Umiesz liczyć? Licz na siebie.

[Dawid86]

Jestem wstrząśnięty metodami lekarzy, którzy widząc wiek pacjenta wdrażają HT aby tylko zbić poziom PSA. To jest jedno wielkie nieporozumienie - a takich przypadków jest bardzo wiele.
Nie dociera do mnie myśl, że idąc do lekarza mogę w konsekwencji braku jego odpowiedniej reakcji zejść przedwcześnie z tego świata, a wchodząc w Google i wciskając parę klawiszy mogę się uratować.
Okazuje się mianowicie, że google - tak wyśmiewana jako m.in. wyszukiwarka choróbsk dla hipochondryków - staje się w Polsce najlepszym narzędziem wczesnej diagnostyki. Jest lepsza niż połowa lekarzy pierwszego kontaktu bo ma coś czego taki statystyczny, oporny na nowości "doktór" nie ma i mieć nie będzie - otóż zdolność do aktualizowania swojej wiedzy i informacji, którymi może się z nami podzielić.
Mówię o Google, ale mam na myśli oczywiście całą sieć WWW.

Dochodzę do wniosku, że należy w Polsce konsekwentnie aplikować starszym (i nie tylko) osobom szkolenia z zakresu obsługi komputera i internetu - będzie to miało porażająco lepszy skutek niż reformowanie, prywatyzowanie, czy jakiekolwiek inne płonne działanie zmierzające do poprawy standardów służby zdrowia. Bo do momentu, w którym w Polsce nie będzie dostępnych powszechnie najnowszych technologii, a lekarze nadal będą partaczyć takie zabiegi jak laparoskopia (to tylko przykład) jedyną drogą do zmniejszenia liczby przypadków nowotworów w stopniu zaawansowanym i polepszenia skuteczności leczenia jest wczesne ich wykrywanie, które dzięki powszechnemu dostępowi do internetu może się stać czymś normalnym i nie być tylko tym czym teraz jest nazywane, czyli "wielkim szczęściem".

Dopisano 05.03.2010 o 23:35
Przepraszam za błędy logiczne w pierwszej wersji postu - pisałem na szybko śpiesząc się na spotkanie i dopiero teraz mogłem skorygować moje przemyślenia.

[kozucha]

Niestety,masz rację.
Gdyby nie to forum,na które trafiłam dzięki Google,mój teść,pozostałby sam ze swoją chorobą, strachem i niepewnością.Onkolog w naszym mieście nie zrobił nic ponad to,co wcześniej zrobił urolog.Kazał tylko dobrze odżywiać się i zbierać siły.A Teść mał wówczas PSA 5000.Lekarz nie wspomnał ani słowem o scyntygrafii,czy jakichkolwiek innych badaniach.Nie powiedział o zadnych metodach eksperymentalnych-słowem nic,kompletnie nic.
To tu dowiedziałam się,że jest bardzo źle,ale nie beznadziejnie,tu poradzono jakie badania i gdzie najlepiej zrobić.Stąd czerpałam wiedzę,że nie wolno się poddać i trzeba liczyć tylko na siebie. Dzięki tej wiedzy Tata aktualnie przyjmuje Pamitor o istnieniu którego onkolog nawet nie wspomniał(na własna rękę trafilśmy do innej Pani Doktor)... I niestety,muszę z przykrością stwierdzić,że to był lekarz stosunkowo młody,taki,który nie powinien mieć kłopotu z pozyskiwaniem wiedzy z sieci www...

[RaKaR-szef forum]

http://goo.gl/5AKT
To, że szpitale nie generują długów jest ok. Ale czy działania na przynoszenie zysków jest w porządku?! Jakim kosztem?
Bo zapytam, ilu pacjentom nie udało się udzielić pomocy? Prywatne szpitale, owszem, to firma i po to założona, by przynosić zyski ale państwowo-samorządowe?
Na prawdę nie chciałbym być dyrektorem społeczno-samorządowego szpitala. Trzeba być skurczybykiem, by odmówić leczenia pacjentom rakowym, po to by wykazać zysk i dostać nagrodę i pewnie liczyć na profity w centrali. Albo ja, jako pacjent patrzę na to z innej perspektywy.

[RaKaR-szef forum]

Pani w czepku pielęgniarskim to Dorota Gardias.
W temacie czepków pielęgniarskich mam pytanie: czy w Waszych szpitalach siostry noszą czepki?
Bo, w moich szpitalach już dawno nie widziałem ich na głowach pielęgniarek. Oglądam je tylko w Tv,
kiedy panie koleżanki siostry strajkują.

[kangur__2007]

http://img341.imageshack.us/img341/5853/dorotagardias.jpg
Pani w czepku pielęgniarskim to Dorota Gardias.
W temacie czepków pielęgniarskich mam pytanie: czy w Waszych szpitalach siostry noszą czepki?
Bo, w moich szpitalach już dawno nie widziałem ich na głowach pielęgniarek. Oglądam je tylko w Tv,
kiedy panie koleżanki siostry strajkują.

Nie. Tutaj czepki nigdy nie były w użyciu, a i białych fartuchow pielęgniarki nie noszą na oddziałach, czasem tylko w pokojach zabiegowych. Normalnie pielęgniarka nosi tutaj szpitalny mundurek składający się z wygodnych spodni lub spódnicy i bluzki z krótkimi rękawami w kolorach szpitala, albo lekkiej sukienki bez rękawow w kolorach szpitala. Do tego wygodne buty na płaskim obcasie. Naturalnie szpital wyplaca pielęgniarkom ryczałt na pranie, czyszczenie chemiczne i prasowanie odzieży służbowej.

[RaKaR-szef forum]

Jak już kilkakrotnie tu wspominałem, jestem słodki, znaczy cukrowym człekiem jestem i w zw. z tym moja diabetolog zleca mi różne badania. M.in. zleciła mi wykonanie badania na alat,aspat,kreatyninę.
Ostatnimi czasy jestem dość zajętym osobnikiem i trudno było mi znaleźć momentu na wykonanie tych badań. Dodatkowo popier. mi sie termin wizyty u pani dr diabetolog, choć mam to zapisane w terminarzu na pulpicie kompa. Myślałem, że spotkanie z panią dr mam dzisiaj, jednak dopiero za tydzień. Niemniej w sobotę poszedłem i oddałem krew, z duszą na ramieniu a to m. in. dlatego, że Ewaryn tyle pisała o dietach, że czułem się winnym sam przed sobą, iże nie trzymam się optymalnego dla mnie odżywiania.
Zostałem wielce zaskoczony, gdy dziś odebrałem wynik. Wszystkie wspomniane wyniki są w normie. A jaka zdziwiona była moja Piękna Basia?! Uch, ale to też jej wina (chodzi o mój niepokój), bo robi takie frykasy, ze cały rozsądek idzie się kićkać. A tak w ogóle, zaczęło mi nagminnie brakować czasu.
Dodatkowo, wczoraj córuś telefonuje i mimochodem wciska mi, żebym pił napar z pokrzywy. Znam walory odżywcze pokrzywy jak najbardziej, ale żeby mi córeczka na przednówku, tak bezpardonowo wciskała, abym akurat pił ten napar? No owszem, moja matuś mało wykształcona, ale mądra kobieta, siekała młodą pokrzywę i podawała wraz z ugotowanym, rozdrobnionym jajkiem kurczętom (bardzo tęsknię za tamtym, zdrowym pożywieniem w ogóle).
No i tak podkręcony miałem kiepski sen. Rano, wychodząc z domu powiedziałem żonie, że ten dzień będzie do kitu, a było wręcz odwrotnie.
Wróciłem do chaty i znów mnie podłamało. Od żony usłyszałem, że moja córuś poszła do wróżki (wrrrr) ze szwagierką dowidzieć się czy im wyjdzie zakładany biznes. No, żesz k**wa. Wykształcone, 35 letnie kobiety idą do wróżki!!!! ..... (wykropkowane), bo mnie szlag trafia. Ba, ten wróżkowy babsztyl powiedział córce, żebym pił pokrzywę. Znów się wk***łem jak to piszę. Ażeby dopełnić całości, z Finów telefonuje synek i pyta "ojcze, jak się czujesz?'. No, i tu przebrała się miarka, (...... niedomówienie).
Musiałem to gdzieś wyrzucić i ochłonąć, a że jest takie forum... sorry, ale jakoś mi ulżyło.

Nie samym chlebem człowiek żyje.

[RaKaR-szef forum]

Jak już kilkakrotnie tu wspominałem, jestem słodki, znaczy cukrowym człekiem jestem i w zw. z tym moja diabetolog zleca mi różne badania. M.in. zleciła mi wykonanie badania na alat,aspat,kreatyninę.
Ostatnimi czasy jestem dość zajętym osobnikiem i trudno było mi znaleźć momentu na wykonanie tych badań. Dodatkowo popier. mi sie termin wizyty u pani dr diabetolog, choć mam to zapisane w terminarzu na pulpicie kompa. Myślałem, że spotkanie z panią dr mam dzisiaj, jednak dopiero za tydzień. Niemniej w sobotę poszedłem i oddałem krew, z duszą na ramieniu a to m. in. dlatego, że Ewaryn tyle pisała o dietach, że czułem się winnym sam przed sobą, iże nie trzymam się optymalnego dla mnie odżywiania.
Zostałem wielce zaskoczony, gdy dziś odebrałem wynik. Wszystkie wspomniane wyniki są w normie. A jaka zdziwiona była moja Piękna Basia?! Uch, ale to też jej wina (chodzi o mój niepokój), bo robi takie frykasy, ze cały rozsądek idzie się kićkać. A tak w ogóle, zaczęło mi nagminnie brakować czasu.
Dodatkowo, wczoraj córuś telefonuje i mimochodem wciska mi, żebym pił napar z pokrzywy. Znam walory odżywcze pokrzywy jak najbardziej, ale żeby mi córeczka na przednówku, tak bezpardonowo wciskała, abym akurat pił ten napar? No owszem, moja matuś mało wykształcona, ale mądra kobieta, siekała młodą pokrzywę i podawała wraz z ugotowanym, rozdrobnionym jajkiem kurczętom (bardzo tęsknię za tamtym, zdrowym pożywieniem w ogóle).
No i tak podkręcony miałem kiepski sen. Rano, wychodząc z domu powiedziałem żonie, że ten dzień będzie do kitu, a było wręcz odwrotnie.
Wróciłem do chaty i znów mnie podłamało. Od żony usłyszałem, że moja córuś poszła do wróżki (wrrrr) ze szwagierką dowidzieć się czy im wyjdzie zakładany biznes. No, żesz k**wa. Wykształcone, 35 letnie kobiety idą do wróżki!!!! ..... (wykropkowane), bo mnie szlag trafia. Ba, ten wróżkowy babsztyl powiedział córce, żebym pił pokrzywę. Znów się wk***łem jak to piszę. Ażeby dopełnić całości, z Finów telefonuje synek i pyta "ojcze, jak się czujesz?'. No, i tu przebrała się miarka, (...... niedomówienie).
Musiałem to gdzieś wyrzucić i ochłonąć, a że jest takie forum... sorry, jakoś mi ulżyło.

Nie samym chlebem człowiek żyje.

[dunol]

Od żony usłyszałem, że moja córuś poszła do wróżki (wrrrr) ze szwagierką dowidzieć się czy im wyjdzie zakładany biznes. No, żesz . Wykształcone, 35 letnie kobiety idą do wróżki!!!! ..... (wykropkowane), bo mnie szlag trafia. Ba, ten wróżkowy babsztyl powiedział córce, żebym pił pokrzywę.

Duński fizyk-noblista Niels Bohr miał u siebie w pracowni powieszoną podkowę.
- Ależ Profesorze! Pan, jako naukowiec chyba nie wierzy w te bzdurne przesądy???!!!
- Oczywiście, że nie wierzę. Ale słyszałem, że podkowa przynosi szczęście nawet tym, którzy nie wierzą...

PS. Więc ty się lepiej, Rakar, napij tej pokrzywy...
Z posiekanym jajeczkiem może być całkiem smaczna i pożywna.

[kitty]

dunol -dowcip super.a co do pokrzywy to jestem jej zwolenniczka-uwazam ze ma wiele zastosowan.wkrotce bedzie dostepna i jesli nie znajde przeciwskazan to zaaplikuje tacie a przy okazji i sobie

[RaKaR-szef forum]

Lustro zagląda w lustro i mówi do tego drugiego:
-Widzisz coś?
-Nic.
-Ja też nic! Kompletnie nie rozumiem, co widzą w nas te kobiety?

***

Podkowa leży w trawie obok czterolistnej koniczynki.
- Tak długo tu już tkwimy ? wzdycha podkowa ? i nikt nie chce nas znaleźć.
- Właśnie ? wzdycha czterolistna koniczynka. ? Nie mamy szczęścia.

***

Pokrzywa pyta się pokrzywy:
- W które dni pani parzy?
Druga na to:
- W parzyste.

A u wróżki byłaś? Nie? To skąd wiesz, że tatusiowi pokrzywę wywróży do popijania?
Na pokrzywy trzeba poczekać a póki co można pójść zerwać suchą rzeżuchę. Nie trzeba jej kupować w herbapolu.

[RaKaR-szef forum]

"Umiesz liczyć? Licz na siebie" - piszę w tym wątku, bo w moim kraju, co raz więcej trzeba tak myśleć i robić. Ba, łatwo powiedzieć. Można by, rzecz jasna, mając pieniądze dodatkowo ubezpieczyć się, wykupić usługi medyczne. Ale, czy możemy mieć pewność, że prywatne ubezpieczenie zapewni nam komfort leczenia i dostęp do "dobrych" lekarzy i niezbędnych badań? Wątpię. Czy w Polsce jest taka możliwość leczenia się, jaką ma Kangur w Australii? Jeśli tak, to proszę pokazać. Owszem, mamy możliwość zasięgnięcia porady, przeprowadzić niektóre badania ale leczyć od a - z, nie pomijając żadnych możliwości wiedzy medycznej, chyba nie ma. Nadal pozostaje uspołeczniona "służba zdrowia". W państwowej, w prywatnej przeważnie leczą ci sami lekarze. Przecież ten lekarz w prywatnej "klinice' nie doznaje szczególnego olśnienia, nie podłącza się do jakiegoś "akceleratora" i wzrastają mu wiedza czy umiejętności. Ma tam po prostu więcej czasu na opiekę i prowadzenia leczenia (jeśli nie padnie ze zmęczenia). Kiedy taki lekarz - specjalista ma czas na doskonalenie swoich umiejętności? Z dobrego specjalisty robi się przeciętniak. Ten system jest na wskroś zły i wyniszczający wszystkich i wszystko.

Nieubłagana ekonomia, rachunek zysków i strat, rentowność. Tak było, jest i będzie. Wszystko musi mieć mocne oparcie, silne okowy. Ze smutkiem stwierdzam, że to co niedobre staje się cnotą, a nawet ma swoje korzenie w tradycji. Hipokryzja, cwaniactwo, oszukaństwo, egoizm, niezdrowa rywalizacja, etc stają wyznacznikiem na życie.
Zewsząd jesteśmy karmieni tymi cnotami, manipulowani. Zaczyna się wszystko od przedszkola, a kończy na miernym nauczaniu w szkołach wyższych. http://www.youtube.com/watch?v=SmW5pMpcZz0&feature=player_embedded i choć nie darzę sympatią prof. Wolniewicza, to w tej wypowiedzi, w większości się z nim zgadzam.
Obserwuję naukę mojej 12 letniej wnuczki w V klasie i widzę galimatias, misz-masz i permanentny brak czasu dla ucznia. Program nauczania jest źle opracowany i tylko dzięki mojej żonie wnusia ma wyniki więcej, niż przeciętne, tym bardziej, że jest dyslektyczką i trzeba wiele cierpliwości, by osiągała ten poziom. Zięć na okrągło pracuje, córka zajmuje się drugą 9 mieś. wnusią i pewnie starsza wnusia, niedopilnowana mogłaby odnieść uszczerbek na psychice. Swoją drogą, często zastanawiam się, jak moja mama dała radę wychować gromadkę 6 dzieci sama, bez pomocy dziadków, kiedy mojego ojca UBowcy wsadzili do pierdla (i to za co, za żart) aż znalazł się w psychiatryku. I jak w najgorszym okresie stalinizmie prowadziła gospodarstwo rolne. Nigdy nie zapomnę sekwestratorów w zielonkawych mundurach rekwirujących maszynę do szycia, narzędzie, którym mama szyła nam odzienie. Tylko dzięki sąsiadom przetrwała ten okres, choć wszystkim było ciężko. Było, minęło.

W ub czwartek zarząd naszego Gladiatora, tzn. prezes i ja od 3 tyg. vice prezes spotkaliśmy się z zastępcą dyr. szpitala d/s lecznictwa.
Naczelnym mojego szpitala - polikliniki jest dr inż.(budowlaniec) a zastępcą dr n. med. - ginekolog. Celem naszego spotkania było nakreślenie głównych założeń naszej współpracy oraz metod jej przeprowadzenia. Ponieważ na sponsorów liczyć nie można, postanowiliśmy wykorzystać propagandowo media a badania przesiewowe przeprowadzi szpital. W ub. roku bardzo dobre wyniki dały: wywiad z moim specjalistą w lokalnej tv, wywiad ze mną w lokalnym radiu, wywiad prezesa w lokalnej gazecie i założenie telefonu zaufania. Szpital przebadał około 100 pacjentów, odebraliśmy ponad 150 telefonów (nie wszystkie w temacie). Chcemy taka akcje powtórzyć. Postanowiliśmy przekaz elektroniczny wykorzystać do przybliżenia lekarzy do pacjentów. Zostałem dokooptowany do zespołu modernizacji strony internetowej szpitala. Przekonałem dyrektora, że odpowiedzi lekarzy specjalistów na zdane pytania przez internautów może być jedna z form podniesienia prestiżu ośrodka. Przy okazji powiedziałem dyr. o nędzy polskiej urologii i o tym wszystkim, o czym wyżej pisałem. Wspomniałem o prof. M. Sosnowskim i jego twierdzeniu o nieomylności palca lekarza. powiedziałem o nonszalanckim traktowaniu przez urologów, w tym naszych (Jędrek wspomniałem o Twoim przypadku), "odwadze" w udzielanych odpowiedziach przez specjalistów, o biopsjach, o badaniach patologicznych, o badaniu wolnego PSA. Dyrektor ze zrozumieniem wysłuchał. Tak, wysłuchał, a jak praktyka? Ten mój niewyparzony język. Nie łudzę się. Nic nagle się nie zmieni. Trzeba głębokich zmian.

Rozpisałem się. Dziś mieliśmy z żoną tak wspaniałe plany wypoczynku, akurat był słoneczny majowy dzień i bryndza. "Kobieta mi zległa'.
Piękna Basia, ma Strzałka Północy dostała kaszlu, ale nie ma gorączki.

Mówią, 'ty ze wsi wyjdziesz, wieś z ciebie nigdy'. Poniżej przedstawiam test "wykształciucha" ze wsi. Z góry przepraszam za słowa ale są one clou tego tekstu.

Pzdr

ANALIZA WIERSZA
Wiersz jednozwrotkowy, trzy wersowy z rymem sylabowym, z równomiernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący stoicyzm i
szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie, może dać tylko otaczająca go przyroda. Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody część żaby jest pretekstem do euforii.
Szybko poruszające się słońce sugeruje lato, kiedy świat zwierzęcy budzi się z otchłani zimy. Puenta liryku jednoznaczna i łatwo odczytywalna, oddaje doskonale szybkość i złożoność ruchu słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może, jak określa poeta, zap... sensu stricte. Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość świadczy o ludowych korzeniach poety i głębokiej więzi ze społeczeństwem. W moim rozumieniu autor chciał się tym utworem odwdzięczyć środowisku, w którym wyrósł, za poświęcenie i trud włożony
w zapewnienie mu należytego wykształcenia. Szkoda, ze tak mało w dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju.
A oto sam wiersz!

Słońce w górze zapierdala,
Żaba w wodzie dupę moczy,
ojejku, co za dzień uroczy!

[zygmunt]

Rakar - Przyjacielu!!! I Ty będziesz "wapniakiem" i nie przedrzeźniaj się ze wsiowych,do których i ja należę.Żeby Ci to uzmysłowić ,to oto taka scenka rodzajowa:"Ogląda się facet w lustrze.Wszystko mu się podoba,opalony,umięśniony,tylko przyrodzenie blade.Zakopał się na plaży w piasku z przyrodzeniem na wierzchu.Idą dwie staruszki.Jedna trąca coś wystającego i mówi:życie jest niesprawiedliwe.Jak miałam 20lat-byłam tego ciekawa,30-uwielbiałam,40-prosiłam o to,50-płaciłam za to,60-modliłam się o to,70-zapomniałam o tym.Teraz mam 80,to dziko rośnie a ja - qrva- przykucnąć nie mogę". Nie mogę "przebić" Wolniewicza,który kiedyś w Toruniu u Homo-Rydzykusa publicznie powiedział"...ja,jako niewierzący rzymski-katolik". Facet nie do podrobienia. Jutro jestem u innego prof.w Poznaniu,wiozę znów PSA-0,000,po 2 i pół latach po RP.Wypędzi mnie i spyta,...czego ja u niego szukam?A ja jednak co pół roku se jeżdzę do Niego.Pozdrawiam -Shalom!!! Zygmunt.

[RaKaR-szef forum]

Zygmunt
Jak powiedział słynny Pawlak, wsiowy człowiek w filmie "Nie ma mocnych", że ludzie dzielą się na mądrych i głupich. Na wsi czy w mieście można spotkać ćwoków i kumatych. Nie przedrzeźniam (zapomniałeś-to grzech) ale wyśmiewam się m.in. z siebie, bo też żem jest wsiowy. Dziś, mieszkać za miastem, to symbol nastających czasów. Tylko jak to u nas, zezwala się na budowanie na terenach do tego nie nadających się. Przykładem są ost. powodzie, podczas których pozalewało nowo wybudowane budynki, bo nie w tym miejscu je postawiono, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Na moich terenach jest podobnie. Postawiono budowle nad samymi jeziorami, tak, że nie ma dostępu do linii brzegowej. Czy ktoś za takie decyzje poniesie konsekwencje. Czy zostaną postawieni przed sądami ludzie odpowiedzialni za narażenie ludzi na śmiertelne niebezpieczeństwo, za wykorzystanie funduszy przeznaczonych na poprawę bezpieczeństwa terenów zalewowych (po powodziach 1997,2002) na inne cele. Wszystkiego by nie zrobiono ale znacznie zmniejszono by straty.

Co się tyczy przekleństw. U mnie rodzice nie używali słów wulgarnych, jednak przed śmiercią, kiedy ciężko chorowali, zdarzało się, że przeklęli. To im dawało namiastkę ulgi. Zresztą, nie tylko ja, ale nawet prof. Bralczyk uważa, że w kilku słowach ostrych, "wulgarnych" można opisać zdarzenie, oddać stan emocjonalny (z odp. intonacją). Razi mnie, natomiast, używanie tych słów nie wtedy, kiedy powinno się ich użyć.

A prof. Wolniewicz? Oszołom. Ma brata księdza i stąd jego "zacietrzewienie' , które nie przystoi filozofowi. Ale lubię posłuchać oszołomów, bo dzięki nim utwierdzam się w swoich poglądach.

Zygmunt, Ty nie szalomaj, bo się nabawisz biedy, a byłoby szkoda i uszczerbek na Twoim czerstwym trybie życia i na PSA 0,0000 i może być jak na tym obrazku: http://www.youtube.com/watch?v=oMcY9QzhoJU Znane Ci siły nie śpią. A wapniakiem jestem, mam spory ubytek kości. Niestety, jestem już zgredem.

Pzdr