Strona 3 z 24

Nieprzeczytany post: 10 lip 2013, 22:53
autor: ewaryn
.

Nieprzeczytany post: 11 lip 2013, 00:21
autor: RaKaR-szef forum
Hm..., no dobra nie będę się wymądrzał na temat, na który inni poświęcają niemal całe swoje życie, leczą ludzi, pogłębiają wiedzę, zdobywają doświadczenie, także jako naukowcy, a którzy z reguły, to skromni ludzie, bo wiedzą, że "na przeciw wieczności" całe g. wiedzą. Ale tak mogą powiedzieć ci wielcy.
Ktoś w internecie napisał - jeżeli ktoś chce zdrowo się odżywiać, powinien zostać farmerem, produkować zdrową żywność dla siebie - jeżeli prowadząc taki tryb życia, zarobi na siebie i rodzinę. Jak to mówią, każdy ma swojego fisia.

Dieta wegańska jest niebezpieczna!
http://www.we-dwoje.pl/dieta;weganska;jest;niebezpieczna,artykul,28771.html
WHO uznało wegetarianizm za chorobę psychiczną
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/who-uznalo-wegetarianizm-za-chorobe-psychiczna,1,5076408,wiadomosc.html
Prezydent Bill Clinton eksperymentuje z dietą wegetariańską
http://ekoprzewodnik.pl/blog/2010/09/18/prezydent_bill_clinton/

Nieprzeczytany post: 11 lip 2013, 08:18
autor: ewaryn
p

Nieprzeczytany post: 11 lip 2013, 09:25
autor: ttu
Ministerstwo zdrowia ostrzega: „Spożywanie mięsa powoduje raka i choroby serca”! Ja nie mogę uffffffffffffffffffffffff.......
To tak jak w latach 70-tych ,, Ludzie jedzcie margarynę bo maslo szkodzi,,
A przecież wiadomo ze w miesie a zwłaszcza tym surowym wolowym sa wszystkie mikroelementy potrzebne do zycia. W zadnym innym nie ma ich tak dużo jak w miesie surowym zwanym popularnie ,,tatarem,,
Pozdrawiam

Nieprzeczytany post: 11 lip 2013, 09:26
autor: ttu
Zywienie. A może maslo szkodzi bardziej niż smalec??? O smalcu byłem na wykładzie w AWF i slyszalem bardzo pozytywna opinie.

Nieprzeczytany post: 11 lip 2013, 10:32
autor: zosia bluszcz
"W zadnym innym nie ma ich tak dużo jak w miesie surowym zwanym popularnie ,,tatarem,"

No, w surowej wolowinie moga byc takze i priony...

Naszemu swiezo adoptowanemu kotu  pani weterynarz zalecila  diete z surowej wolowiny, ew. kangura. 
Wlasnie kupilam mu  3 kilo  wspanialych  stekow - byly na special, po $7/kg! (moze sie z nami podzieli?) :D

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 08:10
autor: ewaryn
Dl

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 08:51
autor: ttu
Ewaryn, może ja podyskutuje z Toba przynajmniej w temacie zywienia. Otoz ja przypuszczam iż nie ma jednakowej i takiej samej reakcji na produkty roślinne czy zwierzęce u ludzi. Na wykładach na AWF można się wiele dowiedzieć w sposobach zywienia. Niektóre z nich mocno podwazaja dawne i wspolczesne teorie zywieniowe. Np. Teoria jednego jajka tygodniowo już dawno upadla bo okazało się iż zoltko dostadcza nam ogromna ilość zwiazkow potrzebnych do zycia przy czym odkładanie się cholesterolu w naszych organizmach jest niewielkie i u każdego człowieka inne. Ten nieszczęsny smalec... tłuszcz pochodzenia nie roslinnego jest lepiej przyswajany przez organizm niż maslo. Smalec podobnie jak witamina C w nadmiarze jest wydalany z organizmu. A odkładanie się cholesterolu u każdego człowieka jest inne tak samo jak inny jest PCa u każdego mężczyzny i nie przewidywalny. Zatem tłuszcz ryb, czy nam wszystkim tak samo zaszkodzi czy może tak samo pomoze?? Jedno chyba jest pewne ze dlugowiecznosc zapisana jest w naszym lancuszku DNA. Przykladem może być mój S.P Ojciec który lubil dobrze zjeść, zjadal przy tym od 4 do 6 jaj dziennie a odszedl na druga strone nie z powodu cholesterolu czy PCa a z powodu starości.

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 09:04
autor: zosia bluszcz
ewaryn
Dla własnego bezpieczeństwa warto to przeczytać:
http://www.medicalnewstoday.com/articles/263179.php
Polecam ten artykuł osobom uważającym , że tłuszcz z ryb jest przy PCa bezpieczny.


Prosze ze zrozumieniem  przeczytac artykul.

Jezeli juz,  to nalezy go upowszechniac wsrod mezczyzn, u ktorych  NIE zdiagnozowano CaP.
Dla uczestnikow forum jest juz  raczej  za pozno.


"A 71 percent increased risk of high-grade prostate cancer and a 43 percent increase for all prostate cancers were associated with high concentrations of EPA, DHA, and DPA."

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 09:07
autor: zosia bluszcz
Smalec podobnie jak witamina C w nadmiarze jest wydalany z organizmu.
 

Eh,ttu, tu juz chyba poleciales po calosci...
Czy mozesz sprecyzowac w jakiej postaci nadmiar smalcu jest wydalany z organizmu?

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 10:39
autor: ttu
Nie jestem expertem ale opieram się na wypowiedziach z wykladow AWF i Prof. dr hab. Zbigniew Dobrzański Akademia Rolnicza we Wrocławiu Wydział Biologii i Hodowli Zwierząt

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 10:42
autor: ttu
Cholesterol to związek chemiczny z grupy steroli (tłuszczowców). Syntetyzowany jest tylko w ustroju ludzkim i zwierzęcym. Około połowa cholesterolu organizmu ludzkiego pochodzi z syntezy (ok. 500 mg/24 h ), pozostała zaś ilość jest dostarczana z pokarmem. Około 50% syntetyzowanego cholesterolu pochodzi z wątroby, 15% z jelit, zaś znaczna część pozostałej ilości ze skóry. Praktycznie wszystkie tkanki zawierające komórki jądrzaste (z wyjątkiem tkanki mózgowej) są zdolne do syntetyzowania cholesterolu. Za syntezę odpowiedzialna jest siateczka śródplazmatyczna (cytozolowa) komórki.

Materiałem wyjściowym do syntezy jest kwas octowy – produkt rozpadu kwasów tłuszczowych i innych związków. Organizm ludzki wytwarza w wystarczającej ilości cholesterol, którego używa jako składnika budulcowego wszystkich komórek. Jest więc on ważnym składnikiem wielu komórek i tkanek organizmu, a zwłaszcza tkanki mózgowej. Jest jednym z ważniejszych składników błon plazmatycznych i lipoprotein surowicy krwi.

Występuje zwykle w połączeniu z kwasami tłuszczowymi jako ester cholesterolu. Odgrywa on bardzo ważną rolę biochemiczną, ponieważ jest prekursorem wielu równie ważnych sterydów takich jak kwasy żółciowe, hormony kory nadnerczy, hormony płciowe, niektóre alkaloidy i glikozydy oraz witaminy D. W tkance skórnej cholesterol ulega przemianie w 7-dehydrocholesterol, z którego pod wpływem promieni słonecznych powstaje witamina D2.
[img=300x300]http://pomiar-cholesterolu.com/images/cholesterol.gif[/img]
Panuje przekonanie, że cholesterol odpowiada za współczesne choroby cywilizacyjne, głównie choroby serca i miażdżycę. Dlatego też wielu naukowców, lekarzy i dietetyków przestrzega przed nadmiernym spożywaniem tłuszczów i produktów bogatych w cholesterol. Z tabeli nr 1 wynika, że najwięcej cholesterolu zawierają podroby (mózg, płuca, wątroba) oraz jaja (żółtka). Interesujące jest, że mięso chude czy tłuste oraz sam tłuszcz zawierają podobne ilości cholesterolu. Z najnowszych badań wynika jednak, że pobranie cholesterolu z żywnością nie przekłada się bezpośrednio jednak na jego poziom we krwi człowieka.

Tab. 1. Zawartość cholesterolu w wybranych produktach spożywczych (mg/100 g), wg Gumowskiej (1985)
[table][tr][td]Produkt[/td][td]Zawartość[/td][/tr][tr][td]Jajo (treść)[/td][td]468[/td][/tr][tr][td]Mleko krowie[/td][td]12[/td][/tr][tr][td]Masło[/td][td]250[/td][/tr][tr][td]Sery fermentowane[/td][td]100[/td][/tr][tr][td]Mózg wołowy[/td][td]2300[/td][/tr][tr][td]Wieprzowina[/td][td]70-105[/td][/tr][tr][td]Wołowina[/td][td]125[/td][/tr][tr][td]Wątroba wieprzowa i wołowa[/td][td]320[/td][/tr][/table]
Tab. 2. Zawartość cholesterolu w tkankach mięsnych i tłuszczowych (mg/100 g), wg Kijowskiego (1997)
[table][tr][td]Mięso[/td][td]Zawartość[/td][/tr][tr][td]Mięśnie piersiowe kurcząt i indyków[/td][td]50-70[/td][/tr][tr][td]Mięśnie udowe kurcząt i indyków[/td][td]80-100[/td][/tr][tr][td]Skóra drobiowa[/td][td]90-140[/td][/tr][tr][td]Tłuszcz podskórny[/td][td]70-90[/td][/tr][tr][td]Tłuszcz sadełkowy[/td][td]50-70[/td][/tr][tr][td]Wątroba drobiowa[/td][td]350-700[/td][/tr][tr][td]Mięso dużych zwierząt rzeźnych[/td][td]80-100[/td][/tr][tr][td]Tłuszcz wieprzowy[/td][td]70-100[/td][/tr][tr][td]Smalec[/td][td]130-140[/td][/tr][tr][td]Tłuszcz wołowy[/td][td]70-130[/td][/tr][tr][td]Wątroba świńska i bydlęca[/td][td]200-400[/td][/tr][/table]

Uważa się, że prawidłowy poziom cholesterolu całkowitego u człowieka dorosłego powinien wynosić do 200 mg/dl, natomiast gdy jest w granicach 200-239 mg/dl to jest nadmierny, graniczący z wysokim. Gdy przekracza 240 mg/dl jest uważany za zbyt wysoki, co wymaga interwencji lekarskiej. U wielu osób poziom cholesterolu jest uwarunkowany genetycznie i nie zmienia się nawet przy wysokocholestrolowej diecie.

Oprócz cholesterolu całkowitego ważnym parametrem diagnostycznym są jego frakcje: HDL (dobry cholesterol) i LDL (zły cholesterol). Zawartość HDL powinna wynosić u mężczyzn 40, a u kobiet 45 mg/dl (poziom pożądany). Stężenie LDL powyżej 160 mg/dl uważane jest za wysokie i wymaga porady lekarza.

Oprócz cholesterolu i jego frakcji (HDL i LDL) ważna też jest koncentracja pewnych rodzajów białek, które połączone są z tymi frakcjami cholesterolu. W skład cząstki HDL wchodzi apoproteina A-1 (Apo-A1), natomiast w lipoproteinach LDL znajduje się apoproteina B (Apo-B). Od tego ile posiadamy jednych i drugich zależy, czy cholesterol zacznie odkładać się w ścianach tętnic czy bezpiecznie opuścić nasz organizm.

Lipoproteiny z białkiem Apo B transportują wyprodukowany w wątrobie cholesterol do komórek. Natomiast Apo A-1 zabierają z krwiobiegu zbywający, nie wykorzystany przez tkanki cholesterol i odholowują go z powrotem do wątroby, gdzie jest rozkładany i wydalany z organizmu. Jeśli więc Apo B jest za dużo, zaś Apo A-1 zbyt mało, pewna ilość cholesterolu pozostaje we krwi, co grozi tworzeniem się blaszek miażdżycowych. U osób, które przebyły już jeden zawał ryzyko drugiego w takiej sytuacji wzrasta nawet czterokrotnie. Lekarze twierdzą, że wartość stosunku stężeń Apo B do Apo A-1 powinna być mniejsza niż 1. Naukowcy uważają, że pomiar Apo A-1 oraz Apo B pozwala precyzyjniej niż HDL i LDL przewidzieć przyszłe zagrożenie dla serca. Stężenie Apo A-1 powinno znajdować się w granicach 94-199 mg/dl, a Apo B 49-109 mg/dl.

Oprócz cholesterolu ważny jest więc poziom jego frakcji HDL i LDL, białek Apo A-1 i Apo B, a także stężenie związków powodujących krzepnięcie krwi jak fibrynogen (norma wynosi 200-400 mg/dl) oraz substancji świadczących o procesach zapalnych w tętnicach czyli białka C-reaktywnego (CRP - norma 10 mg/l krwi).

Obecnie najwięcej dyskusji wzbudza rola oksycholesterolu oraz homocysteiny. Teoria cholesterolowa zawiera element prawdy. W żywności są dwa rodzaje cholesterolu, z których tylko jeden jest szkodliwy. W latach 50. XX wieku naukowcy odkryli, że kiedy cholesterol zawierający dodatkowe atomy tlenu zostanie wstrzyknięty zwierzętom doświadczalnym, poważnie uszkodzi tętnice. Czysty cholesterol, nie zawierający dodatkowo tlenu, nie uszkadza tętnic u zwierząt. Cholesterol zawarty w spożywanym przez nas mięsie, jajach i innych produktach jest czysty, dopóki nie zostanie poddany gotowaniu lub innemu procesowi przetwarzania. Wtedy część czystego cholesterolu przekształca się w oksycholesterol. Ten niebezpieczny oksycholesterol zawierają na przykład mrożone produkty spożywcze, mleko w proszku i niestety sproszkowane jaja.

Jest jeszcze jedno źródło oksycholesterolu wewnątrz organizmu – homocysteina, aminokwas powstający z metioniny. Umożliwia ona tworzenie się tej groźnej substancji wewnątrz komórek w tętnicach, powodując powstawanie płytek miażdżycowych (i zakrzepów). Nie wystarczy po prostu unikać produktów zawierających oksycholesterol, choć oczywiście powinno się je przynajmniej ograniczyć w codziennej diecie. Trzeba mieć także niski poziom homocysteiny we krwi, aby w organizmie powstało mniej oksycholesterolu.

Nadmiar żelaza zwiększa zdolność homocysteiny do tworzenia oksycholesterolu w tętnicach. Najnowsze badania z Finlandii sugerują, że zbyt duża ilość żelaza zmagazynowanego w organizmie może przyspieszyć rozwój miażdżycy i choroby wieńcowej. Preparatów żelaza nie powinni przyjmować mężczyźni i kobiety po menopauzie mający prawidłowy poziom żelaza.

Utrzymywanie niskiego poziomu homocysteiny jest możliwe przy odpowiednim zaopatrzeniu organizmu w:
  • witaminę B6 (pirydoksyna),
  • witaminę B12 (cyjanokobalamina),
  • kwas foliowy (witamina M).
Zaopatrzenie dzienne dorosłego człowieka wynosi: witamina B6 – 2 mg, witamina B12 – 6 mg i witamina M – 0,4 mg . Liczne badania np. w USA wskazują na jej niedobór w codziennej diecie, szczególnie gdy spożywamy żywność przetworzoną, niepełnowartościową, mało warzyw i owoców. Świetnym źródłem tych witamin, zapobiegających chorobom wywoływanym nadmiarem cholesterolu we krwi człowieka, są jaja kurze, mięso i wątroba drobiowa.

Tab. 3. Źródła witamin z grupy B
[table][tr][td]Witamina B6 (pirydoksyna)[/td][td]Witamina M (kw. foliowy)[/td][td]Witamina B12 (cyjanokobalamina)[/td][/tr][tr][td]banany, brokuły, brukselka, drób (mięso), dynia, fasola, groszek, kapusta włoska, ryby, orzechy, pełne ziarno zbóż, słodkie ziemniaki, szpinak, wątroba[/td][td]fasola, groszek, jaja, orzechy, owoce cytrusowe, pełne ziarno zbóż, wątroba, zielone warzywa liściaste[/td][td]małże, mięso, mleko, ostrygi, ryby, ser żółty, wątroba, jaja[/td][/tr][/table]


Obniżenie poziomu homocysteiny ma też miejsce w przypadku pobierania zwiększonych dawek witaminy C oraz E, a także kwasów wielonienasyconych omega-3 (PUFA), w które zasobne są ryby morskie, tłuszcze roślinne (oliwa, olej rzepakowy), a także jaja, szczególnie ich żółtka bogate są w najważniejszy z tych kwasów, czyli DHA (C 22:6n-3), co obrazuje tabela 4. Tab. 4. Skład kwasów tłuszczowych (niektóre kwasy PUFA) w triacyloglicerolu i fosfolipidach żółtka jaj drobiu (wg Leskanich i Noble, 1997)
[table][tr][td]Żółtko jaja[/td][td]18:2n-6
LA[/td][td]18:3n-3
ALNA[/td][td]20:4n-6
AA[/td][td]22:6n-3
DHA[/td][/tr][/table][table][tr][td]Triacyloglicerol[/td][/tr][/table][table][tr][td]kura[/td][td]15,3[/td][td]1,4[/td][td]0,3[/td][td]0,2[/td][/tr][tr][td]kaczka[/td][td]6,7[/td][td]0,9[/td][td]0,3[/td][td]0,1[/td][/tr][tr][td]indyk[/td][td]14,1[/td][td]1,1[/td][td]<0,5[/td][td]<0,5[/td][/tr][tr][td]gęś[/td][td]6,0[/td][td]2,7[/td][td]0,2[/td][td]0,2[/td][/tr][tr][td]przepiórka[/td][td]13,6[/td][td]0,7[/td][td]0,4[/td][td]0,04[/td][/tr][tr][td]bażant[/td][td]8,7[/td][td]27,9[/td][td]0,1[/td][td]0,1[/td][/tr][tr][td]struś[/td][td]9,7[/td][td]21,8[/td][td]0,7[/td][td]0,1[/td][/tr][/table][table][tr][td]Fosfolipidy[/td][/tr][/table][table][tr][td]kura[/td][td]16,0[/td][td]0,3[/td][td]5,5[/td][td]6,3[/td][/tr][tr][td]kaczka[/td][td]8,2[/td][td]0,2[/td][td]10,1[/td][td]1,4[/td][/tr][tr][td]indyk[/td][td]17,3[/td][td]<0,5[/td][td]4,5[/td][td]2,8[/td][/tr][tr][td]gęś[/td][td]7,5[/td][td]0,5[/td][td]7,8[/td][td]5,0[/td][/tr][tr][td]przepiórka[/td][td]14,2[/td][td]0,1[/td][td]5,6[/td][td]1,3[/td][/tr][tr][td]bażant[/td][td]10,3[/td][td]4,6[/td][td]3,2[/td][td]3,7[/td][/tr][tr][td]struś[/td][td]19,7[/td][td]4,1[/td][td]4,4[/td][td]3,5[/td][/tr][/table]

Tak więc zwiększona konsumpcja jaj (kurzych) oraz mięsa drobiowego wcale nie oznacza działania hipercholesterolomicznego, a wręcz przeciwnie – zawarte w tych produktach witaminy z grupy B (jaja, wątroba) oraz kwasy omega-3 (jaja, mięso) są czynnikami obniżającymi ryzyko wystąpienia u człowieka choroby serca i miażdżycy.

Ostatnia aktualizacja 2013-06-05 08:22:49

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 11:24
autor: ewaryn
K

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 11:48
autor: ewaryn
p

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 12:32
autor: zosia bluszcz
Oprócz tego cholesterol wytwarzany jest w wątrobie.
Innymi słowy, można go wcale nie podawać z żywności i mieć złe wyniki.
To oznacza tylko jedno: wątroba obarczona nieprawiłowym odżywianiem, wysoki stres etc nie radzi sobie z napływającymi obciążeniami. 


Te "zle " wyniki  wielokrotnie przekraczajace normy i nie zwiazane ze sposobem odzywiania  wystepuja  u osobnikow z tzw.
RODZINNA HYPERCHOLESTEROLEMIA. Rowniez u malych dzieci (mam taki przypadek w rodzinie).
Ludzie ci maja wielokrotnie wyzszy poziom cyrkulujacego we krwi LDL z powodu defektu w receptorach LDL.
W zwiazku z tym defektem cholesterol nie moze byc  w sposob wydajny dostarczany do komorek  a z braku negative feedback,   watroba dalej sobie radosnie produkuje cholesterol.

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 13:20
autor: ewaryn
ws

Nieprzeczytany post: 12 lip 2013, 14:47
autor: ewaryn
T

Nieprzeczytany post: 14 lip 2013, 22:39
autor: ewaryn
...

Nieprzeczytany post: 15 lip 2013, 00:10
autor: zosia bluszcz
Nie ma ani jednego kraju, w ktorym rodziloby sie mniej chlopcow niz dziewczynek:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_sex_ratio

Nieprzeczytany post: 15 lip 2013, 11:34
autor: ewaryn
J

Nieprzeczytany post: 17 lip 2013, 20:19
autor: ewaryn
D

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 15:23
autor: ewaryn
D

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 15:23
autor: Tadeusz 1
Przy problemach z pompą, wszczepiono mi do serca 2 stenty. W recepcie wpisano, jako jeden z leków OMEGA 3 na obniżenie holesterolu. Łykałem ten wynalazek jak indor. Holesterol OK!, ale raczek jak ta lala.
Link: http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1686015,1,kwasy-omega-3-zwiekszaja-ryzyko-raka,index.html.

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 15:24
autor: ewaryn
p

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 15:43
autor: Tadeusz 1
Kwasy omega-3 zwiększają ryzyko raka

Nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 w suplementach zwiększają o 71 proc. ryzyko wystąpienia najbardziej agresywnych postaci raka prostaty – twierdzą naukowcy z USA. Nie szkodzi jednak jedzenie ryb, nawet w dużych ilościach. Czytaj wię

Zażywasz leki przeciwbólowe? Sprawdź, czy robisz to prawidłowo!
Zespół naukowców z Fred Hutchinson Cancer Research Center, pod kierownictwem dr Alana Kristala, odkrył, że wysoka koncentracja EPA, DHA i DPA – trzech nienasyconych kwasów tłuszczowych mających działanie przeciwzapalne, zwiększa o 71 proc. ryzyko wystąpienia najbardziej złośliwych postaci raka prostaty, obarczonych wysokim ryzykiem przerzutów. W trakcie badań stwierdzono także, że wysoka koncentracja tych kwasów zwiększa o 44 proc. ryzyko występowania raka prostaty z niskim ryzykiem przerzutów, zaś o 43 proc. podnosi ryzyko wystąpienia wszystkich postaci tego nowotworu.

Wnioski zawarte w publikacji z badań zamieszczonej w "Journal of the National Cancer Institute" potwierdzają wcześniejsze ustalenia z 2011 roku. Według tych prac, wysoka koncentracja DHA we krwi podwaja ryzyko wystąpienia najgroźniejszych typów raka prostaty, z największym ryzykiem przerzutów. Guzy rakowe w tych typach nowotworów należą do najbardziej inwazyjnych.

"Wzajemna spójność tych wyników jednoznacznie sugeruje, iż te nienasycone kwasy tłuszczowe mają udział w powstawaniu guzów nowotworowych. Zalecenie zwiększenia udziału w pożywieniu długołańcuchowych kwasów omega-3, zwłaszcza drogą suplementacji, musi być rozważane jako potencjalne ryzyko wystąpienia takiego rodzaju nowotworu" – napisali wprost amerykańscy naukowcy w publikacji.

Zamiast suplementów wybierz ryby



W badaniu stanowiącym część programu SELECT (sprawdzania profilaktycznego oddziaływania niewielkich dawek witaminy E i selenu na zmniejszenie częstości występowania raka) wzięło udział 35,5 tys. mężczyzn z całego USA. U 834 stwierdzono już raka prostaty, w z czego 156 miało jego najgroźniejszą postać. Ze zdrowych wyselekcjonowano grupę kontrolną liczącą 1393 mężczyzn.
Dalszy cią tego interesującego artykułu znajdziesz tutaj: http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1686015,5,kwasy-omega-3-zwiekszaja-ryzyko-raka,index.html

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 16:44
autor: zosia bluszcz
No i cala Biblia na nic!


Na szczescie ci, ktorzy raka prostaty juz maja, pyszna  paste dr Budwig moga konsumowac bezkarnie...

Łykałem ten wynalazek jak indor. Holesterol OK!, ale raczek jak ta lala.


A od kiedy do kiedy lykales ten specyfik  na obnizenie cholesterolu?
Bo  rak prostaty nie rozwija sie z poniedzialku na wtorek.

Nieprzeczytany post: 19 lip 2013, 21:43
autor: Tadeusz 1
Wspaniała Zosiu. Omegę 3 łykałem przez 3 lata.( 1tabletka na noc).Od 2009r.. Mam ten specyfik na karcie, wypisu ze szpitala ,wsród leków zaleconych po wszczepieniu stentów. ( zabieg planowy) Raczysko wykryto w 2012r. Lubię Twój sposób oceny. Pozdrawiam.

Nieprzeczytany post: 02 sie 2013, 18:26
autor: RaKaR-szef forum
Każdy Polak powinien to przeczytać – czyli, jak polskie państwo szanuje swoich obywateli  (artykuł z Dziennika Polskiego)

Przeczytaj i prześlij dalej

===============================================================

[size=4]Polska zdrowa żywność, czyli... ile MOM na talerzu[/size]


Pod naciskiem producentów wycofano w Polsce niemal wszelkie normy dla produktów spożywczych. Są tylko zalecenia. Jedno z nich mówi, że do 100 kg mięsa z przyprawami można dodać góra 15 litrów wody. Najsprawniejsi potrafią dolać 100.
"Dziennik Polski ZBIGNIEW BARTUŚ

Pyszny! - wykrzyknął Adam, pałaszując pajdę ukraińskiego chleba. Tu, pod Samborem, piekarz Ołeksandr robi wszystko tradycyjnie, jak ojciec i dziadek.

Zachwycony historyk z UJ kupił więc bochenek dla żony. Jakże był rozczarowany, gdy 20 godzin później, już w Krakowie, wyjął z plecaka "biało-różowe coś". - W czasie podróży był upał, ale żeby w niecałą dobę chleb spleśniał? - dziwił się.

Rozmyślając o tym, wszedł do pokoju nastoletniej córki. Koło monitora ujrzał tego samego niedojedzonego hamburgera co 17 dni temu. Ta sama barwa, kształt, żadnego gnicia i pleśni. Z ciekawości pobiegł do spiżarki zobaczyć zafoliowaną "Bułkę hot dog francuski". Nabyta trzy miesiące temu, wyglądała dokładnie tak jak w chwili zakupu.

Krakus nie odkrył niczego nowego. Na początku dekady Sally Davies, artystka z Nowego Jorku, fotografowała codziennie przez pół roku kupiony z fast foodzie popularny zestaw dla dzieciaków - "Happy Meal". Nie zauważyła istotniejszych zmian. Ot, z powodu wyparowania wody posiłek nieco wysechł i oklapł. Ale się nie zepsuł. Uchroniły go przed tym sól i tłuszcz. Ale i Davies nie była oryginalna. Dwa lata przed jej performancem zakończył się eksperyment polegający na obserwacji hamburgera kupionego w roku... 1996. Przez 12 lat nie spleśniał, nie zgnił. Nagłośnione przez media wydarzenia pobudziły bodaj najnamiętniejszą dyskusję XXI wieku. Bo skoro jesteśmy tym, co jemy, to - kim jesteśmy? Zakonserwowanymi mutantami? Dla zwolenników tzw. zdrowego żywienia "niezepsuwalny" hamburger stał się symbolem - zabójczej dla ludzkości - współczesnej konsumpcji. Dla ich adwersarzy - wręcz przeciwnie: symbolem cudu. Oto pierwszy raz w historii dysponujemy technologiami, które pozwalają wytworzyć żywność tak tanią i trwałą, że możemy wykarmić cały świat.

Większość Polaków uważa, że ta debata nas nie dotyczy. Założyliśmy, że mamy najlepsze jedzenie na świecie - i tego się trzymamy.

Tymczasem...

Według ostatnich badań Federacji Konsumentów, "tylko 30 proc. Polaków czyta przed zakupem informacje na opakowaniach z żywnością i jedynie połowa z nich je rozumie". Polak kompletnie nie wie, co je. Albo nie chce wiedzieć. Zamiast studiować etykiety, zaczytuje się w gazetkach marketów, by namierzyć produkty atrakcyjne. Czyli tanie. Z tego powodu coraz większym wzięciem cieszą się u nas "szynki" i "swojskie kiełbasy", które nawet nie otarły się o świnię (hit: "wiejska" po 4,86 zł, gdy żywiec kosztuje 5 zł za kg), oraz parówki, których najszlachetniejszym składnikiem jest MOM, czyli to, co udało się wycisnąć ze szkieletów zwierząt i polepić chemicznie.

Zarówno wymienione tu składniki, jak i substancje na etykiecie "Bułki hot doga", są dopuszczone na europejski rynek jako zdrowe i bezpieczne. Domagali się tego producenci. Argumentowali, że chcą nam dostarczyć trwałą i smaczną żywność; nikt nie epatował przymiotnikiem "tania". Pod ich wpływem Unia Europejska rejestrowała coraz to nowsze chemikalia poprawiające smak, barwę, konsystencję, a przede wszystkim niszczące drobnoustroje i wydłużające czas przechowywania. A "przy okazji" obniżające koszty produkcji.

"Szynka" nie wiadomo co...

Polska była długo nieufna. Ale w ramach dostosowywania naszych przepisów do wspólnotowych, jeszcze przed akcesją, w 2002 roku, dopuściła stosowane w UE dodatki, utrwalacze, emulgatory i inne ulepszacze. Zniosła przy tym wiele dotychczasowych norm, np. dotyczących składu przetworów mięsnych. Efekt? W sklepach zaczęły się pojawiać "szynki" o składzie: "wołowina, woda, skrobia modyfikowana, izolat białka sojowego, sól, syrop glukozowy, substancja żelująca, substancja wzmacniająca smak i zapach, białko kolagenowe". I "pasztety z indyka", w których słowo "indyk" oznaczało zmielone ścięgna, łapki i kości... kurczaka.

Niedoinwestowane polskie zakłady nie dysponowały początkowo technologiami pozwalającymi wtłaczać do mięsa hektolitry wody z chemią czy bezpiecznie wytwarzać produkty zawierające MOM. To się zmieniło wraz z wejściem na nasz rynek czołowych zachodnich producentów oraz sieci handlowych, żądających - "w imieniu konsumenta" - najniższej ceny. Krajowi wytwórcy, chcąc uczestniczyć w wyścigu, musieli sięgnąć po te same substancje i technologie.

Początkowo próbowała to jakoś okiełznać Inspekcja Handlowa. Wykorzystywała rozporządzenie ministra rolnictwa z 1994 r. głoszące, że ,,znakowanie środka spożywczego nie powinno wprowadzać w błąd konsumenta w zakresie istoty środka spożywczego, rodzaju, właściwości, składu, ilości, pochodzenia lub metod produkcji". Na tej podstawie inspektorzy żądali zmiany nazwy pseudoszynek na "mielonki" i pochodnych ropy naftowej udających "sok pomarańczowy" na ,,napój".

W styczniu 2003 z ministerialnego rozporządzenia wypadły zapisy zakazujące wprowadzania konsumenta w błąd. Inspektorzy zaczęli się więc powoływać na o rok wcześniejszą Ustawę o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych mówiącą, że ,,znakowanie artykułu rolno-spożywczego nie może w szczególności: wprowadzać w błąd nabywcy co do tożsamości artykułu rolno-spożywczego, w tym: rodzaju, właściwości, składu, ilości, trwałości, pochodzenia oraz sposobu produkcji". Ponieważ producenci uznali, że IH walcząc z "szynkami" i "sokami" na etykietach "nadinterpretuje prawo, ingerując w stosunki producent - klient", a jednocześnie liczba poślednich produktów udających szlachetne wytwory lawinowo rosła, Główny Inspektorat Inspekcji Handlowej poprosił ministra rolnictwa o zajęcie jednoznacznego stanowiska. Pytał m.in., czy używanie nazwy ,,szynka" lub ,,polędwica" dla produktów drobno rozdrobnionych jest właściwe.
Minister orzekł, że ,,stopień rozdrobnienia surowców nie może być podstawą do zakwalifikowania danego przetworu mięsnego do określonego rodzaju, gdyż nie można odnieść się do nazewnictwa opracowanego przez branżę". Słowem: zmielone nie wiadomo co można swobodnie nazywać szynką, póki branża tak chce. Inspektorom de facto zakazano czepiania się pseudoszynek.
Minister dobrodusznie poradził klientom, by uważnie przyglądali się temu, co kupują. I czytali etykiety. A warto. Nasza reporterka, wrzuciwszy pod mikroskop (!) milimetrowe literki na etykiecie "Szynki z indykiem" odkryła np., że indyka jest w tej "szynce"... 3 proc. I było to MOM.

MOMy problem?

Niespełna dwa lata temu czujni konsumenci (konkurenci?) wyczytali na etykietach drobiowych "Gerberków", popularnych obiadków dla dzieci, że firma Nestle stosuje do ich produkcji MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie. Dr hab. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie powiedziała wtedy "Gazecie Wyborczej": "To nie jest czyste mięso, są tam ścięgna, włókna, błony. A dziecko ma zwolniony proces trawienia, nie ma wszystkich enzymów".

Producent bronił się, że stosuje MOM "najwyższej jakości, aby posiłki miały odpowiednią konsystencję dla dzieci". Kiedy jednak internauci odkryli, że "Gerberki" na Zachodzie nie zawierają MOM i firmie groził bojkot ze strony zbulwersowanych rodziców, Nestle zapowiedziało "zmianę receptury pod kątem oczekiwań klientów".

Przy okazji "afery słoiczkowej" większość Polaków po raz pierwszy usłyszała o istnieniu czegoś takiego jak MOM. Oraz o tym, że zjada tego na co dzień coraz więcej i więcej.

Globalna kariera MOM zaczęła się pół wieku temu wraz ze wzrostem popularności drobiu. Producentom zostawały fury szkieletów i kości. Żałowali, że nie można z nich już nic wycisnąć. Wtedy firma Stephan Poli Manufacture udowodniła, że jednak można. Wzorując się na maszynie do filetowania ryb stworzyła urządzenie do odmięśniania szkieletów. Grzbiety, skrzydła i szyje przeciska się przez cylindryczne sita z otworami lub szczelinami, uzyskując pulpowatą masę mięsno-tłuszczową. Skład? Tkanka mięśniowa 39-57 proc., tkanka łączna 36-53 proc., tkanka kostna 1-4 proc. (polska norma dopuszcza najwyżej 0,5 proc.), chrząstki 1-11 proc.

Z natury rozpaćkane MOM ma dużo więcej tłuszczu niż normalne mięso i jest o wiele mniej odporne na utlenianie, czyli psucie. Wymusza to stosowanie syntetycznych przeciwutleniaczy, które jednak nie wstrzymują tworzenia się nieprzyjemnego zapachu. Dodaje się więc oleje sojowe i rzepakowe bogate w tokoferole, a także sól peklującą, kwas askorbinowy, difosforan sodu i inne substancje. Inaczej MOM psułoby się nawet w zamrażarce.

Nadużywanie MOM w produkcji wędliniarskiej i garmażeryjnej może zdaniem fachowców powodować "pociemnienie barwy, gorsze związanie plastra, wycieki, pogorszenie konsystencji, smaku i zapachu gotowego produktu". Przeciętny człowiek raczej nie chciałby czegoś takiego jeść. Ale prawie każdy je. Branża mięsna wylicza, że bez MOM popularne wędliny musiałyby być o co najmniej jedną trzecią droższe. Jak w Niemczech, gdzie zakazano MOM. A w Polsce liczy się przede wszystkim cena.

Problemem jest nie tyle samo stosowanie MOM - nie jest to w końcu produkt trujący i nie takie rzeczy ludzie jedzą - co brak jakichkolwiek reguł tegoż stosowania. Teoretycznie udział MOM w wyrobach gotowych, ze względu na wspomniane gorsze właściwości, powinien być ograniczony. Np. w kiełbasach parzonych drobnorozdrobnionych oraz pulpetach, klopsach i pieczeni powinno go być góra 20 proc., a w pasztetach puszkowych i zapiekanych maksimum 40 proc. W praktyce jednak... hulaj dusza! Pod naciskiem producentów wycofano w Polsce (i UE) niemal wszelkie normy dla wyrobów spożywczych. Są jedynie zalecenia. Jedno z nich mówi np., że do 100 kg mięsa z przyprawami można dodać najwyżej 15 litrów wody. A najsprawniejsi producenci potrafią dolać 100 litrów! Żeby to się nie rozpadło, potrzeba dużo chemii. Ale dzięki temu zamiast 980 g kiełbasy czy 700 g szynki z kilograma mięsa, mamy 2,5 kilo kiełbasy i 2 kilo szynki. A najpopularniejsze pasztety czy parówki w ogóle nie zawierają mięsa - z wyjątkiem MOM. Jedna z wytwórni do produkcji mielonej szynki wieprzowej używa wyłącznie mięsa oddzielonego mechanicznie z... drobiu.

Co na to inspekcje kontrolujące jakość żywności? Mamy ich aż cztery. I generalnie, poza nielicznymi wpadkami (trefny susz jajeczny, sól drogowa) nie widzą powodów do niepokoju. W podsumowującym zeszły rok raporcie Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych czytamy wręcz, że "W ciągu ostatnich pięciu lat jakość produktów spożywczych poprawiła się". IJHRS opiera się na obowiązujących w Polsce przepisach i normach, a producenci na ogół się ich trzymają. Wolno stosować MOM bez ograniczeń? Stosują. Wolno dosypywać koszenili (ciemnoczerwony barwnik pozyskiwany ze zmielonych owadów), glutaminianu sodu (E 621) i dziesiątków innych E (często naraz)? Używają. Przegięcia i oszustwa dotyczą nie więcej niż 5-10 proc. przypadków, np. w zeszłym roku IJHRS zakwestionowała jedynie 5,4 proc. zbadanych próbek mięsa drobiowego - i jest to postęp (w 2010 było 5,7 proc.).

Mamy tu do czynienia z interesującym, ale raczej nieciekawym dla smakoszy, paradoksem: w Polsce i UE obowiązuje mnóstwo drobiazgowych przepisów dotyczących jakości produktów spożywczych, a kontrole owej jakości napawają coraz większym optymizmem; jednocześnie widzimy w sklepach, że w majestacie prawa da się produkować i sprzedawać wyroby złożone niemal wyłącznie z polepszaczy i przeciwutleniaczy. Minister rolnictwa twierdzi, że nie można z tym nic począć. Radzi, by czytać etykiety.

A może jednak lepiej nie wiedzieć?
Zbigniew Bartuś

Nieprzeczytany post: 06 sie 2013, 08:09
autor: ewaryn
A

Nieprzeczytany post: 07 sie 2013, 14:21
autor: ewaryn
T

Nieprzeczytany post: 09 sie 2013, 08:42
autor: ewaryn
"C

Nieprzeczytany post: 14 sie 2013, 10:19
autor: ewaryn
"Wi

Nieprzeczytany post: 06 wrz 2013, 20:30
autor: ewaryn
Fi

Nieprzeczytany post: 08 wrz 2013, 20:17
autor: ewaryn
M

Nieprzeczytany post: 11 wrz 2013, 22:32
autor: ewaryn
"O

Nieprzeczytany post: 19 wrz 2013, 18:17
autor: ewaryn
p

Nieprzeczytany post: 20 wrz 2013, 22:41
autor: ewaryn
A

Nieprzeczytany post: 21 wrz 2013, 13:38
autor: ewaryn
"D

Nieprzeczytany post: 09 paź 2013, 19:15
autor: ewaryn
L

Nieprzeczytany post: 10 paź 2013, 13:25
autor: Leszek12
Witam Ewo; mam pytanie, czy mogę wypić  1 piwo ? A tak co u Was ? Wyniki PSA znasz .Pozdrawiam .
ZOMO'82-89