:
16 kwie 2014, 15:59
autor: ewaryn
Cieszyć się możesz, to widać po wyniku PSA
Ale...czy bierzesz probiotyki apteczne?
Antybiotyki doprowadzają do dysbakteriozy, a to może w nastepstwie przynieść z czasem sporo problemów ze zdrowiem.
Bierz je minimum jeszcze 3 m-ce po odstawieniu antybiotyku, częściej niż 1 raz dziennie. Do nich powinno sie brać inulinę.
Poczytaj:
http://rozanski.li/?p=342Najtaniej wychodzi kupienie w zielarskim korzenia cykorii i zażywanie.
O cykorii:
http://rozanski.li/?p=258Inulina z cykorii działa jak prEbiotyk i pomoże bakteriom z probiotyku zasiedlić się w jelitach.
Pozdrowienia
Ewa
Ps. Aktualnie walczę z dysbakteriozą u mojej owczarki (po antybiotykach). Mam pierwsze pozytywne wyniki, ale jeszcze sporo starania przede mną.
:
16 kwie 2014, 23:07
autor: ewaryn
Haha,
Inulina?
Kazda ilosc bulw topinambura dostarcze (znakomity dla diabetykow rowniez)!
Ale, ale ... nikt nie wpomnial tutaj o GIGANTYCZNEJ FLATULENCJI powodowanej przez inuline. Przypadek?[/quote]
...a co? brałas może korzeń cykorii i miałaś GIGANTYCZNĄ flatuencję?
... jeżeli gazy były bezwonne, to OK.
Ja tego nie zauważyłam.
Re: Suplementy diety
:
10 lut 2017, 11:16
autor: wiatger
@ starys - ogromnie się cieszę, że zamieściłeś ten post (ja też nad tym myślałem, ale byłeś szybszy).
Miliony ludzi, często na skutek agresywnej reklamy, stosuje suplementy diety traktując je jak leki (bo przecież są sprzedawane także w aptekach i wyglądają jak leki). Ale nie zdają sobie sprawy z tego, że
suplement to nie lek
Większość suplementów więcej szkodzi niż przynosi pożytku.
Zrównoważoną dietą można wyrównać większość niedoborów w organizmie a łykając suplement nigdy nie wiadomo co się przyjmuje i w jakiej dawce, bo nikt tego nie kontroluje.
Pozdrawiam
Re: Suplementy diety
:
10 lut 2017, 22:03
autor: starys
Iza,
Nie podważamy roli suplementów.
Dyskutujemy w kontekście miażdżącego raportu NIK na temat tego co serwuje nam polski rynek suplementów i w świetle tegoż trzeba się głęboko zastanowić czy łykać to coś co można kupić w Polsce,
to coś co nie jest w żaden sposób badane i kontrolowane.
Nachalne reklamy producentów i handlarzy powodują, że wiele osób utożsamia wręcz suplementy z lekami i łyka to coś, choć nie jest wiadome co naprawdę w tej tabletce czy syropku jest.
Powiadasz placebo? Ale jak wynika z raportu NIK są tam i bakterie i inne świństwa... więc?
Mój urolog polecając mi jakiś suplement (biorę dwa - żurawinę i coś tam do regeneracji prostaty po brachy) zawsze podkreśla, że firma musi być znacząca co najmniej na europejskim rynku i o dobrej renomie, bo wtedy jest minimalne prawdopodobieństwo, że wypuści barachło, bo za dużo ma do stracenia, a składniki produktu muszą być standaryzowane.
Z pozdrowieniami
Re: Suplementy diety
:
11 lut 2017, 07:26
autor: zosia bluszcz
Iza, akurat Onet bazowal na tym samym raporcie NIK-u, na ktorym opiera sie nieco szerszy artykul z Twojego linku (ponizej skopiowany w calosci, zeby wszyscy mogli sie z nim zapoznac).
Zycze udanego konsumowania suplementow!
NIK o dopuszczaniu do obrotu suplementów diety
09 lutego 2017 09:30
Rynek suplementów diety wymaga pilnej poprawy regulacji dotyczących tych produktów. Polscy konsumenci spożywają coraz więcej suplementów diety, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości.
Nie wiadomo jednak dokładnie, co spożywamy, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż są praktycznie poza skuteczną kontrolą.
Badania laboratoryjne suplementów diety zlecone przez NIK wykazały, że wiele suplementów nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów, a zdarzają się też po prostu szkodliwe dla zdrowia. W sprzedaży, w tym internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach, obok rzetelnych preparatów znajdowały się suplementy diety zafałszowane zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych, czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki.
NIK zwraca także uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy - kreując popyt - reklamują nierzadko suplementy jako równoważne produktom leczniczym. NIK wskazuje, że dzieje się to przy biernej postawie organów państwa i ostrzega, że taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów. Wykaz suplementów diety, które w trakcie kontroli NIK zakwestionowane zostały przez Głównego Inspektora Sanitarnego, znajduje się w załączniku poniżej.
W obecnym stanie prawnym każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji. Teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek zostanie zbadany, jednak w praktyce skala rynku przekracza aktualne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej. Kontrole, które prowadzi Inspekcja dotyczą zaledwie części rynku, a same postępowania mogą trwać nierzadko - jak wykazała kontrola NIK - nawet kilka lat. W licznych przypadkach sprzedawane suplementy diety nie są badane. Ochrona konsumentów staje się wówczas fikcją.
Rynek suplementów diety rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. W 2015 r. Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Statystyczny Polak więc nabył sześć opakowań suplementów diety, wydając na nie ok. 100 zł. W rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Badania wykazują, że rynek ten w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8 proc. rocznie.
Źródło danych: Raport PMR Rynek suplementów diety w Polsce w 2015 r.
W świetle obowiązującego prawa suplement diety nie jest produktem leczniczym. Jest to żywność, która w ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia zdefiniowana jest jako środek spożywczy, którego celem powinno być uzupełnienie normalnej diety. Występuje w postaci tabletek, kapsułek, saszetek, czyli ma formę i postać taką jak leki. W zestawieniu z nieuczciwą, bo wprowadzającą w błąd reklamą, może u osób nieznających bliżej cech tego produktu powodować mylne wyobrażenie o jego właściwościach leczniczych.
Suplement diety nie leczy. Suplement diety może uzupełnić niezbilansowaną dietę.
Skala problemu
Polski rynek suplementów diety rozwija się bardzo szybko. W rejestrze GIS od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. O ile w latach 2013-2015 przybywało ich 3-4 tys. rocznie, o tyle w 2016 r. już 7,4 tys. Dane Komisji Europejskiej wskazywały, że już w latach 1997-2005 polski rynek suplementów wzrósł o 219% i był to najwyższy wzrost wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. W latach 2017-2021 wzrost może wynosić nawet ok. 8 procent rocznie (wg prognoz firmy PMR Consulting).
Dane uzyskane podczas kontroli wskazują, że na tle rozmiarów podaży i spożycia możliwość prawdziwie skutecznej kontroli rynku suplementów przez organy Inspekcji Sanitarnej po prostu praktycznie nie istnieje. W 2016 r., po odliczeniu dni wolnych od pracy, dziennie do weryfikacji przybywało przeciętnie ok. 30 powiadomień o produktach nowo wprowadzanych do obrotu. Tymczasem w Głównym Inspektoracie Sanitarnym przyjmowaniem i rozpatrywaniem powiadomień zajmowało się tylko siedem osób, wypełniających także inne zadania. NIK wskazuje, że polski rynek narażony jest szczególnie na nieuczciwe praktyki rynkowe, naruszające zbiorowe interesy konsumentów. W krajach o utrwalonych praktykach rynkowych nadużyciom zapobiega zjawisko samoograniczania się producentów i importerów w zakresie nieuczciwych praktyk. W Polsce propozycje takiego samoograniczania ze strony producentów pojawiły się dopiero w toku kontroli NIK.
Na dynamiczny rozwój rynku suplementów diety niewątpliwy wpływ ma ich reklama. Z danych Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, iż od 1997 r. do 2015 r. liczba reklam z sektora produktów zdrowotnych i leków (w tym suplementów diety) wzrosła blisko dwudziestokrotnie, podczas gdy ogólna liczba reklam tylko trzykrotnie.
W 1997 r. przekazy handlowe produktów zdrowotnych i leków stanowiły 4,6 proc. wszystkich przekazów, w 2015 r. już prawie co czwarta reklama była przekazem handlowym produktów zdrowotnych i leków (24,7 proc.) - w radiu odsetek ten wynosi ponad 50 proc.
Źródło: Raport KRRiTv Emisja przekazów handlowych produktów zdrowotnych i leków w programach telewizyjnych
Polacy tymczasem niewiele wiedzą o suplementach diety. Przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za „witaminy” (31 proc.), czy „minerały” (8 proc.), a aż 41 proc. badanych przypisało suplementom diety właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50 proc. pytanych uważało, że suplementy są tak samo kontrolowane jak leki.
Ustalenia kontroli wskazują, że w Polsce nie jest zapewniony właściwy poziom bezpieczeństwa suplementów diety. Organy państwowe odpowiedzialne za bezpieczeństwo stosowania tych produktów nierzetelnie realizowały zadania związane z wprowadzaniem ich po raz pierwszy do obrotu. Nieskuteczny był także nadzór nad jakością zdrowotną suplementów diety, również w niedostatecznym zakresie prowadzono edukację żywieniową dotyczącą tych produktów. Związane jest to przede wszystkim z nieadekwatnymi z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa suplementów diety rozwiązaniami legislacyjnymi, szczególnie w zakresie wprowadzania suplementów diety do obrotu po raz pierwszy oraz w zakresie reklamy tych produktów.
Notyfikacja suplementów diety
Wprowadzenie na rynek suplementu diety wymaga ze strony przedsiębiorcy jedynie prawidłowego złożenia powiadomienia do organu nadzoru, którym jest Główny Inspektor Sanitarny. Spełnienie tego warunku formalnego umożliwia sprzedaż zgłoszonego produktu.
Obowiązujący system notyfikacji pozwala bowiem wprowadzić do obrotu suplement diety natychmiast po złożeniu powiadomienia. Procedura weryfikacji powiadomienia ani ewentualne wszczęcie postępowania wyjaśniającego nie wstrzymują jego dystrybucji. W czasie trwających postępowań niezweryfikowany produkt - a jak wykazano w toku kontroli, niejednokrotnie zawierający niedozwolone, szkodliwe dla zdrowia składniki - może znajdować się w sprzedaży. Stan taki stwarza zatem możliwość wystąpienia zagrożenia dla zdrowia, a nawet życia konsumenta.
Dla rozpatrywanych powiadomień od przekazania ich do GIS przez podmiot wprowadzający, do chwili rozpoczęcia weryfikacji upływało średnio niemal 8 miesięcy (a maksymalnie blisko 1,5 roku). Wobec połowy ogólnej liczby powiadomień z lat 2014-2016, tj. ok. 6 tysięcy w ogóle nie rozpoczęto procesu weryfikacji, co oznacza, że nie podjęto nawet próby ustalenia, czy wprowadzane produkty są bezpieczne dla konsumentów. Nie oznacza to przy tym, że w odniesieniu do tych produktów, co do których rozpoczęto proces weryfikacji, podejmowane działania zapewniały konsumentom bezpieczeństwo. Wpływał na to niewiarygodnie długi czas realizacji procedur.
Średni czas trwania weryfikacji powiadomień wynosił 455 dni (maksymalnie 817 dni). Postępowania wyjaśniające wszczęte we wcześniejszym okresie, tj. w latach 2009-2010 trwały blisko 2.300 dni (ponad 6 lat), przy czym najdłuższe z tych postępowań - ponad 3.100 dni (ok. 8,5 roku).
Niestety, tuż obok legalnego rynku notyfikowanych suplementów diety tkwi tzw. szara strefa, czyli preparaty niedopuszczone do obrotu w Polsce, o co najmniej wątpliwej skuteczności. Na problem ten zwrócili uwagę eksperci, biorący udział w zorganizowanym przez NIK przed planowaną kontrolą Panelu ekspertów dotyczącym rynku suplementów diety. Za pilną kwestię uczestnicy Panelu uznali proceder podrabiania suplementów. Zyskowny rynek powoduje, że oryginalne produkty zaczynają być coraz częściej zastępowane przez fałszywki. To groźne zjawisko, bo nikt nie wie, co mogą zawierać tak wytworzone preparaty. Co gorsze, rynek ten jest w chwili obecnej nie do oszacowania ani przez instytucje publiczne, ani przez firmy zajmujące się badanami rynku, a biorąc pod uwagę ogólne zainteresowanie konsumentów suplementami diety, produkty te mogą cieszyć się dużą popularnością.
Bezpieczeństwo suplementów diety
Uznając, że suplementy diety nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i życia, jeżeli są stosowane zgodnie z zaleceniem zamieszczonym na opakowaniu, organy Inspekcji Sanitarnej nie wykonywały w ogóle kompleksowych badań prób suplementów pod kątem zgodności faktycznego składu suplementu ze składem umieszczonym na opakowaniu.
W toku kontroli Najwyższa Izba Kontroli zleciła badanie losowo wybranych suplementów diety Narodowemu Instytutowi Leków (w kierunku badań jakościowych - określenia grupy drobnoustrojów i badań ilościowych - określenia liczby komórek drobnoustrojów w próbkach suplementów diety z grupy probiotyków) oraz Łódzkiemu Regionalnemu Parkowi Naukowo-Technologicznemu (przeprowadzenie analizy jakościowej pojedynczych związków z mieszaniny wieloskładnikowej wybranych próbek suplementów diety).
Na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych. Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu - obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. Ich obecność stwarzała poważne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.
W związku z tą sprawą NIK poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego o stwierdzeniu bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia konsumentów, celem podjęcia działań zmierzających do wycofania skażonej partii produktu. Do dnia 3 lutego 2017 r. z wprowadzonej do obrotu partii tego suplementu w ilości 165 327 opakowań (ponad 1,65 miliona kapsułek) wycofano z obrotu jedynie 16 317 sztuk opakowań (163 tysiące kapsułek), ponieważ pozostała część tego suplementu została sprzedana przed wynikami kontroli NIK. W wyniku zawiadomienia skierowanego przez Prezesa NIK do Prokuratora Generalnego, prokuratura wszczęła postępowanie w zakresie czynu polegającego na wprowadzeniu do obrotu zafałszowanego suplementu diety, szkodliwego dla zdrowia lub życia człowieka. Podkreślić należy, że nawet przy tak niewielkiej skali badań zleconych przez Najwyższą Izbę Kontroli, odsetek produktów zawierających niekorzystne dla zdrowia składniki jest bardzo wysoki.
Narodowy Instytut Leków w ramach swoich statutowych badań oceniał zawartość żywych bakterii probiotycznych w suplementach w różnych okresach określonej przez producenta przydatności do spożycia, tj. od chwili wyprodukowania suplementu diety do końca okresu przydatności do spożycia badanego produktu.
Na 56 badanych próbek - stabilności liczby żywych bakterii nie posiadało aż 50 próbek (89 proc.).Wraz z upływem czasu, jeszcze w okresie przydatności do spożycia, następował dynamiczny spadek liczby żywych komórek bakterii. Zdarzało się, że liczba żywych, korzystnych dla zdrowia bakterii w części próbek spadła miliardkrotnie. Np. w jednym z suplementów ważnym do lutego 2016 r., z deklarowanej liczby bakterii 2,5x109, w lutym 2015 r. było 2,3x107, w sierpniu 2015 r. - jedynie 2,3x101, a w lutym 2016 r. - mniej niż 101. Wśród badanych suplementów diety były też i takie, które z deklarowanej liczby 2x109 czy 4x108 bakterii na rok przed upływem terminu ważności posiadały mniej niż 10 bakterii. Ponadto jeden z probiotycznych suplementów diety zakażony był grzybami.
Jako nieskuteczny oceniono nadzór Głównego Inspektora Sanitarnego nad podległymi organami Inspekcji Sanitarnej odpowiedzialnymi za każdorazowe i natychmiastowe eliminowanie z obrotu niebezpiecznych produktów.
Z wybranych do kontroli 45 suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do obrotu z uwagi na zawartość niedozwolonych składników, aż 38 w czasie prowadzenia badań kontrolnych przez NIK znajdowało się w sprzedaży (sprawdzono sprzedaż internetową). Produkty te zawierały składniki kwestionowane przez Głównego Inspektora Sanitarnego, stwarzające niebezpieczeństwo dla konsumentów, gdyż - jak wskazywał Inspektor w pismach kierowanych do podmiotów wprowadzających te produkty do obrotu - mogły m.in. wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni, zapalenia wsierdzia, osierdzia, czasami zatruć pokarmowych.
W związku z ustaleniami, jeszcze w toku kontroli Najwyższa Izba Kontroli poinformowała Głównego Inspektora Sanitarnego o stwierdzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia lub życia ludzkiego.
Główny Inspektor nie podjął jednak wystarczających działań w celu wyeliminowania zagrożeń.
Według stanu na 3 lutego 2017 r. 33 z kwestionowanych 38 suplementów diety nadal znajdowało się w sprzedaży internetowej i zawierało szkodliwe substancje. Zgodnie bowiem z opinią powołanego w trakcie kontroli NIK biegłego - kwestionowany składnik 5-htp „jako prekursor serotoniny może wchodzić w interakcje z lekami w tym np. ze środkami stosowanymi w terapii migreny, stosowanymi w leczeniu zaburzeń/chorób psychicznych, a zwłaszcza inhibitorami wychwytu serotoniny.
Ponadto spożywanie 5-htp może powodować drażliwość, irytację, objawy przypominające objawy maniakalne a także (chociaż rzadziej) depresję.”
Biegły wskazał, że spożycie obecnych w kwestionowanych suplementach azotanów w ilości powyżej akceptowanego dziennego spożycia prowadzi do wzrostu azotanów zarówno w żołądku jak i w krążeniu, które wchodzą w reakcje z białkami, w tym także z kreatyną i powstaje wówczas N-nitrososarcosine (NSAR), która jest substancją rakotwórczą. W stosunku do siarczanu agmatyny obecnego w suplementach diety nie ma danych historycznych potwierdzających, że spożycie tej substancji nie stanowi zagrożenia dla zdrowia człowieka, co oznacza, że nie może być obecna na rynku europejskim.
Re: Suplementy diety
:
23 lut 2017, 16:49
autor: starys
bela71 pisze:@Starys
Jakie kryteria stosujesz do oceny znaczenia firmy na rynku europejskim? Pytam serio, nie ironicznie.
Iza,
przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, uciekło mi to.
Hasło, że ma to być znacząca firma na rynku europejskim rzuca mój urolog. Ja mając na uwadze to co on przez to sformułowanie chciał powiedzieć wypracowałem sobie własne kryteria:
1. Suplement ma być wyprodukowany w kraju o rygorystycznych przepisach w zakresie produkcji i dystrybucji.
2. Suplement ma być wyprodukowany w kraju o udokumentowanym, możliwie najwyższym poziomie lecznictwa.
3. Gdy upatrzę sobie firmę produkującą interesujący mnie suplement to dodatkowo sprawdzam czy nie miała jakichś wpadek wyłapanych przez ich urzędy kontrolne.
4. Nie zamawiam przez internet u pośredników.
I ogólnie to wszystko.
Czy kupuję coś z polskich produktów? Tak, oczywiście, kupuję czasem miętę, lipę, rumianek, bo lubię zamienić herbatę czarną na ziołową, ale to są produkty wyłącznie Herbapolu.
Pozdrawiam
Re: Suplementy diety
:
29 paź 2023, 14:10
autor: kinaszle
Witam Was.
Dostałem prywatnego maila, z którego wynika, że pacjent niepokoi się faktem stosowania u siebie preparatów
Heparegen i Essentiale Forte w celu leczenia stwierdzanego stłuszczenia wątroby. A w ulotce Essentiale Forte zawarta jest informacja, że to „sama Cholina” i skojarzenie tego faktu z rakiem prostaty było już oczywiste. W Google pełno informacji na temat związku choliny z agresywnym rakiem prostaty. Nawet badanie PET wykorzystuje cholinę do jego diagnostyki.
Nie ukrywam, że problem mnie zaskoczył. Sam jako lekarz zapisywałem Essentiale forte pacjentom z chorobami wątroby towarzyszącymi schorzeniom kardiologicznym. Ale najpewniej (staram się usprawiedliwiać) bez wcześniejszego rozpoznania PCa, choć jak wynika z faktów, ludzie chodzą z nowotworami nie zdając sobie z tego sprawy, bo nie są odpowiednio zbadani. Więc najpewniej leczę i takich. A ja lecząc ich nie do końca zdawałem się wiedzieć czym leczę i co zapisuję!
Essentiale, to raczej dostępny bez recepty suplement diety niż lek. Tak próbuję sobie to teraz tłumaczyć. Uzyskanie przede wszystkim efektu laboratoryjnego, ba, samo zwiększenie poziomu transaminaz (AST, ALT) często nie daje żadnych objawów. A łatwa dostępność preparatu i jego mała szkodliwość dopełnia obrazu dlaczego tak chętnie po niego sięgamy.
Teraz sprawdziłem składu leku i odkryłem, że w Essentiale są zawierające fosfatydylo-cholinę fosfolipiny z ziaren soi, olej sojowy i etanol.
Kiedyś, gdy zachorowałem na PCa, drążyłem temat diety i spożywania jajek, a głównie żółtek jaj, i nie doszedłem do konstruktywnych wniosków. Jak to powiedział dietetyk na ostatnim naszym spotkaniu w Łodzi, w sieci można znaleźć prace potwierdzające zarówno tezy w jedną, jak i w drugą stronę. Większość to prace opierające się na informacjach zbieranych przez ankietowanie ludzi / chorych. Dawno przestałem się tym przejmować, czego dowodem jest zjedzona wczoraj przeze mnie jajecznica z 3 a może i 5 jaj na bekonie - była pyszna
Ale fakty:
1/ Szukałem danych na temat działań niepożądanych Essentiale naszej biblii farmaceutycznej - Vademecum leków - "Leki współczesnej Terapii " Jana Podleskiego 2019 - - BRAK.
2/ Tamże opisane są inne preparaty zawierające
cholinę - np. glicerofosforylocholina, która jest prekursorem acetylocholiny (zawiera prawie 41% choliny) i ma zwiększać przewodnictwo nerwowe a tym samym mieć pozytywny wpływ na pamięć, emocje i czynności ruchowe, adnotacja -
brak dokładnych badań na ten temat. Działania niepożądane sporadycznie.3/ W internecie znalazłem pracę, ale z roku 2012 a w wiedzy 11 lat to przepaść, i cytowaną w ciągu 11 lat przez tylko 75 osób
Choline intake and risk of lethal prostate cancer: incidence and survivalhttps://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3441112/Z badania wynika (badanie ankietowane, statystyczne), że w grupie spożywającej cholinę w diecie była większa częstotliwość zapadalności na CaP, ale bez wpływu na nowotwór już rozpoznany.
Pięć produktów spożywczych o największej zawartości choliny, na podstawie uzyskanych danych z ankiet to:
całe jaja, wołowina jako danie główne, mleko odtłuszczone, mleko o obniżonej zawartości tłuszczu i drób bez skóry. Te pokarmy odpowiadały za 27% spożycia choliny.
Prawie 50% choliny spożywano w postaci fosfatydylocholiny, następnie wolnej cholina (24%), glicerofosfocholiny (17%), sfingomielin (5%) i fosfocholiny (4%).
Rozpuszczalne w tłuszczach związki zawierające cholinę (np. fosfatydylocholina i sfingomielina) pochodziły głównie z całych jaj, wołowiny, drobiu i wieprzowiny.
Natomiast szeroka gama produktów spożywczych przyczyniała się do spożycia rozpuszczalnych w wodzie związków zawierających cholinę (np. wolna cholina, glicerofosfocholina i fosfocholina), w tym kawa, ziemniaki, odtłuszczone mleko, piwo, mleko o obniżonej zawartości tłuszczu, banany, ryby , brokuły, drób i mleko sojowe.
Zimne płatki zbożowe, makaron, gotowany szpinak, ciemny chleb i pizza stanowiły 49% spożycia betainy.
Wnioski:
Ograniczenia badania obejmowały brak potwierdzenia szacunków spożycia choliny dokonanych przez ankiety, naszą ograniczoną moc statystyczną do badania niezależnych efektów związków zawierających cholinę, ograniczoną możliwość uogólnienia i możliwość niezmierzonych zakłóceń.
Populację badawczą stanowiła jednorodna grupa dobrze wykształconych białych mężczyzn; w związku z tym naszych wyników może nie da się uogólnić na populacje o różnym rozkładzie rasowym lub społeczno-ekonomicznym.
Ponadto starano się dokładnie kontrolować składniki odżywcze, żywność, styl życia, czynniki kliniczne i socjodemograficzne, które, jak wykazano, są powiązane ze śmiertelnym rakiem prostaty oraz składnikami odżywczymi obecnymi w produktach pochodzenia zwierzęcego, a które mogą potencjalnie być powiązane z rakiem prostaty.
Nie było to jednak randomizowane badanie kontrolowane; dlatego nie można być pewnym, czy zaobserwowane powiązania były wynikiem spożycia choliny lub innych składników odżywczych lub czynników związanych ze spożyciem choliny. Kolejne badanie, już z 2019, więc powinno być brane pod uwagę!
Dietary choline and betaine intakes and risk of total and lethal prostate cancer in the Atherosclerosis Risk in Communities (ARIC) Studyhttps://www.e-cancer.fr/Professionnels- ... ARIC-StudyCel: Dwa wcześniejsze badania kohortowe sugerowały, że spożycie choliny, ale nie betainy, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem zaawansowanego raka prostaty (PCa). Biorąc pod uwagę, że dowody są ograniczone, oceniliśmy, czy spożycie choliny i pochodnej betainy wiąże się z całkowitym i śmiertelnym ryzykiem PCa oraz śmiercią z powodu PCa u mężczyzn z PCa.
Metody: Do badania włączono 6528 mężczyzn (24,4% Afroamerykanów) bez diagnozy raka na początku badania (1987–1989), a następnie w 2012 r. Spożycie pokarmu oceniano za pomocą kwestionariusza dotyczącego częstotliwości spożywania posiłków w połączeniu z bazą danych składników odżywczych.
Wnioski:
Spożycie choliny nie było powiązane z całkowitym lub śmiertelnym PCa ani ze śmiercią z powodu PCA u mężczyzn chorych na PCa.
Spożycie betainy było odwrotnie powiązane ze śmiertelnym, ale nie całkowitym ryzykiem PCa lub śmiercią z powodu PCa u mężczyzn z PCa.
Wyniki nie potwierdzają hipotezy, że wyższe spożycie choliny zwiększa ryzyko śmiertelnego PCa, ale sugerują, że wyższe spożycie betainy może wiązać się z niższym ryzykiem śmiertelnym PCa. Konieczne są dalsze badania obejmujące większą liczbę przypadków śmiertelnych
Więc do brzegu: przypuszczam, że wątpię aby przyjmowanie Essentiale forte szkodziło chorym z już rozpoznanym PCa, ale na wszelki wypadek lepiej może unikać stosowania tego preparatu, podobnie jak alkoholu (jest w Essentiale – ciekawe czy go wykrywa alkomat?) i innych ogólnie dostępnych toksyn nie mówiąc o cukrze!
Re: Suplementy diety
:
29 paź 2023, 14:39
autor: Molisana
Bardzo rzeczowa analiza Kinaszlu.
W ramach "badan ankietowych":
moj mąż 2 lata brał bikalutamid. Już po 3 miesiącach próby wątrobowe bardzo wzrosły i musiał brać osłonowo albo Essentiale, albo Heparegen. Szacunkowo brał końską dawkę Essentiale co najmniej przez rok. Z PSA nic się nie działo.
Jedyne wahnięcie PSA było podczas brania przez meza kwasu foliowego. Niemniej było to również dziwne badanie. Tzn. nasz lab PSA robi zawsze w ciągu tego samego dnia a ten jeden raz wynik był do odbioru dzien później. Czyżby awaria sprzętu? Ponieważ wynik kolejnego badania było nieoznaczalny, nie drążyliśmy tematu.
Re: Suplementy diety
:
29 paź 2023, 16:38
autor: Ad111
Niealkoholowe stłuszczenie wątroby w bardzo krótkim czasie leczy dieta LCHF/KETO w połączeniu z IF, czego jestem przykładem i nie trzeba żadnych prochów, które zresztą nie leczą stłuszczenia.
Co do analizy badań i wpływu choliny na raka prostaty, to należy pochylić tylko głowę z szacunkiem dla Doktora, bo faktycznie wyciąganie wniosków alarmujących na podstawie zaprezentowanych badań jest całkowicie irracjonalne. Skoro ktoś stosował wyższe dawki choliny, to znaczy, że odczuwał dolegliwości z trawieniem, wątrobą, czyli z metabolizmem.
Choroby metaboliczne też generują raka, bo jak sądzę, wcześniej generują chroniczny stan zapalny, insulinooporność, złą gospodarkę cukrową, otyłość, w tym oponka brzuszna, itd. I tu doszukiwałbym się przyczyn większego zapadania na raka wszelakiego, a nie wiązania tego z choliną. Mam rację?
Zresztą swoją opinię opieram na śledzeniu działalności wspomnianego już przez Doktora Bartka Czekały, który jak się wydaje się, też tak do tych wszelkich rewelacji podchodzi.