Mam 51 lat.
Pół roku temu postanowiłem zrobić rutynowe badania krwi.
Jestem po 50 dlatego zdecydowałem się na wykonanie dodatkowego badania PSA. Nic nie wskazywało na to, że wyniesie ono 62,97 ng/ml.
Ze względu na brak dolegliwości związanych z tym pomyślałem (albo miałem nadzieję), iż w wyniki wkradł się błąd.
W celu weryfikacji moich nieufności wobec nich udałem się na badanie USG. Wówczas nie było żadnych wątpliwości, że wynik wyszedł poprawnie a ja mam poważny problem z prostatą.
Natychmiast udałem się do urologa, który potwierdził wstępną diagnozę oraz zalecił zrobienie biopsji.
Było jasne, że jestem chory na nowotwór złośliwy prostaty. Zarówno dla mnie jak i mojej rodziny był to ogromny szok.
Zaczęła sie seria badań sprawdzających obecność przerzutów w organizmie oraz operacyjności raka.
Wykonałem m.in. scyntygrafię całego układu kostnego, KT jamy brzusznej, MR miednicy oraz PET.
MR i PET potwierdziły przerzuty do 5 węzłow chłonnych.
Niestety, podczas licznych konsultacji z lekarzami chirurgami urologii dowiedziałem się, że dyskwalifikowało mnie z chirurgicznego zabiegu usunięcia raka. prostaty.
Słyszałem jedynie słowa, że "jest juz za późno".
W jednym z gabinetów powiedziano mi nawet, że "żaden chirurg w Europie, a nawet na świecie nie podejmie się zabiegu".
Jedyne drogi leczenia, które były dla mnie wówczas możliwe, to chemioterapia i radioterapia. Jak wszyscy wiedzą - brzmi to jak wyrok.
O metodzie usunięcia prostaty przy pomocy robota Da Vinci dowiedziałem się przeglądając strony internetowe.
Kontakt z dr P. Salwą okazał się bardzo prosty. Doktor po przejrzeniu moich zdjęć, badań i wyników zakwalifikował nie do operacji dając prawie 100% gwarancji, że wszystko pójdzie pomyślnie. W tym momencie pojawiło się zwątpienie, czy to w ogóle możliwe?!
Szukając odpowiedzi na to pytanie udałem się do lekarzy, z którymi miałem do tej pory do czynienia słysząc, że to oszustwo oraz naciąganie na rzeczy niemożliwe. Generalnie spotkałem się z bardzo negatywnym odzewem w tym temacie oraz kategorycznym odradzaniem tego sposobu leczenia.
Mimo to widziałem w tym jedyny ratunek, dlatego postanowiłem zaryzykować.
Termin operacji udało się ustalić w bardzo szybkim tempie. Początkowo myślałem, że zabieg odbędzie się w Niemczech. Okazało się jednak, że dr Salwa ma możliwość wykonania zabiegu w Polsce. Kontakt z lekarzami przy udziale przemiłej Pani Jagody Salwa oceniam na bardzo wysokim poziomie. Szczególnie jej przyjazne podejście do pacjenta, wsparcie oraz chęć rozmowy z nim, co okazało się niezwykle potrzebne przy tak poważnych decyzjach, które podjąłem. Uzyskiwałem odpowiedź na każdy SMS, e-mail czy telefon. Nigdy nie zostałem zignorowany z jakimkolwiek problemem czy wątpliwością. Czego nie mogę powiedzieć na temat polskiej służby zdrowia gdzie kolokwialnie mówiąc "wisiałem" na telefonach całymi dniami często bez żadnego rezultatu.
Operacja przy udziale robota Da Vinci przebiegła bez komplikacji, mimo iż wycięto cały narząd prostaty oraz chore węzły z zapasem.
Po 24 godzinach od operacji mogłem już chodzić, a po 4 dniach zdjęto mi cewnik i wypisano do domu. Problem z nietrzymaniem moczu znikał z tygodnia na tydzień zgodnie z obietnicą lekarza.
Obecnie jestem 7 tygodni po zabiegu.
Problemu z nietrzymaniem moczu w ogóle nie ma. Pierwszy wynik PSA po 6 tygodniach od operacji to 0,008 ng/ml.
Dr Salwa dzięki swojej ogromnej praktyce i doświadczeniu proponuje metodę operowania i leczenia raka prostaty zupełnie inną niż te, które proponują polscy lekarze (dla, których rak jest operacyjny tylko przy PSA poniżej 20 ng/ml).
Doświadczyłem tego sam i zdecydowanie mogę ją polecić.