RaKaR - historia mojego leczenia

[kemoturf]

Zadbaj tylko skuteczniej o swoją kondycję, bo przed Tobą jeszcze bardzo dużo pracy na naszym Forum.

Do czego i ja się dołączam. Trzymam kciuki za pomyślność Twojego leczenia.

[RaKaR-szef forum]

No i doczekałem się na telefon - w środę o godz. 9:00 badanie.

No właśnie, głos w słuchawce zapytał mnie, czy wiem, jak mam być przygotowany do badania, odpowiedziałem, że trochę wiem, i czy mogłaby mnie doinformować. Jak z karabinu maszynowego wyrzuciła z siebie, to co wiedziała, i jeszcze, że mam mieć unormowany poziom cukru. Nim zdążyłem zaoponować, że chyba nie przy badaniu z choliną, a glukozą - pożegnała mnie.

Pomyślałem, teraz każdy i wszędzie dowala mi tonem stanowczym, że cukier szkodzi, nie krzepi - cholera, a jak przyjadę, a cukier będzie nieakuratny?

Kolację, dzień przed wyjazdem, zjadłem skromną, nie powodującą zwiększenie cukrów w mym, jak wiadomo, niespotykanie pięknie rzeźbionym ciele. Nazajutrz rano, przed wyjazdem, zmierzyłem wysokość cukru, wyszło jeszcze za wysoko. Przecież doszedł stress, a ten nie sprzyja żadnym schorzeniom. Na śniadanie zjadłem "czystą" jajecznicę (same jajka), bez pieczywa. Jakoś sobie wyrobiłem nawyk, ze przed wyjazdami, właśnie, spożywam jejecznię.

Do pociągu Intercity odprowadziła mnie małżonka. Zawsze lubiła podróż pociągami, ale tu się pogubiła. Do przedziału zaczęła tak ciągnąc drzwi, że, kurde, na siłę je otworzyła. Pokazałem jej przycisk elektroniczny, który bezszelestnie je otwiera.
Ze względu na moje zacewnikowanie, muszę mieć trochę luzu, a tego w I klasie nie brakuje, no i dostępne WC. W sumie, oba przejazdy, w te i nazad, oceniam dobrze. Jako seniorowi (emerytowi) przysługuje mi 30% zniżki. Jedyna niedogodność przedłużająca czas przejazdu, to stacja Włoszczowa, tzn. o jeden przystanek dalej. Pociąg musi zboczyć do tej stacji, po czym zawrócić i wjechać na właściwe tory, przy tym z 15 min. 'postoić'. I w te i nazad, pasażerowie byli zaskoczeni. Przypomniało się mi, dlaczego tak się stało. Na głos powiedziałem, że to "Zemsta śp. Przemysława Gosiewskiego". To on, jako prominentny działacz, za poprzednich rządów obecnej władzy, spowodował wybudowanie stacji we Włoszczowej - było o tym głośno, jak cholera.

Dojechałem do Kielc, jeszcze w pociągu zmierzyłem poziom cukru, wyszedł "no, może być", dalej pracuję nad tym. Na obiad zjadłem kanapkę, ale na kolację małżonka przygotowała mi pokrojoną rzepę i trochę marchwi. Większość zjadłem na kolację.

Mimo, ze pamiętałem nieco topografię Kielc, to w domu wydrukowałem trasę z dworca do hotelu, z hotelu do Centrum Onkologii. Odległości podobne, po około 1,5 km, ale nieprzyjemne w przejściach po ulicach w budowie. Pomyślałem, ze jak się przejdę, zmniejszy to cukry. Jednak wziąłem taxi, w końcu 10,00 zł za kurs (zł 10,00 12,00 11,00 3kursy), da się przełknąć.

W hotelu, już jako stały bywalec, zapytałem, czy coś się zmieniło od ub. roku. "Eee nie, odpowiedziała recepcjonistka, będzie remont. Pyta - pokój jedynka z umywalką czy łazienką?" Szkoda było mojego zdrowia na komentarz. Ten budynek, to dawny hotel dla robotników, zbudowany zapewne za późnego Gomułki, ale najbliżej C.O., nawet windy pozostały z tamtego okresu. Jednak w pokoju czysto, a reszta? Nieważne. Żyję badaniem i ewentualnym wynikiem. W tym czasie w Kielcach było zimno, około 0 stopni (w nocy). W pokoju, też zimno, jak w psiarni ( recepcjonistka podgrzewała się piecykiem elektrycznym), nie włączono ogrzewania, oszczędzanie. Sprawdziłem, czy jest ciepła woda - po 10 min. otwartego zaworu, pokazała się. Na kolację pojadłem rzodkwi, marchew odpuściłem. Antycypując (ależ mądre słowo), wyszedłem do sklepu, kupiłem 2 duże bułki i 20 deka szynki - na jutro, bo nie wiadomo, czy zdążę zjeść obiad po badaniu (dobrze zrobiłem, jak się okazało).

O 3:00 zmierzyłem cukier, trochę za wysoki, a ok. godz. 8:00, też trochę za duży, ale to już pryszcz. Zimno, jak sto diabłów, od razu przypomniałem sobie młode lata, kiedy człowiek mył się, nieraz, w zimnej wodzie. Przedtem, o 7:00 odkręciłem kran i prysznic, żeby dostać się do ciepłej wody, dokopałem się.

8:20 recepcjonistka zamówiła taxi, o 9:00 badanie. Wszystko przebiegło sprawnie. W rejestracji, na moje pytanie, dlaczego osoba telefonicznie powiedziała, że mam unormować cukry, bo jak wiem, to przy badaniu PET z glukozą tak trzeba czynić. Odpowiedziała - "eee, wie pan, to nowo zatrudniona tak do wszystkich mówiła, zwrócę jej uwagę". W sumie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

8:50 pielęgniarka zabiera pierwszą grupkę mężczyzn na dół, do pracowni PET. Założyła mi wenflon. Mnie, jako weterana, dopiero po tym poproszono do doktora na rozmowę. W pokoju oczekiwań robię pomiar cukru = 114 jednostek. Uff, poświęcenie się opłaciło. Da się? - Da! Jakbym przeszedł na podobne żywienie, nie trzeba byłoby aplikować leków, jak insulina.

Po pierwszym dynamicznym badaniu, mam mroczki w oczach (raczej z głodu), żartuję do pielęgniarki "widzę braci Mroczków", dziwnie na mnie spojrzała, nie zajarzyła. Dalej wszystko poszło dobrze, pogadałem trochę z technikiem wykonującym badanie.

W Kielcach, przejście na perony, to długi tunel, ze sklepami po bokach, taka "galeria". Chciałem kupić dwa pączki, ale jakoś opornie do tego podchodziłem, i nie kupiłem. Do przyjazdu pociągu (Kraków - Olsztyn i odwrotnie) miałem jeszcze pół godziny. Wyjąłem jedną bułkę z szynką, i na peronie z lubością zjadłem. Ludzie, jak ona smakowała, jak ona smakowała?! Drugą wtryniłem w pociągu. Z żoną umówiłem się, że na mój powrót sporządzi mi kołdunów. Ludzie, co ja wam będę gadał, jak ja je dawno nie jadłem, a smakowitość?!

W Warszawie wsiadła znajoma postać, ukłoniła mi się, przebiegam pamięcią, kto zacz - aaaa, to poseł - uśmiechnąłem się i odkłoniłem. Nie pamiętam, na jakim spotkaniu widzieliśmy się.

Wchodzę do chaty, po przywitaniu, małżonka jakaś smutna mówi - "lodówka przestała chodzić". Bidulka, nie wytrzymała rozstania ze mną, umarła. Tyle lat mi służyłaś, WhirlPoolko umiłowana.

Czasami lubię se pogadać, pardon za marudzenie.

[EWA_MAZURY]

Trzymam kciuki,
tym bardziej, że w mojej sytuacji był Pan pierwszą osobą która pomagała mi merytorycznie

[RaKaR-szef forum]

Pomoc, niby oczywistość oczywista, jednak niezupełnie.

Ciągle powtarzam za swoim profesorem, iże "Człowiek nie jest produktem śrubek na lewy gwint", sztampowy. I dobrze, ale nie w leczeniu.
Obowiązują standardy, czy dla każdego dobre? Właśnie. Dlatego, dobry lekarz, to kontaktowy i myślący lekarz, nie lekarz na urzędniczym stolcu.

Udzielanie koleżeńskiej porady, ok, ale jak? Przecież lekarze, psychologowie, etc. zdobywali swoje umiejętności i wiedzę na studiach, studiach podyplomowych, zawodowym stażu. A my, chorzy, wspierający - doświadczeniem, i lepiej lub mniej zdobytymi życiowymi umiejętnościami.

Na naszym forum było i jest wielu forumowiczów potrafiących, i co ważne, chcących udzielać "akuratnej" odpowiedzi. W tym względzie mieliśmy dobrych administratorów, teraz, chyba najbardziej fachowo zaangażowanych, niemal o każdej porze doby. Niezmiernie to doceniam, i dziękuję.

To jest siła forum.

[Mariolek68]

Ja też trzymam kciuki za pomyślny wynik PETa, a to Pańskie "marudzenie" czyta się jak pasjonująca książkę , kołduny... ech... litości Pan nie ma i tyle
pozdrawiam serdecznie

[bela71]

Piekna opowiesc trzymam kciuki za optymalny efekt badania.
A wierna lodowka poczekala z odejsciem az pan wyjedzie [‘].

[RaKaR-szef forum]

Jest już nowa lodówka "Beko". Chcieliśmy zakupić "Wihrpool", ale w sklepach nie było - przestali produkować? Tamta "chodząc" mruczała, tej nie słyszę - chyba z głuchoty. Od pół roku wybieram się na badanie słuchu, nawet przysyłają zaproszenia na bezpłatne badania, ale jakoś tak nie ma czasu.

C.d. opowieści o badaniu PET w Kielcach.
Samo badanie przebiegało sprawnie, pielęgniarka obsługująca, bardzo uprzejma, reagująca na sugestie, np. miejsca założenia wenflonu, pomaga bardziej "ułomnym" pacjentom w różnych czynnościach. Ale obsługa telefoniczna?!

Naprawdę nie rozumiem ich podejścia, i naprawdę wiele zmieniło się w obsłudze bezpośredniej od 2007 roku, kiedy rozpocząłem swoją przygodę z systemem opieki medycznej. Może miałem szczęście, ale 2 tyg. od wysłania zgłoszenia do badania, to krótki okres. Ale czekanie na opis 2 tyg.. to już przesada.
Wczoraj próbowałem się dowiedzieć, co się dzieje z moim wynikiem badań. Przez godzinę telefonowałem do rejestracji, bez skutku. Nikt nie odbierał, albo wyłączał telefon. W końcu uspokoiłem swoją wściekłość. Niechby odebrał ktoś i np. powiedział, że jeszcze nie opisano, nie wysłano, wiedziałbym co jest grane. A tak?

Dziś znowu zadzwoniłem do rejestracji, i to samo, co wczoraj. No nie, postanowiłem nie odpuszczać. Zatelefonowałem do sekretariatu - po dłuższym czekaniu usłyszałem głos. Przedstawiłem się, zapytałem o wynik, i usłyszałem: "Jak miał być wysłany, to został wysłany, a co?" Odpowiedziałem, że "po to telefonuję, żeby się dowiedzieć". Westchnąłem, i najspokojniej, jak umiem, dopowiedziałem "O Boże" Głos odpowiedział "Boże tu nie pomoże, chwileczkę, zaraz sprawdzę", i "Został wysłany piątek". Podziękowałem.

Wczoraj w skrzynce, prócz chłamu reklamowego, żadnej korespondencji nie było. Przez 2 dni, z Kielc do Olsztyna nie dotarł list, ciekawe, kiedy dotrze do Zosi (Australia) przesyłka z trofeum?

Zastanawia mnie podejście do informowania pacjentów o danej sprawie. Nigdy, do nikogo nie powiem niegrzecznie, jeśli ten jest zajęty jakąś czynnością. Przecież, można odebrać telefon, i poinformować, że proszę zadzwonić trochę później, bo akurat bezpośrednio obsługuję pacjentów, itp.

Zastanawiam się, czy tym ludziom, w tak trudnych czasach, nie zależy na pracy? A może zostali przyjęci po znajomości, albo po prostu nie nadają się do komunikacji z pacjentami, klientami?

Może dziś dotrze wynik? Wiecie, jak to jest, czekać na wynik - jak wyszło?

[Mariolek68]

Ja do kieleckiego centrum podchodzę z dużą rezerwą ( o czym pisałam już kilkukrotnie) i chodzi tu głównie o sposób komunikacji, trudności w dodzwonieniu się i niemiła obsługa, nam np. przy wysłaniu skierowania na PET powiedziano, żeby czekać na telefon z informacją o terminie, a że człowiek był początkujący to czekał... po dwóch czy trzech tygodniach jednak zadzwoniliśmy i dowiedzieliśmy się, że nie zostaliśmy zakwalifikowani ale, żeby czekać na potwierdzenie pisemne, no to czekaliśmy .. a jak zadzwoniliśmy to była ta sama odpowiedź, "jak miało być wysłane to zostało wysłane.." aż w końcu daliśmy sobie spokój. List nie dotarł do dzisiaj.
Ale wyniki to na pewno wysyłają
życzę wytrwałości no i dobrych wyników

[RaKaR-szef forum]

Wszystko rozumiem, to nie pierwsze moje badanie, które wymaga opisu. Wiem, ile czasu na to potrzeba. Jutro będzie dwa tygodnie od badania. Dwa tygodnie czekania na badania i, jak na razie, dwa tygodnie czekania na wynik. Nie chcę używać mocnych słów, ale jutro przypomnę im, że to, co robią z wysyłaniem wyników, kłamstwa, jest godne potępienia.

Jestem zwolennikiem interwencji drogą służbową. Bez względu na to, czy jutro otrzymam wynik, czy nie, złożę skargę do ich rzecznika praw pacjenta, z wiadomością do NFZ i dyrekcji, i zażądam odpowiedzi.

[Wojtas]

Rakar popieram Ciebie w 100% jesteś twardy Facet tak trzymaj . Walcz z tym tumiwisizmem ludzi zajmujących sie diagnozowaniem i leczeniem naprawde potrzebujących pacjentów.

[szef admin]

Rakar popieram Ciebie w 100% jesteś twardy Facet tak trzymaj . Walcz z tym tumiwisizmem ludzi zajmujących sie diagnozowaniem i leczeniem naprawde potrzebujących pacjentów.

Wojtas, dziękuję za poparcie.

Zgodnie z zapowiedzią, od rana zacząłem działać. Na forum bywały głosy oceniające moje postępowania, jako bezkompromisowego administratora. Być może, ale tylko wtedy, kiedy było zagrożone forum, tym samym bezpieczeństwo forumowiczów. Nie jestem typem twardziela - może przez 5 minut.

Zastanawiałem się, od czego zacząć. Zawsze uważałem, że zrobić komuś krzywdę można bardzo szybko, trudniej naprawić. Pomyślałem, że na początek trzeba, żeby ktoś twardo pouczył osoby komunikujące się z pacjentami. W strukturze organizacyjnej w kieleckim C.O. nie ma rzecznika praw pacjenta, ale jest rzecznik prasowy. To osoba, która powinna wiedzieć, jak należy zachowywać się na styku obsługa szpitalna - pacjent. I nie pomyliłem się.

Pani rzecznik prasowa, po wysłuchaniu moich zarzutów, w całej rozciągłości przyznała mi rację, zachęciła do napisania i przesłania do niej e-maila, opisujący to, co powiedziałem. Na koniec oznajmiłem, że czekam na listonosza, być może dostarczy mi list z wynikiem. Akurat, dostałem figę z makiem.

W zw. z powyższym zastanowiło mnie, dlaczego tak długo czeka się na list z wynikiem z C.O. w Kielcach. Postanowiłem jeszcze raz przejść drogę wyjaśnień, od początku. Zatelefonowałem do sekretariatu PET - tym razem pani odbierająca telefon była grzeczniejsza (pewnie Pani rzecznik zainterweniowała) i powiedziała, że to rejestracja nadaj wysyłki. Nast. tel. wykonałem do rejestracji, i zaskoczenie, pani rejestratorka podniosła słuchawkę. Po lekkim oporze wyjawiła, że u nich listy do wysyłki przekazują do kancelarii w godzinach popołudniowych. Nast. telefon do kancelarii, i tu grzecznie, pani kancelistka objaśniła mnie, jak wysyła się korespondencję, tzn. raz dziennie, też popołudniu. No i wszystko stało się jasne.

Jak było:

1. W piątek 07.09.2016 popołudniu, rejestracja przekazuje mój wynik do kancelarii.
2. Kancelaria otrzymuje, na tyle późno mój list, że już nie nadaje go na pocztę, bo nast. dzień to weekend, przekazy do wysyłki złożone na poczcie, czyli dwa dni w plecy.
3. List wysłano w poniedziałek po obiedzie, bo tak mają to zorganizowane.
4. Dziś jest środa, być może jutro poczta dostarczy mi wynik.

Wnioski:

- Lekarze przegotowali wynik zwyczajowo, można powiedzieć, nawet szybciej, niż w 10 dni.
- Nawala organizacja - w takich sprawach należy pomyśleć, pochylić się nad sprawami pacjentów, co przyznała mi Pani rzecznik.
- Wiem, jak rozwiązać ten problem, zresztą nic nowego. Po prostu, można do lekarza i pacjenta wysłać skan opisu badania, a potem dostarczyć oryginał. Dotychczasowe rozwiązania, to anachronizm.

Wysłałem e-maila do Pani rzecznik, napisałem to, co wyżej i oznajmiłem, że rezygnuję ze złożenia skargi na panie w rejestracji i sekretariacie. Przecież już nastąpiła poprawa, jak drugi raz telefonowałem. I o to chodzi, jestem, raczej, zwolennikiem wyjaśniania, poprawiania, a jeżeli dalej nie ma zmiany na lepsze, rozstawania się z takimi osobami.

Jutro czekam na listonosza.

[Wojtas]

gratuluje wspaniała próba poprawy działania systemy - tylko czy skuteczna ? pokaże czas. Twój tok postępowania jest bardzo wyważony i jak widać daje rezultaty. Więcej takich Pacjentów i zmiany na lepsze w Służbie Zdrowia zostaną wymuszone.

[RaKaR-szef forum]

Pytanie: Co to jest węzeł chłonny biodrowy wspólny prawy? Rozumiem, że jest też lewy. Wspólny, z czym?

Przypominam, ze miałem limfadenektomię, wtedy wycięto mi 13 węzłów biodrowych, 6 szt z jednej, 7 szt z drugiej strony biodra.

[szef admin]

Pytanie: Co to jest węzeł chłonny biodrowy wspólny prawy? Rozumiem, że jest też lewy. Wspólny, z czym?

Przypominam, ze miałem limfadenektomię, wtedy wycięto mi 13 węzłów biodrowych, 6 szt z jednej, 7 szt z drugiej strony biodra.

Właśnie rozmawiałem z lekarzami specjalistami z pracowni PET w Kielcach.

Udzielili mi odpowiedzi na zadane pytanie. Przy tym wyrazili pretensje, że nie zwracam się z tym pytaniem do specjalistów, w tym do opisującego, tylko umieszczam je na forum.

Jeżeli państwo specjaliści poczuli się urażeni tym pytaniem, przepraszam, nie było to moją intencją.

Nasze forum istnieje 10 rok, jak w nazwie, jest edukacyjne, informacyjne pomogło wielu prostatykom i ich wspierającym. Zawsze informujemy, że diagnozować może tylko lekarz, nie forum.

Tak też jest zapisane w regulaminie. Pozyskana wiedza na forum służy w kontaktach z lekarzami, nie wprowadzaniu w błąd.

Na forum jest kilku specjalistów, mamy kontakty z innymi przez internet, i wyrażają zadowolenie, że nasza praca jest bardzo ważna.

Ostatnio, na VI Spotkaniu w Warszawie, specjaliści bardzo dziękowali nam z to, że nasze forum przez tyle lat robi dobrą robotę, przygotowuje do rozmów z lekarzami, przez co mają więcej czasu na fachowe rozmowy etc.

Z poważaniem

pacjent kieleckiej pracowni PET

[zosia bluszcz]

Udzielili mi odpowiedzi na zadane pytanie. Przy tym wyrazili pretensje, że nie zwracam się z tym pytaniem do specjalistów, w tym do opisującego, tylko umieszczam je na forum.

Przeciez, jak sam piszesz, zwrociles sie do nich z pytaniem.
Choc rownie dobrze mogles zwrocic sie z tym pytaniem do wujka Google:


Anatomia układu chłonnego narządów moczowo-płciowych
Urologia Polska 2008/61/4 -
3. Węzły chłonne biodrowe wspólne (nodi lymphatici iliaci communes) układają się wzdłuż naczyń biodrowych wspólnych (ryc. 3).
Przyjmują one chłonkę z niektórych głębokich naczyń chłonnych ściany brzucha oraz miednicy mniejszej.
Ich naczynia odprowadzające uchodzą do dolnej grupy węzłów lędźwiowych. Średnio występują w liczbie od 7 do 8 węzłów chłonnych.

Wśród nich wyróżniamy:
Biodrowe wspólne przyśrodkowe (iliaci communes mediales), położone przyśrodkowo od tętnicy biodrowej wspólnej, w liczbie od 1 do 4 węzłów chłonnych [14].

Biodrowe wspólne pośrednie (iliaci communes intermedii), wśród których niektórzy anatomowie wyróżniają węzły chłonne przednaczyniowe (prevasculares) i pozanaczyniowe (retrovasculares) leżące do tyłu od naczyń biodrowych wspólnych, w liczbie od 1 do 4 węzłów chłonnych (ryc. 4).

Biodrowe wspólne boczne (iliaci communes laterales), zwykle od 2 do 3 węzłów chłonnych, leżących na bocznej ścianie tętnicy biodrowej wspólnej po stronie lewej, natomiast po stronie prawej do przodu i bocznie w stosunku do żyły biodrowej wspólnej.

Biodrowe wspólne wzgórka (iliaci communes promontorii), zlokalizowane do przodu od wzgórka, w liczbie od 1 do 3 węzłów [15].

http://www.urologiapolska.pl/artykul.php?3334

[RaKaR-szef forum]

Uściślam, chodzi o pytanie zadane na forum. To Pani dr do mnie zadzwoniła, nie ja do niej z zapytaniem. .

Akurat wracam z nadleśnictwa, słuchaczami byli pracownicy z całego województwa

Jestem zmęczony, później dokładnie opiszę rozmowę tel. Pani dr ze mną.

Pani Dr, jeżeli odpowiada Pani za organizację badań PETem, za samo badanie ocena 6-, za otoczkę, obsługę i informację, np. tel. ocena 2 .

[RaKaR-szef forum]

Ostatnio wszyscy mnie wychowują przez strfowanie.
W domu małżonka, tego nie jedz - dieta, na forum, przecież mogłeś zaguglać, z Kielc C.O. pracownia PET, nie wiem czy to rzeczywiście lekarka, a po co to pytanie, etc., jak w piosence zespołu Lady Pank https://www.youtube.com/watch?v=s9XjwyNCG1E
Wiem, że w większości to z troski o moje dobro, ale moja psychika jest tak zbudowana, ze na rozkazy staję sztorcem. Najbardziej boli, jak ktoś nie ma racji i cię opieprza, jak moja mama mawiała, "bez dania racji".
W dodatku nastąpiła progresja, zajęła węzeł. Szok, ale staram się być grzeczny, mimo tego balastu i czarnej wizji

Co to jest węzeł chłonny biodrowy wspólny prawy? Rozumiem, że jest też lewy. Wspólny, z czym?

Pewnie, że zaguglałbym, ale czasu brakło.

Przygotowuję się do wyjazdu, już jestem gotowy do wejścia pod prysznic a tu telefon, patrzę 'PET Kielce powiadomienia', tak mam zapisane w telefonie.
Przez łepetynę przelatuje wiele myśli -
1. Pewnie chcą przeprosić
2. Może ankietę robią o jakości usług
3. Nie może być, a może pomylili się z opisem - eee, marzenie ściętej głowy.

Odbieram telefon, a tu pytania, czy ja to ja, i opieprz, że jak śmiałem zadać pow. pytanie na bloku (tak zrozumiałem), przerywam i pytam, jaki blok, raczej blog? Chodziło o forum.
Dlaczego to pytanie, dlaczego na forum, a podważam, a trzeba zapytać lekarza. Tłumaczę, jak chłop gadzinie na miedzy, że takie jest założenie i rola forum, nie wiem czym mogłem urazić, a jeżeli już, to przepraszam, bo nie taka była moja intencja, że w środę wyjaśnię opis badania z moimi lekarzami, itd. Zapytałem, czy pani jest lekarzem - tak odpowiedziała. Wtedy zajarzyłem.

Pani doktor, już w ubiegłym roku telefonowała do mnie, że na forum napisałem, iż mam ambiwalentne podejście do badań obrazowych, a miałem na myśli MRI.

Było więcej gadania, przez 14 min. 14 sek.
Dodam, że oddała słuchawkę lekarzowi opisującego moje badanie a ten bardzo spokojnie i rzeczowo, bez naburmuszenia odpowiedział na pytanie tak, jak napisane jest w tekście znalezionym przez Zosię w Przeglądzie Urologicznym.

Później pomyślałem, że Pani dr jest odpowiedzialna za organizację na pracowni PET. Pewnie Pani rzecznik prasowa coś załodze powiedziała o naszej rozmowie, stąd taka reakcja.

Postawa Pani dr, hardość w kontaktach z pacjentem, brak zrozumienia tematu, są rodem z PRLu.

Pani doktor, sporo dziś myślałem o Pani, czy tę sprawę pozostawić, czy przekazać ją Waszej dyrekcji.
Przekażę, bo wie Pani, ja po takim szoku, po przeczytaniu opisu, oczekiwałbym od Pani spokojnej rozmowy. Mało tego, poproszę innych lekarzy, również psychologów, o ocenę mojego i Pani postępowania.

Wie pani, nieprzyjemnie jest mi o tym wszystkim pisać, ale dla dobra Pani i pacjentów, znów wrócę do złożenia zażalenia drogą służbową.
I jeszcze jedno - jeżeli dożyję, dostanę skierowanie, napewno zostanie wysłane do Waszej pracowni PET, bo badania robicie wzorowo i o to nam chodzi, prawda?




Kaganek oświaty w nadleśnictwie.

Było to spotkanie przedstawicieli służb z nadleśnictw, starostw, związków łowieckich na temat Afrykańskiego Pomoru Świń (ASP).
Pani dr weterynarz z inspekcji o tej samej nazwie omawiała, jak postępować z dzikami i świniami zarażonymi tym wirusem.

Miałem wystąpić pierwszy przez 20 minut, ale pani dr uszczknęła mi 5 minut. Siłą rzeczy musiałem przelecieć po łebkach, i na swoim przykładzie namówić słuchaczy do badań kontrolnych.

To spotkanie zainspirowało mnie do zrobienia konferencji w mojej rodzinnej wsi.
Może będzie to takie uwieńczenie mojego życia? Podobno każdy kiedyś powraca do miejsca swoich narodzin, dorastania.

[RaKaR-szef forum]

Dziś rozpoczynam następny, enty etap leczenia ratunkowego. Wkrótce pojadę do laboratorium oddać krew na zbadanie PSA i testosteronu. W środę zaaplikuję 3mieś. Leuprostin (właśnie kończy mi się 6mies. Eligard) i zostanie zwiększona dawka Bicalutamide do 150 mg. Tak zaplanowaliśmy ze swoją dr onkolog przed badaniem PET. Być może ta kombinacja na jakiś czas zadziała. Również odwiedzę urologa, zmienię obecny cewnik na nowy, też antybakteryjny, 3mieś. Poproszę o skierowanie na posiew. Próbkę pobiorę po zmianie cewnika i założeniu nowego worka, jeszcze w C.O.

Nowy lek Leuprostin (w zasadzie tylko z nazwy, bo to zamiennik Eligardu) + zwiększenie dawki Bicalutamide na 150 mg, wstępnie po to, żeby powstrzymały rozwój nowotworu, to czas, w którym będę starał się znaleźć możliwie najlepsze rozwiązania w dalszym leczeniu, poprzez konsultacje. Pierwszą rozpocząłem wczoraj.

This is My way https://www.youtube.com/watch?v=d1yfX6VnrSU z łzami w oczach.

[kemoturf]

I, ja mam czekać na wzrost do 2,00 ng/ml i dopiero zacząć działać?!

Władek, ale po co czekać? PET już pokazał miejsca, które można naświetlać. Ja bym nie czekał do PSA 2.0.

[RaKaR-szef forum]

Tomek, a kiedy napisałem to zdanie? Chyba parę lat temu?

Owszem, są takie opcje, żeby naświetlać punktowo węzły, ale to muszę uzgodnić, ustalić.
Przypominam, miałem RT i BT.

Przy okazji, dziękuję koleżeństwu "z zewnątrz", za e-maile i telefony w zw. z moją sytuacją zdrowotną.
Każde info wchłaniam, jak odkurzacz.

[bela71]

A jakie są szanse powodzenia laparoskopowej limfadenektomii?

[kemoturf]

Tomek, a kiedy napisałem to zdanie? Chyba parę lat temu?

Sorry, chyba coś pokręciłem

[RaKaR-szef forum]

Wracam od lekarzy, ależ w tym zestawie leuprostinu jest gruba igła. Już zaprzyjaźniona pielegniarka powiedziała, ze tylko ten lek ma taką igłę. Mam promyk radości, ost PSA jest na poziomie poprz i wynosi 1,66 ng/ml, nawet trochę mniej.

[Wojtas]

super jak PSA na poprzednim poziomie to wariant optymistyczny. Gruba igła trudno trzeba się polubić. pozdrawiam i spadu oczywiście tylko PSA życze.

[bela71]

Gratuluję stabilizacji
Igła gruba, lek tani. Czy to się wyrównuje?

[RaKaR-szef forum]

Gratuluję stabilizacji
Igła gruba, lek tani. Czy to się wyrównuje?

No tak, "tanie mięso jedzą psy".
To nie może być tak, żeby kupując tańszy lek, pacjent miał uśmiechniętą facjatę, to musi zaboleć przy wstrzykiwaniu. I to jest to wyrównanie.

[RaKaR-szef forum]

Wracam od lekarzy, ależ w tym zestawie leuprostinu jest gruba igła. Już zaprzyjaźniona pielegniarka powiedziała, ze tylko ten lek ma taką igłę. Mam promyk radości, ost PSA jest na poziomie poprz i wynosi 1,66 ng/ml, nawet trochę mniej.

Z tymi lekarzami, jak się okazało, to była przesada na wyrost, bo myślałem, że wczoraj dokończę swoją sprawę.

W środę, wpierw poszedłem do urologa. Na korytarzu przed jego gabinetem, jak na nasze korytarzowe warunki, "szumiał" tłum pacjentów. Nie zastanawiałem się dlaczego. Ustawiłem się w kolejce na godz. 11:15. W pewnym momencie z gabinetu wyszła pielęgniarką, którą lubię, bo pomogła mi na samym początku leczenia na badaniu TK, podając mi hydrokortyzon, czym przecięła "szaleńcze" zachowanie koleżanki. Było, minęło, ale nie u Pani pielęgniarki G. z gabinetu, nadal jest uśmiechniętą, życzliwą Panią (mgr pielęgniarstwa), jeśli ma to znaczenie.

Pani pielęgniarka G., to przyjazna, z poczuciem humoru kobieta. Akurat była po zabiegu biodra w Warszawie, który się udał, i ost. dzień na zwolnieniu lekarskim.

Okazało się, że do czasu mojego pobytu, nie było specjalisty, tłum gęstniał. Poprosiłem Panią pielęgniarkę, skoro nie ma lekarza, żeby zrobiła mi zastrzyk Leuprostinu, który z sobą przyniosłem. Bez zbędnych ceregieli, zrobiła, przy czym powiedziała, że nie lubi podawać tego zastrzyku, bo igła jest gruba, a lek ma "ciężkie" zabezpieczenie. Żebym nast. raz nie czekał, napisała notkę do koleżanki na piątek, żeby przyjęła mnie na zmianę cewnika. Wczoraj nie udało mi się dostać do urologa, bo znów znacznie się spóźnił. W końcu poprosiłem w rejestracji, żeby zapisali mnie na poniedziałek - zapisano na 8:20 do innego urologa.

Po tym zdarzeniu (w środę) poszedłem do swojej dr onkolog. Pani dr, choć nie byłem umówiony, przyjęła mnie z uśmiechem. Porozmawialiśmy o wyniku PET z Kielc, o moim problemie. Wczoraj odebrałem receptę na Bicalutamide 150 mg i skierowanie na badanie PSA z T. Dziękuję Pani dr, bo szanuje mój czas, a przede wszystkim rozmawia z pacjentem, dla mnie to bardzo ważne. Wracając do domu, zaszedłem z receptą do apteki. Oczywiście, będę miał dopiero w poniedziałek. Przy mnie aptekarka obdzwoniła hurtownie, i tylko w jednej znalazła Binabic, który już aplikowałem.

Moje Centrum Onkologii nie ma ostatnio szczęścia do dyrektorów. C.O. to szpital MSWiA, i ma inne zależności organizacyjne, ale mamy szczęście do dyrektorów spadochroniarzy. W końcu, to nie moja sprawa, mnie jako pacjenta obchodzi jakość świadczonych usług leczniczych, i o to jako społecznik organizacji pacjentów będę dalej walczył.

Ponad miesiąc temu, z "silną grupą pod wezwaniem" stawiliśmy się u Pani z-cy dyr., pełniącą obowiązki dyr., prof. nzw. dr hab. n. med. Jadwigi Snarskiej http://poliklinika.net/szpital/zarzad/z ... ecznictwa/, jest już nowa Pani dyr. mgr Krystyna Futyma http://poliklinika.net/szpital/zarzad/d ... -naczelny/. Rozmawialiśmy o powołaniu oddziału urologii, bądź pododdziału. Brak urologii onkologicznej, to spory problem mojego Centrum Onkologii, mojego miasta, a nade wszystko pacjentów.. Ale o tym już pisałem. Sprawa w toku.

03 listopada, w Szpitalu Miejskim, gdzie jest o/urologii, wraz z fundacją Skrzydła Anioła, lekarzami odbędzie się konferencja. Będzie okazja opowiedzieć o problemach olsztyńskiej urologii.

[RaKaR-szef forum]

Wiecie, aż wstyd pisać, dopiero dzisiaj wymieniono mi cewnik. Ech, szkoda słów. Cóż, ze zrobię awanturę, tu trzeba systemowych rozwiązań. W poniedzialek odwiedziłem o/urologii w szpitalu miejskim - oblężenie. Znaczy, nasze dążenia do utworzenia dodatkowego o/urologii jest zasadny.

[zosia bluszcz]

To jakas paranoja.
Cewnik powinna umiec wymienic pielegniarka POZ.

[RaKaR-szef forum]

To jakas paranoja.
Cewnik powinna umiec wymienic pielegniarka POZ.

Założyć cewnik, to żadna mecyja, mógłbym sam to zrobić. Żadna mecyja wtedy, gdy cewnik wchodzi bez przeszkód.

Inna sprawa, lekarz jest niezbędny do wydania skierowań na badania, jak dla mnie PSA, posiew, czasami antybiotyk, lub inne. (podobno recepty będą wypisywały pielęgniarki)

Lekarz, tylko wkłada cewnik, wszystko przygotowuje pielęgniarka. A czasami lekarz przyjmuje pacjentów sam, sam robi zastrzyki, etc.

U mnie, niestety, mocz już uchodzi poza cewnikiem. Dziś, jak pielęgniarka wyjęła cewnik, zewnętrzna strona była oblepiona solą wapienną, niewielkimi skrzepami krwi, jak rura hydrauliczna ślimakami. Krew, szczególnie, pojawia się rano. Podobno, to nic nadzwyczajnego u takich pacjentów, jak ja. Z tego powodu nie miałem podwyższonej temperatury. Zażywam Uro Zax, i czasami Cipronex, jak posiew kiepsko wyjdzie. Dziś założono mi mój cewnik z jonami złota, srebra, palladu na 90 dni. Trochę kosztuje.

Nowy minister zdrowia, w swoich planach, ma zlikwidowanie przyszpitalnych poradni, a ich zakres czynności przerzucić na POZy.

Aktualnie, już tydzień, łykam tabletki 150 mg Binabicu. Będzie tak przez trzy miesiące. Za Binabic, bo ten tylko był w jednej hurtowni, zapłaciłem prawie 350,00 zł. Uro Zax kosztuje 30,00 zł/2 tyg. = razem 60,00. A przecież, jeszcze, kupuję leki przeciwcukrowe, anty alergiczne. Prócz przydziału podkładek higienicznych, pieluchomajtek, sporo dokupuję. Miałem zapasy tych akcesoriów, i w błyskawicznym tempie zostały zużyte.

Dziś lekarz mówi, wie pan, teraz leczenie idzie w innym kierunku, np. nawet, jeśli pacjent, szczególnie odp. młody, ma rozsianego raka, PSA pow. 100 ng/ml, operuje się. Takie zgredy, jak ja, raczej są pomijani.
Pokazałem mu swój opis PETu - zapytałem, czy takich też się operuje? Bo na logikę, jak jeszcze nie mam odległych przerzutów, można by co-nieco wyciąć, powycinać, co-nieco wypalić, powypalać. Po zapoznaniu się z opisem, jakoś zrobił się małomówny.

Teraz moja nadzieja jest we wspomnianym 150 mg Binabicu, że obniży mi poziom PSA, i da mi szansę, czas na poszukiwanie odp. dla mnie leczenia. Ale o tym, czy działa, dowiem się po pierwszej dekadzie grudnia, wtedy zrobię kontrolne badanie PSA. Na wynik czekają inni lekarze. Ano zobaczymy.

Teraz, kiedy piszę, mam nawroty parcia pęcherza, jakbym miał zrobić siusiu.

Moje pytanie - z czego mam się cieszyć? Wiem, że żyję! I z czego jeszcze, hę?

[starys]

Aktualnie, już tydzień, łykam tabletki 150 mg Binabicu. Będzie tak przez trzy miesiące. Za Binabic, bo ten tylko był w jednej hurtowni, zapłaciłem prawie 350,00 zł

Czy Binabic nie jest refundowany?

[szef admin]

Jest za darmo, http://www.sluzbazdrowia.com.pl/leki.ph ... Szukaj%21+ jeżeli zapiszesz się do Oddziału chemii Jednodniowej czy jakoś tak. skorzystałem tylko raz i zrezygnowałem, i to raptownie. Chyba ponad rok temu pisałem o tym. Zapłaciłem 114,99 zł za 3 opakowania 28 tabletek = 344,97 zł.

Od roku nosiłem cewnik nr 20', przedost. zmieniłem na 18'. dziś znów powróciłem do 20'. Trochę się obawiałem ,bo mój pęcherz zmniejsza się, i mam wrażenie, że końcówka drażni ściankę, co powoduje ciągłe lekkie parcie. Poczekam do rana, jak nic się nie zmieni, trzeba będzie coś z tym zrobić.

Drażni - mnie też, wprowadza w zły nastrój.

[starys]

Ja nie mam dużego doświadczenia z cewnikami, bo nosiłem go tylko 3 razy po ok. 24 godziny w czasie zabiegów brachy. Jednak to mi wystarczyło by przekonać się jak wiele zależało od urologa który mnie cewnikował. Cewnik miałem zakładany już w bunkrze po znieczuleniu więc nic nie czułem, ale potem...
Po pierwszym razie myślałem, że dostanę cholery bo pobolewało mnie w cewce (w pęcherzu?), a przy każdym ruchu czułem jakby cewnik o coś zahaczał, następował też wyciek koło cewnika a mocz był paskudny.
Za drugim razem gdy zjawił się urolog powiedziałem mu o tym i poprosiłem "aby się postarał". I się postarał, cewnik siedział, nic mnie nie drażniło, mocz był OK.
Za trzecim razem nic nie powiedziałem, bo zanim przyszedł ja już drzemałem i zrobił to co zrobił czyli było jak za pierwszym razem, a nawet gorzej bo czułem jak by cewnik mnie ranił, a w moczu zaczęły się pojawiać skrzepy. Następnego dnia rano praktycznie wymogłem wyjęcie cewnika. Po wyjęciu pierwszy sik był z krwią, następny prawie czysty a kolejny czysty (musiałem latać z tymi sikami do oceny przez pielęgniarkę, bo inaczej by mnie nie wypuścili w tym dniu do domu).
Wniosek wysnułem jeden - wszystko zależy od lekarza zakładającego cewnik.
Może i w twoim przypadku być podobnie, pogadaj z lekarzem przed ponownym cewnikowaniem.

[RaKaR-szef forum]

Już jest lepiej. Ten lekarz, akurat, jest delikatny, potrafi założyć cewnik wtedy, kiedy innemu nie wychodzi, np. założyć 'eski" do moczowodów, co wymaga lepszych umiejętności.

Na razie jeden pozytyw, mniej przeciekam, i taki był mój cel.. W nocy zeszło sporo, dość, klarownego moczu, dwa razy opróżniałem zbiornik.

W każdym razie, mój onkologiczny stan, jest skomplikowany.

[RaKaR-szef forum]

Czyżby pycha mnie zjadła? Zachciało mi się wypasionego cewnika ....

Noc po założeniu cewnika z jonami złota, srebra, palladu, jakoś przespałem, ranek był nawet obiecujący, ale później? Nie mogłem w miarę egzystować, później poczułem się osłabiony.

W pewnym momencie dały o sobie znać nerki, potem wystąpiły poty, na wymioty mnie nudziło, bóle głowy, etc. Te ciągłe małe zatrzymania moczu, napastliwe parcia, nawet w 'stanie spoczynk'u nieustające parcie. W pewnym momencie tak naparłem na pęcherz, że jak wyprostowałem ciało, pękło oparcie od fotela. Musiałem pojechać do Jyska (promocja) i kupić nowy, solidniejszy.

Obiad zjadłem, tyle, o ile, czułem się coraz gorzej. Ani leżeć, ani siedzieć, jedynie na stojąco, jakby lżej. Jak szedłem, potykałem się o swoje buty.

Doczekałem do 22:40 i z małżonką pojechaliśmy do szpitala miejskiego. Po zgłoszeniu w rejestracji, do 0:15 czekałem, aż przyjmie mnie lekarz. Właściwie nic się nie działo, o mnie jakby zapomnieli. Panie pomcne pielęgniarek i one same obrabiały telefony, aż furczało. Poszedłem do gabinetu lekarza, a ten coś tam przegląda na kompie. Na moje pytanie, czy jestem taki niezauważalny, odpowiedział, ze są różnej ciężkości przypadki, mój ambulatoryjny, więc piórkowej wagi. W końcu wymieniono mi cewnik na zwykły, ale o nr mniejszy, bo tamten szportał mnie po ściance pęcherza, na co reagowałem napinaniem się do siusiania. Do pana doktora powrócę, może w przyszłym tygodniu, manię wielkości, to ona ma. O 0:30 powróciliśmy z małżonką do chaty.

Na razie wacek jest obolały, ale parć nie ma, a mocz spływa powoli, ale jakby mniej poza cewnikiem.

Jak przeżyję do rana? Ano się zobaczy. Nie jest lekko, o nie.

[RaKaR-szef forum]

Władku,

Mój organizm zareagował podobnie na cewnik silikonowy - natomiast po zamianie na latexowy - jak ręką odjął.

[RaKaR-szef forum]

Ostatni post pisałem w nocy w wątku 'Muzyka..', chyba z powodu zmęczenia nie zauważyłem. Teraz skopiowałem i umieściłem w swoim wątku, ale już jest inna godzina.

Staszek, rzecz w tym, ze do przedwczoraj, również, nosiłem cewnik silikonowy z jonami srebra przez 2,5 miesiąca. Zmieniony, już mi dokuczał.

W nocy, po napisaniu pow. postu, znów poczułem ciągłe mocne parcie, pomyślałem, chyba trzeba będzie wezwać pogotowie. No nie - a może to z braku płynów w organizmie, bo od godz. 18:00 piłem po kilka łyków wody.
Wypiłem niemal litr wody i na stojąco, za przeproszeniem, jak Indianka przy porodzie, zacząłem przeć. Prawie bezbarwne siusiu zaczęło uchodzić do pieluchomajtek, ale parcie trwało nadal, a ja napinaniem pomagałem. W końcu urodziłem, dwa krwiste, długie farfocle, one po prostu wskoczyły do rurki przed workiem. Nastąpiła ulga, co prawda obolała, ale ulga, nie było już parcia. Promieniujący ból nerki ustał po zmianie cewnika.

Teraz, mocz spływa do worka, poza cewnikiem prawie nie uchodzi, jak mawia mój doktor, aż chce się żyć. Fakt, jak człowiekowi niewiele potrzeba do szczęścia. Jak będzie dalej?

[RaKaR-szef forum]

Szanowni,

ciągłe używanie cewnika z workiem, to nie noszenie galanterii, dodatków do wytwornego odzienia.

Nie chcę już epatować swoim problemem, ale czasami jestem zaskakiwany, dość brutalnie. Rzecz w tym, że przed godziną "urodziłem" farfocla tak dużego, że łympa mi opadła.

Jestem przyzwyczajony do tego rodzaju zapieczonych tkanek, z takąż zawartością krwi, mniejszych lub większych, ale nie takiego okazu, jak ten w załączonym pliku
Zapisałem ten plik w .pdf, żeby nie drażnić widokiem, zapisanym w .jpg. (pociąłem to, żeby sprawdzić ten okaz). Kto chce, niech pobierze. Widok nie jest przyjemny. Krew pokazuje się razem z narodzinami, ale zaraz uchodzi do worka, i pojawia się kolor moczu, do jakiego przywykliśmy

Bywały okresy, że tych farfocli było mnóstwo czy soli wapniowych. Na początku tamowały mi odpływ moczu, teraz nauczyłem się jakoś radzić z tymi problemami.

Ileż to miałem sensacji z tego powodu, jak nieraz wrukwia, wprowadza w zły nastrój, osłabia, rozprasza, nie pozwala skupić się, ale na razie nie mam podwyższonej temperatury z tego powodu.

W piątek będę u urologa na wymianę cewnika, z tej okazji zrobię posiew , PSA i T. bardzo ciekawi mnie wynik PSA po 3 tyg. zażywania Binabicu 150 mg + Leuprostin. Może to za krótki okres na sprawdzian?

[stanis]

OMG Władku,

Jaki posiadasz rozmiar cewnika, iżby tak ogromny skrzep się przedostał do worka a nie zatkał cewnika?

Ja bym nie czekał do piątku na zmianę cewnika tylko zaraz ... najlepiej w pon. udał się no właśnie...gdzie?

Znam Twoje perypetie z wymianą cewnika z przeszłości. Jeśli mogę poradzić - biorąc pod uwagę Twoje posty z przeszłości - ja udaję się tylko na oddział urologiczny. Nawet nocą wymieniają bez problemu, nawet pielęgniarki fachowo, bezboleśnie i niekoniecznie dyżurujący w nocy lekarze.

Good luck !

[RaKaR-szef forum]

Ten skrzep, jak napisałeś, to nie jet skrzep. To zapieczona tkanka po moich zabiegach, jak RT, BT, uretrotomii i TURPie.
To jest zapieczona krew. w rozciągliwej masie, jak siatka na szynce ze sztucznego włókna. Sprawdziłem, potem pociąłem.

Był, dość długi okres, że nosiłem cewnik rozmiaru '20, po ostatnich komplikacjach, '18. Niestety, pęcherz kurczy się, i dwudziestka już drażni ścianki.
Cóż, jak widać, jestem atakowany, rozkładany od środka.

Przy okazji - bardzo jestem zadziwiony podejściem do leczenia taty KateJestem. Też miałem pobranych 13 węzłów, bez dokończenia prostatektomii. Jednak ten problem, choć podobny, jest inny. Tak czy siak, jakby nie robił, żopa z tyłu.

Staszek, co u Ciebie. widzę masz długi weekend, pogoda kiepska, nie wiadomo co z sobą robić.

Pzdr