el1948 pisze:Koleżanki i Koledzy.
W ostatnich dniach ten wątek zdominowała moja z Władkiem dyskusja o zamówionej 2 tygodnie temu i niedoręczonej "Kresowej opowieści". Sytuację sprowokował splot niekorzystnych zdarzeń, a kropkę nad 'i' postawiła beztroska jakiegoś pracownika poczty. Po wyjaśnieniu sprawy Władek uznał, że posty jej dotyczące nie pasują do tego wątku i je skasował. Akceptuję tę decyzję, jednak czuję się w obowiązku powiedzieć Wam, dlaczego do wydania "Kresowej opowieści" wybrałem Novae Res.
Już wiecie, że powieść pisałem przez 10 lat. Nie wnikając w prawdopodobnie mało dla Was ciekawe szczegóły kontaktów z wydawcami mogę powiedzieć, że w lutym br. prowadziłem równoległe rozmowy z trzema z nich. Przeglądałem fora internetowe w poszukiwaniu opinii o każdym z nich, ale ta czynność nie dała jednoznacznego obrazu. Proporcje korzystnych i niekorzystnych opinii we wszystkich przypadkach były mniej więcej jednakowe. W tej sytuacji ważne stały się pozornie mało istotne sprawy. Np. łatwość nawiązania korespondencji i jej jakość. Pod tym ostatnim pojęciem rozumiem styl pisania maili, tj. sposób formułowania myśli, interpunkcje itp., pośrednio, może nawet bezpośrednio, świadczący o profesjonaliźmie pracowników wydawnictwa. Łatwość nawiązania korespondencji, to z kolei świadomość autora, że pisze do bezosobowej 'redakcji' czy konkretnej osoby, znanej mu wirtualnie z imienia i nazwiska. W tej konkurencji, wydawnictwo Novae Res nie miało ... konkurencji. Poszczególni pracownicy byli znani z imienia, nazwiska, zainteresowań, a nawet fotografii. Ten brak anonimowości wzbudzał moje zaufanie. Ono z kolei pozwalało inaczej spojrzeć na nieprzychylne Wydawnictwu komentarze. Podobno błędów nie popełnia ten, który nic nie robi. Rozumowałem mniej więcej tak, że niedociągnięcia mogą zdarzyć się każdemu, ale jeśli nie jest on anonimowym człowiekiem, to każdy błąd wspólnie można naprawić.
To było dobre rozumowanie.
Proces wydawniczy trwał pół roku i ani razu nie było w nim sytuacji konfliktowych. Nasza współpraca nie układałe się poprawnie - dla mnie była ona wzorowa. Dlatego wierzyć mi się nie chciało, żeby przykrość, której doświadczył Władek, spowodowana była przez Novae Res, jednak przytoczone przez niego fakty sprawiły, że zwątpiłem. Dodatkowo przyczyniły się do tego sygnały od kilku osób, które narzekały, że powieści nie mogą kupić ani w księgarniach tradycyjnych, ani internetowych. Poznając mechanizmy dystrybucji, prawa rządzące rynkiem książki i słabiutką pozycję literackiego debiutanta teraz wiem, dlaczego tak się dzieje. To znowu temat na rozmowę bez końca, więc sobie ją darujmy. Mogę tylko powiedzieć, że najpewniejszym miejscem zakupu jest www.zaczytani.pl. Nie dlatego polecam ten adres, że firmuje go Novae Res, ale dlatego, że sprawa Władka uświadomiła mi, iż prowadzi go pani Dorota Konkel - sekretarz Wydawnictwa.
Przez pół roku procesu wydawniczego, na różnych jego etapach, korespondowałem z pięcioma pracownikami Novae Res, a pani Dorota jest osobą ostatniego etapu. Wymieniliśmy kilkadziesiąt maili, przeprowadziliśmy kilka telefonicznych rozmów. To w zupełności wystarcza, abym mógł ręczyć za jej sumienność, rzetelność i kompetencje.
W rozmowie na antenie Radia Katowice padło pytanie, czy myślę o kontynuacji powieści. Gdyby tak się stało, to napiszemy ją wspólnie. Kiedy czytam sygnaturki dużo młodszych ode mnie forumowiczów, którzy przegrywają walkę z rakiem, to robi mi się bardzo smutno. Nieświadomość zagrożenia, fałszywie pojmowany wstyd i bagatelizowanie pierwszych objawów tej groźnej choroby często prowadzi do sytuacji ostatecznych, rzutujących na jakość życia wielu osób. A wcale nie musi tak być! Czasem wystarczy badanie PSA zrobione w odpowiednim momencie. I tak sobie wymyśliłem, że tym tłem dla fabuły ew. III części powieści mogłaby być profilaktyka raka prostaty. Nie umiem powiedzieć, czy ten hipotetyczny III tom wyda Novae Res. Na pewno to Wydawnictwo będzie jednym z potencjalnych kandydatów.
Edward
kangur__2007 pisze:Edwardzie, zostaw czytelnikom coś do przeczytania, nie publikuj całej powieści w odcinkach na forum.
Smoku,smok45 pisze:Władku.Czy zwróciłeś uwagę ,że w zamieszczonym fragmencie filmu,Grisza,chłop jak dąb,z wdziękiem pomyka na koniu, a Aksina za nim podąża pieszo,niosąc na plecach koromysło i dwa wielkie wiadra wody.
Malownicza ta kozacka wieś,rozśpiewana, ale obyczaje mało chwalebne.
"Za romans na boku, a w domu spokój"
...... nie wyszczególnia, czy chodzi o mężczyznę, czy o kobietę - prawdziwe równouprawnienie!
Włodku, dopiero 5:30, ale budzę żonę! Nawtykam jej! Oj, nawtykam!
Włodku, za późno! Nawtykałem, ale się nie przyznała. W tej sytuacji podejrzewam oboje sąsiadów o robienie tej statystyki!wlobo135 pisze:Włodku, dopiero 5:30, ale budzę żonę! Nawtykam jej! Oj, nawtykam!
Edward nie, nie!!! to nie prawda!!! Nie nawtykaj jej, błagam [img=30x30]http://smileyjungle.com/smilies/character10.gif[/img]
Co ja zrobiłem [img=24x30]http://smileyjungle.com/smilies/confused8.gif[/img]
PS. Edward, a czy to na pewno Ty jej powinieneś nawtykać a nie na odwrót. Po przeczytaniu Kresowej z licznymi bardzo obrazowymi opisami zbliżenia między mężczyznami i kobietami jestem pewny że musiałeś to przeżyć osobiście. To nie może być wytworem jedynie wyobraźni pisarza.
Edward [img=25x25]http://smileyjungle.com/smilies/angry27.gif[/img]
Koleżanki i Koledzy!
"Kresowa opowieść", poprzez Wiedeń, dotarła kilka dni temu do Baku (Azerbejdżan), a wczoraj nawiązałem kontakt z szefową azerskiej Polonii, panią Olgą. Wyrażam nadzieję, że nasza korespondencja, którą niżej zamieszczam, pozwoli odpowiedzieć na niektóre z Waszych pytań.
Serdecznie pozdrawiam
Edward
PANI OLGA DO MNIE:
> Szanowny Panie Edwardzie!
> Dziękuje bardzo serdecznie za mail
> Nie wątpię że Pan trudził się nad tym dziełem tyle lat - informacja zawarta w obu tomach , to wielka monografia!
> Ale wartość belletrystyczna ( mam na myśli wartość emocjonalną) nadaje specialny urok dla czytelnika.
> Nie powiedziałabym że 1 tom zawiera trudności jako lektura - przeczytałam jednym tchem!
> Przyznam się że ciężko było mi czytać brutalne miejsca w 1 tomie, ale przecież to było - to prawda...
> I tego nigdy ani darować, ani zapomnieć.
> U nas w Polonii kilka osób pochodzą z Wołyniu, opowiadały mi o podobnych przeżyciach, tym bardziej myślę że zorganizujemy takie posiedzenie polonijne z omówieniem "Kresowej opowieści"
> Mamy w Polonii też potomstwo zesłanców polskich do Kazachstanu,z 1939-1940 roku, z Ukrainy - na to wychodzi, że władza radziecka wysyłając polskie rodziny z Wołyniu, ocalila ich życie od groźniejszego losu - mogli zginąć z ręki banderowców!
> Pan napisał tak kapitalny trud, który jednocześnie czyta się jak opowieść kriminalna, dzięki czemu dużo czytelników z tych książek może skorzystać
> Co do mnie, urodziłam się w Baku i przez całe życie tu mieszkam. W Polsce nigdy nie byłam. Dziadek mój pochodził z Grodna.
> Co do banderowców, ich rozkwit na Ukrainie na dzień dzisiejszy wzbudza ogólne oburzenie, jak u nas w Baku, tak również w Rosji
> Przede wszystkim pozycja Rządu polskiego powinna być inna
> Nikt z tych działaczy nie chce postawić kropki w tej sprawie
> Dziwna rzecz!
> Jeszcze raz serdecznie dziękuję, Panie Edwardzie za wielki trud - dzisiejsze pokolenie powinno wiedzieć historie prawdziwą, bez fałszu
> W tym Pana jest wielka zasługa
>
> Pozdrawiam z Baku
> Olga Jurzanina-Makowielska
JA DO PANI OLGI:
Szanowna Pani Olgo,
wczoraj króciutko odpowiedziałem na Pani list, bo czasu więcej nie miałem, ale do kilku spraw, o których Pani pisze chciałem się odnieść. Przede wszystkim jestem pełen podziwu i szacunku dla Pani i Pani Rodziców, za wręcz cudowne pielęgnowanie języka polskiego. Gdyby nie napisała Pani, że w Polsce nigdy nie była, to byłbym przekonany, że Ojczyznę odwiedza Pani regularnie. To doprawdy niecodzienna sytuacja. Znacznie częściej się zdarza, że Polacy po wyjeździe z kraju szybko 'zapominają' ojczystego języka i podkreślają tę niby nobilitację niby angielskim akcentem. Raz jeszcze wyrażam swój głęboki szacunek dla Pani i Rodziców.
Pisząc o trudnej lekturze I tomu powieści miałem na myśli te drastyczne sceny, o których Pani wspomina. Uważając, że nie wolno o nich nigdy zapomnieć, że trzeba prawdę tamtych dni popularyzować w imię szacunku dla ofiar i refleksji nad naszym aktualnym polskim 'piekiełkiem', wybrałem właśnie beletrystyczną formę przekazu. Wspomnień o kresowym ludobójstwie są tysiące, tylko mało kto do nich sięga. Od lektury odrzucają skondensowane opisy scen tak brutalnych, że niemożliwych do dłuższej intelektualnej percepcji.
W "Kresowej opowieści" tę brutalność starałem się neutralizować jej przeciwieństwem: miłością, przyjaźnią, poszanowaniem godności drugiego człowieka. Dlatego są w niej sceny miłosne, czasem dość odważne, są filozoficzne dialogi, ale i wewnętrzne monologi jej bohaterów.
Czytelnicy ocenią, czy te zamierzenia udało mi się zrealizować.
Zesłanie do Kazachstanu, to znowu ponury chichot historii. Niewyobrażalny dramat całych rodzin, przesiedlonych z dnia na dzień do nieprzyjaznych, obcych miejsc. Dramat pozostawienia dorobku wielu pokoleń, swojej ojcowizny, który jednak w ostatecznym rozrachunku, prawdopodobnie w wielu przypadkach, oznaczał wybawienie od okrutnej śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów. Tego losu uniknęli też ci, których wywieziono do przymusowych prac do Rzeszy. W mojej powieści takim człowiekiem jest sierżant Pytel. Tylko znowu los, w wielu przypadkach, okazuje się być dla tych ludzi okrutny. Jak bowiem odnaleźć sens życia, kiedy żona i dzieci zginęły na Wołyniu, czy w Galicji Wschodniej?
Do czego zdolny jest nacjonalizm w ogóle, można się przekonać z lektury "Michała", a współczesny ukraiński nacjonalizm bardzo mnie niepokoi. Nie tylko zresztą on. Każdy nacjonalizm, często mylony z patriotyzmem, jest złem, które należy piętnować i zwalczać w zarodku, nim przybierze postać i rozmiary niemożliwe do okiełznania. Drugą część "Julii" właśnie tej sprawie poświęcam.
Rozmowa o "Kresowej opowieści" w Baku, w gronie azerskiej Polonii? Pani Olgo, takich marzeń nawet nie miałem. Ogromnie się cieszę, że powieść zgromadzi Was razem i że porozmawiacie na ten trudny temat. Proszę napisać, kiedy będzie to spotkanie. Obiecuję myślami być wśród Was.
Szanowna Pani Olgo.
Jednym z patronów medialnych "Kresowej opowieści" jest Polskie Radio Katowice. Kresowym losom mojej rodziny i kulisom pisania powieści zadedykowało ono audycję i wywiad. Audycji można wysłuchać w archiwum Radia Katowice (data emisji: 25 lipca br.), a wywiad zamieściłem na Youtube:
http://youtu.be/G98nkBXgvZk
No i wspomniany w poprzednim mailu reportaż w Tygodniku Powszechnym:
http://tygodnik.onet.pl/35,0,80651,powrot_nad_czeremosz,artykul.html
To na razie wszystkie medialne wzmianki o mojej ukraińskiej przygodzie.
Serdecznie Panią pozdrawiam
Fajnie, że biblioteka zakupi "Kresową opowieść". Po przeczytaniu podziel się opinią na jej temat.ZOMO'82-89 pisze:Edward; zawsze czekam na dalszy odcinek/ przypominają mi się czasy młodości gdy kupowałem Gazetę by przeczytać
dalszy ciąg drukowanej powieści.Załatwione zakupi biblioteka tą pozycję.
ZOMO'82-89
rakar pisze: Saga rodu raKara, gdyby ją spisać, byłaby ciekawa, ale czy dla dzisiejszego pokolenia?
el1948 pisze:Pisz, Władku. Tych kilka zdań o losach Twojej rodziny pokazuje, że fabuła może być bardzo interesująca. Ale moim skromnym zdaniem - fabuła beletrystycznej powieści.
Mam nadzieję, Władku, że "Kresowa opowieść" obroni siebie i mnie przed posądzeniem o przekłamywanie historii. Fragment Twojego posta cytuję jednak z innego powodu.rakar pisze:Przeszłość dla przyszłości. Jak wspominał mój ojciec, wspólczesna postępująca bieda, przepaść w poziomach życia "usytuowanych" i nędzarzy, przypominają okres przedwojenny, choć 'przekłamywacze' historii pokazują ten czas, jako pełny romantyzmu, sielanki, ba, nawet stawiają za wzór.
Tak, nacjonalizm zawsze niesie ze sobą zło. Dlaczego marzy Ci się życie wśród 'dobrych nacjonalistów'? Jeśli ktoś kocha swoją ojczyznę i szanuje inne nacje, to jest zwykłym patriotą. Czy nie lepiej żyć wśród takich ludzi?hydraulik154 pisze:Pozdrawiam Edward ,
Przeczytałem "Kresową opowieść" . Jestem pełen rozterek : czy nacjonalizm zawsze musi nieść ze sobą zło ? Chciałbym żyć między dobrymi nacjonalistami - czy ja już nie mam złych intencji ?
Edward pokazał , że NKWD mogło mieć ludzkie odruchy w obronie ludzi nawet wrogich komunizmowi . Ale to nie umniejsza zbrodni NKWD .
Pozdrawiam - Jan
Nie, Władku, niczego bym nie zmienił. Może niektóre rozdziały próbowałbym napisać lepiej, ale nic więcej.rakar pisze:Edwardzie, powoli czytam Twoją powieść. Jestem pod wrażeniem ogromu pracy, jaką musiałeś wykonać, by napisać dwa tomy. Porównanie jej (powieści) do harlequina, jest przestępstwem.
Pewnie będę miał pytania. Na początek pierwsze:
1. Czy zmieniłbyś coś w tej powieści?
Wróć do POGADUCHY - ROZMOWY O WSZYSTKIM
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 29 gości