Witam
Trafił mnie taki przypadek:
W czerwcu br.byłem z wizytą u urologa, który mnie leczy od 3 lat na łagodny pp (przerost prostaty. zb)
Przed wizytą czułem się dobrze, od około roku nie wstawałem w nocy, strumień moczu silny a wynik PSA całkowity (ICD-9:161)robiony w maju, tuż przed wizytą wynosił 3,47 ng/ml.
Podczas wizyty USG prostaty w/g urologa prawie dobre -tylko 1 cm powiększone, (Co powiekszone? zb)
zalecony Prostamol.
Na koniec urolog zrobił mi badanie prostaty przez odbyt. Sposób w jaki to zrobił był po prostu brutalny. Kazał oprzeć się rękoma o ścianę i i z całej siły wepchnął palec w odbyt, aż prawie zawyłem. Normalnie jak bym dostał cios nożem.
Myślę, że zrobił to celowo, żeby uszkodzić gruczoł.
Po tej wizycie, już na drugi dzień nagle wróciły dolegliwości sprzed 2 lat, nocne wstawanie, kropelkowe oddawanie moczu mimo parcia na pęcherz.
Dzisiaj, tj.15 lipca, zrobiłem badanie i PSA i wyszło 4,79 ng/ml.
Jestem załamany. Uważam, że to pogorszenie stanu prostaty z dnia na dzień jest wynikiem złego działania urologa.
Co o tym sądzicie?