Witam serdecznie wszystkich, dawno się nie odzywałem i postanowiłem zaktualizować informacje o Tacie.
Niestety nie jest dobrze. Oczywiście zastosowaliśmy się do porad, ustalono dawki i rodzaje leków przeciwbólowych, ale postęp choroby z dnia na dzień był niesamowity:
- 5 grudnia w sumie ostatni raz Tata chodził i siedział samodzielnie.
- Ogromny ból kości sprawiał, że plastry przestały działać i onkolog prowadzący przepisał morfinę jako uzupełnienie plastrów i ona stosowana jest do dziś.
- Chemia w postaci wlewów docetakselu, ze względu na to, że i tak PSA rosło, została wstrzymana (podano 4 wlewy z 6- ciu) i onkolog skierował Tatę na sesje radioterapii. Tatę bardzo bolały plecy w odcinku lędźwiowym, przestał samodzielnie chodzić i transport na radioterapię był możliwy tylko przy użyciu specjalistycznej pomocy. Miało to miejsce 12 grudnia, podczas transportu medycznego doszło do ucisku kręgosłupa i paraliżu kończyn dolnych (późniejsze TK to potwierdziło)
- Od tego momentu Tata jest sparaliżowany od pępka w dół, ma założony cewnik, wypożyczyliśmy specjalne łóżko, materac anty-odleżynowy, psychicznie bardzo podupadł, mało je i mówi, przyplątało się zapalnie oskrzeli, które przy pomocy antybiotyków udało nam się zwalczyć, ma zapewnioną pomoc - psychologa, opiekunek, pielęgniarek, fizjoterapeuty, itp., Itd. Oraz oczywiście my jesteśmy przy nim.
- Przedwczoraj był onkolog prowadzący, powiedział, że musi rozeznać się w podaniu innej terapii, że radioterapia jest bezcelowa, rozeznanie ma polegać na tym jak zastosować chemię innego typu, skoro Tata nie może udać się do CO (zarejestrować, itp.) ze względu na stan zdrowia i musi być ona podana i przyniesiona do domu (podobno to wina systemu, nie jest to takie proste w tym naszym „cudownym kraju”), do 15 stycznia ma być podane 3-ci zastrzyk Diphereline, a na dniach kolejny wlew kwasu zoledronowego, 3 stycznia 2018 idę z mamą z wynikami TK do neuroortopedy aby wypowiedział się czy operacyjnie, czy fizjoterapią i czy w ogóle jest się coś w stanie zrobić aby przywrócić choćby w pewnym drobnym stopniu sprawność Taty.
Moje pytanie do Was, co możemy zrobić? Czy ktoś był w podobnej sytuacji, nadmienię, że od diagnozy minęło dopiero pół roku a wydaje się, że to już końcówka życia