;XII' 0,83;
VII'2011 1,03 T'2,33 MRI podejrzenie wznowy VIII’ biopsja- Sclerosis atrophicans prostatae;XI' MRI b/z - obserwować, PSA XI' 1,85;
V'2012 PSA 2,68 T 2,33;VII' 3,37 T'1,23;VII' PET-CT z octanem sugeruje proces nowotworowy; X' PSA 5,40;od X' Apo-Flutam 3x dziennie;po 1 mieś. PSA 1,28; 2 mieś. 1,05; 3 mieś. PSA 0,837;T 2,07
I'2013 zastrzyk Diphereline 11,25 mg na 3 mieś.; IV'2013 PSA 3,14 drugi Dipheriline+ Apo-flutam(zaniechany po 3,5 dniach);IV' w innym lab. PSA po 2 dniach 5,31, po 2 tyg. w swoim lab. PSA 1,92 ng/ml, T 0,19 ng/ml; VI' PET-CT z Choliną rak w obrębie stercza, VII' PSA 9,50 ng/ml, bikalutamid 50 mg * biopsja stercza = ogólnie Gleason 5+4, jeszcze w obrębie torebki (margines 0,2 mm); VIII' PSA 1,30 * T 1,51 bikalutamid 50mg; IX' Zmiana na Eligard PSA 0,85 przed BT IX/X' - 30 Gy=3x10;
I'2014 PSA 0,38 ng/ml {odstawiony bikalutamid}III' PSA 0,86{koniec działania Eligardu} IV' T 0,58 ng/ml*PSA 1,17 ng/ml; VI' T 2,35 & PSA 3,24;VII' T=2,25 & PSA 4,04* VIII' PSA 4,20 T 2,52 PET naciekanie na pęcherz, pęcherzyki nasienne, węzły chłonne| VIII' PSA 4,00 T 2,58 | IX' PSA 4,02 T 1,53 | XI' PSA 6,90 Apo-Flutam 2 tyg, po tym Eligard|
I'2015 PSA 1,65>II' PET-CT z choliną, praktycznie jak w roku poprz.>IV' PSA 8,83 ng/ml, T 1,69 ng/dl, zastosowano bikalutamid> 05' uretrotomia (pobrano próbki do badania histopatol.) V' PSA 1,10; VII' PSA 0,23 ng/ml; IX' 0,26 ng/ml, XI’ TURP, XI/XII' 0,35 ng/ml
I'2016 PSA 0,34 ng/ml, T 0,12 ng/dl / II/II'I PSA 0,41 ng/ml; IV' PSA 0,62 ng/ ml, T 0,23 ng/dl; VI' PSA 0,87 ng/ml, VII posiew ujemny(zaskoczenie), IX PSA 1,70 ng/ml; IX/X' PET-CT progresja, meta do węzła chłonnego biodrowego wspólnego prawego; X' PSA 1,66 ng/ml, T 0,17 ng/dl; XI' PSA 2,14 ng/ml; XII' PSA 3,03 ng/ml, T 0,104 ng/ml
I'2017 PSA 4,05 ng/ml, 08/02/2017 Urestomia, II/III'2017 4,88 ng/ml, IV/V'17 PSA 5,36 ng/ml, 1-31maja badanie kliniczne ARAMIS, 5 maja Eligard pół roku, V/VI PSA 6,74 ng/ml, VI/VII 7,28 ng/ml; VIII PSA 9,87 ng/ml, T 0,091ng/dl 24/VIII Xtandi, 19/IX PSA 2,21 ng/ml, 04/X Eligard 45, 16/X PSA 1,55 ng/ml, 13/XI PSA 1,80 ng/ml, 05/XII PSA 3,43 ng/ml, T 0,127L ng/ml,
I'2018 PSA 9,67 ng/m/; scyntygrafia kości wolne od meta; 22/I' PSA 8,08 ng/ml; 24/I' liczne nacieki; 26/I' ChT I wlew docetakselu (jeszcze 9), II'2018 TURBT (koagulacja), badanie histopato: rak prostaty + wykryto drobnokomórkowy rak neuroendokrynny; III/IV' Eligard 45: IV' MRI pęcherz, węzły, odbyt nacieki PSA 7,97 ng/ml; V' PSA 5,92 ng/ml; VI' PSA 3,22 ng/ml; 22/06 ostatni wlew, przerwano ChT; Opiody OxyContin20mg + Lyrica75mg; VIII' 2 mieś po ChT PSA 1,81 ng/ml; VIII'23 TK podobne do poprz.; X' PSA 6,44 ng/ml; XI' 4,01 ng/ml, 22.XI' Eligard na pół roku; XII PSA 3,63 ng/ml
I'2019 02.I.' PSA 4,69 ng/ml; PSA I/II 7,72 ng/ml; 22.I' PET-CT 18-F PSMA-1007; II/III PSA 6,50 ng/ml; III/IV PSA 2,93 ng/ml (inne lab.) od 15'III Xtandi do 10'VII; 29.IV PSA 1.70 ng/ml; 30.04 cysteprostatektomia badanie pooperac. histo-pato potwierdza raka drobnokomórkowego endokrynnego; 26'VI PSA 3,03 ng/ml; 09.07 - 11.09. ChT na drobnokomórkowca; RT 18-26.07.2019 napromienianie 5 kręgu 3 frakcje x 8 Gy = 24 Gy ;IX'10 PSA=12,61 ng/ml, CgA 28,20 ng/ml (ref. 100 ng/ml) TK 17.09.2019 w miąższu płuc pojawiły się liczne w większości jamkowe złośliwe zmiany ogniskowe; X'04 PSA=12,18 ng/ml, CgA 36,75 ng/ml ; 15'10 (i 27'IX)Biopsja ze wznowy guza miednicy - nowotworu nie znaleziono; od 16'X-30'XII Xtandi do 30'XII,18'XII PET-CT z choliną, 30'XII PSA 6,26 ng/ml
I'202002''I TK
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Mąż gg26071952 (wątek archiwalny)

Nieprzeczytany postautor: stanis » 05 gru 2017, 06:36

rakar pisze:

Przeważnie każdy boi się śmierci. Może nie bałby się, gdyby Kościół katolicki przez tysiąclecia nie straszył nią.
Poza tym, "wszyscy chcą do nieba, tylko nikt nie chce umierać".


Opowiem przykład z życia wzięty.
Miałem kolegę w pracy, u którego PSA stale rosło i dochodziło już do 24 ng/ml. Stale go ostrzegałem i nakłaniałem do badania mpMRI ponieważ miał już 4 biopsje, które nie potwierdziły raka. Czekał na termin badania mpMRI. Pracował intensywnie jako projektant branży konstrukcji stalowych.

Nie było mnie tydzień w kraju a on przewrócił się w czasie pracy przy komputerze, umarł na zawał, zanim przyjechała karetka reanimacyjna.

Nawet nie zdązyłem wrócic z delegacji na jego pogrzeb. SMUTNE =( Ale patrząc inaczej na jego i rodziny cierpienia w przypadku potwierdzenia RGK to wybrała go szybka i niespodziewana śmierć. Miał tylko 61 lat. Zostawił zonę , syna 17 lat i córkę 14 lat.
r. 1950; 2013.09 PSA=6,7; 2013.12-Biopsja: pobrano 14 bioptatów, w 1-nym CaP, Gleason (3+4); 2013.02-Scyntygr.OK, CT -OK; 2014.03-RP Gleason (3+3); T2N0M0; 2014.05-PSA=0,003; 2014.08-PSA=0,002; 2014.08 - 1-sza uretrotomia; 2014.11 - PSA=0,013 ng/ml, 2-ga uretrotomia-2014.12; 2014.12 PSA=0,016ng/ml; 2015.03 PSA=0,019ng/ml; 2015.05 PSA=0,023; 2015.07 PSA=0,028; 2015.08 PSA=0,030 ng/ml; 2015.10 PSA=0,044 ng/ml; 2016.01 PSA=0,050 ng/ml; 2016.04 PSA=0,056 ng/ml; 2016.05 PSA=0,061 ng/ml; 08.2016 PSA=0,069 ng/ml; 11.2016 PSA=0,066 ng/ml; 01.2017 PSA=0,088 ng/ml; 05.2017 PSA=0,098 ng/ml; 09.2017 PSA=0,106 ng/ml; 12.2017 PSA=0,142 ng/ml; 03.2018 PSA=0,182 ng/ml
XII 2017 - powtórne badanie hist-pat operacyjny: GL=3+4, nwt w wielu miejscach GK także podtorebkowo, marginesy zbyt wąskie (+), pęcherzyki,+ nasieniowody bez nacieku.

IV-V 2018 tomoRT 10-70 Gy, PSA przed RT 0,191 ng/ml
V.2018 PSA = 0,056 ng/ml; VI.2018 PSA = 0,039 ng/ml; VIII.2018 PSA = 0,023 ng/ml; XI.2018 PSA = 0,013 ng/ml; II.2019 PSA=0,012 ng/ml; VIII.2019 PSA=0,002 ng/ml, XI.2019 - koagulacja krwawiących naczyń jako skutek TomoRT ; II.2020 PSA=0,004 ng/ml ; X.2020 PSA=0,007 ng/ml; II.2021 PSA=0,010 ng/ml; X.2021 PSA=0,011ng/ml; I.2022 PSA=0,006 ng/ml; X.2022 PSA=0,008 ng/ml; VI.2023 PSA=0,012 ng/ml

________________________________________________
Take care of your body, it's the only place you have to live in!
stanis
 
Posty: 3920
Rejestracja: 10 sie 2014, 12:51
Lokalizacja: Śląsk
Blog: Wyświetl blog (2)

Hospicjum w Sosnowcu

Nieprzeczytany postautor: dr Google » 06 sty 2018, 10:11

Sporo prawdy jest w pon. artykule.




Na końcu szybkiej ścieżki onkologicznej jest przepaść?

Autor: Katarzyna Gubała/Rynek Zdrowia 05 stycznia 2018 06:00


Dodaje, że podczas leczenia i kontroli pacjent jest informowany o stopniu zaawansowania choroby, o możliwościach leczenia oraz o rokowaniach.

- Pytamy, czy te informacje są zrozumiałe dla pacjenta i dla jego rodziny lub osób wskazanych. Należy jednak pamiętać, że w sytuacji choroby nowotworowej, która jest bardzo trudna i ''himeryczna'' "chimeryczna" w leczeniu, każdy chce wierzyć w cuda. Bywa że pacjenci nie chcą podejmować leczenia hospicyjnego. Maja mylne wrażenie, że lekarze nic już im nie maja do zaoferowania – podsumowuje onkolog.

Nie kojarzmy hospicjum tylko z odchodzeniem

Małgorzata Czapla, prezes Hospicjum Sosnowieckiego im. św. Tomasza Apostoła w Sosnowcu, w rozmowie z Rynkiem Zdrowia wskazuje, że w ostatnich 5 latach w opiece nad pacjentem onkologicznym wiele się zmieniło.

- Ośrodki onkologiczne znają adresy placówek opieki paliatywno-hospicyjnej i kierują pacjentów wprost do nich. Hospicja działają już w każdym większym mieście. Nawet jeśli nie ma placówki stacjonarnej, działa hospicjum domowe. To dobre zmiany, chociaż pozostał problem zbyt dużej liczby potrzebujących w stosunku do możliwości. Hospicja nie są w stanie z dnia na dzień objąć opieką wszystkich potrzebujących - przyznaje Małgorzata Czapla.

W grudniu 2017 r. hospicjum, któremu szefuje przeniosło się do nowej, dużej siedziby przy ul. Hubala Dobrzańskiego 131. Dotychczas sosnowieckie hospicjum świadczyło pomoc tylko w zakresie hospicjum domowego.

W nowo powstałym ośrodku znajdują się m.in. hospicjum stacjonarne dla chorych wymagających opieki całodobowej, dzienny ośrodek opieki dla chorych mobilnych. Hospicjum oferuje też wsparcie psychologiczne dla chorych i opiekunów, pomoc w rozwiązywaniu problemów opiekuńczych i socjalnych, ma wypożyczalnię sprzętu pielęgnacyjno-rehabilitacyjnego.

- Jeszcze kilka lat temu hospicjum było kojarzone tylko z ostatnim etapem życia, z odchodzeniem.
Owszem, jeżeli choroba nowotworowa została u pacjenta zdiagnozowana w bardzo zaawansowanym stadium, to opieka paliatywna trwa kilka miesięcy, ale jeśli ktoś ma rozpoznanie na wczesnym etapie, ma wdrożoną szybką diagnostykę, intensywne leczenie - choroba przyjmuje znamiona choroby przewlekłej, z większymi lub mniejszymi dolegliwościami, dającymi się opanować. Jednym z naszych głównych zadań staje się wtedy monitorowanie wszystkich dolegliwości, które rozwijają się w czasie choroby. Im wcześniej chory paliatywny zgłosi się do nas, tym lepiej mu pomożemy
- wyjaśnia prezes sosnowieckiego hospicjum.


http://www.rynekzdrowia.pl/Uslugi-medyc ... 1,8,3.html



Cos mi sie wydaje, ze autorka artykulu nie przeczytala swojego produktu przed jego opublikowaniem. -zb
Awatar użytkownika
dr Google
 
Posty: 81
Rejestracja: 19 cze 2013, 08:09
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: stanis » 10 sty 2018, 11:16

Jak rozmawiać o śmierci i umieraniu?

Czy potrafimy rozmawiać o śmierci i umieraniu? Z rozwagą, być może lękiem ale też z szacunkiem. Rozmawiać wprost, nie uciekając wzrokiem i nie ucinając tematu słowami "daj spokój, co to za pomysł"!


https://www.youtube.com/watch?v=KI_mTs348p8
r. 1950; 2013.09 PSA=6,7; 2013.12-Biopsja: pobrano 14 bioptatów, w 1-nym CaP, Gleason (3+4); 2013.02-Scyntygr.OK, CT -OK; 2014.03-RP Gleason (3+3); T2N0M0; 2014.05-PSA=0,003; 2014.08-PSA=0,002; 2014.08 - 1-sza uretrotomia; 2014.11 - PSA=0,013 ng/ml, 2-ga uretrotomia-2014.12; 2014.12 PSA=0,016ng/ml; 2015.03 PSA=0,019ng/ml; 2015.05 PSA=0,023; 2015.07 PSA=0,028; 2015.08 PSA=0,030 ng/ml; 2015.10 PSA=0,044 ng/ml; 2016.01 PSA=0,050 ng/ml; 2016.04 PSA=0,056 ng/ml; 2016.05 PSA=0,061 ng/ml; 08.2016 PSA=0,069 ng/ml; 11.2016 PSA=0,066 ng/ml; 01.2017 PSA=0,088 ng/ml; 05.2017 PSA=0,098 ng/ml; 09.2017 PSA=0,106 ng/ml; 12.2017 PSA=0,142 ng/ml; 03.2018 PSA=0,182 ng/ml
XII 2017 - powtórne badanie hist-pat operacyjny: GL=3+4, nwt w wielu miejscach GK także podtorebkowo, marginesy zbyt wąskie (+), pęcherzyki,+ nasieniowody bez nacieku.

IV-V 2018 tomoRT 10-70 Gy, PSA przed RT 0,191 ng/ml
V.2018 PSA = 0,056 ng/ml; VI.2018 PSA = 0,039 ng/ml; VIII.2018 PSA = 0,023 ng/ml; XI.2018 PSA = 0,013 ng/ml; II.2019 PSA=0,012 ng/ml; VIII.2019 PSA=0,002 ng/ml, XI.2019 - koagulacja krwawiących naczyń jako skutek TomoRT ; II.2020 PSA=0,004 ng/ml ; X.2020 PSA=0,007 ng/ml; II.2021 PSA=0,010 ng/ml; X.2021 PSA=0,011ng/ml; I.2022 PSA=0,006 ng/ml; X.2022 PSA=0,008 ng/ml; VI.2023 PSA=0,012 ng/ml

________________________________________________
Take care of your body, it's the only place you have to live in!
stanis
 
Posty: 3920
Rejestracja: 10 sie 2014, 12:51
Lokalizacja: Śląsk
Blog: Wyświetl blog (2)

Uporczywa terapia

Nieprzeczytany postautor: zosia bluszcz » 12 lut 2018, 10:08

Uporczywe leczenie: kiedy powiedziec "stop"?


M:[Co to jest uporczywa terapia?

Ł: Według nauczania Kościoła katolickiego w uporczywej terapii pacjent jest „utrzymywany przy życiu lub jest się w stanie dać mu jakiś czas życia za cenę kolejnych i ciężkich cierpień.” Polega to na „stosowaniu środków szczególnie wyniszczających i uciążliwych dla chorego, skazując go na sztucznie przedłużaną agonię”. Można powiedzieć, że jest to takie leczenie, które przedłuża życie pacjenta, ale przynosi mu więcej ciężarów niż korzyści.

M: W jakich sytuacjach należy stosować uporczywą terapię, a kiedy pozwolić pacjentowi po prostu odejść?
Ł: Pojęcie uporczywej terapii powstało po to, aby wskazać, kiedy lekarz może zaprzestać leczenia. W tym celu powinien się zastanowić nad korzyściami, jakie pacjent odnosi dzięki leczeniu oraz jakie wiążą się z tym leczeniem ciężary. Terapia będzie uporczywa wtedy, gdy ciężary, jakie pacjent musiałby znosić, są niewspółmierne do odnoszonych przez niego korzyści.
Koncepcja uporczywej terapii powstała po to, aby pomóc lekarzowi zidentyfikować sytuację, z której wolno mu się wycofać. W dużym stopniu będzie to ocena kliniczna. W określonych granicach lekarz może przewidzieć, jakiego rodzaju niepożądane skutki mogą nastąpić i jakich korzyści można się spodziewać. W takich ocenach nie może jednak zabraknąć wzięcia pod uwagę oczekiwań pacjenta, jego preferencji, wytrzymałości, przekonań religijnych itp. One wszystkie stanowią najważniejszy punkt odniesienia przy bilansowaniu korzyści, jakie pacjent może odnieść i cierpień, jakie jest gotowy znosić. Oceny korzyści i cierpień pacjenta nie można sprowadzić do oceny klinicznej. Ocena zasadności kontynuowania leczenia musi też uwzględniać rozmaite konteksty, w których znajduje się pacjent: życiowy, społeczny, emocjonalny, a także światopoglądowy, w tym ten ustanawiany przez wartości religijne. To co dla jednego pacjenta będzie uporczywe, dla innego już takie może nie być.

M: Czy uporczywa terapia jest etyczna?
Ł: Kodeks Etyki Lekarskiej mówi, że lekarz nie ma obowiązku podejmowania i prowadzenia uporczywej terapii. Podstawowym obowiązkiem lekarza jest zaś dbanie o dobro pacjenta. Jeśli więc lekarz będzie wdrażał postępowanie, w wyniku którego pacjent poniesie więcej ciężarów niż odniesie korzyści, to będzie postępował wbrew swojemu obowiązkowi.

M: Rodziny często nalegają, żeby lekarze, pomimo kiepskiego stanu chorego, podjęli uporczywe leczenie. Czy z tymi rodzinami nikt nie rozmawia i nie tłumaczy, że stan pacjenta jest bardzo ciężki, że już się nie da?

Ł: Tak naprawdę to często jest problem z nadzieją. Z jednej strony wierzymy, że nadzieja jest czymś co pozwala przenosić góry, ale z drugiej trzeba pamiętać, że nadzieja, która nie ma odpowiednich podstaw w wiedzy, może prowadzić do krzywdzenia innych i popełniania poważnych błędów. Skąd się ta nadzieja bierze? Z różnych źródeł. Z naszych emocji, pragnień, wartości. Wierzymy też w medycynę. Z mediów co jakiś czas dowiadujemy się o kolejnym cudzie medycyny. To też może prowadzić do zawyżonych oczekiwań, czyli bezpodstawnej nadziei.

M: A może wynika to braku odpowiedniej komunikacji pomiędzy lekarzem a pacjentem? Często jest tak, że lekarze nie informują rodziny o tym, jaki naprawdę jest stan chorego…

Ł: Przede wszystkim trzeba pamiętać, że szczegółowe informowanie bliskich może się odbyć za zgodą chorego. Ale i tu pojawiają się trudności, kiedy to informowanie bywa wybiórcze. Skąd to się bierze? Często z nieumiejętności mówienia o trudnych sprawach. A to może wynikać z braku kształcenia w tym zakresie. Z badań NRL wynika, że znakomita większość polskich lekarzy uważa umiejętności komunikacyjne za ważne lub bardzo ważne w ich zawodzie, a równocześnie większość z nich twierdzi, że nie przechodziła szkolenia w tym zakresie. Wciąż też pokutują niechęci i stereotypy związane z informowaniem pacjenta. Czasem bliscy chorego mają zawyżone czy nierealistyczne oczekiwania. Z jednej strony świat ich usposabia do tego, z drugiej od początku nie są wystarczająco dobrze poinformowani o stanie chorego. I kiedy przychodzi sytuacja bez wyjścia, ta informacja spada na nich jak grom z jasnego nieba. Oni cały czas wierzyli, że uda się uratować chorego. Będzie im trudno uwierzyć, że już nie da się nic zrobić.

M: Z drugiej strony, jeśli chory może rozmawiać, to warto go zapytać czy popiera stosowanie uporczywej terapii…

Ł: A to jest już inna sprawa. W przypadku pacjenta, który jest zdolny wyrazić zgodę, odmowa poddania się leczeniu prawie zawsze jest wiążąca. Pacjent może powiedzieć ”Nie życzę sobie takiego lub innego leczenia" i w ten sposób wyznaczyć granice interwencji medycznej. Nie musi więc poddawać się interwencjom, które uznaje za nieodpowiednie dla siebie. Jest to trudna sytuacja dla lekarza, który uważa, że jest w stanie pomóc pacjentowi. Lekarze powinni uczyć się, jak radzić sobie z odmową pacjenta poddania się interwencji, która w ich opinii jest wskazana. Czym innym natomiast jest niepodejmowanie leczenia daremnego.

M: Czyli takie leczenie, które nie przyniesie pacjentowi korzyści….

Ł: Jest to leczenie, które przestało przynosić lub nie przynosi pacjentowi korzyści terapeutycznych. Czym innym jest natomiast uporczywa terapia, której pojęcie pochodzi z katolickiego nauczania moralnego. Mówiąc skrótowo, uporczywa terapia to postępowanie przynoszące pacjentowi więcej ciężarów niż korzyści. Oczywiście lekarz powinien się powstrzymać od działań bezcelowych lub szkodliwych dla pacjenta. Naturalnie, mogą się tu pojawić trudności w ocenie, co stanowi korzyść dla pacjenta. Najlepiej jeżeli można o to zapytać pacjenta. Temu służy etyczna i prawna instytucja świadomej zgody. I jeżeli jest to tylko możliwe, to należy z tej instytucji skorzystać.

Chwile, w których trzeba odstąpić od leczenia to dla lekarza rodzaj testu jego postawy wobec własnego zawodu. Lekarz powinien zadać sobie wtedy pytanie: Co jest dobrem tego pacjenta? Co mogę, a co wolno mi dla niego zrobić? Lekarze mogą zrobić bardzo wiele, ale nie wszystko powinni. To kwestia profesjonalizmu lekarskiego, który kiedyś nazywano powołaniem lekarskim.

Aby odpowiedzieć sobie na te pytania, lekarz musi wcześniej rozstrzygnąć, jakie są granice tego, co jest wymagane w medycynie, a także czy to, co możliwe jest tym, co jest moralnie dopuszczalne lub wymagane. Lekarze są uczeni działania. A czasem mądrość polega na tym, by powiedzieć: Wystarczy.



https://www.youtube.com/watch?v=1HjFWiUs7f0


http://www.medexpress.pl/uporczywe-lecz ... stop/69503
zosia bluszcz
 
Posty: 11382
Rejestracja: 13 cze 2009, 02:06
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 26 mar 2018, 11:24

Trudne sprawy

Przed chwilą otrzymałem opowiastkę, która bardzo mnie wzruszyła, i która znakomicie odzwierciedla postępowanie osób nas wspierających na forum w stosunku do nas
.


Obrazek
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: starys » 02 paź 2018, 10:30

Dzień dobry :)
nie jestem pewny czy akurat ten wątek jest właściwy dla poniższego artykułu, a sądzę że powinien on się znaleźć na forum.

Mam też wykaz hospicjów w Polsce, gdzie ją wkleić?
Pozdr.

Hospicjum. Dla kogo opieka paliatywna
Judyta Watoła

Większość chorych chciałaby odejść bez bólu, we własnym domu, w otoczeniu bliskich. Na ogół jednak umierają w szpitalach, wśród obcych i cierpiąc z powodu desperackich prób leczenia ich do ostatka. Dlaczego tak się dzieje? Co może zaoferować współczesna medycyna, gdy nieuchronnie zbliża się ostatni etap życia?

Skąd się wzięły hospicja? Z miłości! Był rok 1947. Dawid Taśma miał 40 lat. Był uchodźcą z warszawskiego getta. W Anglii pracował jako kelner. Myślał, że przegrał swoje życie. Ucieczka z piekła wojny, życie wśród obcych, a teraz choroba.

Cicely Saunders miała 29 lat i dyplom pielęgniarki. Nie mogła jednak pracować w zawodzie, bo miała chory kręgosłup. Została pracownicą socjalną w szpitalu św. Tomasza w Londynie i opiekowała się oddziałem, na którym leżał Dawid.

Spytał ją, czy umiera. Powiedziała prawdę: umierał. Przychodziła potem do niego wiele razy. Zakochali się. - Całe życie czekałem na miłą dziewczynę, w końcu się pojawiłaś i popatrz, w jakim jestem stanie - mówił Dawid. I prosił: - Powiedz coś, co by mnie pocieszyło.

Na randkach rozmawiali o tym, jak opiekować się umierającymi, co można dla nich zrobić, żeby odchodzili bez bólu, w spokoju, pogodzeni. Dawid zobaczył, że współtworzy coś, co może przynieść wielki pożytek, że jego życie nie jest jednak bez sensu.

Umarł, pozostawiwszy Cicely swoje zdjęcie, szlafrok, zegarek i 500 funtów (dziś byłoby to przeszło 13 tys.). Przede wszystkim jednak Dawid zostawił Cicely cel. Poszła do założonego w Londynie jeszcze w 1893 r. Domu św. Łukasza dla Umierającej Biedoty. Pomagała tam roznosić chorym lekarstwa, rozmawiała z nimi, modliła się, czasem im śpiewała. Zauważyła, że traktuje się tam pacjentów szczególnie: nie jak kolejne przypadki, ale tak, jakby każdy z nich był kimś wyjątkowym. Zauważyła też, że nikogo nie poddaje się już radykalnemu leczeniu i że nikt nie zwija się z bólu, tak jak to widziała wcześniej w szpitalu. Chorzy w Domu św. Łukasza dostawali tyle leków, ile im było potrzeba.

Dla Cicely było to bezcenne doświadczenie. Pomagała dalej przy chorych, a jednocześnie studiowała medycynę. W 1958 r., kiedy miała już dyplom lekarza w ręku, założyła Hospicjum św. Krzysztofa. Dało ono początek tysiącom innych na całym świecie.
Hospicjum dla dzieci. Odczarujmy ten smutek


Kiedy leczenie to już tylko męka


Spytałam kiedyś znanego onkologa, co robi, kiedy przychodzi moment, żeby powiedzieć choremu, że tu już nic nie pomoże, a kontynuowanie uciążliwej terapii będzie tylko męką. Odpowiedział, że podpowiada mu to intuicja, ale czasem próbuje ją zagłuszyć. Doświadczył tego we własnej rodzinie. U jego młodej synowej wykryto raka w bardzo zaawansowanym stadium. Poradził synowi, żeby wykorzystali czas, jaki mają. Gdzieś pojechali i nacieszyli się sobą. Ale oni wybrali walkę za wszelką cenę. Synowa umarła wycieńczona nie tylko chorobą, lecz także leczeniem.

Kiedyś ludzie umierali w domach, dziś - przeważnie w szpitalach. Tam wyszkoleni w ratowaniu lekarze podejmują wszelkie starania, by wydłużyć życie. Robią to nawet wtedy, gdy wiedzą, że koniec jest już nieuchronny, że tak naprawdę nie ma żadnej nadziei. Operacje, serie chemii, napromienianie wyniszczają organizm, który i tak nie może się już obronić przed nowotworem. Przynoszą za to dodatkowy ból, gorączkę, wymioty, infekcje, dreszcze. To zamienia ostatni etap życia w udrękę.

Dlaczego lekarze tak postępują? Nie dlatego, że chcą źle dla swoich pacjentów. Raczej dlatego, że nie potrafią albo nie mają odwagi powiedzieć im prawdy, boją się odbierać nadzieję albo czują, że są pod presją rodziny. Często przez to sami ulegają złudzeniom.

Dr Atul Gawande, słynny amerykański lekarz, w książce zatytułowanej "Śmiertelni. Medycyna i to, co najważniejsze" pisze o badaniach przeprowadzonych przez socjologa Nicholasa Christakisa. Zapytał on lekarzy opiekujących się śmiertelnie chorymi pacjentami, ile mogą jeszcze żyć ich podopieczni. Okazało się, że 63 proc. pytanych przeszacowało długość życia swoich pacjentów, a tylko 17 proc. oceniło ją zbyt nisko. W innych badaniach ponad 40 proc. onkologów przyznało, że proponuje chorym leczenie, w którego skuteczność w zasadzie nie wierzy.

Kiedy więc zrezygnować z agresywnego leczenia i zdecydować się na opiekę hospicjum? Na pewno wtedy, gdy lekarz, który prowadzi leczenie, sam stwierdzi, że wyczerpał już wszystkie metody, by powstrzymać postępujący rozwój choroby, i da choremu skierowanie.

Problem w tym, że pacjenci z reguły dowiadują się o wyczerpaniu możliwości leczenia, kiedy są jeszcze we względnie dobrej formie. Często nie potrafią przyjąć tego do wiadomości. Wtedy lekarz też może zacząć się wycofywać, proponować skorzystanie z jakiejś niestandardowej terapii itp.

Warto w takiej sytuacji przynajmniej spróbować porozmawiać ze specjalistą medycyny paliatywnej. To pomoże zrozumieć, że rezygnacja z agresywnego leczenia nie oznacza wcale nierobienia w ogóle niczego. Przeciwnie. Różnica tkwi w priorytetach. Celem standardowego leczenia jest ratowanie i przedłużenie życia. Cel medycyny paliatywnej to uczynienie ostatniego etapu życia jak najpełniejszym, na ile tylko się da wolnym od bólu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
Dzień z życia lekarza z hospicjum "O śmierci nie rozmawiamy" [REPORTAŻ]


Nazwa, która źle się kojarzy


Dr Jadwiga Pyszkowska, która w latach 80. ubiegłego wieku współtworzyła hospicjum w Katowicach, jedno z pierwszych w kraju, nie lubi słowa "hospicjum", bo dawno temu znaczyło tyle, co przytułek. - Ludziom ta nazwa źle się kojarzy. Że niby hospicjum to tylko umieranie. My, potem ksiądz i już pogrzeb. Dlatego, lepiej używać określenia "opieka paliatywna" - przekonuje.

Opieka paliatywna to wielospecjalistyczna zespołowa opieka medyczna i pozamedyczna nad ludźmi chorującymi na nieuleczalne, postępujące i wyniszczające choroby. Jej cel to poprawa jakości życia w ostatnich miesiącach, tygodniach czy dniach. By człowiek jak najmniej cierpiał, wykorzystał ten czas na załatwienie ważnych dla niego spraw i cieszył się obecnością bliskich.
Jednym z filarów opieki paliatywnej jest oczywiście medycyna. Zadaniem hospicjum jest minimalizowanie bólu u chorego. Lekarz hospicjum jest specjalistą, który potrafi odpowiednio ustawić dawki leków. W celu zmniejszenia dolegliwości związanych z chorobą stosuje się też radioterapię paliatywną (naświetlanie m.in. w celu ustąpienia duszności, zmniejszenia guzów powstałych w wyniku przerzutów), chemioterapię.

Czasami chory idzie na operację, która ma na celu już nie leczenie, lecz zmniejszenie dolegliwości wywołanych chorobą.

Opieka paliatywna polega także na pomocy w codziennym pielęgnowaniu pacjenta, nauczeniu bliskich tego, jak mają to robić. Jeśli jest taka potrzeba, wysyła się do nich psychologa, a jeśli chcą, to księdza, ale tylko jeśli taka jest ich wola. Bo choć wiele hospicjów działa przy stowarzyszeniach związanych z Kościołem, jedną z podstawowych zasad ruchu jest nienarzucanie nigdy obecności duchownego. Do zadań hospicjum należy też opieka nad rodziną, czasami sprowadzenie notariusza. Jeśli to potrzebne - zawiadomienie bliskich o stanie pacjenta i umożliwienie im kontaktu z nim.

Według NFZ 90 proc. pacjentów w hospicjach powinni stanowić chorzy nowotworowi. Fundusz dopuszcza jednak, by przyjmowano także pacjentów dotkniętych niektórymi chorobami układu nerwowego, np. alzheimerem, AIDS, ciężką niewydolnością oddechową bądź krążenia czy owrzodzeniem odleżynowym.

Lekarze umierają inaczej


Dr Ken Murray, emerytowany lekarz rodzinny i wykładowca na Uniwersytecie Stanowym w Karolinie Południowej, zainteresował się badaniami, z których wynikało, że tylko co czwarty Amerykanin umiera we własnym domu w otoczeniu bliskich, pozostali - w szpitalach. W jednym ze swoich artykułów zapytał prowokacyjnie: "Jak umierają lekarze?". I znalazł odpowiedź: "Lekarze umierają inaczej!".

Ci sami doktorzy, którzy podejmują próby ratowania życia swoich chorych za wszelką cenę, którzy reanimują umierających na raka, którzy podłączają ich do respiratorów, przedłużając tylko ich agonię, dla siebie wybierają inne odchodzenie. Wolą umierać, załatwiwszy swoje sprawy, spokojnie i bez bólu. Zdarza się, że na widok pacjenta, ofiary uporczywego leczenia, mawiają do kolegi: "Nie pozwól, żeby mnie coś takiego się przydarzyło". Niektórzy noszą nawet wisiorki z adnotacją, by w krytycznym stanie nie podejmowano prób ratowania ich za wszelką cenę. Są i tacy, którzy mają to wytatuowane na piersiach! - Amerykańscy lekarze - konkluduje dr Murray - mają dostęp do najnowocześniejszej medycyny, ale w tych okolicznościach wcale z niej nie korzystają.
Jakość czy długość życia: co lekarze wybierają dla siebie, a co dla pacjentów

Ten artykuł opierał się przede wszystkim na obserwacjach autora. Wkrótce jednak potwierdziły je badania. W 2014 r. "Journal of the American Medical Association", jedno z najbardziej cenionych pism lekarskich w świecie, opublikował artykuł na temat badań ankietowych przeprowadzonych wśród lekarzy. Przepytano prawie 4,5 tys. doktorów różnych specjalności, od lekarzy rodzinnych po onkologów w różnym wieku. Aż 86 proc. z nich odpowiedziało, że w przypadku zdiagnozowania u nich śmiertelnej choroby zrezygnowaliby z agresywnego leczenia wydłużającego życie na rzecz opieki paliatywno-hospicyjnej. Co ciekawe jednak, ci sami lekarze w większości nie proponowali takiego rozwiązania swoim własnym pacjentom. Tylko jeden na trzech pytanych przyznał, że rozmawia z chorymi w terminalnym stanie o możliwości skorzystania z pomocy hospicjum.

Wniosek z tych badań był taki: lekarze, którzy dla siebie wybraliby hospicjum, powinni mieć odwagę i umiejętności przeprowadzania z pacjentami rozmów, podczas których mogliby zaproponować im taką możliwość.

W 2008 r. Narodowy Instytut Raka w USA przeprowadził badania, z których wynika, że jakość życia pacjentów w terminalnym stadium choroby nowotworowej podłączonych do respiratora, reanimowanych przy użyciu defibrylatorów jest znacząco niższa niż pacjentów w stanie bliskim śmierci, u których zrezygnowano z tych wszystkich działań. Ryzyko depresji u bliskich nawet pół roku po śmierci chorego było trzykrotnie wyższe niż w przypadku przyjaciół i rodzin osób, którym pozwolono odejść, nie stosowawszy uporczywego leczenia.

"Większość ludzi uważa, że spędzanie z powodu choroby ostatnich dni życia na oddziale intensywnej terapii jest swego rodzaju porażką - pisze Gawande. - Leżysz podłączony do respiratora, twoje organy przestają funkcjonować, a umysł balansuje na granicy delirium, nie będąc w stanie uświadomić sobie, że już nigdy nie opuścisz tego obecnego miejsca skąpanego w świetle jarzeniówek. Nadchodzi twój koniec, a ty nie masz możliwości pożegnać się czy powiedzieć: Wszystko w porządku, Przepraszam albo Kocham cię".

Czasami chorzy poddają się agresywnemu leczeniu, bo tego oczekuje od nich rodzina, która nie może pogodzić się z nieuchronnością śmierci. Tymczasem śmiertelnie chory ma inne priorytety niż tylko przedłużenie życia - zauważa Gawande. Chciałby odejść na własnych warunkach, przede wszystkim unikając cierpienia. Chciałby się spotkać z przyjaciółmi, zacieśnić z nimi więź. Pojednać się z tymi, z którymi kiedyś się pokłócił, pozałatwiać stare sprawy.
36% Polaków nie wie, co to jest "zaniechanie uporczywej terapii"


Hospicjum wydłuża życie


Paradoksalnie hospicjum, miejsce kojarzące się tylko z umieraniem, może przynieść śmiertelnie choremu realne korzyści nie tylko w postaci lepszego ostatniego etapu życia, lecz także jego wydłużenia. W 2004 r. amerykańska firma ubezpieczeniowa Aetna postanowiła rozszerzyć ofertę opieki paliatywnej. Skierowała ją do osób, którym lekarze nie dawali więcej niż rok życia. Ubezpieczeni ci mogli skorzystać z usług hospicjum bez konieczności porzucania leczenia. Odsetek osób, które postanowiły skorzystać z hospicjum, wzrósł z 26 do 70 proc. Nie musieli z niczego rezygnować, więc początkowo nikt się temu nie dziwił. Potem okazało się, że coraz więcej pacjentów z agresywnego leczenia jednak rezygnuje. Rzadziej odwiedzali szpitalny oddział ratunkowy w swoim mieście. W grupie starszych ubezpieczonych o 85 proc. spadła liczba hospitalizacji na oddziałach intensywnej terapii. A nawet jeśli w ostateczności ludzie ci trafiali do szpitala, przebywali w nim na ogół trzy razy krócej niż ci, którzy wciąż jeszcze ze swoją śmiertelną chorobą walczyli. Dlaczego? Firma ubezpieczeniowa umożliwiła im rozmowę z lekarzem lub pielęgniarką opieki paliatywnej. Taka rozmowa wystarczyła, by w miarę postępów choroby rezygnowali z agresywnego leczenia.

Dowodem na to, że ich wybór był słuszny, jest przełomowe badanie przeprowadzone w 2010 r. w Massachusetts General Hospital w Bostonie. Badacze podzielili 151 pacjentów znajdujących się w czwartym stadium raka płuc na dwie grupy. Pierwsza otrzymała standardową opiekę onkologiczną. Drugą grupą obok onkologów zajęli się także specjaliści z zakresu medycyny paliatywnej. W tym wypadku ich celem było przede wszystkim uśmierzenie bólu towarzyszącego chorobie na tym etapie. Przy okazji jednak lekarze ci rozmawiali z pacjentami o tym, co jeszcze chcą zrobić w swoim życiu, z kim się spotkać, jak wyobrażają sobie swoje odejście.

Pacjenci z drugiej grupy znacznie wcześniej niż chorzy z grupy pierwszej decydowali się na zakończenie chemioterapii i przejście do opieki paliatywnej. Badania satysfakcji pokazały, że pod koniec życia cierpieli dużo mniej. Najbardziej zaskakujące okazało się jednak to, że pod opieką hospicjum żyli o 25 proc. dłużej!

Badacze byli w szoku. Pacjenci szybciej oddawali się pod opiekę hospicjum, bo zależało im na jakości ich życia w ostatniej jego fazie. Nie liczyli jednak na to, że może być dłuższe, skoro zrezygnowali z leczenia wszelkimi możliwymi sposobami i skoro w hospicjum przyjmowali duże dawki narkotyków, by uśmierzyć ból. A jednak!

W jeszcze innym amerykańskim badaniu naukowcy prześledzili losy prawie 4,5 tys. pacjentów objętych systemem Medicare, czyli rządowym system opieki zdrowotnej dla osób po 65. roku życia. Do badania wybrano pacjentów z chorobą nowotworową w terminalnym stadium oraz chorych w końcowej fazie niewydolności krążenia. Okazało się, że chorzy na raka trzustki zyskali dzięki hospicjum średnio trzy tygodnie życia, chorzy na raka płuc - średnio sześć tygodni, a pacjenci z niewydolnością serca żyli dzięki opiece paliatywnej aż trzy miesiące dłużej. Jak to wytłumaczyć? - Ból wyniszcza chorego tak jak rak, a medycyna paliatywna koncentruje się na jego zwalczaniu - odpowiada dr Pyszkowska.
Zgoda, jesteśmy śmiertelni

W hospicjum panuje inny reżim niż w szpitalu. Na nocnych stolikach można mieć na przykład kwiatek w doniczce. W hospicjum w Chorzowie widzę, jak jedna z pacjentek, mimo że już dawno po Bożym Narodzeniu, wciąż pielęgnuje swoją gwiazdę betlejemską.

W innej sali spotykam pana Włodzimierza. Siedzi na łóżku. Po płaskiej kołdrze poznaję, że jest po amputacji. Śmieje się beztrosko i wypytuje, z jakiej jestem gazety, a po co, a kiedy artykuł. Pokazuje swoje trzy komórki. Jedna stara. Druga całkiem nowa, dostał ją w prezencie na gwiazdkę. Trzecia służy za latarkę w nocy. Sąsiedzi pana Włodzimierza nie są tak pogodni, ale jemu uśmiech nie schodzi z twarzy.

Liliana Motyka ma 63 lata. Ponad dziesięć lat temu na raka umarł jej mąż. Kilka miesięcy po jego śmierci zgłosiła się do pracy w chorzowskim hospicjum jako wolontariuszka: - Niektórzy wyobrażają sobie, że hospicjum to patrzenie na umieranie. A to w ogóle nie tak. Hospicjum to jest pomoc ludziom. Otrzymujemy od nich więcej niż dajemy: cierpliwość i miłość. Gdzie indziej bym tej miłości już nie dostała - mówi.

Nie od razu to przyszło. Był okres żałoby i bunt. - Kłóciłam się z Panem Bogiem, bo zabrał mi męża w najlepszym okresie życia dla nas, kiedy już nie musieliśmy poświęcać się dla dzieci, kiedy mieliśmy mieć czas dla siebie - opowiada. - Mąż szybciej pogodził się ze swoją chorobą. To od niego nauczyłam się takiej postawy. Wciąż jeszcze zdarza mi się pytać: czemu go już nie ma? Na to pytanie nie ma jednak odpowiedzi. Z tym trzeba się pogodzić, bo tylko raz żyjemy. Drugi raz tą drogą już nie przejdę, więc idę najlepiej, jak potrafię.

Dr Pyszkowska wymienia etapy terminalnej choroby. To cierpienie fizyczne, depresja, lęk, poczucie izolacji, odtrącenia ze względu na chorobę, własnej nieprzydatności, poczucie zmarnowanego życia, winy. - Umierający pacjent może przechodzić kolejno różne stany emocjonalne. Od nadziei, po zaprzeczanie rzeczywistości, złość i wrogość, targowanie się z losem, depresję. Jeśli wszystkie je pokona, przychodzi akceptacja. By tak się stało, potrzebna jest mu jednak pomoc.

Tę pomoc niesie właśnie hospicjum. Umieranie nie jest łatwe. W ostatnim stadium choroby nowotworowej choremu nie towarzyszy już tylko ból. Dochodzi duszność, a czasem panika oddechowa. Mogą się pojawić nudności i wymioty, kłopoty z przełykaniem pokarmu, zaparcia, krwawienia, wodobrzusze, obrzęki i owrzodzenia. Do tego zaburzenia snu i lęk, gorączka i nadmierna potliwość.

Wszystkie te objawy zespół opieki paliatywnej potrafi łagodzić. Jego rola nie polega jednak tylko na tym, by podawać lekarstwa. Musi też przygotować rodzinę na moment odejścia. Podkreślić, że powinni być przy tym obecni. - Potrzebna jest obecność i dotyk - mówi dr Pyszkowska. - Zmysł dotyku kształtuje się już w życiu płodowym, a gdy umieramy, jest ostatnim, który gaśnie. Dotyk to niewerbalny znak bezpieczeństwa. Uspokaja. Już nasza obecność zmniejsza lęk bliskiej nam osoby przed śmiercią. Dotyk to jej dopełnienie.
Jesteśmy coraz fajniejsi. Emeryci wchodzą w wolontariat


Hospicjum w każdym powiecie


W USA pod koniec lat 80. tylko 17 proc. ludzi umierało w swoich domach. Ten trend się jednak odwrócił, i to właśnie dzięki hospicjom. W 2010 r. aż 45 proc. Amerykanów umarło w hospicjum bądź korzystając z domowej opieki paliatywnej.

A jak jest w Polsce? Co roku na raka w naszym kraju umiera 100 tys. osób. Ile z nich odchodzi we własnych domach - nie wiadomo, bo nikt nie prowadzi statystyk. Nie wiadomo też, ilu chorych, mimo potrzeby, nie dostaje się pod opiekę hospicjum. W internetowym informatorze NFZ o czasie czekania na świadczenia medyczne w ogóle nie ma danych o hospicjach.

Dr Pyszkowska, która wiele lat przewodniczyła Polskiemu Towarzystwu Medycyny Paliatywnej co do jednego jest pewna: - Opieki paliatywnej jest w Polsce za mało. Zespoły działające przy hospicjach opiekujące się chorymi w stanie terminalnym w ich domach powinny być w każdym powiecie. Choćby dlatego, że NFZ płaci im tylko za opiekę nad pacjentami w promieniu 30 km. Tymczasem powiatów w Polsce jest prawie 400, a hospicja są tylko 164. W rozległym obszarowo województwie zachodniopomorskim działają jedynie cztery.

Jednak nawet tam, gdzie hospicjów jest wiele, zdarza się, że chorzy czekają w kolejkach. I czasami nie dożywają momentu, kiedy zespół może ich objąć opieką. To ma się zmienić. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało włączenie opieki paliatywnej do pakietu onkologicznego, co pozwoli na zniesienie limitów narzucanych obecnie przez NFZ. Zmiany te wejdą w życie najwcześniej we wrześniu.

Innym problemem zespołów opieki hospicyjno-paliatywnej są niskie stawki, jakie płaci za opiekę NFZ. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji uznała, że powinny być podniesione o 60 proc. Na podwyżki NFZ na razie nie ma pieniędzy. Przed upadkiem hospicja ratują przede wszystkim darczyńcy.

Za co (czasem) zapłacimy


Zespoły paliatywne nigdy nie biorą pieniędzy od chorych i ich rodzin za opiekę. Mogą z niej korzystać także osoby nieubezpieczone.

Hospicja zajmują się wypożyczaniem sprzętu potrzebnego do opieki nad chorymi, m.in. specjalistycznych łóżek, materaców przeciwodleżynowych, wózków inwalidzkich, balkoników i lasek, koncentratorów tlenu, krzeseł-sedesów. W większości placówek sprzęt wypożyczany jest bezpłatnie. Tylko w razie uszkodzenia, trzeba pokryć koszty naprawy.

Niektóre hospicja pobierają jednak opłaty. Na przykład wypożyczenie łóżka sterowanego elektrycznie kosztuje 70 zł na miesiąc, wózka inwalidzkiego - 150 zł, roweru do rehabilitacji - 30 zł, a toalety dla niepełnosprawnych - 30 zł.

Zależnie od wartości sprzętu wypożyczający płaci kaucję (do 150 zł) lub podpisuje weksel.
Dla kogo jest hospicjum

* Leczenie paliatywne przeznaczone jest dla chorych w okresie terminalnym z chorobą nowotworową, AIDS, chorobą mięśniowo-nerwową (zaniki mięśni), gośćcem, chorobą niedokrwienną kończyn, przewlekłym zapaleniem trzustki, stanem po udarze mózgu, niepoddającą się leczeniu niewydolnością krążenia, oddychania i nerek, chorobą Alzheimera, trudnymi do wyleczenia odleżynami.

* Hospicjum domowe polega na opiece nad pacjentem w jego domu. Odwiedza go wtedy lekarz, pielęgniarka, psycholog, wolontariusze, którzy pomagają w załatwieniu codziennych spraw.

* Hospicjum stacjonarne to oddział opieki paliatywnej, w którym pacjent ma całodobową opiekę (takie oddziały znajdują się też w szpitalach ogólnych).

* By dostać się pod opiekę hospicjum, potrzebny jest dokument potwierdzający, że leczenie przyczynowe choroby zostało zakończone. Skierowanie do hospicjum może wystawić lekarz rodzinny lub ten, który leczył pacjenta z powodu nowotworu. Potrzebne jest także oświadczenie, w którym chory lub (gdy nie jest to już możliwe) jego opiekun wyraża zgodę na przebywanie w hospicjum.

* Hospicja domowe dla dzieci (nie ma stacjonarnych) zajmują się wszystkimi nieuleczalnie chorymi dziećmi, u których choroba postępuje i nie ma już szans na poprawę dzięki leczeniu w szpitalu. Warunkiem objęcia dziecka opieką jest zgoda rodziców, opiekunów i samego dziecka, jeśli ukończyło 16 lat, oraz lekarza kierującego do hospicjum. Hospicja dla dzieci mogą objąć opieką pacjentów w promieniu 100 km.

* Celem hospicjum jest zapewnienie choremu dobrej jakości życia u jego schyłku, wyzwolenie od bólu i złagodzenie objawów choroby, pomoc w zaakceptowaniu sytuacji. Opieka paliatywna obejmuje też pomoc psychologiczną i opiekę nad rodziną chorego oraz zorganizowanie pomocy socjalnej.

* Hospicja organizują grupy wsparcia dla osób, których dotknęła śmierć kogoś bliskiego. W czasie spotkań można również uzyskać fachową pomoc psychologa.

Jak się leczy ból u pacjentów hospicjum


Tłumaczy dr Jerzy Jarosz*, specjalista medycyny paliatywnej:

W terapii przeciwbólowej dążymy do osiągnięcia poziomu uśmierzenia bólu, który jest akceptowalny dla chorego. U około 10 proc. pacjentów nowotworowych poziomu akceptowalnego nie daje się osiągnąć. Oczywiście są leczeni, ale niestety z gorszym efektem.

W leczeniu bólu nowotworowego dysponujemy trzema grupami leków: I stopnia, czyli nieopioidowe, do których należą niesterydowe leki przeciwzapalne i paracetamol; II stopnia, czyli słabe opioidy, m.in. kodeina i tramadol; III stopnia, czyli m.in. morfina, oksykodon, fentanyl, buprenorfina. Wszystkie są w Polsce dostępne i stosowane.

Leki I i II stopnia wykazują efekt pułapowy, to znaczy, że po osiągnięciu górnego pułapu dawki nie należy jej już zwiększać, bo nie przyniesie to pożądanego efektu terapeutycznego, a może zaszkodzić.

W takiej sytuacji sięga się po leki III stopnia. Leki te, z wyjątkiem buprenorfiny, nie wykazują efektu pułapowego. Każde kolejne zwiększenie dawki spowoduje wzmocnienie działania przeciwbólowego. Nie każdy jednak toleruje wysokie dawki danego leku i szybko może odczuwać efekty uboczne. Wtedy zmieniamy lek na inny z tej samej grupy.

Oprócz leków opioidowych stosowane są też leki uzupełniające, tzw. adjuwantowe. Nie mają większego działania przeciwbólowego, ale wzmacniają działanie głównego leku. Do adjuwantów zaliczamy niektóre leki przeciwpadaczkowe i przeciwdepresyjne, a także medyczną marihuanę.

W leczeniu przeciwbólowym obowiązuje zasada: leczenie ma być skuteczne. Jeśli ból nie ustępuje lub narasta, leczenie powinno być zmienione. Należy zastosować lek wyższego stopnia lub zmienić zestawienie. Łączymy ze sobą leki o różnych mechanizmach działania. Zwykle to połączenie leku I stopnia z lekami II lub III stopnia oraz leki uzupełniające.

Leki podajemy doustnie, przez-skórnie w postaci plastrów lub przez iniekcje. Preferowaną formą jest stosowanie doustne - jako najprostsze. Jeżeli jest to niemożliwe (np. trudności w połykaniu, wymioty), wybiera się np. plastry. Morfina może być też podawana podskórnie lub w okolice rdzenia kręgowego. Dzięki takiej aplikacji możemy znacznie zmniejszyć potrzebną dawkę.

Dla pacjentów w zaawansowanych stadiach choroby, u których leczenie bólu trwa niezbyt długo, nie ma zagrożenia uzależnienia się od leków opioidowych. Chorzy i ich najbliżsi nie powinni się obawiać leczenia opioidami. Uzależnienie od leków opioidowych może się rozwinąć w przypadkach wieloletniego leczenia, np. u chorych z bólem przewlekłym pochodzenia nienowotworowego (np. bóle pleców, bóle głowy, bóle z uszkodzonych nerwów).

Zaufanie i dobra współpraca pacjenta z lekarzem gwarantują, że leczenie przeciwbólowe jest bezpieczne. Najgorszą z sytuacji jest odrzucenie możliwości pomocy z powodu nieuzasadnionych obaw. Takie nieuzasadnione obawy miewają także lekarze. Możemy mówić o polskiej opioidofobii, szczególnie widocznej w szpitalach, na etapie aktywnego leczenia przeciwnowotworowego. Niestety Polska należy do krajów o niskim zużyciu leków opioidowych, a jest to wskaźnik jakości leczenia przeciwbólowego. Zużywamy pięć razy mniej opioidów niż kraje wysokorozwinięte.

Onkolodzy skupiają się na terapii przeciwnowotworowej, ból uznając za kwestię drugorzędną i przemijającą. W rzeczywistości oznacza to skazywanie pacjenta na cierpienie. Zaniedbania w leczeniu są tym bardziej niezrozumiałe, że w Polsce leki opioidowe, stosowane w leczeniu bólów nowotworowych, są dostępne i refundowane. Chory nie musi za nie płacić na żadnym etapie leczenia.

*lekarz fundacji Hospicjum Onkologiczne św. Krzysztofa w Warszawie
(Not. Anita Karwowska)

Korzystałam z: Atul Gawande, "Śmiertelni. Medycyna i to, co najważniejsze"; Shirley du Boulay, Marianne Rankin "Okno nadziei. Cicely Saunders - założycielka ruchu
hospicyjnego" oraz strony http://www.hospicja.pl


http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,13747 ... tywna.html
Ur. 1948; XII/2014-DRE, PSA-12,49; I/2015-TRUS stercz 29,5 ml; II/2015- biopsja formalna, CaP,Gl 4+3,lewy, utkanie 30%; Start HT 16.03.2015 Zoladex10,8 + Flutamid 3x1; III/2015- rtg klatki-płuca OK, zwyrodnienie kręgosłupa; III/2015 – TK jamy brzusznej i miednicy mn. - gruczoł krokowy powiększony (42x45x38), dobrze odgraniczony, niejednorodny. Pęcherzyki nasienne nie wykazują zmian. Nie stwierdzono powiększenia węzłów chłonnych. Ściany pęcherza wykazują cechy wzmożonej trabekulacji. Nie stwierdza się meta do kości i płuc. Zwyrodnienie stawów biodrowych i kręgosłupa, dyskopatia wielopoziomowa. Pozostałe organy OK.; 20.03.2015 – PSA 9,55; 02.06.2015 - PSA 0,83;Test. 0,33ng/ml ;08.06.2015 - Zoladex10.8 (2-gi zast.); Flutamid STOP; 02.09.2015 - PSA 0,67; 11.09.2015 -Zoladex10.8 (3-ci zast.); 08 i 15.09.2015 MRI miednicy i jamy brzusznej - OK; prostata 28,2 ml, brak zmian meta;17.09.2015 - Konsylium - zakwalifikowany do RT radykalnej,T2c; 16.10.2015 - Brak techn.możliwości wyk. RT w CO Opole, przekierowanie do Gliwic; 26.10.2015 - Zakwalifikowany do mono-brachyterapii HDR w COI Gliwice; HDR BT 05.11 - 3.12.2015 3x11Gy/g razem 33 Gy; HT stop 07.12.2015;19.04.2017- Scyntygr. kości -OK; 29.08.2017 włącz. HT Apo-Flutam (3x1) + 12.09.2017 Eligard 22,5; 15.09.2017- PET jedno ognisko meta w talerzu biodr.; 02.10.2017- Apo-Flutam STOP; 11.12.2017- Eligard 45; Luty 2018 -Eligard nie działa, błąd przy podawaniu; 20.02.2018 - włączono Bicalutamid 1x50 mg/doba; Czerwiec 2018- Eligard 45 + Bicalutamid 1x50/doba; 31.01.2019- TK v. PET b.z. stabilizacja; Grudzień 2018- Eligard 45 + Bicalutamid 1x50/doba; Czerwiec 2019- zamiana Eligardu 45 na Diphereline SR 11,25 +Bicalutamid 1x50/doba następnie zmiana na 1x150/doba: Wrzesień 2019 - Diphereline SR 11,25 +Bicalutamid 1x150/doba; 04.10.2019-PET ognisko meta w talerzu biodrowym nie jest już widoczne w badaniu, przerzuty do węzła pachwinowego i biodrowego; 13-27.11.2019-RT węzłów chłonnych 10x3 Gy do dawki całk.30Gy; 27.12.2019 - Diphereline SR 11,25; Bicalutamid - stop; Styczeń 2020- TK i SC -bez progresji; 31.03.2020 - Diphereline SR 11,25; Maj 2020 - TK, SC, Rtg; 28.05.2020 - RT 8Gy na kręgosłup lędźwiowy; 30.06.2020 - włączono ENZ; Diphereline SR 11,25; 06.08.2020- ENZ-2 cykl; 03.09.2020- ENZ-3 cykl; 29.09.2020- Diphereline SR 11,25; 01.10.2020- ENZ-4 cykl; 26.10.2020-TK progresja wg. Recist; 02.11.2020- ENZ-5 i 6 cykl; 28.12.2020- ENZ 7 cykl; 05.01.2021- Diphereline SR 11,25; 04,02.202- ENZ 8 i 9 cykl;

PSA po HDR BT - w nawiasach testost.: 18.01.2016 - 0,493; 25.04.2016 - 0,709 (T-2,43); 08.08.2016 -0,773 (T-5,41); 14.11.2016 -0,863; 20.03.2017- 3,57 (T-5,86); 24.04.2017- 8,782; 28.08.2017- 37,006 (T-7,88); 10.11.2017-13,730; 10.01.2018-6,030 (T-0,27); 08.02.2018-5,57 (T-3,99); 14.02.2018- 6,94 (T-5,92); 20.02.2018- 9,82 (T-8,02); 11.04.2018- 3,713 (T-9,53); 18.06.2018- 3,193 (T-9,79); 17.12.2018- 3,404; 14.02.2019- 4,29 (T-0,20); 26.06.2019- 16,730 (T-0,09); 26.09.2019- 48,861; 23.10.2019- 56,083; 03.12.2019- 66,337; 27.12.2019- 41,400 (T-0,15); 28.01.2020- 24,759 (T-0,21); 26.03.2020- 20,30 (T-0,12)??? ;26.05.2020- 23.910 (T-0,20);30.06.2020- 26,664 (T-0,14); 29.09.2020- 9,297 (T-0,20); 28.12.2020- 7,482 (T-0,19);

Szczegóły w moim wątku kliknij
starys
 
Posty: 831
Rejestracja: 14 mar 2015, 13:49
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: zosia bluszcz » 02 paź 2018, 11:41

Starys, dzięki za zamieszczony artykul.


Mam też wykaz hospicjów w Polsce, gdzie ją wkleić?


Link do strony z listą hospicjow w Polsce zamiescilam w ponizszym temaciew styczniu tego roku:

Rak-Prostaty ~ Prostate-Cancer • Wyświetl temat - OPIEKA PALIATYWNA - HOSPICJA
viewtopic.php?f=9&t=1110&p=91397&hilit=hospicja#p91397

Myslę, ze mozemy polaczyc te dwa tematy a link do strony z hospicjami zamiescic dodatkowo w zupelnie oddzielnym, zamkniętym wątku, tak aby nie zostal zakopany pod innymi postami.

pzdr
zosia
zosia bluszcz
 
Posty: 11382
Rejestracja: 13 cze 2009, 02:06
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: starys » 02 paź 2018, 22:08

Zosiu,
myślę, że to dobry pomysł :)

Rzuć okiem na załącznik, tu lista jest o ok. 40 pozycji dłuższa niż pod twoim linkiem i nie wiem dlaczego...

Hospicja w Polsce w układzie wojewódzkim.docx






Starys, nie mam pojęcia skąd ta roznica, ale link zamiescilam w zamkniętym wątku, o ktorym pisalam wyzej.
Scalilam rowniez tematy Opieka paliatywna i Przygotowanie do nadchodzącego kresu zycia. (Posty odbiegające od profilu tematu przenioslam do Pogaduch.)
pzdr
zosia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ur. 1948; XII/2014-DRE, PSA-12,49; I/2015-TRUS stercz 29,5 ml; II/2015- biopsja formalna, CaP,Gl 4+3,lewy, utkanie 30%; Start HT 16.03.2015 Zoladex10,8 + Flutamid 3x1; III/2015- rtg klatki-płuca OK, zwyrodnienie kręgosłupa; III/2015 – TK jamy brzusznej i miednicy mn. - gruczoł krokowy powiększony (42x45x38), dobrze odgraniczony, niejednorodny. Pęcherzyki nasienne nie wykazują zmian. Nie stwierdzono powiększenia węzłów chłonnych. Ściany pęcherza wykazują cechy wzmożonej trabekulacji. Nie stwierdza się meta do kości i płuc. Zwyrodnienie stawów biodrowych i kręgosłupa, dyskopatia wielopoziomowa. Pozostałe organy OK.; 20.03.2015 – PSA 9,55; 02.06.2015 - PSA 0,83;Test. 0,33ng/ml ;08.06.2015 - Zoladex10.8 (2-gi zast.); Flutamid STOP; 02.09.2015 - PSA 0,67; 11.09.2015 -Zoladex10.8 (3-ci zast.); 08 i 15.09.2015 MRI miednicy i jamy brzusznej - OK; prostata 28,2 ml, brak zmian meta;17.09.2015 - Konsylium - zakwalifikowany do RT radykalnej,T2c; 16.10.2015 - Brak techn.możliwości wyk. RT w CO Opole, przekierowanie do Gliwic; 26.10.2015 - Zakwalifikowany do mono-brachyterapii HDR w COI Gliwice; HDR BT 05.11 - 3.12.2015 3x11Gy/g razem 33 Gy; HT stop 07.12.2015;19.04.2017- Scyntygr. kości -OK; 29.08.2017 włącz. HT Apo-Flutam (3x1) + 12.09.2017 Eligard 22,5; 15.09.2017- PET jedno ognisko meta w talerzu biodr.; 02.10.2017- Apo-Flutam STOP; 11.12.2017- Eligard 45; Luty 2018 -Eligard nie działa, błąd przy podawaniu; 20.02.2018 - włączono Bicalutamid 1x50 mg/doba; Czerwiec 2018- Eligard 45 + Bicalutamid 1x50/doba; 31.01.2019- TK v. PET b.z. stabilizacja; Grudzień 2018- Eligard 45 + Bicalutamid 1x50/doba; Czerwiec 2019- zamiana Eligardu 45 na Diphereline SR 11,25 +Bicalutamid 1x50/doba następnie zmiana na 1x150/doba: Wrzesień 2019 - Diphereline SR 11,25 +Bicalutamid 1x150/doba; 04.10.2019-PET ognisko meta w talerzu biodrowym nie jest już widoczne w badaniu, przerzuty do węzła pachwinowego i biodrowego; 13-27.11.2019-RT węzłów chłonnych 10x3 Gy do dawki całk.30Gy; 27.12.2019 - Diphereline SR 11,25; Bicalutamid - stop; Styczeń 2020- TK i SC -bez progresji; 31.03.2020 - Diphereline SR 11,25; Maj 2020 - TK, SC, Rtg; 28.05.2020 - RT 8Gy na kręgosłup lędźwiowy; 30.06.2020 - włączono ENZ; Diphereline SR 11,25; 06.08.2020- ENZ-2 cykl; 03.09.2020- ENZ-3 cykl; 29.09.2020- Diphereline SR 11,25; 01.10.2020- ENZ-4 cykl; 26.10.2020-TK progresja wg. Recist; 02.11.2020- ENZ-5 i 6 cykl; 28.12.2020- ENZ 7 cykl; 05.01.2021- Diphereline SR 11,25; 04,02.202- ENZ 8 i 9 cykl;

PSA po HDR BT - w nawiasach testost.: 18.01.2016 - 0,493; 25.04.2016 - 0,709 (T-2,43); 08.08.2016 -0,773 (T-5,41); 14.11.2016 -0,863; 20.03.2017- 3,57 (T-5,86); 24.04.2017- 8,782; 28.08.2017- 37,006 (T-7,88); 10.11.2017-13,730; 10.01.2018-6,030 (T-0,27); 08.02.2018-5,57 (T-3,99); 14.02.2018- 6,94 (T-5,92); 20.02.2018- 9,82 (T-8,02); 11.04.2018- 3,713 (T-9,53); 18.06.2018- 3,193 (T-9,79); 17.12.2018- 3,404; 14.02.2019- 4,29 (T-0,20); 26.06.2019- 16,730 (T-0,09); 26.09.2019- 48,861; 23.10.2019- 56,083; 03.12.2019- 66,337; 27.12.2019- 41,400 (T-0,15); 28.01.2020- 24,759 (T-0,21); 26.03.2020- 20,30 (T-0,12)??? ;26.05.2020- 23.910 (T-0,20);30.06.2020- 26,664 (T-0,14); 29.09.2020- 9,297 (T-0,20); 28.12.2020- 7,482 (T-0,19);

Szczegóły w moim wątku kliknij
starys
 
Posty: 831
Rejestracja: 14 mar 2015, 13:49
Blog: Wyświetl blog (0)

Re: Przygotowanie do nadchodzącego kresu życia.

Nieprzeczytany postautor: Piotres » 28 paź 2018, 14:51

Jak wygląda "wspomagane samobójstwo" bodajże w Szwajcarii. Nie eutanazja, bo truciznę podaje sam wnioskujący. Żył w Australii, ale tam nie mógł legalnie się temu poddać.

Jaką truciznę! W szwajcarskim Dignitas, osoba pragnąca umrzeć, najpierw dostaje doustny antyemetyk a pół godziny później wypija duża śmiertelną (15g) dawkę Nembutalu (pentobarbital). -zb



W Australii, gdzie naukowiec żył od lat, eutanazja jest prawnie zakazana. Badacz był jednym z działaczy ruchu walczącego o legalną eutanazję. Niestety, ostatecznie pomocy w tym kontrowersyjnym działaniu szukać musiał w Europie. Co wpłynęło na jego decyzję? W rozmowie z CNN stwierdził, że jakość jego życia w tym wieku nie jest dla niego satysfakcjonująca.

Od dawna poruszał się na wózku inwalidzkim, miał ogromny problem ze wzrokiem, jednak nie był nieuleczalnie chory i - powiedzieć można - nie dolegało mu ani nie trapiło go nic, poza starością. Jednak jakość i komfort jego życia w ostatnim czasie pogorszyły się tak bardzo, że nie czuł się szczęśliwy.
– W moim wieku wstaję rano, jem śniadanie. A potem siedzę aż do lunchu. Potem jem trochę lunchu i znowu siedzę. Jaki z tego pożytek? – powiedział dziennikarzowi CNN już w hotelu w Bazylei. Stwierdził, że radość z życia minęła mu kilka lat temu. Już osiągnięcie 94 lat było przełomem, bo przestał być samodzielny. Przyznał, że nie może się już doczekać śmierci.

- Każdy powinien mieć swobodę wyboru śmierci, gdy przychodzi na to odpowiednia pora - powiedział Goodall, odwołując się do postulatu starzenia się z godnością. - Moje zdolności spadały w ciągu ostatniego roku lub dwóch, mój wzrok w ciągu ostatnich sześciu lat stale się pogarsza. Nie chcę kontynuować życia. Cieszę się, że mam jutro szansę, aby to zakończyć - mówił na konferencji.


https://www.radiozet.pl/Co-gdzie-kiedy- ... -eutanazji

https://www.youtube.com/watch?v=Z4VrbLWkL5k
Tata, l. 81 (1939) | Wątek na forum | VI 2017: PSA 369 ng/ml, Gl. 4+5
  • 2017: wrze. Eligard 22,5 mg (co 3 m.) - Apo-flutam start | paź. PSA 0,47 ng/ml - T 0,04 ng/ml | lis. PSA 0,08 ng/ml - T <0,025 ng/ml
  • 2018: luty PSA 0,03 ng/ml | maj PSA 0,29 ng/ml | sierp. PSA 3,7 ng/ml - Apo-flutam stop | paź. PSA 5,5 ng/ml
  • 2019: sty. PSA 21,5 ng/ml - Binabic 150 mg start | luty PSA 32,0 ng/ml - Binabic 150 mg stop | kwie. PSA 45,10 ng/ml | maj DX start | Zomikos start | sierp. PSA 14,0 ng/ml | wrze. PSA 24 ng/ml - DX stop | lis. PSA 80 ng/ml | PSA 103,5 ng/ml - T <0,025 ng/ml | Xtandi start
  • 2020: luty PSA 160 ng/ml |marz. PSA 238 ng/ml | czer. PSA 1000 ng/ml | Xtandi stop | sierp. Xofigo start
  • 2021: styczeń
Awatar użytkownika
Piotres
 
Posty: 343
Rejestracja: 20 sie 2017, 17:42
Blog: Wyświetl blog (0)

Towarzyszenie na ostatniej drodze

Nieprzeczytany postautor: RaKaR-szef forum » 01 lis 2019, 12:09

Towarzyszenie i wsparcie
Ewa Stanek-Misiąg

Nawet gdy rodzina słyszy, że więcej zrobić się nie da, to jednak dopóki chory żyje, trwa nadzieja i uruchamiane są bardzo silne mechanizmy psychiczne chroniące przed przyjęciem informacji o zbliżającej się śmierci. Dlatego też bliscy często chcą rozmawiać tylko o leczeniu i ratowaniu za wszelką cenę chorego. Dochodzi tu jeszcze nieprawdziwe, ale powszechne i rozbudzające nadzieję przekonanie, że współczesna medycyna może wszystko – mówi psycholog, dr Małgorzata Piskunowicz.

Ewa Stanek-Misiąg: Chciałam porozmawiać z Panią o tym, jak ludzie reagują na informacje o nadchodzącej śmierci swojej lub swoich bliskich.


dr Małgorzata Piskunowicz: Są modele reakcji i część osób się w nie wpisuje. Klasyczny model E. Kübler-Ross, opisujący człowieka w obliczu śmierci własnej lub osoby bliskiej, mówi o procesie przechodzenia przez etapy szoku i zaprzeczania, gniewu, targowania się, depresji aż po stopniową akceptację nowej rzeczywistości. Ale nie można jedną ani nawet kilkoma teoriami ująć wszystkich ludzkich doświadczeń związanych z odchodzeniem. Ważną i niekoniecznie pomocną rolę odgrywa tu też nasza kultura, w której zasadniczo nie rozmawia się o śmierci. Jakby śmierć była czymś, co nie ma prawa się zdarzyć lub czego – dzięki medycynie – zdołamy uniknąć. W przeciwnym razie chory przegrywa, a lekarz ponosi porażkę. Temat umierania często aktywizuje tak silny lęk, że zaraz go ucinamy, zwłaszcza w kontekście naszych bliskich. A chory na pewnym etapie może mieć potrzebę podzielenia się swoimi odczuciami, przekonaniami i pragnieniami związanymi z perspektywą końca życia. Nie powinno się zdarzyć, że nikt tej rozmowy z nim nie podejmie.

# Chory na pewnym etapie może mieć potrzebę podzielenia się swoimi odczuciami, przekonaniami i pragnieniami związanymi z perspektywą końca życia. Nie powinno się zdarzyć, że nikt tej rozmowy z nim nie podejmie.

Z mojego doświadczenia wynika, że chory czy jego bliscy raczej nie odmawiają mi rozmowy. Myślę, że obecność kogoś, kto jest gotowy poruszyć trudny temat i ich wysłuchać, to sygnał, że w trudnych chwilach nie zostali pozostawieni sami sobie. Często martwimy się, że nie wiemy, co w takich sytuacjach powiedzieć, nie chcemy być nietaktowni, chcemy jakoś „zaradzić” cudzemu cierpieniu. Myślę, że warto pamiętać, że naszą rolą nie jest tutaj rozwiązanie problemu, tylko towarzyszenie.

Oczywiście jedni mają potrzebę bycia wysłuchanym, a inni nie chcą rozmawiać lub chcą być sami. Trzeba to uszanować, ale ważne, żeby dać im poczucie, że mogą się do nas zwrócić o wsparcie. Zdarza się, że rodziny nie chcą, by choremu przekazywać niepomyślne informacje z obawy, że sobie z nimi nie poradzi. Chory, który nie chce wiedzieć, sam najpewniej da temu wyraz. W innych sytuacjach taka – wynikająca z troski – nieszczerość może jednak na dłuższą metę się nie sprawdzić i utrudniać kontakt między bliskimi.

Sposób zachowania w trudnych chwilach zależy też od tego, jak dana rodzina funkcjonowała przed chorobą. Dobre i silne relacje rodzinne, kiedy między ludźmi nie ma żalu, niedopowiedzeń, nie czynią straty mniej bolesnej, ale pomagają przejść przez to doświadczenie, a bliscy są wsparciem dla siebie nawzajem.

Często uczestniczy Pani w rozmowach lekarzy z pacjentami lub ich rodzinami, podczas których ludzie słyszą, że już nic więcej nie da się zrobić?

Lekarze raczej samodzielnie przekazują informacje o stanie pacjenta, ale zdarzało mi się uczestniczyć w takich rozmowach w celu udzielenia, w razie potrzeby, wsparcia choremu lub jego rodzinie. Psycholog jest wzywany zwykle wtedy, gdy silne emocje znacznie utrudniają kontakt z chorym lub jego bliskimi, lub gdy występuje obawa, że mogą sobie z przekazanymi informacjami „nie poradzić’. Myślę, że ponieważ przez lata na wielu oddziałach szpitalnych nie było dostępu do psychologa, nie wytworzył się zwyczaj korzystania z jego pomocy tam, gdzie mogłaby się ona przydać, bo przecież przykre i stresujące zdarzenia są szpitalną codziennością. Ale to się zmienia.

Zdarza się też, że to ja proszę o wspólną rozmowę z pacjentem i lekarzem, gdy widoczna jest duża rozbieżność między tym, co lekarz przekazał, a jak pacjent lub rodzina to zrozumieli.

Kiedy rodzina domaga się na przykład przedłużania życia chorego, to czy ona nie robi tego bardziej dla siebie niż dla niego?

Dotknęła Pani ważnego tematu. Przede wszystkim po śmierci chorego to rodzina zostaje z bólem i stratą. Ale też myślę, że może tu chodzić o wywiązanie się z obowiązku, walkę z poczuciem winy, a czasami lęk przed negatywną oceną ze strony otoczenia, że czegoś nie dopilnowaliśmy, że zaniedbaliśmy bliską osobę. Więc „walczymy do końca”, bo walka to oznaka naszego zaangażowania i bycia fair w tej relacji. Poza tym, nawet gdy rodzina słyszy, że więcej zrobić się nie da, to jednak dopóki chory żyje, trwa nadzieja i uruchamiają się bardzo silne mechanizmy psychiczne chroniące przed przyjęciem informacji o zbliżającej się śmierci. Dlatego też bliscy często chcą rozmawiać tylko o leczeniu i ratowaniu za wszelką cenę chorego. Dochodzi tu jeszcze nieprawdziwe, ale powszechne i rozbudzające nadzieję przekonanie, że współczesna medycyna może wszystko.

#Nawet gdy rodzina słyszy, że więcej zrobić się nie da, to jednak dopóki chory żyje, trwa nadzieja i uruchamiają się bardzo silne mechanizmy psychiczne chroniące przed przyjęciem informacji o zbliżającej się śmierci.

Szczególnie tragiczne wydaje mi się to wtedy, gdy chory jest nieprzytomny i nikt się nie zastanawia, jaka byłaby jego decyzja.

Silny stres usztywnia nasze myślenie i działanie oraz utrudnia złapanie innej perspektywy. Broniąc się przed własnym cierpieniem, rodzina rzeczywiście może w tym procesie nie myśleć o tym, co jest w tym momencie najlepsze dla chorego, czego być może on by w tej sytuacji chciał. Taka walka o przedłużenie życia za wszelką cenę może być wyrazem niepogodzenia z własną stratą. Takiej rodzinie trzeba dać czas. Pozwolić bezpiecznie wyrazić emocje, następnie wskazać, że personelem medycznym kieruje troska o pacjenta i dopiero wtedy zwrócić uwagę na to, co w tym momencie jest ważne.

Czyli?

Przede wszystkim, żeby chory nie cierpiał, żeby mógł godnie umrzeć. Że ważna jest jakość ostatnich chwil życia. Dla rodziny to też czas, który może na przykład spędzić przy chorym. Zdarzają się jednak bliscy, którzy nie dają sobie prawa odpuścić i przyjąć nieuchronności zbliżającej się śmierci, i trzeba się z tym liczyć.

medycyna ma wielkie możliwości. Co chwilę słyszymy o beznadziejnie chorych, którzy zostali uleczeni. Trudno mieć pretensje do kogoś, że uczepi się takiego pojedynczego przypadku, a nie myśli – jakkolwiek to brzmi – o statystyce.

Najpewniej każdy komunikat dający nadzieję skupi uwagę bliskich. Mechanizmy poznawcze działają tak, że poszukujemy informacji zgodnych z naszym nastawieniem, a kontrargumenty ignorujemy bądź odrzucamy. Dlatego przekazując informacje o stanie pacjenta i rokowaniach, zwłaszcza gdy są one niekorzystne, nie powinno się niepotrzebnie podsycać nadziei. Ludzie zdobywają informacje z przeróżnych źródeł, po części z braku wiedzy medycznej ich nie weryfikują i na takiej wyrywkowej wiedzy budują pewien pogląd, nie biorąc pod uwagę specyfiki konkretnej sytuacji. Tak jak wspomniałam wcześniej, często informacja odebrana przez pacjenta lub rodzinę istotnie różni się od tej przekazanej przez lekarza. Dysproporcja w wiedzy medycznej i stres powodują, że czasem trudno tym rozbieżnościom zaradzić.

Uważa pani, że lekarze umieją rozmawiać z ludźmi? Wiem, że to pytanie okropnie brzmi, ale wydaje mi się, że wszyscy moglibyśmy być lepsi w komunikacji międzyludzkiej.

Nie chciałabym generalizować, ale zawsze warto poprawiać swoje kompetencje w tym zakresie.

Dobra komunikacja może zdziałać bardzo dużo, w praktyce ułatwić pracę i zmniejszyć stres zarówno po stronie personelu, jak i pacjentów oraz ich rodzin. Przede wszystkim trzeba poświęcić czas na przekazanie informacji. Odbyć rozmowę w odpowiednich warunkach. To nie może się dziać na korytarzu. Pacjent, jego rodzina powinni móc wyrazić swoje obawy, wątpliwości, móc zadać pytania, dostać na nie odpowiedzi, a lekarz winien sprawdzić, na ile jego przekaz został zrozumiany.

Czasem lekarze uważają, że mają się skupić na leczeniu, a komunikacja to zadanie drugorzędne. Albo, że jedni mają umiejętności komunikacyjne, a inni nie i nie da się tego zmienić. Tak nie jest. Ktoś może mieć większe predyspozycje, bo jest na przykład z natury bardziej empatyczny, ale pewne standardy możemy wypracować.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg


dr Małgorzata Piskunowicz, psycholog pracuje na Wydziale Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum w Bydgoszczy, Katedra Neuropsychologii Klinicznej oraz w Szpitalu Uniwersyteckim im. A. Jurasza.
Źródło: https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/w ... i-wsparcie
Awatar użytkownika
RaKaR-szef forum
 
Posty: 10185
Rejestracja: 09 lip 2007, 10:09
Lokalizacja: Olsztyn
Blog: Wyświetl blog (0)

Poprzednia

Wróć do O CZYM POWINNIŚMY WIEDZIEĆ PRZED, W TRAKCIE I PO LECZENIU

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 32 gości

logo zenbox