Na wstępie napiszę, że jeżeli chodzi o medyczne kwestie, to w opisie choroby męża pomaga mi mój syn, który forum zna od roku z uwagi na fałszywe podejrzenie raka u mojego starszego brata, kiedy przypadkowe badanie w szpitalu wykazało rzekome PSA >150 ng/ml (jak się okazało później w rzeczywistości było to 6,3 ng/ml, a biopsja negatywna, brat miał wtedy 79 lat i od dawna regularnie pod opieką urologa z powodu BPH). Ja czytałam już trochę forum, ale nie mam jeszcze takiej wiedzy.
Mój mąż ur. 08.1957, a więc obecnie jeszcze 65 l. za niedługo 66.
02.2021
Przy okazji okresowego badania krwi lekarz rodzinny proponuje dopisanie do zlecenia oznaczenie PSA w ramach programu profilaktyka 40+.
02.2021 - PSA 8 ng/ml
Skierowanie do poradni urologicznej "na cito".
02.2021
WIZYTA U UROLOGA
Na wizycie mąż mówi, że dostał skierowanie, bo miał podwyższone PSA. Twierdzi, że do tej pory nie miał większych objawów ze strony układu moczowego.
Niestety gubi gdzieś kartkę z wynikami i nie pamięta dokładnie wartości, o co dopytuje urolog (wynik 8 ng/ml potwierdzony już kilka tygodni temu, przy okazji wizyty w przychodni gdzie zlecono badanie).
Urolog wykonuje badanie DRE, które nic nie wykazuje.
Jako, że brak jest dokładnej informacji o wynikach, urolog zleca dodatkowe badania krwi i ustala kolejną wizytę.
Mąż, z uwagi na to, że urolog w badaniu palcem niczego nie znalazł, a większych objawów chyba brak, uznaje, że wszystko w porządku i olewa temat, nie idąc na badania i kolejną wizytę.
Uprzedzając pytania - mąż nikomu nie mówił o swojej decyzji, ani wynikach, wszystko to wyszło dopiero parę miesięcy temu, gdyby było inaczej, może wcześniej trafilibyśmy na to forum. Natomiast mąż utożsamia chyba raka prostaty z ostrymi objawami i skoro po sprawdzeniu jakie objawy daje rak prostaty uznał, że ich nie ma, no to nie ma też raka.
01/02.2023
Z uwagi na pojawiające się dolegliwości z układem moczowym (częste i nagłe parcie na oddawanie moczu w dzień oraz problemy z jego oddawaniem) mąż wraca do tematu.
Lekarz rodzinny daje mu skierowanie na badania krwi obejmujące oznaczenie PSA.
06.02.2023 - PSA 10,293 ng/ml (lab. 1)
Mąż umawia się na wizytę do urologa na NFZ, termin to dopiero połowa kwietnia 2023.
W międzyczasie dolegliwości związane z układem moczowym w większości ustępują, więc nie spieszy mu się zrobić tego szybciej, prywatnie, pomimo sugestii, że infekcja czy zapalenie mogą występować obok raka, a wynik badania PSA jest niepokojący.
04.2023
WIZYTA U UROLOGA
Na wizycie ponowne badanie DRE. Kolejny lekarz nic nie wyczuwa.
Lekarz daje skierowanie na badanie PSA, tym razem z oznaczeniem stosunku wolnego do całkowitego PSA i oznajmia, że jeżeli wynik będzie podobny do poprzedniego to wykona biopsję.
04.2023 - PSA 11 ng/ml, wolne ~1 ng/ml, f/tPSA 9% (lab.2).
Niestety tymi wynikami już nie dysponuję, bo mąż przypadkowo wyprał razem ze spodniami kartkę z wynikami, natomiast wynik PSA 11 ng/ml widnieje na opisie biopsji.
Wyniki sugerują dużą szansę na raka, zatem zlecona zostaje biopsja.
Wobec braku wyczuwalnego palcem i widocznego na USG guza pobrano więcej niż zwykle, bo 16 wycinków, po 8 z każdego płata, o długości 1-1,5 cm każdy wycinek z płata prawego i niestety ale 0,6 do 1,5 cm z płata lewego.
29.05.2023
BIOPSJA - HISTOPATOLOGIA
Mąż odebrał wynik biopsji 03.07.2023.
Wyrobiono mu kartę DILO, otrzymał skierowanie na
- TK miednicy i jamy brzusznej z kontrastem
- scyntygrafię - pierwszy wolny termin na NFZ 25.08.2023 (tak), udało się znaleźć w sąsiednim mieście termin wcześniejszy (10.08.2023, wyniki mają być tego samego dnia).
06.07.2023
TK
Po otrzymaniu [wszystkich] wyników, konsylium i decyzja co dalej.
Dodatkowe in formacje:
1) Mąż żadnych leków na prostatę do tej pory nie przyjmował, na wizycie w kwietniu lekarz wypisał środek na rozluźnienie mięśni ułatwiający oddawanie moczu, który nie wpływa on na wartości PSA.
2) Jeżeli chodzi o objawy, to na razie jest chyba raczej częste i powolne oddawanie moczu w dzień, ale też mąż pije po 5-6 kaw dziennie, więc to, że częste, to nic szczególnego. W nocy mąż wstaje raz nad ranem i tyle. Krwi czy bólu według tego co mówi nie ma, no ale jak wynika z całokształtu jego zachowania należy to wszystko traktować z dużą rezerwą
3) Nie wiem czy istnieje jakieś obciążenie rodzinne, nikt poza mężem ze strony jego ojca, braci i ich kilkorga męskiego potomstwa w wieku 40+, nie miał wcześniej potwierdzonego raka prostaty, więc chyba nie. Aczkolwiek oczywiście mógł też nie dożyć, nie badać się albo rak był klinicznie nieistotny. Ojciec męża zmarł w wieku 75 lat prawdopodobnie z powodu bliżej niezdiagnozowanej choroby płuc, na którą się skarżył od dłuższego czasu (nałogowo palił całe życie aż do kilku lat przed śmiercią, kiedy rzucił z uwagi na coraz większe problemy z płucami).
4) Mąż, w zasadzie od dzieciństwa, nałogowo pali, co niby nie zwiększa ryzyka tego typu raka, ale zwiększa szansę na powstanie jego bardziej agresywnych form, szanse na przerzuty, wznowę, a także gorszy przebieg choroby, a Gleason jakby na potwierdzenie tego jest wysoki.
5) Mąż od 10 lat ma stwierdzone POChP w stopniu umiarkowanym i pozostaje pod opieką poradni pulmonologicznej, tym bardziej, że brat (też palacz) zmarł na raka płuc. W związku z tą opieką miał wykonywane w styczniu 2022 i 2023 dwie tomografie płuc - brak zmian nowotworowych w płucach.
6) Mąż leczy się na nadciśnienie.
7) Jakieś 6 lat temu mąż miał operację wstawienia endoprotezy, wszystko przebiegło ok, z tym że z tego co zrozumiałam było tam znieczulenie miejscowe, a operacja usunięcia prostaty uchodzi za trudną i obciążającą.
8) Mąż mieszka w Kielcach, ale w razie potrzeby może dojechać choćby do Warszawy, czy Krakowa, albo na Górny Śląsk niestety z uwagi na aktualną nienajlepszą sytuację finansową leczenie i diagnostyka raczej tylko na NFZ
Na razie czekamy na wyniki i zastanawiamy się czy wobec obciążenia chorobą płuc będzie możliwe wykonanie operacji (o ile oczywiście nie ma przerzutów i będzie to w ogóle możliwe)? Czy może lepiej jest z uwagi na stan zdrowia od razu nastawiać się na radioterapię?
W tym wszystkim dziwne jest dla nas to, że Gleason jest wysoki, a PSA wzrosło w ciągu ponad 2 lat o 25-30%, gdy z tego co widzieliśmy w innych tematach, to u niektórych przy tego typu złośliwości taka zmiana to kwestia miesięcy, albo nawet tygodni.
Z tego co tutaj czytaliśmy i jak przekonaliśmy się na własnej skórze, polskie biopsje i opisy są robione dość przeciętnie, więc w rzeczywistości różnie to może być, choć niekoniecznie lepiej. Czy może być tak, że PSA 8 ng/ml 2,5 roku temu, to był dopiero początek raka, a taka wartość to była w większości sprawka powszechnego w tym wieku łagodnego rozrostu prostaty?
Chętnie poznalibyśmy opinie osób mocniej siedzących w temacie o całej tej nieciekawej sytuacji, tj. jak widzicie stan zaawansowania choroby po tych wstępnych badaniach i szanse oraz ścieżki dalszego leczenia.