Dzień dobry.
Trochę czasu upłynęło od mojego ostatniego wpisu, niektóre osoby wywołują mnie prywatnie do tablicy i słusznie. Zamierzam to trochę nadrobić dzieląc się opisem wydarzeń, które mogą pomóc niektórym w podjęciu tej niełatwej decyzji … co robić dalej po otrzymaniu tej przykrej diagnozy. Moje emocje już trochę opadły, więc łatwiej skupić się na pisaniu.
Obecnie jestem już prawie trzy miesiące po operacji robotycznej radykalnego usunięcia prostaty w szpitalu Medicover w Warszawie. Operatorem był Paweł S.
Przyjęcie do szpitala było standardowe, ale upływało w dużo milszej atmosferze niż w ramach NFZ, bez czekania i biegania po szpitalnych korytarzach.
Oddział, na moje oko, raczej nieduży. Pięć pokoi dwuosobowych usytuowanych w narożniku skrzydła szpitala na pierwszym piętrze.
Jak przystało na prywatny szpital, wszystko wyglądało jak w zagranicznych filmach, wysoki standard, ze sporą ilością hotelowych naleciałości, jak obrazy na ścianach czy duże sofy i fotele na korytarzu i w pokojach. Na końcu korytarza aneks kuchenny z ekspresem do kawy, dystrybutory wody i wiele innych udogodnień, oczywiście wszystko wliczone w cenę. Jak już pisałem wcześniej, koszt zabiegu spory, ale takie otoczenie rozładowuje napięcie przed operacją, i to jest to niewątpliwy atut tego miejsca, gdyż samego stresu i tak jest pod dostatkiem.
Posiłki w szpitalu dostarcza zewnętrzna firma jako catering, jedzenie jest smaczne, ale że jest to dieta lekkostrawna i dietetyczna fajerwerków nie należy oczekiwać.
Natomiast desery były
Personel medyczny bardzo uprzejmy i życzliwy. Pierwszego i drugiego dnia lekarz prowadzący poświecił nam (pokój dzieliłem z innym pacjentem) bardzo dużo czasu na przedstawienie nam jak będzie wyglądać operacja, możliwe powikłania oraz późniejsza rehabilitacja. Zadaliśmy sporo pytań i na wszystkie dostaliśmy wyczerpujące, merytoryczne odpowiedzi. Lekarz poinformował nas również o wewnętrznych statystykach, które od dłuższego czasu zbierają. Byłem wręcz zdziwiony bardzo wysokimi liczbami. Dane zbierane są po roku od operacji, dzięki ankietom wypełnianym przez pacjentów. Tutaj należy zwrócić uwagę na kontekst pytań zawierających zwrot "nie gorsze niż", np.: "czy twoje trzymanie moczu jest nie gorsze niż przed operacją?". Chodzi głównie o to, że wielu pacjentów jest w podeszłym wieku a u osób starszych problemy z trzymaniem moczu i erekcją występują już przed operacją, więc trudno oczekiwać, że po operacji będzie lepiej, natomiast powinno być gorzej.
Statystyki dotyczą przede wszystkim:
- trzymania moczu - nie gorsze niż przed operacją 92% - to bardzo wysoki procent!
- erekcji - nie gorsza niż przed operacją chyba ok. 63% (tej wartości nie jestem pewien na 100%, ale na pewno była wysoka).
- poważnych powikłań - 1%
Tak jak pisałem wcześniej, ankiety są wypełniane po upływie roku od operacji, więc wpływ na stan pacjenta ma z pewnością również ewentualna rehabilitacja prowadzona w tym okresie.
W szpitalu przebywa się pięć dni a dr. P.S. wykonuje od dwóch od trzech operacji dzienne. O kolejności informuje lekarz prowadzący.
Podczas pierwszego dnia pobytu w szpitalu robione są różne badania, podawane są kroplówki, zastrzyki i tabletki i tak już do samej operacji, która ma miejsce następnego dnia. Drugiego dnia, na godzinę przed operacją podawana jest tabletka, która ma wywołać senność aby pacjent niewiele wiedział i pamiętał z tego co się z nim działo wyjechaniu z oddziału na salę operacyjną. Pacjent z mojego pokoju, który był operowany w tym dniu jako pierwszy, po podaniu tabletki zasnąl; gdy dzień później zapytałem go czy coś pamięta, odpowiedział, że generalnie nic. Natomiast na mnie tabletka w ogóle nie podziałała. Pamiętam wszystko w drobnych detalach, lekarz mówił później z uśmiechem, że zdarzają się czasami takie oporne jednostki jak ja … no i trudno.
Na półtorej godziny przed zabraniem mnie na salę operacyjną przyszedł dr. P. S., chwilę porozmawiał ze mną i uspokoił, że wszystko na pewno będzie dobrze. Był ubrany w strój chirurga, ponieważ dopiero co skończył operować mojego sąsiada z pokoju. Pił szybko kawę i mówił, że pierwsza operacja w tym dniu poszła gładko, więc na pewno w moim przypadku będzie tak samo. Poczułem się trochę spokojniejszy, choć wiadomo, że to tylko efekt sugestii.
Gdy przyszedł mój czas, dwie siostry zabrały mnie na łóżku do windy i pojechaliśmy na parter. Tam przesiadłem się na wózek, którym pojechałem dalej, na salę operacyjną.
Jadąc korytarzem widziałem, że bloki operacyjne obsługujące szpital były po obu stronach korytarza i było ich bardzo dużo.
Ja trafiłem do niedużej sali operacyjnej ze stołem operacyjnym, przy którym stał robot da Vinci. Stół operacyjny przypominał trochę ginekologiczny z podporami na rozchylone nogi, leży się na nim pod kątem, z głową w dół, tak aby organy wewnętrzne przesunęły się grawitacyjnie w stronę klatki piersiowej i w dolnej części ciała można było zyskać trochę więcej miejsca. Dodatkowe zwiększenie pola manewru operatora a jednocześnie polepszenie widoczności uzyskuje się przez podanie gazu do przestrzeni otrzewnej.
Personel medyczny podłączył mi kroplówkę i nałożył maskę … i to tyle co pamiętam z sali operacyjnej.
Obudziłem się na sali wybudzeń. Niestety, efektem wpuszczeniu gazu do brzucha jest bardzo nieprzyjemne uczucie parcia na pęcherz oraz stolec. Miałem założony cewnik a i tak wydawało mi się, że muszę iść do toalety a jeszcze bardziej na "dwójkę". Wstać nie można przez pierwszą dobę w ogóle, więc poprosiłem o basen. Było to na szczęści tylko takie mocno nieprzyjemne uczucie, nic nie zrobiłem. Utrzymywało się przez kilka godzin, systematycznie malejąc. Lekarz wcześniej uprzedził mnie, że może tak być.
Oprócz powyższych nieprzyjemności, na początku miałem również uczucie sporego zdezorientowania, ale ogólnie było ok. Sala wybudzeń była tłoczna, chyba nawet jakieś dzieci mocno płakały, ale szczegółów nie pamiętam.
Gdy po operacji powróciłem na oddział, sąsiad z łóżka obok był już całkiem rozbudzony i powiedział mi, że dr. P.S, rozmawial z nim już po mojej operacji. Powiedział jego operacja przebiegła bez problemów i kazał przekazać, że moja również, i żebym się nie martwił, bo on wpadnie jutro i wszystko mi wytłumaczy.
Należy tutaj zaznaczyć, że zaraz po operacji dr Salwa dzwoni do osoby wskazanej w formularzu przyjęć. W moim przypadku była to moja żona, którą natychmiast poinformował o moim stanie i o przebiegu samej operacji. Dlatego też początkowo więcej informacji dostałem od żony a później od lekarza oddziałowego, który przyszedł na wieczorny obchód. On również poświecił dużo czasu na omówienie wielu kwestii związanych z samą operacją jaki i z okresem rekonwalescencji.
Na oddziale jest możliwość odwiedzin bliskich, przez cały dzień, od rana do 21. Ze mną cały czas była żona, więc takie osobiste wsparcie dodatkowo pomagało. Tak jak pisałem wcześniej, jest sporo miejsca do siedzenia i rozmów z bliskimi.
Kolejne dwa dni po operacji, to dużo spacerowania po korytarzu i picia płynów. Takie są zalecenia lekarzy. Więc chodzi się tam i z powrotem, z przerwami na posiłki, tabletki i kroplówki.
Zaraz po operacji oraz do końca pobytu w szpitalu należy pić bardzo dużo płynów, głównie wodę, kawę, herbatę. Mocz zabarwia się na różne kolory, z czasem pojawiają się skrzepy, krew i drobne, wyglądające jak pieprz, strupy. Cewnik jest założony, zaraz po operacji siostra przychodzi i spuszcza mocz do wiaderka i wylewa do toalety. W następnym dniu i kolejnych, kiedy można już wstać, mocz wylewa się ze zbiornika na mocz samodzielnie. Cewnik nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, ale cóż, trzeba się uzbroić w cierpliwość i zaakceptować ten dyskomfort na prawie dwa tygodnie. Ze szpitala wychodzi się z cewnikiem. Jego usunięcie następuje po tygodniu, podczas wizyty kontrolnej oceniającej "szczelność"/trzymanie zwieraczy. Otrzymuje się wtedy wkładki higieniczne i podstawowe informacje na co zwracać uwagę podczas pierwszych tygodni po wyjęciu cewnika. \
Kiedyś cewnik wyjmowano podczas wypisu ze szpitala. Ponieważ zaobserwowano, że takie postępowanie zwiększa liczbę powikłań i stanów zapalnych, postanowiono wydłużyć okres zacewnikowania. Dłuższy czas zacewnikowania, to więcej czasu na gojenie się szwów a jednocześnie ograniczenie wpływu ciśnienia moczu w pęcherzu oraz wydalanego moczu na ten proces. Samo wyjęcie cewnika jest szybkie i raczej bezbolesne, więc nie ma się czym martwić na zapas.
Należy również przyzwyczaić się do brania prysznica razem z tym nieszczęsnym workiem i opanować technikę odwieszając go gdzieś pod ręką. Myć należy wszystkie miejsca bez wyjątku. Opatrunki zazwyczaj są zdejmowane następnego dnia po operacji i już nie zakładane aby lepiej się goiły rany, więc miejsca szycia również myjemy.
Blizn jest pięć i są niewielkie, no może jedna trochę większa, to blizna po otworze, przez który wyjmowana jest usunięta prostata, pozostałych czterech po trzech miesiącach już prawie nie widać. Blizny niewielkie, więc nic mocno nie ciągnie.
Wypis ze szpitala odbywa się w godzinach przedpołudniowych i jest szybki i sprawny.
Przed wypisem oczywiście kontrola, badanie USG i ostatnie instrukcje od lekarza na co zwracać uwagę w domu oraz wypisanie odpowiednich recept.
Podczas wypisu dostaje się również dwa duże zapasowe worki na mocz oraz jeden mały, który łatwo jest schować w nogawce spodni na czas podróży. Tutaj proponuje zabrać do szpitala luźne ubrania, zwłaszcza spodnie, to bardzo ważne dla komfortu przemieszczania [się z założonym cewnikiem].
To tyle relacji z pobytu w szpitalu. Rozpisałem się, a i tak opis mógłby być jeszcze bardziej szczegółowy. Mam nadzieję, że ten opis trochę pomoże osobom, które zdecydowały się na zabieg w Medicover i zastanawiają się co je czeka.
Nie miałem żadnych problemów z mobilnością po operacji, parę dni wiadomo pomalutku i z każdym coraz lepiej. Przez pierwszy tydzień kategoryczny zakaz podnoszenia czegoś ciężkiego i należy się mocno oszczędzać przez pierwsze dwa miesiące.
Tak jak pisałem wcześniej, od mojej prostatektomii upłynęły 3 miesiące.
Moja operacja była doszczętna onkologicznie, potwierdzenie histopatologiczne otrzymałem po dwóch tygodniach.
Wklej wypis ze szpitala oraz raport patologa, pls.Zostały zachowane oba zwieracze oraz obustronnie pęczki nerwowe, ucieszyłem się więc i odetchnąłem z ulgą. Wiem, że zachowanie obu zwieraczy wykracza mocno poza obecny standard przeprowadzanych w kraju operacji a naprawdę robi to różnicę w trzymanie moczu zaraz po usunięciu cewnika.
Po 10 tygodniach od operacji (data?) zbadałem PSA i wyszło 0,005 ng/ml, więc chyba jest dobrze?
Liczę że tak zostanie.
Trzymanie moczu od samego początku mam na bardzo wysokim poziomie. Obecnie tylko wysiłkowo może pojawić się kropelka czy dwie, ale w ogóle o tym nie myślę i można powiedzieć, że mój standard życia w tym zakresie jest taki sam jak przed operacją. Erekcja natomiast jest dużo gorsza. Tabletki Adafil słabo na mnie działają i jest to dziwne ponieważ przed operacją kilka razy z ciekawości próbowałem z ciekawości takich specyfików i ewidentnie pomagały. Nie żebym miał jakieś problemy wcześniej, wręcz przeciwnie, ale ciekawość bywa czasami silniejsza niż potrzeby. Obecnie co drugi dzień biorę 5 mg Adafilu, próbowałem już nawet 40mg i raczej wielkiej różnicy nie ma. Lekarze mówią, że okres rehabilitacji może trwać nawet 12 miesięcy, więc może jeszcze będzie lepiej, trzeba czekać. Sam orgazm natomiast przypomina uczucia sprzed operacji, więc przynajmniej to dobre. Oczywiście nie ma wytrysku, więc odczucia są na pewno trochę inne, ale cóż, nie jest źle. Natomiast erekcja jeszcze za słaba ☹
Jesli chodzi o rehabilitację pooperacyjną - w szpitalu Medicover nie dowiecie się na jej temat za wiele. Proponuje zainteresować się tym tematem samodzielnie, bo rehabilitacja jest potrzebna. Cudów nie należy się spodziewać, ale ćwiczeniami można sobie pomóc, zwłaszcza jeśli chodzi o mobilność i właściwe ukrwienie okolic krocza. Tutaj polecam kontakt z Centrum
Medycyny Medycznym MCC w Warszawie.
Podsumowując - uważam, że był to najlepszy wybór z możliwych. Wiadomo że nigdy nie będzie 100% pewności co do przebiegu samej operacji, jak i rekonwalescencji. Nigdy nie wiadomo czy to cholerstwo nie wróci, ale uważam, że zrobiłem wszystko aby zminimalizować ryzyko.
Pozdrawiam
Kuba