Strona 14 z 22

Nieprzeczytany post: 27 lut 2014, 17:25
autor: ttu
Mysle ze to byla niedziela w maju 2011 roku. Moja przyjaciolka zaproponowala wyjazd na Wielka Sowe. No nie powiem troszke sie ociagalem poniewaz mialem inne plany. No coz pojechalismy. Byl piekny majowy, cieply i sloneczny dzien.
Z przyjemnoscia dotarlismy na szczyt. Otworzylem sobie moje ulubione piwko siedzac gdzies z dala od ludzkiego gwaru. 
Naraz gdzies z oddali slysze czeeeeeeesssscccc... Pozdrawia mnie moja znajoma z pracy. Siedza sobie z mezem  posepni ze smutnymi minami. Pytam co slychac. AAaaa wlasnie wyciagnelam meza na pierwszy spacer po operacji prostaty. Hmmm.. pomyslalem a co to takiego? Wyjasnil mi ze objawy raka prostaty to przewaznie czeste oddawanie moczu czesto w nocy i cieniutki strumien podczas sikania. Po jakims czasie dyskusja zakonczyla sie w tym temacie a ja zaproponowalem przyjaciolce powrot ze szczytu i jazda do domu. Schodzac, daly sie znac nastepstwa picia piwa. Poszedlem za krzaczek, uchylilem interesa i z euforia pokazalem jak to u mnie dynamicznie  dziala sikawka. No mowie sobie co tam pewnie raczek mnie na pewno nie dotyczy. Ale.. po powrocie do domu nie dawalo mi to spotkanie na szczycie spokoju. Pomyslalem ahhh.. co tam zrobie sobie to PSA i pare badan dodatkowo. Jakiz bylo moje zdziwienie kiedy z laboratorium zadzwonili do mnie abym w bardzo pilnie przyjechal odebrac wynik poniewaz jestem b. chory mam bardzo wysokie PSA=26.
Nogi sie podemna ugiely. Zaczolem nerwowo poszukiwac lekarza. Padaly sprzeczne informacje po biopsji GL=3+3
czy ma tym sie zajac onkolog czy urolog. Zylem w nieswiadomosci wiedzy o PSA i raku prostaty. Jak rowniez cale moje grono kolegow z pracy. Dalej wszystko potoczylo sie jak grom z jasnego nieba i do dzis tak jak w stopce. Dzis jestem przekonany ze ten wyjazd na Wielka Sowe uratowal mi zycie a w szczegolnosci gora Wielka Sowa. Bo gdyby nie spotkanie na szczycie z tym czlowiekiem po przejsciach z rakiem prostaty pewnie dzis nie byl bym juz operacyjny a moze skorupiak rozsial by sie juz dalej. Mam sporo wdziecznosci dla Wielkiej Sowy mysle nadal ze ma magiczna moc. Jestem przekonany ze uratowala mi zycie.

Nieprzeczytany post: 27 lut 2014, 17:36
autor: andyfajka
Podróże kształcą.
Lepiej późno niż wcale.
I popatrz jak piwo pomaga wyzdrowieć.
Pozdrawiam wszystkich smakoszy i ich towarzyszy (ki).
Jędrek

Nieprzeczytany post: 27 lut 2014, 20:32
autor: armands
ttu,
U mnie sprawa prostaty, też ma związek z górami. W zeszłym roku, we wrześniu byłem z żoną i znajomymi w Tatrach. Mieliśmy kiepską pogodę i właśnie w taki podły dzień wyruszyliśmy na Trzydniowiański Wierch. Pogoda z każdą chwilą pogarszała się i już na szczycie było bardzo zimno i lało jak z cebra. Nie poszliśmy już na Kończysty, tylko szybko zeszliśmy do schroniska na Polanie Chochołowskiej. Kiedy weszliśmy do schroniska, to z rękawów nieprzemakalnych firmowych kurtek woda wylewała się jak z cebra. W kilka minut cała podłoga w schronisku była zalana deszczówką.
Gorąca herbata z cytryną odpowiednio wzmocniona, plus czekolada uratowała nam życie. Wieczorem nalewki rządziły :)
Kolejne dni nie były lepsze. Pogoda nadal nie rozpieszczała. Było wietrznie i zimno. Czułem, że jestem przeziębiony i z pęcherzem też coś nie tak. Miałem uczucie parcia na pęcherz i tępy ból w podbrzuszu. Dodatkowo złapałem wilka :)
Mimo wszystko kontynuowaliśmy nasze wyprawy. 
Kiedy po kilku dniach wracaliśmy do domu, to przypadkiem w internecie przeczytałem o jednym z braci Damięckich ( tych braci aktorów). Jeden z nich opisywał swoją walkę z rakiem prostaty. Wtedy pomyślałem o swojej, bo już od dwóch lat zaniedbałem badania PSA. 
Pomyślałem sobie, kurcze co ja zrobiłem i po kilku dniach miałem już wynik 13,31. Później się łudziłem, że to może stan zapalny, może spore ilości mocnej gorzały wypitej w te kilka dni. 
Może gdyby nie ten wypad w góry i jego konsekwencję, to nadal bym zatrzymał się na badaniu z roku 2010. 

To był ten artykuł na onecie (wygooglałem go z przepastnych zasobów internetu :)
http://wiadomosci.onet.pl/maciej-damiecki-wygralem-walke-z-rakiem-prostaty/2zr7x

Data też jest specyficzna, 13 września i mój wynik 13,31. Ciekawe, teraz dopiero to zauważyłem!

Pozdrawiam
armands

Nieprzeczytany post: 19 mar 2014, 08:35
autor: ttu
ZIP ( Zintegrowany Informator Pacjenta). Witam kochani. Dzis otrzymalem login i haslo do tego systemu. Koszt leczenia RT i chyba w tym tez HT NFZ wycenil na okolo 17 000 zl, PR to okolo 9 000 zl. Dochodza do tego jeszcze okresowe konsultacje w gabinetcie onkologa. Gdyby czlek nie byl ubezpieczony poszedl by z torbami. Na wstepie nie dostrzeglem tam jakis uchybien czy pododawanych uslug.
Pozdrawiam walczacych.

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 08:00
autor: ttu
Pytanie do naszych forumowiczow. Czy podczas badania USG urolog jest w stanie zbadac zespolenie pecherza z cewka moczowa? Czy to tylko mydlenie oczu pacjentowi bo byc moze tych miejsc na USG nie widac.?

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 08:50
autor: Wojtas
jest w stanie zbadać to zespolenie za pomocą USG  najlepiej przy wypełnionym pechrzu.

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 08:57
autor: zosia bluszcz
jest w stanie zbadać to zespolenie za pomocą USG najlepiej przy wypełnionym pechrzu.


O jakim USG mowisz? Przez powloki brzuszne?


Recently Han et al reported that CT cystography is superior to conventional cystography.38 Lee et al made a similar observation by evaluating multide- tector CT cystography, which revealed a statistically significant difference in detection rates compared to conventional cystography (80.4% vs 54.3%).39 In both studies CT cystography upgraded UVAL (for example from mild to moderate), establishing the need for prolonged catheterization. Furthermore, CT eliminated the blind spots of conventional cystography where extravasation is located.

Another modality is transrectal ultrasonography with or without the use of enhancing contrast medium. TRUS can be used to successfully assess the integrity of the UVAL while maintaining good specificity and sensitivity, with a much lower cost than cystography and with no emission of radiation.6
The drawbacks of TRUS include the depiction of paraurethral fluid which can mimic UVAL, reflections from the catheter which can obscure the ventral part of the anastomosis, patient discomfort
and a hypothetical negative effect on the anastomosis due to the applied pressure.


A modified version of the cystogram is the pericatheterogram, during which a small caliber catheter (10Fr) is introduced into the urethral meatus alongside the existing Foley. Contrast medium is instilled in the urethra under gravity until bladder is full and x-ray films are obtained.40
Most recently contrast enhanced ultrasound was reported to be a promising imaging modality, with a low cost, that seems to be equivalent to cystography for detecting large UVAL.41 In general CT cystography has a superior sensitivity and specificity with a greater cost and radiation exposure. Despite its limitations, TRUS has a higher accuracy for the close tissue patterns in the supposed perianastomotic le- sion. A randomized trial comparing conventional cystography, CT, enhanced ultrasound and TRUS cystography would probably establish these as- sumptions.

Leakage review JUROL.pdf

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 09:06
autor: armands
U mnie sprawdzali przed wyjściem ze szpitala, ale chyba tylko zaleganie moczu w pęcherzu po mikcji. Kontrola zespolenia raczej po za możliwością zwyklego USG.

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 09:42
autor: kangur__2007
armands pisze:U mnie sprawdzali przed wyjściem ze szpitala, ale chyba tylko zaleganie moczu w pęcherzu po mikcji. Kontrola zespolenia raczej po za możliwością zwyklego USG.

Mnie sprawdzali cystografią rentgenowską - kontrast podawano do pęcherza przez już znajdujący się w nim cewnik Foleya, zaraz potem zdjęcie rentgenowskie. Pierwsze trzy cystografie wykazały że zespolenie przecieka, dopiero za czwartym razem wszystko było OK, ale co się nanosiłem Azora, to się nanosiłem - 23 dni, z czego 17 już w domu.

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 09:57
autor: armands
kangur__2007 pisze:
U mnie sprawdzali przed wyjściem ze szpitala, ale chyba tylko zaleganie moczu w pęcherzu po mikcji. Kontrola zespolenia raczej po za możliwością zwyklego USG.

Mnie sprawdzali cystografią rentgenowską - kontrast podawano do pęcherza przez już znajdujący się w nim cewnik Foleya, zaraz potem zdjęcie rentgenowskie. Pierwsze trzy cystografie wykazały że zespolenie przecieka, dopiero za czwartym razem wszystko było OK, ale co się nanosiłem Azora, to się nanosiłem - 23 dni, z czego 17 już w domu.

Ja opiekowałem się Azorem tylko 8 dni i nocy. Nie był zbyt uciążliwy, ale pożegnaliśmy się bez żalu :)

Takich badań w Bydgoszczy standardowo nie przeprowadza się. No chyba, ze jest powód.

pozdrawiam
armands

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 11:21
autor: ttu
Hmmm...Pamietam jak nadszedl dzien odlaczenia cewnika u mnie. Nawet nie pojawil sie lekarz ktiry mnie operowal. Przyjechalem do szpitala na zdjecie cewnika. Wiec szukam pielegniarki opatrunkowej aby mi to wyciagnela. Pyta mnie czy to juz czas? Ja na to ze tak po wczesniejszej konsultacji z moim operatorem i z uzgodnionym terminem. Nikt mi nie badal zespolenia pecherza, zaden lekarz sie nie pojawil. Po prostu pielegniarka zrobila trzask-prask i juz :-( Po zdjeciu cewnika pielegniarka poprosila tylko abym wypil 1 litr wody na korytarzu posiedzial godzinke  i jesli sie wysikam swobodnie to moge udac sie do domu. Jakie bylo moje zdziwienie graniczace z szokiem kiedy podnioslem sie z krzesla i zalalem sobie cale spodnie az pobuty z powodu nietrzymania moczu. Nikt mi nie pomogl. Ukradkiem udalem sie do domu taksowka. Takie oto mam wspomnienia ze szpitala na oddziale urologi przy ulicy Borowskiej we Wrocławiu. Jest ich cala masa negatywnych. Nazwisko mojego operatora moge podac na PRV. Nie polecam tego szpitala ktory zwie sie szumnie Akademicki Szpital Kliniczny we Wrocławiu. Ja przeciekam do dzis i to mocno po 2 latach od PR.

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 12:02
autor: zosia bluszcz
Ttu, mysle, ze w Twojej sytuacji jedynym wyjsciem jest wszczepienie sztucznego zwieracza cewki moczowej...



Podstawowymi wskazaniami do zastosowania zwieracza hydraulicznego cewki są:

nietrzymanie moczu w wyniku jatrogennego uszkodzenia aparatu zwieraczowego cewki, operacji na sterczu (np. adenomectomia prostatae, przezcewkowa elektroresekcja stercza - TURP, przezcewkowa elektrowaporyzacja stercza - EVAP, prostatektomia radykalna),
(...)
Podstawą wyboru implantacji zwieracza hydraulicznego jako metody leczenia nietrzymania moczu jest szczegółowe zbadanie chore o (zebranie danych z wywiadu świadczących o okolicznościach, w jakich doszło do nietrzymania moczu oraz o stopniu nietrzymania moczu i czynnikach nasilających nietrzymanie - np. wzrost ciśnienia śródbrzusznego, a także szczegółowe badanie fizykalne z elementami badania neurologicznego). Ponadto, przed podjęciem decyzji o implantacji zwieracza trzeba określić drożność cewki moczowej (w razie współistnienia zwężenia należy je koniecznie wyeliminować przed implantacje oraz przeprowadzić kompleksowe badanie urodynamiczne mające na celu określenie sprawności mięśnia wypieracza oraz stopnia i charakteru dysfunkcji aparatu zwieraczowego c etyki. Niektóre cechy dysfunkcji wypieracza, wykryte badaniem urodynamicznym, mogą stanowić przeciwwskazanie do operacji (np. cechy nadaktywności lub nasilonej niestabilności wypieracza). Niezbędnym uzupełnieniem są badania obrazowe (ultrasonografia przezpowłokowa układu moczowego, u niektórych chorych urografia i cystouretrografia) oraz urethrocystoskopia.

Zasadnicze warunki umożliwiające rozważenie celowości implantacji zwieracza są następujące: znajomość etiologii nietrzymania moczu, czas trwania nietrzymania moczu - co najmniej 6 miesięcy, pojemność czynnościowa pęcherza 3 200ml, zachowana drożność cewki moczowej (maksymalny przepływ cewkowy Qmax > 10 ml/s), jałowy posiew moczu, motywacja chorego do implantacji zwieracza oraz odpowiednia sprawność manualna umożliwiająca samodzielne sterowanie zaworami pompy zwieracza i zrozumienie przez chorego istoty metody leczenia.

Hydrauliczny zwieracz moczowy stosuje się znacznie częściej u mężczyzn (81%) niż u kobiet (19%). Różnica ta wynika z etiologii nietrzymania moczu będącego wskazaniem do implantacji zwieracza. Przyczyny nietrzymania moczu u chorych leczonych z zastosowaniem zwieracza AMS 800 przedstawia poniższe zestawienie:
uszkodzenie zwieracza cewki w wyniku prostatektomii radykalnej 49% (...)

http://www.urodyn.med.pl/?dzial=12&id=1

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 12:14
autor: armands
Ttu, faktycznie przypadek karygodnego traktowania pacjenta. Mojego azora odłączyła pielęgniarka opatrunkowa. Trochę się opierał i za pierwszym razem nie dał się wyciągnąć. Pomogło łagodne przekręcenie rurki.
Po wyjęciu pani przemyła penisa, bo jakieś tam skrzepki krwi wyszły na wierzch. Nikt mi nie kazał szybko pić i sprawdzać szczelność. Miałem jedynie wcześniej udzieloną instrukcję, że powinienem starać się podczas mikcji zatrzymywać strumień moczu. Robić to w trakcie kolejnych opróżnień pęcherza.
Wcześniej sam ćwiczyłem mięśnie odpowiedzialne za trzymanie. Nawet kiedy miałem cewnik byłem w stanie to robić. Ale to był mój własny wkład w sukces.
Teraz widzę, że miało to sens. 

W twoim przypadku zostaleś okrutnie potraktowany. Współczuję i mam nadzieję, że znajdziesz pomoc i skonczy się ten Twój problem.

pozdrawiam
armands

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 12:23
autor: ttu
Zosia bluszcz. Mysle ze na to nie dam sie namowic. Nosic w sobie jakies sztuczne instrumanty? Nosze sie jednak z nadzieja ze intensywnosc nietrzymania z czaasem zmaleje. Od czasu operacji do dzis jest jakis postep minimalny ale jest. Jedna pieluszka dziecieca na 6-7 godzin to da sie jakos zyc. Jest to jakis dyskomfort. Najlepiej jest zawsze rano po wstaniu z lozka. Wtedy donosze cala zawartosc pecherza do lazienki i swobodnie oddaje mocz. Inaczej jest podczas spacerow wtedy prawie wszystko laduje w pieluszke. No coz, jest jak jest przynajmniej PSA jest zerowe. Ja mysle ze RT dolozylo do pieca i nastapilo zwloknienie pecherza czego dowodem jest niemoznosc powiekszenia jego pojemnosci. Juz podczas rezonansu i TK wyszlo ze mam maly pecherz. Calkowita moja pojemnosc kiedy juz odczuwam mocne parcie to okolo 200-250 ml czyli szklanka moczu. Zyje z nadzieja ze zminimalizuje to powiklanie. A jesli zespolenie przecieka? Jakie byly by objawy?

Nieprzeczytany post: 22 mar 2014, 16:42
autor: elektronik57
Jeżeli lekarz kieruje pacjenta na USG przez powłoki brzuszne  żeby sprawdzić zespolenie to chyba tylko po to aby uspokoić pacjenta . Miałem robione USG prostaty wiedząc o raku,ale nie powiedziałem lekarzowi i diagnoza był że wszystko w porządku. Takie to " dokładne badanie " przez powłoki brzuszne.

Nieprzeczytany post: 23 mar 2014, 08:16
autor: ttu
Mysle ze masz racje elektronik57. Kiedys zapytalem takiego urologa podczas badania USG przez powloki brzuszne juz po PR i RT. I tak z glupia frant mowie... co pan tam widzi na tym ekranie o slabej rozdzielczosci ekranu. Pytam czy widac to miejsce po PR a on mowi ze nie. Moczowody i nerki to raczej tak ale loze po PR juz nie. Wiec sobie mysle ze taki aparat USG w gabinecie urologa nie zawiele albo i nic mowi o prosrtacie a tym samy o zespoleniu . Najwyrazniej robi wrazenie na pacjencie i wyciaga kolejna kase za badanie.

Nieprzeczytany post: 23 mar 2014, 09:29
autor: zosia bluszcz
Wiec sobie mysle ze taki aparat USG w gabinecie urologa nie zawiele albo i nic mowi o prosrtacie a tym samy o zespoleniu . Najwyrazniej robi wrazenie na pacjencie i wyciaga kolejna kase za badanie.


Tez sie sklaniam ku takiej opinii.
Podobnie dzieje sie w gabinetach ginekologow, ktorzy niby badaja a potem okazuje sie, ze kobieta ma dobrze zaawansowanego raka narzadow rodnych. Bo aparatura z demobilu albo umiejetnosci badania tudziez interpretacji obrazu doktorowi nie staje. Albo jedno i drugie.

Ajezeli chodzi o badanie zespolenia to z USG jedynie TRUS z wzmocnieniem moglby ewentualnie cos pokazac.
A normalnie robi sie cystografie.

Moze jednak zamow sobie wizyte u prof. Borowki, jednego z autorow opracowania dot. nietrzymania moczu i przedyskutuj z nim sprawe?


BTW, generalnie consensus jest taki, ze jesli w ciagu 6 miesiecy pacjent nie powroci do pelnego trzymania moczu to szanse na naturalna poprawe sytuacji sa praktycznie zerowe.

Nieprzeczytany post: 23 mar 2014, 13:13
autor: ttu
Zosia bluszcz. Boje sie nastepnej ingerecji w tak czuly osrodek jak mechanizm oddawania moczu. Juz raz ktos to spier.....Rozmawialem kiedys z pewnym urologiem w tej sprawie i powiedzial tak. Zwieracz pecherza ma tendencje do regeneracji i ze z czasem te dolegliwosci moga sie poprawic. Sam musze sie jednak przyznac ze zaniedbuje cwiczenia miesni miednicy i czasem cwicze ale pewnie to za malo. Widze mala poprawe malymi kroczkami. Zaraz po PR nie trzymalem moczu wogole przez kilka miesiecy, Potem po 3 miesiacach nastapila RT ktora popsula wszystko lacznie ze zwloknieniem pecherza i wszystkiego wokol (brak kolagenu). Mysle ze czas goi rany wiec bede nadal trwal w optymizmie ze z czasem ogranicze te dolegliwosc. Mysle ze przeciekanie to jeszcze nie koniec swiata i da sie z tym zyc tylko ze mocno utrudnia zycie.
Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za wypowiedz.

Nieprzeczytany post: 23 mar 2014, 14:22
autor: zosia bluszcz
lacznie ze zwloknieniem pecherza i wszystkiego wokol (brak kolagenu).


Kolagen sie wstrzykuje. Czasem to pomaga.

Nieprzeczytany post: 24 mar 2014, 09:27
autor: iwas
Ttu,
sam przyznajesz że ćwiczysz mięśnie Kegla czasem, to zdecydowanie za mało, to tak jakbyś nic nie robił, rehabilitacja przynosi efekty dopiero jeżeli jest prowadzona systematycznie, i nie można się zniechęcać, ćwiczenia wzmacniają mięśnie i jeżeli nie ma innych przeszkód to efekty powinieneś odczuć. Do tych ćwiczeń nie musisz się przecież specjalnie przygotowywać, siedząc można te ćwiczenia wielokrotnie powtarzać. Zmobilizuj się i ćwicz, ćwicz wielokrotnie przez cały dzień.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości i systematyczności
Iwona

Nieprzeczytany post: 25 mar 2014, 08:24
autor: ttu
dziekuje iwas. Musze sie zmobilizowac. Ciekaw jestem ilu takich jak ja przeciekajacych jest po RP. Temat wstydliwy ale moze warto kreslic statystyki. Bo lekarze przed operacje obiecuja lyzeczke dziennie ale to chyba jest mocno przeklamane.

Nieprzeczytany post: 25 mar 2014, 09:43
autor: iwas
Pewnie masz rację, a dobrze byłoby wymieniać doświadczenia też i w tej sprawie. Ktoś pisał, ale nie mogę sobie przypomnieć kto, że brał jakieś leki i to pomogło.
Co do ćwiczeń, ostatnio miał operację Armands, on dużo ćwiczył i nie ma tego problemu. Z pewnością same ćwiczenia to nie wszystko, ale jednak z pewnością mają duży wpływ na wzmocnienie mięśni.

Pozdrawiam
Iwona

PS. Jeśli miałbyś ochotę na spotkanie z forumowiczami we Wrocławiu, to ja wybieram się 10 kwietnia na spotkanie z el1948 w Bibliotece przy Grabiszyńskiej

Nieprzeczytany post: 25 mar 2014, 10:24
autor: armands
ttu pisze:dziekuje iwas. Musze sie zmobilizowac. Ciekaw jestem ilu takich jak ja przeciekajacych jest po RP. Temat wstydliwy ale moze warto kreslic statystyki. Bo lekarze przed operacje obiecuja lyzeczke dziennie ale to chyba jest mocno przeklamane.
ttu, Trudno to ocenić statystycznie. Będąc w CO w Bydgoszczy, kiedy miałem mieć wyjęcie cewnika, byłem lekko poddenerwowany. To pierwszy taki zabieg w moim życiu i nie wiedziałem jak ta rurka wyjdzie. Do tego też dochodzi niewiedza, co do przyszłości. Suchy, czy mokry, a jeśli mokry, czy lecący, czy kapiący? Dużo tych pytań o przyszłość. 
Leżałem na łóżku i młoda pielęgniarka najpierw siłowała się z oporem upartej rurki cewnika, a później zastosowała wykręcanie. To pomogło i Azor puścił. 
Ale nie o tym chciałem napisać. Kiedy tak leżałem podczas wy-cewnikowania, ktoś z moich kolegów z sali, spytał jak jest z tym nietrzymaniem, a może i trzymaniem moczu. 
Pielęgniarka odparła, że w Bydgoszczy jest to ponad 80% skuteczność. Nie wiem skąd te dane? Miałem wtedy większy problem, bo oczekiwanie na pierwsze siku. O nic więcej jej nie pytaliśmy i może szkoda.
Z pierwszym sikaniem wcale się nie śpieszyłem. Poszedłem się dokładnie podmyć i założyłem w majtasy taki męski wkład z kieszenią na klejnoty. Kilka łyków wody z butelki i nadal nic. Kiedy wypiłem ciepła herbatę poczułem parcie. Poleciałem do naszej ubikacji i co tu dokładnie opisywać. Poleciało wolniutko i cieniutko, a ja to bez trudu zatrzymałem i puściłem. I tak klika razy. Wtedy już wiedziałem, że jest dobrze. Noc to dwa, może trzy wyjścia do WC.

A dziś, dokładnie dwa tygodnie po operacji mogę latać bez zabezpieczeń i nawet dalej od domu. Ale gdzieś tam w głowie zawsze jest ten plan awaryjny ( drzewko, krzaczki itp.)

Iwona ma rację, pisząc o ćwiczeniach. Ja to robiłem kiedy mogłem i pamiętałem. Myślę, że to miało wielkie znaczenie.

ttu, musisz próbować znaleźć receptę na swój problem. Są specjaliści którzy powinni pomóc. Musisz odrzucić wstyd i szukać pomocy, póki nie jest za późno. Wiem, że możesz to odebrać jak mądrowanie cwaniaczka, któremu się udało, ale w Bydgoszczy byli tacy, którzy mieli sucho, ale i tacy którzy kapali. Wiem, ze ci drudzy nie byli zostawieni sami sobie. Lekarze prowadzący podejmowali ten problem. 
To jest do rozwiązania! 

Pozdrawiam Ciebie serdecznie i życzę rozwiązania wszystkich Twoich kłopotów.  
armands

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 07:22
autor: ttu
Rozmawialem kiedys z pewnym urologiem ktory wykonal setki PR o moim przeciekaniu ( szkoda ze nie operowal mnie wlasnie on). Wyrazil sie raczej negatywnie o powtornej ingerencji chirurgicznej w to miejsce. Powiedzial ze raczej mozna jeszcze bardziej zaszkodzic niz pomoc. No coz moze los tak zrzadzil, moze tak mialo byc, moze trzeba bylo operowac sie w innym osrodku? Zreszta na pewno juz wiem ze nie poddal bym sie zadnej operacji w Szpitalu przy ulicy Borowskiej we Wroclawiu na oddziale Urologii. A pana doktora ktory mnie operowal omijal bym szerokom lukiem ku przestrodze innych. Kilka tygodni po operacji kiedy mocno przeciekalem (lalo sie ze mnie jak z rynny) udalem sie do niego na konsultacje i wiecie co powiedzial? Zaproponowal mi sztuczny zwieracz, mial bym nosic z soba aparature z guzikami do oprizniania pecherza. Myslalem ze go rozszarpie w nerwach ( obiecanki przed RP byly inne). Na razie cwicze miesnie miednicy i nie mysle o powtornej ingerencji w to miejsce. Na raziew wymieniam dziecieca pieluszke raz na 6-8 godzin i da sie jakos zyc przy umiarkowanym piciu plynow. Fakt ze ta doleglowosc mocna utrudnia zycie ale jednak pozwala zyc dalej.

Pozdrawiam wszystkich walczacych.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 07:31
autor: iwas
Witaj Ttu,
jak idą Ci te ćwiczenia, widzisz jakąś zmianę na lepsze, choć troszeczkę?
Pozdrawiam serdecznie
Iwona

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 08:47
autor: ttu
Iwas. Jak by sie cofnac 2 lata wstecz to postep jest i poprawa ale do calkowitego nieprzeciekania to chyba droga bardzo odlegla albo i niemozliwa. 2 lata wstecz zaraz po operacji byla tragedia. Opisywalem to wczesniej na forum. Jak sie podnioslem z lawki to mocz polecial az w buty. Dzis jest inaczej tzn lepiej. Z TK zaraz po operacji wynikalo ze pecherz jest nieco obnizony w kierunku lozy pooperacyjnej co by oznaczalo ze operator wykroil z bardzo duzym marginesem i miesnie miednicy nie potrafia utrzymac ujscia z pecherza takie sa moje przypuszczenia. Sam nie wiem czy na moja dole czy niedole. Ten co mnie kroil potem wypowiedzial sie tak. ( Moze mi sie to jeszcze pouklada ale moze mi to juz tak pozostac) Ufffffff.......ze by go szlak!!!!!

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 09:01
autor: iwas
Co było to się nie odstanie i nie myśl już o tym. Ja wierzę w rehabilitację, jeżeli jest trochę lepiej, to jak się mocno zmobilizujesz, to masz szansę na jeszcze większą poprawę. Ćwicz nie rozmyślaj za dużo :)

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 09:43
autor: ttu
Tak sobie mysle po 2 latach od operacji ze lekarz ktory ma sie podjac PR powinien poprzedzic ja dalekom idacymi badaniami aby uniknac nie spelnionych obiecanek w zakresie nietrzymania moczu po PR. I nie obiecywac pacjentowi gruszek na wierzbie. Bo jesli sa jakies watpliwosci powinien o tym powiedziec przed operacja. Moj operator zachowal sie nagannie a nawet powiedzial bym po RP w szpitalu zachowywal sie jak by chowal glowe w piasek.  Nie zapomne mu tego bo okaleczyl mnie na cale zycie.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 09:50
autor: iwas
Ttu, jak często ćwiczysz?

Zastanawiam się nad tym co napisałeś, i jaki mogłoby mieć wpływ na zwieracze cewki moczowej, to nadmierne wycięcie, nie znam odpowiedzi, może ktoś wytłumaczy jak to anatomicznie przebiegało. Ale wydaje mi się, że za dużo myślisz o tym co było. Uwierz, wzmocnienie mięśni przez ćwiczenia regularne, intensywne daje efekty. Tylko że tutaj trzeba mieć cierpliwość, efektów nie widać od razu.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 12:08
autor: kris1
Witam.
Iwas pisze:Ttu, jak często ćwiczysz?

Zastanawiam się nad tym co napisałeś, i jaki mogłoby mieć wpływ na zwieracze cewki moczowej, to nadmierne wycięcie, nie znam odpowiedzi, może ktoś wytłumaczy jak to anatomicznie przebiegało. Ale wydaje mi się, że za dużo myślisz o tym co było. Uwierz, wzmocnienie mięśni przez ćwiczenia regularne, intensywne daje efekty. Tylko że tutaj trzeba mieć cierpliwość, efektów nie widać od razu.

ttu pisze:Iwas. Jak by sie cofnac 2 lata wstecz to postep jest i poprawa ale do calkowitego nieprzeciekania to chyba droga bardzo odlegla albo i niemozliwa. 2 lata wstecz zaraz po operacji byla tragedia. Opisywalem to wczesniej na forum. Jak sie podnioslem z lawki to mocz polecial az w buty. Dzis jest inaczej tzn lepiej. Z TK zaraz po operacji wynikalo ze pecherz jest nieco obnizony w kierunku lozy pooperacyjnej co by oznaczalo ze operator wykroil z bardzo duzym marginesem

.."Ttu" czy wyobrażasz sobie,że po usunięciu prostaty z przyległościami pozostaje tam wolne miejsce ( loża pooperacyjna) ?
To miejsce zajmują najbliżej położone elementy anatomiczne z częścią (zespolenie cewkowo-pęcherzowe) pęcherza włącznie.
...i miesnie miednicy nie potrafia utrzymac ujscia z pecherza takie sa moje przypuszczenia.

No i tu sam sobie już odpowiadasz na pewne problemy związane z nietrzymaniem moczu. ( I Iwona w swoim poście cytowanym powyżej także Ci odpowiedziała)
Sam nie wiem czy na moja dole czy niedole. Ten co mnie kroil potem wypowiedzial sie tak. ( Moze mi sie to jeszcze pouklada ale moze mi to juz tak pozostac)

I w tym stwierdzeniu operator ani deka nie skłamał.
Tak jest w większości przypadków po RP z tym ułożeniem w loży pooperacyjnej.Coś wiem na ten temat 4 lata po RP ( nie do końca "rozwiązany problem" z oddawaniem moczu)
Ufffffff.......ze by go szlak!!!!!

??? Czy ktoś Ciebie na siłę zmusił ( Twój operator ) do RP przy wyjściowym PSA = 26,0 ng/ml,czy to była Twoja niewymuszona decyzja ?
No wiesz nie bronię Twojego operatora,ale chyba nie masz racji w tyn stwierdzeniu.
Tak na spokojnie przeglądnij jeszcze raz swoją histopatologię po RP,w szczególności to: "3b" i "N1" i dodaj jeszcze wyjściowe PSA=26,0ng/ml i RT ( tylko nie sumuj tego co w stopce, bo raczej nie miałeś podanych 172 Gy w 86 frakcjach ??? - raczej nie pisalibyśmy dzisiaj postów dotyczących Twojej sytuacji ;) ) a zrozumiesz dlaczego kwestia nietrzymania moczu w twoim przypadku jest tak dalece odmienna od inncy przypadków.
Ja po 4 latach praktyki "nauki" na Forum i walki z tym "cholernym skorupiakiem" zrozumiałem co oznacza stwierdzenie,że ..." chociaż choroba jest u nas ta sama (RGK),to jej rozwój zupełnie inny w każdym przypadku i organizm każdego z nas inaczej z tą choroba walczy" :(.
Ja także czytając posty naszych "kolegów symulantów :) " zazdroszczę im nieoznaczalnego PSA, ale zdaję sobie sprawę ,że nie wszystkim to szczęście pisane i tyle.
Nie zapominaj także,że po RP pozostał Ci praktycznie tylko jeden ( sprawny w pełni lub też i nie) ośrodek zewnetrzny jako "zawór",czyli mięśnie dna miednicy.Ten wewnętrzny "zawór" ( układ mięśniowy zbudowany z tkanki mięśniowej gładkiej, której skurcze nie podlegają woli) z zasady podczas RP ( odcięcie od szyi pęcherza,a później wykonywania zespolenia ) zostaje uszkodzony i przestaje spełniać swoją dotychczasową rolę.
Ogromny negatywny wpływ na powrót funkcji oddawania moczu po RP ma także RT,którą zaliczyłeś nie tylko na samą lożę pooperacyjną ale i z rozszerzeniem pola promieniowania na węzły chłonne miednicy. ( ja po RT mam ciagle problemy z pęcherzem neurogennym i tak mi juz pozostanie do konca :(
" ZEN" jak sam piszesz,to sytuacja przez te 2 lata od RP jednak znacznie sie poprawiła,to znaczy ,że szanse na jeszcze lepsze trzymanie są.
I tego Ci nadal z całego serca życzę.
Poczytaj i pooglądaj poniżej coś na temat tych "zaworków" ;) to będziesz miał jasność dlaczego tak się dzieje ,a nie inaczej w Twoim,moim i nie tylko naszym przypadku.
Pozdrawiam.
kris.

http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,111848,9416734,Pecherz_moczowy.html
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,111848,9416828,Pecherz_moczowy_neurogenny.html

http://www.czytelniamedyczna.pl/3993,wyniki-leczenia-nietrzymania-moczu-z-uzyciem-sztucznego-zwieracza-cewki-moczowej.html

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 12:15
autor: Don Diego
A ja mogę dodać do wypowiedzi Krisa, że nie ma chyba tabletek które pomagają bo sam mam problem z częstym chodzeniem do wc średni co 2-3 godziny i nie trafiłem na dobry lek , a vesicare to tylko szarpie po kieszeni, a pomoc mniej niż minimalna

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 12:54
autor: kris1
Don Diego pisze:A ja mogę dodać do wypowiedzi Krisa, że nie ma chyba tabletek które pomagają bo sam mam problem z częstym chodzeniem do wc średni co 2-3 godziny i nie trafiłem na dobry lek , a vesicare to tylko szarpie po kieszeni, a pomoc mniej niż minimalna

No to i ja jeszcze dorzucę do "ogródka" jeżeli chodzi o leki:
,,, faktycznie "Vesicare" szarpie po kieszeni.Sprawdzilem to przez ponad 8 miesiecy.
Wczyesniej bralem dużo tańszy lek " Driptane 5 mg" i wcale nie miał gorszych skutków.
Na dzien dzisiejszy prawdopodobnie "rewelecja" nowej generacji ,to zupełnie inaczej działajacy lek "BETMIGA" w dawce 50mg. Jeszcze droższy od Vesicare,ale rzekomo działajacy super (?). Jeszcze nie sprawdzałem go na sobie-"króliczek doświadczalny",a co ;). ( tylko kaska na leki uchodzi niekontrolowanie szybko jak i mocz) :(
Pozdrawiam
kris

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 15:20
autor: ttu
No tosmy se pogadali w kwesti nietrzymania. Myslalem ze to tylko ja mam taki problem. Kris1 ales mi dowalil do pieca :-( Chcialem tylko wywolac dyskusje a tuuu... wywolalem obronce operatorow PR. Dobra zakopuje topory wojenne i basta.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 15:39
autor: Don Diego
Ja mogę tylko dodać że Betimiga to koszt ok 181 na m-c

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 16:04
autor: kris1
ttu pisze: Kris1 ales mi dowalil do pieca

Ani przez chwile nie myslałem o jakimkolwiek dowalaniu.
Wiesz jak to u nas działa: "pytasz i masz" ;)
Chcialem tylko wywolac dyskusje a tuuu... wywolalem obronce operatorow PR.

W życiu nie bylem i nie mam zamiaru być obrońcą operatorów RP i nie tylko (? -wiadomo o co chodzi z mojej historii).
To co się słyszy i czyta o co poniektórych "ekwilibrystach" to aż ciarki po plecach śmigają.
Ja do swego operatora także miałem spore pretensje,że ....przecież mogło być inaczej,że trzeba było bardziej się przyłożyć ( tu chodzi o efekt hist.pat po RP i brakujących lewych w.ch. zasłonowych) i odpowiednio ( tak jak ja bym chciał) zinterpretować opis hist.pat.Nie czekać tyle czasu z wdrożeniem RT ( no właśnie spowodować - nakierować na konieczność naświetlania także węzłów chłonnych). No ale niestety wtedy byłem zieloniutki w temacie jak szczypiorek.
Z biegiem czasu zrozumiałem,że się pewnych kwestii jednak nie da "wyprostować" i zobacz,że na ostatnią otwartą moja limfadenektomię właśnie wybrałem swego operatora od RP. Po prostu zawierzyłem w jego umiejętności i to ,że wyraził zgodę i o dziwo się podjął "grzebania" tam gdzie laparoskopowo "spieprzono" co się dało.
Uratował mi przy okazji tej operacji jak to "Armands" określił w "ful servis" kwestię "zglejowanej do kręgosłupa" najprawdopodobniej podczas RT części esicy,a mogłoby to się po jakimś czasie odbić niezłą czkawką ( nie tylko nietrzymaniem moczu).
Co prawda niby zaraczony przedkrzyżowy w.chłonny po operacji pozostał,ale po 18 miesiącach "zaginął" i nie ma go w badaniu PET/CT
Tak jak napisałem wcześniej, nauczyłem się z czasem rozpatrywać za i przeciw biorąc wszystkie dostępne argumenty,a nie tylko samą chęć dokopania któremuś tam sprawcy mego "niepowodzenia medycznego" :(
Teraz zastanawiam się ,czy to faktycznie nie jest prawdą ,że należę do niewielu ( ca.5-6%) chorych u których jeszcze przed leczeniem radykalnym doszło do mikroprzerzutów ( z niemałym udziałem samej Bx )
Tak to jest z tym naszym " cholernym skorupiakiem"
"Zen" trzymaj się i od czasu do czasu "olewaj" to wszystko ( nawet niekontrolowanie) ;(
Za kolejne 2 lata będzie dużo bardziej super :)
Pozdrawiam
kris.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 17:23
autor: ttu
No dobra Kris. Przyswoilem sobie wszystko. :-)
Pozdrawiam Cie.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 18:37
autor: smok45
TTu.Totalnie krytykujesz lekarza operatora jak i cały ośrodek gdzie miałeś RP.Być może operator coś sknocił, ale może bylo  tak,że i Patrick Walsh by nie poradził sobie lepiej z twoją prostatą.Teraz już tego nie rozstrzygniemy i nie to jest najważniejsze.Wiem jak może byc Ci ciężko.Pamiętam,że po usunięciu cewnika,sprawne sterowanie sikaniem ucieszyło mnie bardziej niż fakt przeżycia operacji.Może intensywne ćwiczenia zlikwidują twój kłopot,ale jeśli nie,to czy nie warto rozważyć implantu?

      http://www.urodyn.med.pl/?dzial=12&id=1

A może warto pogadać z doktorem Sosnowskim w Starych Jabłonkach.Będą warunki na dłuższą bezpłatną konsultację.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 18:44
autor: annddy
smok45 pisze:sprawne sterowanie sikaniem

Smoku - dobre.

Nieprzeczytany post: 31 mar 2014, 18:49
autor: kris1
smok45 pisze:Może intensywne ćwiczenia zlikwidują twój kłopot,ale jeśli nie,to czy nie warto rozważyć implantu?

Andrzeju,ja w swoim poście podsunąłem także ten sam pomysł ( korzystając z wpisu Iwony) i wkleiłem do zapoznania się to:
http://www.czytelniamedyczna.pl/3993,wyniki-leczenia-nietrzymania-moczu-z-uzyciem-sztucznego-zwieracza-cewki-moczowej.html
:)
Pozdrawiam.
kris.

Nieprzeczytany post: 01 kwie 2014, 06:52
autor: ttu
O.K Zamykam temat krytykancki wszak widze iz z obu stron byl by tendencyjny. Moge obiecac iz nigdy tu na forum go juz nie porusze. Aczkolwiek negatywnych wrazen z pobytu w szpitalu po PR nie da sie do dzis zapomniec.


Z.E.N