Strona 16 z 16

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 12 mar 2017, 18:04
autor: el1948
Władku i Staszku,
ja też z przyjemnością się z Wami spotkam. Tylko, ponieważ się nie znamy, powiedzcie, że Wy, to Wy. Na jednym ze spotkań we Wrocławiu był xxxxxx (zapomniałem jego nicka, miłośnik piłki nożnej) z żoną. Ale był i poszedł i nie porozmawialiśmy.
Pozdrawiam
Edward

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 12 mar 2017, 22:27
autor: Mariolek68
Witaj Edwardzie,
Super, że się odezwałeś, generalnie rzecz biorąc - same dobre informacje :) tak trzymać!
Dużo, dużo zdrówka i udanych spotkań z czytelnikami
Mariola

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 13 mar 2017, 01:07
autor: wlobo135
Witaj Edward Cieszę się ogromnie że przetrwałeś wszystkie swoje zawirowania zdrowotne i że znów "nadajesz". Tak trzymaj
Pozdrawiam
Włodek

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 13 mar 2017, 03:48
autor: el1948
Dzięki Mariolu, dzięki Włodku!
Zawirowań rzeczywiście trochę było, jednak życie toczy się dalej. Kasacja Focusa (2000), to najmniejsza cena, jaką zapłaciliśmy za ten wypadek. Nie bardzo nam go szkoda, chociaż pozwolił zobaczyć Hiszpanię i Portugalię (2006), Włochy (2009) i Chorwację (2011). Teraz kupiliśmy Mondeo (2001) i doprowadzamy go do stanu pozwalającego spokojniej myśleć o dłuższych trasach. Pierwszą z nich (750 km) dzisiaj właśnie zaczynam. Trochę mam tremę, bo ostatnie spotkanie z Czytelnikami było 13 miesięcy temu, a nerw trójdzielny jeszcze się stawia i na kilkadziesiąt sekund każe zamilknąć, ale myślę, że dam radę.
Ten długi okres praktycznie zerowej aktywności fizycznej, właśnie przez neuralgię nerwu trójdzielnego sprawił, że poważniej zabrałem się za kontynuację "Kresowej opowieści". Mam przemyślaną w 90% fabułę III tomu, a niektórych jej fragmentów jestem na tyle pewien, że sprzyjających pisaniu chwilach one po prostu powstają.
Pozdrawiam serdecznie
Edward

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 02 wrz 2017, 18:47
autor: el1948
Kochani,
równo rok temu, tuż przed północą, otrzymałem telefon z Banacha. Dzwonił wojewódzki konsultant ds. transplantologii z zapytaniem, czy za 5-6 godzin mogę się stawić w klinice, ponieważ mają dawcę.
Czekałem na tę wiadomość nieco ponad trzy miesiące. Niepokoiłem się coraz bardziej, bo wprawdzie trzy celowane chemie TACE spowolniły wzrost raka, ale marker AFP znowu zaczął rosnąć.
Miałem deklaracje syna i sąsiadki, że gdyby, to oni z chęcią, ale pojechałem sam. Dosłownie, bo żona opiekowała się wnusiami i była w Warszawie.
To był dla mnie/dla nas niezwykle ważny dzień, noc raczej. Pewnie dlatego zapamiętałem, że wyjechałem o 0.57, a na miejsce dotarłem o 4.30. W sumie wynik niezły, jak na 350 km i zatłoczone TIR-ami drogi. Bałem się, że tylko pół godziny snu przed wyjazdem spowoduje konieczność zatrzymania się i krótkiej drzemki, ale takiej potrzeby nie było.
Syn i żona już na mnie czekali. Formalności związane z przyjęciem nie trwały długo i tuż przed siódmą położyłem się na szpitalnym łóżku. Sądziłem, że czas odgrywa tutaj decydującą rolę i że przeszczep zacznie się natychmiast, ale okazało się to nieprawdą. Na pytanie żony, jak to z tym czasem jest, pielęgniarka odpowiedziała, że dawca jest podłączony do respiratora. Trochę to makabryczne, ale cała transplantologia po trosze taką jest.
Na blok operacyjny zabrano mnie o 21.50, a tuż przed czwartą trafiłem na Oddział Intensywnej Terapii Chirurgicznej.

Kochani,
rok temu dano mi nowe życie. W moim mieście nie doczekałbym immunoterapii, a nawet gdyby, to statystyczna skuteczność tej terapii paliatywnej wynosi tylko 20% (wyjątkiem czerniak z 60-70% skutecznością). Łańcuch ludzi dobrej woli i ciąg nieprawdopodobnie korzystnych dla mnie zdarzeń sprawiły, że dzisiaj mogę pisać te słowa i po tak poważnej operacji prowadzę niemal normalne życie! I to jest to, czego przed przeszczepem nie wiedziałem, ta niemal normalność.
Wtedy, rok temu, wspieraliście mnie dobrym słowem, trzymanymi kciukami, modlitwą. Ogromnie ważne było dla mnie to wsparcie i najserdeczniej Wam za to dziękuję!
Dziękuję również anonimowemu dawcy i jego rodzinie. Nasze prawo stanowi, że jeśli człowiek za życia nie zastrzegł, że nie chce być dawcą, to po śmierci organy można pobrać od każdego. Jest to jednak tak delikatna sprawa, że lekarze zawsze pytają najbliższą rodzinę zmarłego. Może jest tak, tego nie wiem, że rodzina mojego dawcy cieszy się, że cząstka ich ukochanej osoby jednak żyje? Nieważne, że w ciele innego, nieznanego im człowieka, ale nie została pogrzebana czy spopielona. Ja podobnie sobie tę delikatną sytuację tłumaczę – wątroba mi przedłużyła życie, ale ja jej też.
Edward

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 02 wrz 2017, 23:15
autor: wlobo135
Witaj Edward. Cieszę się ogromnie że Ci się udało i gratuluję. Jeszcze niedawno byłeś na granicy życia i śmierci a dzisiaj z ufnością możesz patrzeć w przyszłość.
Zaglądaj do nas częściej.
Pozdrawiam
Włodek

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 04 wrz 2017, 10:33
autor: bela71
Bardzo się cieszymy i gratulujemy pierwszej rocznicy :)

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 04 wrz 2017, 11:19
autor: zosia bluszcz
Jak ten czas szybko biegnie!
Gratulacje i usciski antypodalne :)

zosia

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 15 gru 2018, 15:26
autor: el1948
Kochani,

od września ubiegłego roku nie było mnie na forum i nie podziękowałem za Wasze gratulacje i życzenia z okazji pierwszej rocznicy przeszczepu wątroby. W międzyczasie minęła druga rocznica i przestała mi dokuczać neuralgia nerwu trójdzielnego potraktowana w grudniu 2016 wiązką 90 Gy promieni gamma (dopiero 14 miesięcy po naświetlaniu obumarło ostatecznie połączenie nerwu trójdzielnego z pniem mózgu).
Nadal łapię infekcje z powodu zażywania leków immunosupresyjnych obniżających odporność organizmu, aby nie przyszło mu do głowy odrzucenie wątroby, ale ogólnie prowadzę prawie normalne życie.
Pracuję fizycznie, jako jedyny opiekun domu na wsi, w którym mieszka moja 90 letnia Mama, ale też umysłowo - we wrześniu miała w EMPiK-u premierę "Nadia" - III tom "Kresowej opowieści".

Z okazji zbliżających się Świąt życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości w walce o nie, a także braku trosk w codziennym zwykłym życiu. No i bardzo, bardzo dziękuję za Wasze wpisy po mojej informacji o pierwszej rocznicy przeszczepu. Przepraszam, że tak późno to robię.

Edward
http://www.kresowaopowiesc.pl

Re: Hej, hej, hej sokoły

Nieprzeczytany post: 15 gru 2018, 22:31
autor: wlobo135
Witaj Edward!
bardzo się ucieszyłem widząc Twój wpis na naszym forum.
Cieszę się ogromnie że jesteś w dobrym zdrowiu.
Życzę Ci spokojnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.

Serdecznie pozdrawiam
Włodek