Witam wszystkich po ponad 3-miesięcznej nieobecności . W skrócie opiszę dalsze losy choroby-właściwie już naszej.
Jak wspominałam wcześniej, tata wstępnie zdecydował się na radioterapię. Przed konsultacją z drugim urologiem pokazałam mu to forum i Wasze posty, a także historię choroby Kangura.
Lekarz zapoznawszy się z wynikami stanowczo i od razu zaproponował radykalną prostatektomię. Użył w zasadzie takich argumentów jak Wy (brawo!), bardziej może zaznaczył, że wynik biopsji może różnić się od histopatologii (co się potwierdziło). Na koniec dodał, że pacjent jest jeszcze młody i gdyby on sam był na jego miejscu, to chciałby być operowany. Więcej nie musiał taty przekonywać.
Zapytał jeszcze czy tata był już w jakiś sposób leczony (np.zastrzyki). Chodziło zapewne o hormonoterapię. -zb
Po usłyszeniu negatywnej odpowiedzi, skomentował, że bardzo dobrze.
Operacja była 2 razy przesuwana, ale w końcu lipca br. (czytaj: 2009)udało się.
Tata leżał w szpitalu prawie 2 tygodnie.
Tydzien po operacji zdjęto mu cewnik, od razu była mikcja. A tydzień po wyjściu ze szpitala nie było juz problemu z nietrzymaniem moczu.
Za to wystapiło zapalenie jednego najądrza. Dość ostre, z wysoką gorączką. USG żadnych zmian wewnątrz nie wykazało.
Lekarz stwierdził, że czasem tak bywa po zabiegu, a prawdopodobnie jądro zostanie twarde.
Histopatologia pokazała, że rak był jednak w obu torebkach płatach (biopsja, że w jednym), stąd zmiana z pT2a (biopsja) na pT2cN0, ale nie przekroczył torebki.
Węzły (wycinki?) czyste, pęcherzyki nasienne czyste, cewkowa granica cięcia - czysta.
Z relacji taty wynika, że zabieg był oszczędzający wiązki nerwowo naczyniowe.
Dziś, 5 tyg. po operacji tata robi właściwie wszystko. Teraz pozostała jeszcze kontrola PSA i pozytywne myślenie.
A personel CO Bydgoszcz jest naprawdę wspaniały: profesjonalny i serdeczny.
Rom36 - w pełni zgadzam sie z Twoją opinią.