Drodzy mili.
Po ponad trzech tygodniach oczekiwania i niepewności, zadzwonił dzisiaj do mnie lekarz z Medicover i oznajmił, że ma bardzo dobre wiadomości - w żadnej z 32 próbek pobranych podczas biopsji fuzyjno-saturacyjnej nie stwierdzono raka.
Ufff, kamień z serca.
Wiadomo, biopsja negatwna nie wyklucza raka, ale podsumujmy:
=> 2016 - biopsja mappingowa, 12 bioptatów - wynik negatywny.
=> 2018 - biopsja saturacyjna, 20 bioptatów - wynik negatywny.
=> 2023 - biopsja fuzyjna, saturacyjna, 32 bioptaty - wynik negatywny.
=> W międzyczasie, dwa MRI z rozpoznaniem PI-RADS 2
=> MRI 2023, co prawda PI-RADS 4, ale zmiany bardzo małe.
Dlatego na razie dopuszczam myśli o CaPie
Około tydzień po biopsji miałem małą przygodę w postaci problemów z oddawaniem moczu, pieczenie przy mikcji. Zwaliłem to na Proscar, który na moją prośbę przypisał mi lekarz, jeszcze podczas pobytu w szpitalu. Postanowiłem go odstawić i zacząłem przyjmować Nolicin, który miałem jeszcze z wcześniejszych czasów Po około 2 tygodniach nastąpiła poprawa
Zapytałem dzisiaj dra czy Proscar może powodować takie objawy. Dr stanowczo zaoponował, więc chyba na nowo zacznę go brać.
Dr przypisał mi jeszcze jedno opakowanie Nolicinu. Tydzień po zakończeniu kuracji mam zrobić badania ogólne moczu i posiew.
Za trzy miesiące PSA i potem obserwacja PSA co kolejne 3 miesiące.
Przepraszam, że tak sam się leczę. Próbowałem zapisać się do jakiegoś urologa ale, o zgrozo, nawet prywatnie czas oczekiwania 3-4 miesiące. To jest jakaś kpina z pacjentów. A propos, nie wiem jaki ma sens zapisywania się do urologa na tak odległy termin.
Wynik histopatologiczny mam mieć przesłany w przyszłym tygodniu. Jak tylko go otrzymam, nie omieszkam go tutaj zamieścić.
Na razie trzymam się mocno i nie dopuszczam myśli o raku
Pozdrawiam wszystkich