Strona 92 z 96

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 26 lut 2020, 12:57
autor: RaKaR-szef forum
Następny plus, niemniej ważny.

Po badaniach obrazowych, jak MRI, TK w moim ośrodku, po badaniu ciężko jest wstać z łoża (jestem osłabiony, stąd problem - pomyśleć, że kiedyś na minutę robiłem 60 skrętoskłonów). Panie z obsługi nie chcą podawać ręki do pomocy, twierdząc, że nie jest to ich obowiązkiem, bo co to byłoby, jakby setkom osób to robiły, nabawiłyby się problemów z kręgosłupem. Szczególnie wkurzyła mnie jedna młoda, która żuła gumę i jak wyżej uzasadniała odmowę.

Miałem tę sprawę zgłosić do dyrekcji, jednak jakoś nie było sposobności. Teraz mam argument, bo tu, w IO Gliwice, z uśmiechem podają pomocne ręce. W IO to normalka a u siebie, jak wiecie, walczę o tę normalność.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 29 lut 2020, 12:24
autor: RaKaR-szef forum
Szanowni

I tak mija tydzień naszego pobytu w Gliwicach, po pięciu frakcjach napromieniań, bez sensacji. Pozostało nam jeszcze trzy tygodni pobytu. Razem cztery tygodni. Żal mi małżonki, bo myślała, że pobyt będzie skrócony. Byłby, gdyby nie napromienianie drugiego obszaru.

Wczoraj Pan prof. poprosił mnie do gabinetu, obadał i oznajmił, że po obecnych 10 napromienianiach, wdroży nast. dziesięć, ale już na inny obszar, jeszcze niżej brzucha, jak dotąd, bo prawie na wysokości kości łonowej. Wczoraj, dodatkowo zlecił TK bez kontrastu, bo jak mówi, musi doprecyzować obliczenia.

Na telefonie, wg aplikacji, pokonuję 850 m od hotelu i z powrotem. To swoisty trening. Po tym wysiłku boli mnie ścięgno w pachwinie. Po nocnym wypoczynku ból przechodzi.

Nie wiem, jaka przyczyna powodowała, że już w domu miałem lekkie mdłości. Wczoraj rano z butelki wypiłem około szklanki wody niegazowanej (w ogóle mam zabronione pić gazowanych napojów, jeść strączkowych). Jeszcze trochę wody zostało i po prostu z butelki niemal z rozmachem wlałem sobie do gardła. No i zaczęło mnie nudzić, w końcu zwymiotowałem, samą wodą i herbatą, którą wcześniej wypiłem, ale nie jadłem.

Zgłosiłem ten problem Panu prof., po chwili wezwał pielęgniarkę z zastrzykiem p/wymiotnym (nie pamiętam dokładnie, czy jeszcze do czegoś), która wbiła mi w pośladek i opróżniła zawartość strzykawki. Prof. wypisał receptę na żelazo Tradyferon oraz p.nudnościom Atossa. Wczoraj bez recepty małżonka wykupiła Aviomarin na bazie imbiru, na nudności spowodowane 'lokomocją'. Zażyłem dwie tabletki i myślałem, że idąc do IO zasnę.

O 13:00 przyjadą koledzy Staszek i Darek. Przy obiedzie porozmawiamy o naszych problemach.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 29 lut 2020, 19:57
autor: RaKaR-szef forum
Gościnność i gotowość do udzielenia pomocy przez Ślązaków, Staszka i Darka są zadziwiające.

Poniżej fotka z zajazdu, gdzie spożyliśmy obiad. W ogóle, jak na razie, doświadczam uprzejmości przez Pana prof., jak i obsługę oraz kolegów.

Dziękuję



Gliwice Od lewej Staszek, Darek, Władek spotkanie przy obiedzie.jpg

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 02 mar 2020, 10:45
autor: RaKaR-szef forum
Wczoraj nawiedził mnie Ryszard z Częstochowy. Rysiek bywa uczestnikiem prawie każdego naszego spotkania.

Porozmawialiśmy, no o czym? O naszej wiodącej chorobie, o życiu w ogóle. Czasami Rysiek do mnie dzwoni, żeby porozmawiać.

Fajnie jest mieć kolegów 'po świecie', w dodatku tak przyjaznych. Ja, jako człowiek przede wszystkim liczący na siebie, bardzo doceniam autentyczną koleżeńskość, o którą dziś nie tak łatwo.

Wspomagajmy się.

Ryśku, dziękuję za chwile rozmowy.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 04 mar 2020, 10:47
autor: RaKaR-szef forum

Apetyt. Z moich doświadczeń, raczej traktowany, jako z tych mniej ważnych, niedoceniany. Tymczasem jest bardzo ważnym zagadnieniem. Nadmiar, brak apetytu. Jestem za "cienki Bolek", żeby o tym szerzej pisać, ale o braku apetytu, w mojej obecnej sytuacji, mogę trochę napisać.

Wczoraj na śniadanie zjadłem cztery nieduże kanapki. O tej porze powinienem był zażyć tabletkę Atossa na mdłości, nudności. Wkrótce poczułem, właśnie, mdłości. I tak do wieczora. Bałem się, że napromieniany, nieuruchomiony na akceleratorze zacznę 'haftować'. Jeszcze ta uporczywa myśl przed blamażem.

Na obiad próbowałem zjeść steka, nie mogłem, brak apetytu. To samo na kolację. Przedtem żona wyszła do apteki, kupiła nutridrinki (125 g = 7,00 zł). Oczywiście zapomnianą rano tabletkę zażyłem przed południem.

Około 20:00 doznałem cholernego ataku neuropatii. Odpowiednio dobrałem leki i powoli ustąpiła, poczułem się, jak kiedyś, zdrowo. Wrócił apetyt, znowu zjadłem 4 kanapki, wypiłem trochę nutridrinka. Dziś śniadanie skonsumowałem bez problemu.

Brak apetytu - w czasie naszego leczenia, jakże ważny problem. Ileż to razy czytałem na naszym Forum pełne dramatyzmu skargi do nas od osób wspierających, "co robić, tata straciła apetyt, gaśnie, a ja nie mogę mu pomóc?!". Serce się kraje. Wczoraj, to była namiastka tego (kosztowna dla zdrowia), co mnie czeka.

Jeszcze niedawno naiwnie myślałem, że co za problem z apetytem, zjem na siłę. Błąd, nie da rady. Podobnie było z wczorajszym stekiem, wzrokowo i zapachowo - apetyczny, w praktyce nie mogłem z powodu braku cholernego apetytu, nawet, przełknąć kęsa się nie da.

Apetyt - temat bardzo ważny.


Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 06 mar 2020, 19:44
autor: RaKaR-szef forum
Z przyczyn niezależnych od kierownictwa zakładu RT, zostanie on zamknięty, bo nastąpi upgrade na całości. Pan prof. wyraził ubolewanie, nie od niego to zależy.

Akurat dziś zakończyły się 10 napromieniań wyznaczonego obszaru. Od 18.03 nastąpią na inny zaplanowany, ten który miałem rozpocząć od poniedziałku. Następnie Pan prof. planuje przez 6 dni (3x), co drugi dzień napromienić węzeł 'ruchomy' w otrzewnej.

I to byłoby na tyle.

Szanowni, znowu koledzy Ślązacy okazali się pomocni. Wykupiłem na jutro bilet z Katowic, a kolega Darek pomoże mi się dostać na dworzec i pomoże rozgościć się w przedziale. Dziękuję.

Gladiatorzy, łączcie się, walczcie do końca.

Pzdr


Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 09 mar 2020, 11:52
autor: dariusz
Dzień dobry, czy można wiedzieć jakie bierzesz leki na ataki neuropatii? Mnie jakoś lekarze nie bardzo trafiają z tymi lekami.
Pozdrawiam

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 09 mar 2020, 12:27
autor: RaKaR-szef forum
U mnie też trudno dobrać. Powiedziano, że powinienem brać tyle leków, w takiej ilości, że nie będę odczuwał ataków. Gdy wyraziłem obawy, odpowiedziano, że jak będę cierpiał z powodu bólu, stanę się senny, płaczliwy. Chyba tak jest, ale boję się, że te leki rozwalą mi podroby, niestety.

Umówiłem się z lekarką na czwartek, żeby porozmawiać. Można powiedzieć, że z Gliwic wpadłem do chaty na tydzień i znowu wracam na 3 tygodnie. Niestety, z tymi atakami bywa coraz częściej. Chciałbym, żeby mi dr pokazała inne skuteczne leki. Te co zwykle biorę 2x (rano,wieczór) zaczynam brać już 3x. Wydaje mi się, że już nauczyłem się spać na krótkie dystanse z bólem.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 12 mar 2020, 10:02
autor: RaKaR-szef forum
Z godzinę będę u Pani dr w paliatywnej poradni p.bólowej, w celu doboru leków, bezpiecznych dawek. No i poproszę o receptę, boję sie, żeby mi nie zabrakło w czasie 3 tyg. pobytu w Gliwicach.

A propos wyjazdu do Gliwic - małżonka przebąkuje, że boi się jechać, w zw. z tą propagandową nagonką. Powiedziała tak po powrocie ze sklepu z pustymi półkami. No, co mam tu powiedzieć - toż to p.....lec pospolity.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 12 mar 2020, 16:02
autor: adarek
Na dworzec przyjadę po Ciebie mercedesem sprinterem. Będziesz siedział na pace co byś mnie nie zaraził =D

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 13 mar 2020, 14:31
autor: RaKaR-szef forum
Darku, napisałem do Pana prof. o prolongatę terminu napromieniań. Zgodził się i prosił o info, kiedy będę gotowy. To małżonka bardzo boi się jechać na Śląsk w ten czas. Szanuję jej odczucia. Prof. człowiek klasa. Już mam bilet, nie wiem, kiedy go realizuję.

Tak więc, dziękuję za dotychczasową pomoc i następne oddalamy. Napewno chętnie skorzystam

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 13 mar 2020, 16:32
autor: adarek
Do mnie dzisiaj zadzwoniła kobieta z informacji CO Gliwice z wiadomością, że nie mam jechać co szpitala na zaplanowana wizytę czyli 17 marca. Zadzwoni do mnie p. Doktor i poinformuje mnie o następnych krokach.
Na szczęście wczoraj jeszcze zdążyłem oddać do badania mocz i krew.

A tak jeszcze sobie myślę, rok temu czekałem na operację, która odbyła się w maju, w tym samym szpitalu św. Barbary w Sosnowcu w którym u pacjenta wykryto koronawirus. :-) .
Udanego weekendu, oby nam go siłą nie przedłużyli o dwa tygodnie.

Darek

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 13 mar 2020, 18:06
autor: Lesli47
adarek pisze:Do mnie dzisiaj zadzwoniła kobieta z informacji CO Gliwice z wiadomością, że nie mam jechać co szpitala na zaplanowana wizytę czyli 17 marca.

adarek,
Przepraszam, czy CO Gliwice podało Ci jakiś kontekst, uzasadnienie przełożenia Twojej wizyty?
Mam wizytę konsultacyjną wyznaczoną na 19 marca w Zakładzie Radioterapii i zastanawiam się czy dojdzie do skutku. Nie miałem jeszcze żadnej informacji z CO Gliwice o ewentualnych zmianach.
Próbowałem skontaktować się z nimi telefonicznie i przez mail, ale bez skutku.
Pozdrawiam
Leszek

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 13 mar 2020, 19:15
autor: starys
Lesli,
w wątku COVID-19 zamieściłem komunikat NIO Gliwice z którego cytuję fragment:


"Komunikat dotyczący wizyt w przychodniach

W związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 oraz mając na względzie fakt, że chorzy na nowotwory w trakcie leczenia maja często obniżoną odporność, Narodowy Instytut Onkologii oprócz zakazu odwiedzin w szpitalach, wprowadza zmiany w wizytach kontrolnych w swoich przychodniach i prosimy pacjentów i ich rodziny o stosowane się do poniższych zasad:

1. Decyzję o odwołaniu wizyty kontrolnej podejmuje za każdym razem lekarz prowadzący, pacjenci będą informowani o odwołaniu wizyty. Jeżeli Państwo nie otrzymali informacji o jej odwołaniu to oznacza, że powinni się Państwo stawić na umówioną wizytę."


Pozdrawiam

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 13 mar 2020, 19:22
autor: Lesli47
starys,

Dzięki, w wątku COVID-19 jakoś mi uciekło.
Pozdrawiam
Leszek

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 15 mar 2020, 12:50
autor: RaKaR-szef forum
To chyba psychika. Źle znoszę ten czas rozprzestrzeniania się COVD-19.

Chyba trohę przechodzi, bo dotąd odczuwałem (tak mi się wydaje) bóle skóry, paznokci, kolan itp. No ta cholerna neuropatia - atakuje mnie całodobowo, bez zahamowań. Jak przysnę, śnią mi się głupoty. Wczoraj znacznie zwiększyłem dawki, ale czy tylko o to chodzi?

Jak chodzę, mniej odczuwam, leżąc, bardziej. W Gliwicach, w drugim tygodniu już czułem się o wiele lepiej.

Aha, mdłości mnie dobijają, mam przez to otępiony apetyt.

Trzymajcie się - pzdr.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 15 mar 2020, 13:47
autor: szandor
RaKaR-szef forum pisze:To chyba psychika. Źle znoszę ten czas rozprzestrzeniania się COVD-19.

Władku na nas wszystkich, tych mniej i tych bardziej chorych, ten czas źle wpływa.
Dbaj o siebie, trzymaj się.

Janusz

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 16:59
autor: dowalki
Co u Ciebie, Władek? Zwykle rozpoczynam oglądanie forum od Twoich postów i zaczyna mi tego brakować... Dajesz radę?

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 20:02
autor: szandor
Przed chwilą rozmawiałem z Władkiem, przeszedł rozległy zawał, rozmowa trwała krótko ponieważ mówienie go bardzo męczy. Przepraszam, piszę nieskładnie.


Władku wszyscy trzymamy kciuki.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 21:30
autor: leszek48
Władek trzymaj się !!!Liczę na Ciebie,jesteś wielkim wojownikiem.
Leszek48

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 21:34
autor: armands
Władek dasz radę. Wspieramy!

Armands

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 22:18
autor: stanis
Władku,

Bądź silny, wygraj !

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 22:45
autor: leonardo556
Nie raczysko, nie wirus ale zawał Cię dopadł. Wszyscy się o Ciebie martwimy. Wracaj do zdrowia.

Leonardo

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 23:26
autor: dago
Zbyt dużo stresu - i tego związanego z leczeniem jak i panującą sytuacją epidemiologiczną w kraju.
Władku, życzymy Tobie szybkiego powrotu do zdrowia , do dobrej kondycji . Jesteś Gladiatorem , tak jak dotychczas świetnie sobie radziłeś w trakcie leczenia tak i teraz wyjdziesz na prostą - tego Tobie serdecznie życzymy
dago z mężem
Ps. Serdeczne pozdrowienia dla Basi. Będzie dobrze!!!!

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 23:28
autor: Aisza
Władku,
bardzo nam Ciebie brakuje, czekamy :)

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 27 mar 2020, 23:39
autor: dowalki
Władek, musisz!

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 01:29
autor: wlobo135
Władku, nasi forumowicze i ja myślami jesteśmy z Tobą w tej ciężkiej dla Ciebie chwili. Cóż mogę więcej powiedzieć? Trzymaj się, nie daj się chorobie, bądź silny psychicznie, to pomaga zwyciężyć.
Pozdrawiam serdecznie
Włodek

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 10:42
autor: el1948
Władku,
to smutna wiadomość, ale mocno wierzę, że szybko powrócisz do zdrowia i życzę Ci tego z całego serca.
Trzymaj się dzielnie w tym trudnym czasie.
Edward

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 10:49
autor: zrebie
Trzymamy kciuki za szybką rekonwalescencję. Zdrowiej.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 11:59
autor: Krzy50
Władku WALCZ!!

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 12:42
autor: Mac
Władek, trzymam kciuki za Ciebie.
Maciek

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 13:06
autor: Molisana
Władku, przesyłam Ci dużo ciepłych myśli.
Jesteśmy z Tobą.
Ewa

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 13:15
autor: kemoturf
Władek dasz radę. Potrzebujemy Ciebie i życzymy zdrówka.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 15:44
autor: matylda
Cały czas zastanawiałam się, co jest ?
Coś musi się dziać, to niemożliwe żeby tak długa nieobecność RaKara na Forum nie była czymś spowodowana.

Jeszcze 25 marca (mój Mąż zaliczył kolejny rok życia - uroczyście obchodzony), rozmawialiśmy o Władku (Mąż zna Go jako niezmordowanego wojownika z moich opowiadań). Czułam, że chyba zdarzyło się coś nie fajnego. No i masz, zawał - wszystko, wszystkim, ale zawał ?

Ja nie tylko będę trzymać kciuki, ale będę prosić Boga, żebyś mógł dalej być z nami.

Władku, trzymaj się, walcz, dzielności Ci nie brakuje a my będziemy Ciebie wspierać modlitwą.

Pozdrawiam Ciebie i Twoją Żonę
matylda z Mężem

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 16:36
autor: jesien 2015
Przesyłam Ci dużo ciepłych myśli. Dasz radę!
Ela

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 17:47
autor: 55 zbyszko
RaKaR napisałeś kiedyś do mnie :Dla cierpiących najmniejsza radość jest szczęściem.
Więc życzę szczęścia .
Ja w czwartek jadę po 7 Xtandi .

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 19:58
autor: Misza
O kurcze. Trzymaj się Rakar!

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 28 mar 2020, 21:08
autor: dowgiallo
Ogarnęło mnie okropne przygnębienie. Tyle lat walki. Różnych, często ciężkich zabiegów. I cały czas do przodu. Krok po kroku. Zmaganie się z przeciwnościami losu, walka z bólem i ta ogromna chęć niesienia pomocy innym chorym. Heros wśród nas. Chcę wierzyć, że i tym razem, powolutku wygrzebiesz się z tego zawału. Jestem z Tobą podczas tych trudnych dla Ciebie chwil..... Wiele od Ciebie nauczyłem się czytając wszystkie Twoje posty i historię Twojej choroby. Nie poddawać się a w miarę możliwości zawalczyć o swoje życie.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 29 mar 2020, 00:27
autor: szandor
Władku, imponujesz nam wszystkim Twoją wolą walki. Pokonujesz przeciwności takie, przy których większość z nas by się poddała. Tak będzie też w tym przypadku, nie patrząc na wymęczone ciało, Twoja wola walki zwycięży. Zrobiłeś tutaj dużo dobra, wszyscy to doceniamy, a dobro idzie za człowiekiem, pomoże Ci.

Re: RaKaR - historia mojego leczenia

Nieprzeczytany post: 29 mar 2020, 11:58
autor: walenty
Władku
No cóż- stało się ale wierzę, że Twe pozytywne nastawienie do życia, choroby, da Tobie siłę zmierzyć się z tymi przeciwnościami. A to, że potrafisz podjąć bokserską rękawicę to wszyscy o tym wiemy.

"Dopóki wierzysz, dopóty się nie poddasz.
Dopóki walczysz jesteś zwyciężcą"

Serdecznie pozdrawiam Walenty