r.1954? PSA 4.55ng/ml (Fin.) BxGl.3+3 HT RPGl.3+3pT2aN0M0

Tu opisz swoją historię choroby, zadaj pytanie i tu Ci odpowiemy

r.1954? PSA 4.55ng/ml (Fin.) BxGl.3+3 HT RPGl.3+3pT2aN0M0

Nieprzeczytany postautor: Mariusz » 17 kwie 2009, 03:00

Dobijałem się do tego forum od 25.03.09!!!- zarejestrowało, ale nie dało hasła dostępu. Dopiero po otrzymaniu właściwej pomocy stało się to możliwe. Sprawcom tego cudu serdecznie dziękuję.

Wypada nieco się przedstawić. Objawy przerostu prostaty miałem, co najmniej od jakichś 4 lat. Współtowarzyszyła im całkiem fajna przepuklina, którą upatrzyłem sobie jako źródło wszelkiego zła.
Może jednak od początku okresu sensacji...
Konował, który na wiosnę 2007 przyjechał do mnie po wezwaniu Pogotowia Ratunkowego, stwierdził, że mam zespół Tietza.
Powód wezwania? - kolejny dzień z rzędu miałem bóle w okolicy mostka. Poprzedniago dnia rano, wyjechałem z garażu i... poprosiłem żonę by zadzwoniła po pogotowie. EKG i badania zlecone w ramach izby przyjęć nic nie wykazały, a ból ok godz 17 tej przeszedł jak zły sen, więc lekarz dyżurny zalecił przespanie się w domu... Jednakże, gdyby co... , jakikolwiek ból - to znaczy, że nie refluks - miałem walić jak w dym na kardiologię!
Rankiem w sobotę powtórka z rozrywki - przyjechał zespół zgrany - kilku ratowników i ów, wspomniany wyżej konował jako szkolący młodych. Złożywszy palce w punkt, dowalił mi w mostek, zwinąłem się z bólu - zespół Tietza stwierdził - zaordynował ketonal w tyłek i wizytę u rodzinnego za dwa dni - w poniedziałek. EKG nic nie wykazywało, a wczorajsze sugestie lekarza z izby przyjęć totalnie olał.
Pomimo końskiej dawki ketonalu ból się nasilał, dryndnąłem więc do rodzinnej, a ta bez gadania, błyskawicznie załatwiła karetkę z firmy prywatnej. Młody lekarz izby przyjęć, rozpatrywał zespół Tietza..., czekal na kolejne wyniki, (EKG w normie), a ja zwijając się z bólu to zasypiałem, to budziłem się. W koncu po konsultacji z kardiologią kolejnego wyniku, który dał sygnał, że jednak zawał jest w trakcie - wylądowałem na stole...- ok godz 17 tej! - drobiazg!
Koronarografia 85%, 2x70% i 80 % przytkania tętnic wieńcowych, koronoplastyka - stent i udrożnienie tętnic wieńcowych...
Pierwsze przebudzenie - kurde - jak fajnie - nic mnie nie boli.

Gdy po zawale przestałem się bać, że podobnie jak przyjaciela po przepuklinie ze szpitala i mnie wywiozą nogami do przodu, poćwiczyłem kilka miesięcy, nabrałem kondycji i położyłem się na stół. Bez żadnych problemów przeszedłem operację, a gdy minęły obowiązkowe perturbacje pooperacyjne, zdałem sobie sprawę, że wypychany z uporem problem, okazał się realnym aż do bólu. Męczące objawy nie pochodziły od przepukliny.

Badanie per rectum i USG nie pozostawiały zbytnich złudzeń, natomiast PSA potwierdziło, co jest grane. Wypadało przygotować się do rozgrywki znacznie poważniejszej niż jakaś tam przepuklinka. Nie miałem szans podejść w pierwszym terminie proponowanym przez lekarza - kompletny brak kondycji, zadyszka przy wejściu na pierwsze piętro.
Niezbędne trzy miesiące ćwiczeń przetrzymałem na Zoladexie i Flutamidzie.

Moje POCHP udało się wyprostować, a w świnoujskim sanatorium, miałem możliwość podniesienia kondycji pod okiem fachowców - tu podziękowania dla pana Marka Borowskiego i przemiłej przełożonej Pani Teresy. Pod koniec turnusu, próba wysiłkowa 13 MET, przerwana z powodu niedogadania...- lekarz prowadzący nie powiedział, że do planowanych 14 jeszcze trochę...
Kondycyjnie byłem gotów, tylko odczekać okres po antybiotykach...

Dzień operacji był większym stresem dla mojego lekarza niż dla mnie. Ja wiedziałem, że zrobi, co tylko można - on natomiast nie wiedział jakie warunki sam mu udostępnię, a zestaw moich chorób był przyczyną rozważań jak ma mnie ugryźć anastezjolog...
Ku ogólnemu zadowoleniu obudziłem się bez problemu - UFF!!! ? można jechać dalej...
Materac jak zwykle na Arkońskiej - podłej jakości, natomiast personel - prima sort! - od ordynatora, po panią kuchenkową, która z lubością wlewała mi super porcje. Zanim jednak do tego doszło, miałem radość niespotykaną. Na drugi dzień po operacji ordynator z nieukrywanym zadowoleniem oświadczył, że będzie wyżerka. Dostałem sucharek! Wierzcie mi - wspaniały! - jaki był dobry!
Gdy już się nim nasyciłem, gdy z trzy razy pomyślałem jak był smaczny - patrzę, a na talerzyku jest jeszcze jeden!!! ? cóż za radość!
Później odcięcie drenów, pierwsze kroki z ?Azorem? przy nodze;) Koniec kroplówek oznaczał koniec znieczulenia - nie szło zasnąć . Niby nic strasznego, ale miejsca na łóżku jakoś nie mogłem znaleźć. Trafił się dyżur Pana pielągniarza - szalenie uprzejmy gość. Nie dawał takiego ciepła jak Pani Marta, czy siostrzyczka Justysia, ale miał bajer. Wmówił mi, że po tabletce, którą mi da, będę śnił spokojnie i miło. Kurde! Wyobraźcie sobie sen w kolorze, z zapachem kwiatów, łąki, lasu i prześlicznie wyglądającej własnej małżonki.
Do tego ptaki w stereo i zmoczona bluzka dziewczyny pozującej do kolejnego zdjęcia, w kolejnym, jeszcze bardziej urokliwym miejscu... takiego snu nigdy nie zapomnę! Niestety nastał ranek - zmiana sali. Towarzystwo przypisało, ale...zaśmiać się nie można, kichnąć? - katastrofa - o jakimkolwiek kaszlu lepiej nie myśleć.
Nic to - trzeba było zacząć się ruszać i podjąć próby dłuższych spacerków po korytarzu. Jak to dobrze, że miałem z kim dreptać - jak dulski na Kopiec Kościuszki:) Po kilku nawrotach narastający ból przypominał o koniecznym odpoczynku. W końcu pożegnanie z "Azorem" - cewnik z głowy. Pierwsza pooperacyjna mikcja - myślałem, że strumień urwie mi końcówkę - żadnej możliwości regulacji, a do tego piekielne pieczenie. Nie tylko mikcja była problemem. Siadając na kibelku przez pierwsze dni miałem wrażenie, że do zupki ciągle ktoś dodawał tłuczonego szkła:( Siedzieć? - tylko półd..pkiem...
Ale przeszło, minęło jak zły sen.
Dziewiątego dnia po operacji zdjęcie szwów - tu kolejny raz fachowa ręka siostry Małgosi i instrukcja - co robić by móc znacznie dalej chodzić i siusiu w spodnie nie zrobić;)
Po kolejnych dwóch dniach spacerków szpitalnych - do domciu!
Och jakie wygodne kojo! Przytuliłem się do żony i ze szczęścia popłakaliśmy się...
Tylko tyle, a tak dużo...
Dolegliwości pooperacyjne stopniowo mijały, z czasem mogłem nawet siąść w fotelu, a zastosowanie maści przyspieszyło leczenie blizny - malutkie 15,5 cm. Drobne spacerki w pogodniejsze dni, przerywały monotonię domowych ćwiczeń. Na badanie kontrolne po 21 dniach od wyjścia, mogłem już kombinując bardzo delikatnie - samodzielnie podjechać samochodem. Piechotą na trzecie - bez problemu. Odczekałem swoje i...wreszcie poznałem wynik histopatologii - prawie dobrze - niepokojące tylko "widoczne naciekanie pni nerwowych" starcza, ale marginesy czyste, węzły czyste. Wychodząc dla bezpieczeństwa zaliczyłem... kibelek;) W tym samym celu (bezpieczeństwa) nosiłem wtedy Seni normal - teraz mini.

Na badanie PSA czekałem jak na koniec burzy - niemal z pełnymi portkami... Czy mojemu lekarzowi udało się wykonać plan?
Wynik < 0,003ng/ml - radość moja i nieukrywana, zasłużona satysfakcja lekarza.
Jaki stan obecnie? - próbuję wyjść z ewidentnej depresji - ktoś, kto właściwie nie chorował, również w zimie jeździł rowerem do pracy, wbiegał na 6-te szybciej niż winda, raptem dostaje POCHP, zalicza zawał, ma jakąś przepuklinę, jakiś nowotwór... - trochę tego się zwaliło...
Ostatnio zmieniony 08 gru 2009, 16:01 przez Mariusz, łącznie zmieniany 1 raz
67l (obecnie) W 2008r. pełne objawy przerostu; 08.08 PSA 4,55x2(finaster); biopsja 10/2008; T1cNoMo, Gl. 6 (3+3); HT neoadjuwantowa;
17/02/2009 załonowa prostatektomia radykalna, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe + PLND
Histopatologia: pT2a,pN0,pM0, Gleason 6 (3+3); PSA: 27.03.09<0,003; 26.06.09=0,035; 29.09.09=0.005; 29.12.09<0,003; 06.04.10<0,01; 15.08.10<0,018; 14.12.10=0,005; 06.06.11<0,009;01.06.12<0,009, 22.06.2013<0,006; 20.12.2014<003; 20.02.2017PSA<0,003 09.10.2019r.dziesięć lat po RP PSA<0,012 :D
Mariusz
 
Posty: 1044
Rejestracja: 26 mar 2009, 00:59
Lokalizacja: Szczecin
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: Mariusz » 17 kwie 2009, 04:10

kangur__2007 pisze:[b]Ahem...
pT2a - OK
pN0 - OK, ale tylko jeśli razem z RP robiono diagnostyczną PLND (resekcję węzłów chłonnych miednicy), w przeciwnym wypadku Nx

pM0 - M to przerzuty odlegle, więc z załozenia nie istnieje pM0, (p=pathology), bo wszak nie pobiera się prostatykom wycinków kości, płuc, mózgu.
Jedyna możliwa histopatologia przerzutów odleegłych to aM0 alub aM1 (kłopot tylko w tym, że a=autopsy, czyli sekcja zwłok).
po RP w opisanych warunkach ściśle rzecz biorąc powinni pisać Mx, czyba że przedoperacyjnie robiono pełny zestaw badań obrazowych:
TK miednicy i jamy brzxusznej, USG przezodbytnicze, USG jamy brzusznej, RTG klatki piersiowej, MR miednicy, scyntygrafię kośćca - wtedy można napisać M0 (ale nie pM0).

Na moje oko w sumie masz albo pT2aN0Mx, albo pT2aNxMx.

Kangurku, lepiej było spytać. Właśnie traktując Twoje uwagi jako pytania, wyjaśniam, że:
PLND (b. słuszna uwaga) - jak najbardziej było - nie operował mnie konował, tylko bardzo dobry lekarz - mam do niego zaufanie - poprawiłem wpis - dzięki;)

M0 - bo była scyntygrafia na najnowszym sprzęcie dostępnym w Szczecinie.

kangur__2007 pisze:Jedziemy zatem na bardzo podobnym wózku,

No nie wiem - gaźnik mojego wózka ma POCHP, przewody rozrządu zakamienione, a pompa po zawale;)
Ale dzięki ćwiczeniom na szóste po dwa stopnie wejdę i nie padam na twarz:)


kangur__2007 pisze:Jak panowanie nad pęcherzem i te inne sprawy? U mnie zwieracz pęcherza jak szwajcarski zegarek, 100% standardu przedoperacyjnego...

A jak często musisz go nakręcać??? ;)


kangur__2007 pisze:....ale funkcjonalność [----] w 17 miesięcy po RP z biedą dociąga do 25% a i to przy dobrym nastroju i pomocy Cialis. Tym ostatnim parametrem nie jestem nadmiernie zachwycony - ale gdy chodzi o życie, to aż dziw, jak szybko potencja staje się towarem raczej luksusowym niż pierwszej potrzeby, a jej priorytet raptownie maleje...

Zwieracz opanowałem - działa, ale jak pęcherz przydusi, to trzeba raczej szybko szukać możliwości opróżnienia...
Na wszelki wypadek nie ryzykuję. Tak dla własnego dobrego samopoczucia, na wszelki wypadek, noszę takie tam... Seni mini. W nocy trzeba wstać i nie ma zmiłuj.
Co do potencji - nie jestem rekordzistą w sprincie i po 2 miesiącach od operacji nie ma pełnej sprawności - co tam - góra 1/3!
Zawsze lepsze to niż nic. W tym właśnie zakresie zauważam brak synchronizacji sterowania szlabanem - czasem coś mu odbije i bez widocznej przyczyny idzie w górę, ale nie całkiem:(
Początkowo wiązało się to z bólem - by minęła pooperacyjna miniaturyzacja, nieużywane naczynia musiały przypomnieć sobie choć w dużym przybliżeniu jaką funkcję powinny spełniać. Teraz pozostaje kwestia główna -sterowanie...- jak to naprawić? - nie wiem.
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2009, 02:39 przez Mariusz, łącznie zmieniany 1 raz
67l (obecnie) W 2008r. pełne objawy przerostu; 08.08 PSA 4,55x2(finaster); biopsja 10/2008; T1cNoMo, Gl. 6 (3+3); HT neoadjuwantowa;
17/02/2009 załonowa prostatektomia radykalna, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe + PLND
Histopatologia: pT2a,pN0,pM0, Gleason 6 (3+3); PSA: 27.03.09<0,003; 26.06.09=0,035; 29.09.09=0.005; 29.12.09<0,003; 06.04.10<0,01; 15.08.10<0,018; 14.12.10=0,005; 06.06.11<0,009;01.06.12<0,009, 22.06.2013<0,006; 20.12.2014<003; 20.02.2017PSA<0,003 09.10.2019r.dziesięć lat po RP PSA<0,012 :D
Mariusz
 
Posty: 1044
Rejestracja: 26 mar 2009, 00:59
Lokalizacja: Szczecin
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: anko2 » 18 kwie 2009, 00:10

Witaj Mariusz!
Jesteśmy rówieśnikami. Ponadto mieszkamy w tym samym mieście. Z Twojego postu wynika , że trafiłeś w odpowiednim momencie na operację. Rak wraz z torebką został usunięty z Twojego organizmu. Nie musiano Ci zaaplikować radioterapii i chyba już nie kontynuujesz hormonoterapii. Stąd przy dobrze przeprowadzonej operacji już masz pierwsze symptomy działania mechanizmu wzwodu. Tylko się cieszyć. Ja miałem pierwsze przebłyski dopiero po roku. A biorę obecnie HT. Dopiero od niedawna mój narząd nie odmawia posłuszeństwa ale po zażyciu środków wspomagających. Bez nich nie mam szans żeby zaistniał. Także możesz się spodziewać , że bardzo szybko wrócisz do niezłej formy.
Ja chyba też trafiłem na dobrego operatora, ale skorzystałem z ośrodka bydgoskiego , który miał w tym czasie b. dobre notowania. W rankingu "Wprost" był chyba na drugim miejscu, a Pomorzany na trzecim, mimo to pojechałem do Bydgoszczy gdzie termin operacji mogłem mieć po dwóch tygodniach od pierwszej wizyty u ordynatora.
Sądząc po progu czułości aparatury to badanie PSA robisz na Arkońskiej.
Teraz jestem pod kontrolą przychodni na Pomorzanach, ale warunki oczekiwania i brak organizacji ( idziesz i nie wiesz kiedy zostaniesz przyjęty) skłania mnie do zmiany przychodni no i urologa prowadzącego, chociaż dr M budzi zaufanie. Ciekawe jak jest na Arkońskiej?
Pozdrawiam
Anko
Rocznik 1953. PSA przed operacją-8,38, Gleason 6 ( 3+3 )
LRP -paź.2007 r., pT3C, Gleason 2+3; mikronacieki na pęcherzyki nasienne, margines +; PSA 3 tyg-0,173; PSA 2 m-ce<0,003; 1,5 m-ca po LRP - RT ; 3m-ce po LRP -HT . TRUS wykazuje symptomy niedoszczętności zabiegu. scyntygrafia (23.03.10) negatywna. W grudniu 2010 r przerwanie HT; paź.11- pSA<0,002; testosteron z grudnia 2011 - 268 ng/dl. ; kwiecień 2012 -PSA =0,007; październik 2012 PSA=0,014; grudzień 2013-PSA <0,003. kwiecień 2014<0,002
anko2
 
Posty: 609
Rejestracja: 18 sie 2008, 23:57
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: Mariusz » 18 kwie 2009, 23:36

anko2 pisze:Witaj Mariusz! Jesteśmy rówieśnikami. Ponadto mieszkamy w tym samym mieście .

To jest powód do wypicia piwa...- po zakończeniu Twojej HT.
anko2 pisze:Z Twojego postu wynika , że trafiłeś w odpowiednim momencie na operację.

Trafiłem raczej na ostatni dzwonek...
anko2 pisze:Rak wraz z torebką został usunięty z Twojego organizmu.

Nie wiem czy mój lekarz nie pobawił się nieco ponad normę - bezpośrednio po operacji mówił, że zostawił ile się tylko dało.
anko2 pisze:Nie musiano Ci zaaplikować radioterapii i chyba już nie kontynuujesz hormonoterapii. Stąd przy dobrze przeprowadzonej operacji już masz pierwsze symptomy działania mechanizmu wzwodu. Tylko się cieszyć.

Symptomy...- góra 1/3 i to nie w tych momentach kiedy trzeba. Coś jeszcze jest przewalone, gdyż widzę zbyt mały wpływ czaszki. Być może jeszcze pozostały części blokady Zoladex+Flutamid. Pod koniec trzymiesięcznego działania Zoladexu, objawy jego podania były najsilniejsze. Na to nałożyła się operacja... najprawdopodobniej więc, na prawdziwy "bieg po zdrowie" trzeba spokojnie poczekać.
anko2 pisze:Ja miałem pierwsze przebłyski dopiero po roku. A biorę obecnie HT. Dopiero od niedawna mój narząd nie odmawia posłuszeństwa ale po zażyciu środków wspomagających. Bez nich nie mam szans żeby zaistniał.

Ważne, że działa...
anko2 pisze:Także możesz się spodziewać , że bardzo szybko wrócisz do niezłej formy.

Zobaczymy - mój lekarz nigdy nie mówił, że będzie 100% sprawności, a szansę na poprawne działanie określał na 25% - czyli bardzo ostrożnie. Inna sprawa, że wiedział, co u mnie oznacza termin "poprawne działanie"...
anko2 pisze:Ja chyba też trafiłem na dobrego operatora, ale skorzystałem z ośrodka bydgoskiego , który miał w tym czasie b. dobre notowania. W rankingu "Wprost" był chyba na drugim miejscu, a Pomorzany na trzecim, mimo to pojechałem do Bydgoszczy gdzie termin operacji mogłem mieć po dwóch tygodniach od pierwszej wizyty u ordynatora.

Nie dałem wiary rankingom "Wprost" i innym. Można być operowanym przez lekarza, który ma złote ręce, i takież serce i nie pracuje w systemie taśmowym, jak to ma miejsce w wielu ośrodkach z czoła tabeli. Ilość przeprowadzonych operacji ma znaczenie, gdy porównujemy także standard ich wykonania - do czego tak faktycznie dąży operujący nas chirurg-urolog. Czy stara się uzyskać maksymalny możliwy standard, czy tak po prostu nie spaść poniżej przyjętego poziomu...
anko2 pisze:Sądząc po progu czułości aparatury to badanie PSA robisz na Arkońskiej.

No mają niezły lab i co ciekawe - w razie potrzeby system działa bardzo szybko.
Jedyna wada tej jednostki to materace - każdy jak madejowy! Lepiej jednak jak do d-py jest materac, a nie sprzęt...
Jak byłem na OIOM kardiologii, to ze zdziwieniem stwierdziłem, że pod mocno wydeptanym materacem jest płyta wiórowa położona na sprężynach. Podobno sprawdzała się, gdy koniecznym był masaż serca... W tym temacie nie omieszkałem zgłosić ordynatorowi pomysłu racjonalizartorskiego - płyta owszem ale od góry - ciut nad pacjentem, którego należy wdusić się w sprężyny i gwałtownie puścić - odbija się od dechy i wraca w sprężyny - cykl aż do wygaszenia drgań - masaż jak ta lala i to bez wysiłku personelu:)
anko2 pisze:Teraz jestem pod kontrolą przychodni na Pomorzanach, ale warunki oczekiwania i brak organizacji (idziesz i nie wiesz kiedy zostaniesz przyjęty) skłania mnie do zmiany przychodni no i urologa prowadzącego, chociaż dr M budzi zaufanie. Ciekawe jak jest na Arkońskiej?

Nie mam takich problemów. Nie zauważyłem też by ktokolwiek umówiony nie był przyjęty, choć poślizgi bywają ponad godzinne. Widzę jednak, że poślizg to także kwestia zestawu pacjentów przyjmowanych danego dnia. Czym innym jest zrobić per rectum i oblizać palec wołając: "następny proszę", a czym innym porządnie zbadać. Jeżeli zwykłe podanie Zoladexu zajmuje im ok 15 minut, to znaczy, że było także badanko... - nic w ciemno. Jedno, co jest ważne - uczulili mnie na konieczność przypominania o moich "dodatkach" - chodzi o ewentualną kolizję ordynowanego leku z tym co już wcinam...gdyż nie daj Boże zapomną i potraktują mnie jak bardziej zdrowego;)
Pozdrawiam
Mariusz
67l (obecnie) W 2008r. pełne objawy przerostu; 08.08 PSA 4,55x2(finaster); biopsja 10/2008; T1cNoMo, Gl. 6 (3+3); HT neoadjuwantowa;
17/02/2009 załonowa prostatektomia radykalna, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe + PLND
Histopatologia: pT2a,pN0,pM0, Gleason 6 (3+3); PSA: 27.03.09<0,003; 26.06.09=0,035; 29.09.09=0.005; 29.12.09<0,003; 06.04.10<0,01; 15.08.10<0,018; 14.12.10=0,005; 06.06.11<0,009;01.06.12<0,009, 22.06.2013<0,006; 20.12.2014<003; 20.02.2017PSA<0,003 09.10.2019r.dziesięć lat po RP PSA<0,012 :D
Mariusz
 
Posty: 1044
Rejestracja: 26 mar 2009, 00:59
Lokalizacja: Szczecin
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: Mariusz » 12 maja 2009, 14:07

Mariusz pisze:
anko2 pisze:Teraz jestem pod kontrolą przychodni na Pomorzanach, ale warunki oczekiwania i brak organizacji (idziesz i nie wiesz kiedy zostaniesz przyjęty) skłania mnie do zmiany przychodni no i urologa prowadzącego, chociaż dr M budzi zaufanie. Ciekawe jak jest na Arkońskiej?

Nie mam takich problemów. Nie zauważyłem też by ktokolwiek umówiony nie był przyjęty, choć poślizgi bywają ponad godzinne. Widzę jednak, że poślizg to także kwestia zestawu pacjentów przyjmowanych danego dnia. Czym innym jest zrobić per rectum i oblizać palec wołając: "następny proszę", a czym innym porządnie zbadać.

Byłem u mojego doktora> Dunol się śmieje, że urolog to twój wróg...- mój nie jest wrogiem!
- wiem, że chętnie powalczyłby razem ze mną i tak w praktyce czyni.
Zadzwoniłem, poprosiłem o wizytę, ustaliliśmy dzień i godzinę, poszedłem i byłem przyjęty w regulaminowym czasie!
Posłuchał co mam do powiedzenia, zrobił USG, by sprawdzić czy nie zostawił nożyczek, a przy okazji jak wygląda loża po prostacie, jak goją się szwy.... Nożyczek nie było, a cała reszta w stanie leczenia nieco powyżej normy.
Ostrzegł przed udawaniem Pudzianowskiego i wyjaśnił przyczyny kłopotów "dróżnika kolejowego";)
Otóż podczas operacji był zmuszony do podwieszenia szeregu naczyń krwionośnych, by to czerwone nie wylewało mi się na boki;)

Teraz należy "pracować" nad utworzeniem krążenia obocznego.
Powstaje ono wtedy, gdy organizm "widzi" taką potrzebę.
Aby było ono w stanie unieść w znacznej mierze dawne obowiązki, niezbędne jest mocne, gruntowne przekonanie organizmu o istniejących "palących" potrzebach. :rolleyes:
Czyni się to poprzez możliwie częste ćwiczenia, co nader sumiennie i bardzo dokładnie przekazałem mojej małżowince;)
Oczywiście można włączyć wspomaganie lekami, ale zdaniem mojego doktora jest znacznie lepiej, gdy natura zrobi swoje.

Po ustaleniu terminu kolejnego badania mojego PSA, przemiłą wizytę trza było skończyć, gdyż następni czekali.
Czas wizyty - bagatela - niespełna pół godzinki.... - kultura jak w opisach Kangura ;)
Takich lekarzy Wam życzę!

Ps. - oczywiście zawodnik na oko w moim wieku z Zoladeksem w ręce był w kolejce...
67l (obecnie) W 2008r. pełne objawy przerostu; 08.08 PSA 4,55x2(finaster); biopsja 10/2008; T1cNoMo, Gl. 6 (3+3); HT neoadjuwantowa;
17/02/2009 załonowa prostatektomia radykalna, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe + PLND
Histopatologia: pT2a,pN0,pM0, Gleason 6 (3+3); PSA: 27.03.09<0,003; 26.06.09=0,035; 29.09.09=0.005; 29.12.09<0,003; 06.04.10<0,01; 15.08.10<0,018; 14.12.10=0,005; 06.06.11<0,009;01.06.12<0,009, 22.06.2013<0,006; 20.12.2014<003; 20.02.2017PSA<0,003 09.10.2019r.dziesięć lat po RP PSA<0,012 :D
Mariusz
 
Posty: 1044
Rejestracja: 26 mar 2009, 00:59
Lokalizacja: Szczecin
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: dunol » 13 maja 2009, 13:49

Mariusz pisze:Dunol się śmieje, że urolog to twój wróg...-

Określenia "urolog" użyłam w znaczeniu symbolicznym - jako SPRAWY urologiczne.
Nieprzyjemne toto i zdradliwe.

Spróbuj przekonać zdrowego faceta do regularnych badań PSA. Spróbuj przekonać kogoś, kogo nic nie boli, a tylko "źle" się czuje, by zbadać mocz.
A potem bywa za późno, nerki uszkodzone, albo i co gorszego.

Niezależnie od działalności na forum, każdy z nas namawia bliskich i znajomych mężczyzn do badania PSA.
Mój mąż jest w tym uparty i konsekwentny, aż pewnie niektórym działa na nerwy.

Ja ze swej strony staram się namówić znajome matki rodzin do wprowadzenia zwyczaju, że raz do roku robi się wszystkim w domu podstawowe badania krwi i moczu, nawet jeśli "wszyscy zdrowi". Tak w ramach wiosennych porządków.
Od pewnego wieku dołożyć paniom mammografię i cytologię a panom - PSA.
Gdyby to stało się nową świecką tradycją, mniej byłoby późniejszych tragedii.
Mąż - rocznik 1948, diagnoza VIII/08: cT1c, PSA - 5,7, Gl 3+3, brak objawów ;
RRP - X/08, pT2bN0Mx, Gl 3+4, liczne high grade PIN: PSA: 1mc: 0.08,5 mc:0.02,10 mc: 0,14,13 mc: 0,41 TRUS:pozostawiona część pęcherzyka nasiennego.
XII/I '10: radioterapia (SRT) 66 Gy , PSA 6 tyg. po: 0,35; 3 m-ce: 0,211; 5 m-cy : 0,159; 7 m-cy: 0,40; 10 m-cy: 1,01; 15 m-cy : 1,87;
MRI: węzły chł. biodr. zewn. lekko powiększ.
(VI'11):1,76;(VIII'11): 2,47; (I'12):4,78; (II'12):3.69
PET (III'12): węzeł biodr. zewn. SUV 2,7
Od III'12 bikalutamid 150mg, PSA IV'12: 0,152; V'12: 0.04; VI'12: 0,02;
VII'12 tomograf: wszystko OK
IV'13-II'14: 0.003;
tomograf OK, PET OK.
Od marca 2014 bikalutamid odstawiony.
IV'14: 0.003
VI'14: 0.010
VIII'14: 0.042
X'14: 0.090
XI/XII'14: 0.162
27/II'15: 0.179
IV'15: 0.544
28/05/15 - PET PSMA z galem - węzeł chłonny biodrowy lewy - 6 mm, SUV 3,9
Powrót do bikalutamidu 150mg, po 2 tygodniach PSA 0.121
25 VI'15 - doszczętne usunięcie węzłów biodrowych lewych
Histopatologia - 7 węzłów ze zmianami tylko odczynowymi
26 VIII'15 - PSA 0.006 (bikalutamid?)

" - Co robi silna, niezależna kobieta w środku nocy?
- Odwraca poduszkę na niezapłakaną stronę".
dunol
 
Posty: 2378
Rejestracja: 27 wrz 2008, 10:08
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: kangur__2007 » 13 maja 2009, 14:34

dunol pisze:Ja ze swej strony staram się namówić znajome matki rodzin do wprowadzenia zwyczaju, że raz do roku robi się wszystkim w domu podstawowe badania krwi i moczu, nawet jeśli "wszyscy zdrowi". Tak w ramach wiosennych porządków.
Od pewnego wieku dołożyć paniom mammografię i cytologię a panom - PSA.
Gdyby to stało się nową świecką tradycją, mniej byłoby późniejszych tragedii.

Kangurzycy i innym tutejszym damom, australijskie ministerstwo zdrowia przysyla raz na dwa lata uprzejmy list, z przypomnieniem że czas na mammografię i cytologię w ramach powszechnych badań przesiewowych. A jak już sobie tą cytologię i mammografię damy zrobią, to ministerstwo zdrowia im przysyla uprzejmy list że serdecznie im dziękuje za obywatelska postawę, wszystko w porządku i brak anomalii. Jak znajdą anomalie, to natychmiast kierują gdzie trzeba. Raz na dwa lata to państwowe minimum, w praktyce Kangurzyca i inne świadome damy robią sobie oba te badania co roku. Cytologię darmo (jak komu mało zwyklej, to może doplacić niewielką sumę za tzw. cytologię płynną, podobno dokładniejszą); mammografię zaś robią sobie nasze damy za symboliczną opłatą.

Pięcioletnia partycypacja kobiet z grupie wiekowej 20-69 lat w fundowanym im przez państwo programie badań przesiewowych programu walki z rakiem szyjki macicy przekracza w egzotycznej Australii 90%... Jak cię to ciekawi, to dam Kangurzycy zadanie domowe żeby wpisała na forum linki do szczegółów.

Nie czyni się tego samego w odniesieniu do PSA australijskich gentlemanów, z powodu wiadomej kontrowersji naukowej w sprawie używania testow PSA jako badań przesiewowych, ale każdy normalny GP zaczyna piłować pacjenta zbliżającego się do 50-tki, żeby dodal PSA do listy testow wykonywanych w ramach dorocznych badań okresowych.

Zmierzasz zatem, o pani, w słusznym, a może nawet jedynie słusznym kierunku.
KANGUR 2007 (Australia), ur.1954
zero objawów; VIII/2007 PSA 6,0; biopsja; diagnoza CaP cT2aNxMx, Gl.7 (3+4);
1/XI/2007 załonowa prostatektomia radykalna+PLND, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe
Histopatologia pooperacyjna: pT2cN0Mx, Gl.7 (3+4);
PSA nieoznaczalne od 8 tyg. po operacji (wtedy – poniżej progu czułości analitycznej 0,04, teraz – poniżej progu czułości analitycznej 0,01)

lipiec 2022 - PRAWIE 15 LAT PO PROSTATEKTOMII, PSA NADAL NIEOZNACZALNE
(tzn.poniżej progu czułości analitycznej mojego laboratorium, czyli 0,01 ng/ml)
Cała historia, opisana współcześnie, jest pod: http://forum.gazeta.pl/forum/w,37372,72041707,,Prostata_australijska.html?v=2
Awatar użytkownika
kangur__2007
 
Posty: 2320
Rejestracja: 27 wrz 2008, 15:39
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: mrakad » 13 maja 2009, 17:15

kangur__2007 pisze:[b][color=darkblue]Kangurzycy i innym tutejszym damom, australijskie ministerstwo zdrowia przysyla raz na dwa lata uprzejmy list, z przypomnieniem że czas na mammografię i cytologię w ramach powszechnych badań przesiewowych. A jak już sobie tą cytologię i mammografię damy zrobią, to ministerstwo zdrowia im przysyla uprzejmy list że serdecznie im dziękuje za obywatelska postawę, wszystko w porządku i brak anomalii.

Drogi kangurze, moja żona w Polsce również dostaje takie uprzejme zaproszenia. Nie od ministerstwa a od NFZ. Fakt, nie dziękują za poddanie się badaniom. Zaproszenie na cytologię zaczeła juz dostawać moja córka (31 lat) i wcale ich nie ignoruje. Faktem jest, że poskie królice masowo ignorują takie zaproszenia, szczególnie w mniejszych miejscowościach, mimo, że badania są całkowicie bezpłatne.

Pięcioletnia partycypacja kobiet z grupie wiekowej 20-69 lat w fundowanym im przez państwo programie badań przesiewowych programu walki z rakiem szyjki macicy przekracza w egzotycznej Australii 90%... Jak cię to ciekawi, to dam Kangurzycy zadanie domowe żeby wpisała na forum linki do szczegółów.

Na warszawskim Ursynowie wyniki mamy nawet lepsze.

Nie czyni się tego samego w odniesieniu do PSA australijskich gentlemanów, z powodu wiadomej kontrowersji naukowej w sprawie używania testow PSA jako badań przesiewowych, ale każdy normalny GP zaczyna piłować pacjenta zbliżającego się do 50-tki, żeby dodal PSA do listy testow wykonywanych w ramach dorocznych badań okresowych.

Na to jeszcze musimy poczekać. Nasi GP nawet nie mają prawa wydawać takich skierowań. Ale urolodzy już mogą.

Pozdrawiam,
Mrakad
Mrakad Obrazek

Ur. I-1953. VIII.2007 PSA 29.65, IX.2007 biopsja - Adenocarcinoma prostatae, G3, Gleason 7 (3+4) cT3aNxM0, Apo-Flutam i Diphereline. II 2008 RTRT fotony x 15 MV, dawka 5460 cGy/g/21 fr w ciągu 29 dni. Zoladex 10.8 co trzy miesiące. PSA: IV-2008 0.11, VII-2008 0.1, X-2008 0.08 I-2009 0.04 IV-2009 0.03 VII-2009 0.02 X-2009 0.01 XII-2009 0.02 III-2010 0.02 VI-2010 0.01 X-2010 0.01 I-2011 0.01 HT zakończona! co pół roku VII-2011 0.036, 19.XII.2011 0.029, 25.VI.2012 0.26, 2.IX.2012 0.15 11.III.2013 1.4 HT wznowiona! VI-2013 0.064 IX-2013 0.16, I-2014 0.18, III-2014 0.078, VI-2014 0.036 przerzut do kości krzyżowej, IX-2014 0.041, I-2015 0.036, IV-2015 0.033, VII-2015 0.041, XI-2015 0.032, II-2016 0.037, V-2016 0.038, VIII-2016 0.036, Zmiana Zoladexu na Eligard

Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.
Zwei Dinge sind unendlich, das Universum und die menschliche Dummheit, aber beim Universum bin ich mir nicht ganz sicher. (niem.)
Albert Einstein
Awatar użytkownika
mrakad
 
Posty: 1018
Rejestracja: 25 wrz 2008, 18:47
Blog: Wyświetl blog (0)

Nieprzeczytany postautor: Mariusz » 14 maja 2009, 15:46

mrakad pisze:
kangur__2007 pisze:Kangurzycy i innym tutejszym damom, australijskie ministerstwo zdrowia przysyla raz na dwa lata uprzejmy list, z przypomnieniem że czas na mammografię i cytologię w ramach powszechnych badań przesiewowych.

...moja żona w Polsce również dostaje takie uprzejme zaproszenia. Nie od ministerstwa a od NFZ....Zaproszenie na cytologię zaczeła juz dostawać moja córka (31 lat) i wcale ich nie ignoruje. [b]Faktem jest, że poskie królice masowo ignorują takie zaproszenia, szczególnie w mniejszych miejscowościach, mimo, że badania są całkowicie bezpłatne.

Może problemem jest to, że nie każdy ksiądz z ambony powie, by wreszcie poszły na badania...
mrakad pisze:
kangur__2007 pisze:[b]Pięcioletnia partycypacja kobiet z grupie wiekowej 20-69 lat w fundowanym im przez państwo programie badań przesiewowych programu walki z rakiem szyjki macicy przekracza w egzotycznej Australii 90%...

Na warszawskim Ursynowie wyniki mamy nawet lepsze.

Co prawda Ursynów to nie cała polska, ale może Mrakad zwiastuje, że idzie nowe? Przypuszczać należy, że nowe będą również mammografy, gdyż te okazały się ciut felerne...
mrakad pisze:
kangur__2007 pisze:[b]Nie czyni się tego samego w odniesieniu do PSA australijskich gentlemanów, z powodu wiadomej kontrowersji naukowej w sprawie używania testow PSA jako badań przesiewowych, ale każdy normalny GP zaczyna piłować pacjenta zbliżającego się do 50-tki, żeby dodal PSA do listy testow wykonywanych w ramach dorocznych badań okresowych.

Na to jeszcze musimy poczekać. Nasi GP nawet nie mają prawa wydawać takich skierowań. Ale urolodzy już mogą.

I tu jest paranoja - niby lekarz rodzinny może i powinien zbadać per rectum, gdy zachodzxi taka potrzeba, lub czzas jest stosowny, ale po PSA już tylko do specjalisty... Skąd to? Jakaś dbałość o fachową obsługę pacjenta? - a g... prawda!
Urologów jest ta mało, że gdyby mieli wypisywać same skierowania na PSA co dwa lata każdemu mężczyźnie w wieku 45-65 to na badania raczej czasu by już nie starczało. Dostać się do urologa przed żmiercią to niemal cud, natomiast dostać od niego skierowanie na badanko, którego koszt obciąża kasę jaką dostaje za każdego zbadanego pacjenta, to już oczekiwanie drugiego cudu.
Nic prostszego by zaoszcvzędzić kasę - związać ją z pacjentem i lekarzem jednocześnie.
Jeżeli coś stanowi problem, a ludzie raczej ich unikają, to kto będzie się pchał do urologa? - tylko ten, który już wie, że jest chory...
Do tego dokłada się problem związany z mentalnością - słowiański macho bez musu nie wystawi tyłka, by mu ktoś palcem weń dłubał:)
67l (obecnie) W 2008r. pełne objawy przerostu; 08.08 PSA 4,55x2(finaster); biopsja 10/2008; T1cNoMo, Gl. 6 (3+3); HT neoadjuwantowa;
17/02/2009 załonowa prostatektomia radykalna, wariant oszczędzający wiązki nerwowo-naczyniowe + PLND
Histopatologia: pT2a,pN0,pM0, Gleason 6 (3+3); PSA: 27.03.09<0,003; 26.06.09=0,035; 29.09.09=0.005; 29.12.09<0,003; 06.04.10<0,01; 15.08.10<0,018; 14.12.10=0,005; 06.06.11<0,009;01.06.12<0,009, 22.06.2013<0,006; 20.12.2014<003; 20.02.2017PSA<0,003 09.10.2019r.dziesięć lat po RP PSA<0,012 :D
Mariusz
 
Posty: 1044
Rejestracja: 26 mar 2009, 00:59
Lokalizacja: Szczecin
Blog: Wyświetl blog (0)


Wróć do NASZE HISTORIE

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 158 gości

logo zenbox