Prostata
Największym utrapieniem mężczyzn są nowotwory prostaty (stercza) – gruczolak i rak. Są one ściśle powiązane ze stanem hormonalnym mężczyzny. Natomiast wiedza o chorobach prostaty jest delikatnie mówiąc niepełna
Przez pół wieku obowiązywał błędny pogląd, że testosteron jest dla mężczyzny niebywale groźny – powoduje raka stercza…
Teoria o negatywnym wpływie testosteronu na komórki prostaty powstała w 1961 roku, kiedy Huggins i Hodges udowodnili, że rak stercza jest nowotworem androgenozależnym. Dowiedli znaczenia obniżenia stężenia testosteronu dla zwolnienia progresji raka stercza. W przełomowej pracy, za którą otrzymali w 1966 roku Nagrodę Nobla, stwierdzili, że kastracja powoduje regresję raka stercza, natomiast testosteron jego progresję [1]. Pierwsza część stwierdzenia jest niewątpliwie słuszna, natomiast druga, w świetle obecnych faktów naukowych, musi zostać podana w wątpliwość [2, 3].
Po publikacji pracy Hugginsa i Hodgesa, testosteron uważany był przez lata za główny czynnik ryzyka rozwoju raka stercza. Doświadczenia przeprowadzane in vitro na liniach komórkowych raka stercza rzeczywiście dowodziły, że testosteron stymuluje proliferację komórek. Nie ma jednak dowodów, że dotyczy to chorych na raka prostaty. Nie ma danych z badań prospektywnych, randomizowanych (I stopień wiarygodności wg EBM – evidence based medicine, medycyna oparta na faktach), dotyczących przyspieszania progresji raka stercza przez testosteron. Wszystkie posiadają niewielki – trzeci lub czwarty (opinia eksperta) – stopień wiarygodności według EBM (4).
Po latach okazało się, że nie ma naukowych podstaw do twierdzenia, że wyższe stężenie testosteronu przyspiesza rozwój raka stercza [4].
Obecnie wiadomo, że mnogość danych przeczących twierdzeniu, że testosteron przyspiesza rozwój raka stercza, dowodzi wieloletniej, błędnej interpretacji wyników doświadczenia Hugginsa i Hodgesa, przeprowadzonego na podstawie obserwacji jednego pacjenta [3, 4].
U mężczyzn leczonych testosteronem, raka stercza stwierdza się w badaniu biopsyjnym u 1% pacjentów, podczas gdy u mężczyzn z hipogonadyzmem u 14,3%. Istnieją nawet pojedyncze doniesienia, że terapia testosteronem może zmniejszać ryzyko raka stercza [5, 6, 7]. Pojedyncze doniesienia, bo kto ośmieli się opublikować coś niezgodnego z poglądami laureatów Noblistów?
Nie istnieją dowody potwierdzające, że wśród mężczyzn chorujących na raka stercza, stężenie testosteronu w surowicy jest wyższe od populacyjnego. Natomiast niskie wartości testosteronu współistniejące z rakiem stercza wiążą się z gorszym rokowaniem, niższym stopniem zróżnicowania i wyższym stopniem zaawansowania raka [5, 6, 8].
Do dziś nie ma żadnych dowodów na to, co jest przyczyną chorób prostaty, czyli nie ma leczenia przyczynowego. Ale jedno jest pewne – młody mężczyzna ma wysokie stężenie testosteronu, i nie ma ani gruczolaka, ani raka prostaty. Starzec ma deficyt testosteronu i gruczolaka lub raka prostaty.
W roku 2004 ukazał się w European Urology artykuł o znaczącym tytule „Zapobieganie rakowi prostaty przez androgeny – eksperymentalny paradoks czy rzeczywistość kliniczna?” (9).[/size]
A więc testosteron miałby zapobiegać rakowi prostaty?
Świat nie może jeszcze uwierzyć w istniejące fakty…
We własnym materiale 1200 chorych (leczonych z powodu hypogonadyzmu) stwierdzam, że ponad dwukrotny wzrost stężenia testosteronu spowodował u nich spadek stężenia PSA o 40%, w średnim okresie obserwacji ponad 3 lat (A. Gomuła).
Nie ma naukowych podstaw do twierdzenia, że wyższe stężenie testosteronu przyspiesza rozwój raka stercza (4).[/size]
W związku z brakiem doświadczeń posiadających wysoki stopień wiarygodności w klasyfikacji EBM, konieczne jest przeprowadzenie badań, które wyjaśnią rolę testosteronu w patogenezie raka stercza. Do tej pory postępowanie lecznicze powinno być zgodne z obowiązującymi wytycznymi (4).I tu mam pewne wątpliwości.
Skoro brak jest naukowych podstaw co do przyczyn choroby, to czy opieranie się na dotychczasowych wytycznych, bazujących na błędzie popełnionym przed 50 laty jest słuszne?
Wiadomo, że tego problemu nie uda się rozwiązać przez najbliższe 25 lat.
Czy przez najbliższe 25 lat uda się rozwiązać ten problem?
I przez kolejne lata mamy leczyć naszych pacjentów w oparciu o założenia oparte na błędzie popełnionym przed pół wiekiem?
A rzecz jest niebagatelna, bo mikroogniska raka stercza (utajony rak stercza) są obecne u 30% mężczyzn pięćdziesięcioletnich i u 70% osiemdziesięciolatków.
Wieloośrodkowe badania ponad 150.000 mężczyzn wykazały, że na kilka lat przed wystąpieniem formy jawnej raka prostaty można rozpoznać jego formę utajoną (10).
Czy badania przesiewowe oparte na oznaczaniu PSA wykrywają raki stercza klinicznie nieistotne?
Wymienione wcześniej dane epidemiologiczne i patologiczne pozwalają odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. Dodatkowe argumenty przynoszą trzy duże, wieloośrodkowe badania kliniczne…
I tu powstaje pytanie: czy takich pacjentów wyłącznie obserwować, czy też leczyć, zapobiegając przejściu formy utajonej w jawną klinicznie? Wszak, kiedy dojdzie do ujawnienia się choroby nowotworowej, to procesu tego nie da się już odwrócić. Jeśli uznać zasadę, że podstawą jest profilaktyka, to odpowiedź jest prosta.
Lecznica MAG
Odpowiedź doktora Aqq:
Piękny tekst, ale grupa, na podstawie której oparte są hipotezy i dywagacje jest ściśle wyselekcjonowana (chorzy z hipogonadyzmem, a więc z zaburzeniami produkcji testosteronu na tle niewydolności przysadki) i zupełnie niepodobna do chorych z rakiem stercza. Etiopatogeneza (geneza powstania choroby) nowotworu to zmiany w materiale genetycznym komórek wiodące do braku kontroli nad ich rozmnażaniem się. To tak z grubsza upraszczając.
Dla komórek stercza i bezpośrednio z nich wywodzących się komórek raka prostaty testosteron stanowi sygnał do podjęcia zaplanowanej funkcji (stercz produkuje m.in. PSA, czyli enzym rozpuszczający 'galaretkę' nasienia w drogach rodnych kobiety).
Tak naprawdę nie wiadomo, co wywołuje raka prostaty, ale sądzę, że sam testosteron to za mało. Żeby wywołać rearanżację genów prowadzących do zmiany funkcji komórek, potrzeba czegoś więcej, niż normalny życiowy sygnał.
Proszę o opinię na temat ww. tekstu.