Strona 3 z 14

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 16 paź 2015, 21:34
autor: starys
aqq gdzie jesteś ? Potrzebuję Twojej rady. Vide mój poprzedni post...

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 16 paź 2015, 22:24
autor: aqq
Przeczytałem wszystko :-)
Odniosę się może najpierw do osłony antybiotykowej przy wszczepianiu znaczników - otóż zrobiłem implantacji Gold Anchorów chyba ze 250, widziałem jak to robi Enrique Castellanos z Karolinska (na żywo - bardzo fajny facet). Pierwszych sto kilka implantacji robiliśmy w osłonie Sumamedu 500mg dzień przed, w dniu i dzień po implantacji (schemat zaczerpnięty z Gliwic). Moim zdaniem nie potrzeba żadnej osłony antybiotykowej, ba! nie ma potrzeby także odstawiania leków przeciwkrzepliwych, igła jest tak cienka, że ryzyko większego krwawienia jest przy goleniu. Jedynie dwóch moich chorych miało zapalenie prostaty z gorączką przez dwa dni, oni brali profilaktykę, co ciekawe.

Co do Twojej sytuacji, to miewałem chorych, u których jelito schodziło dość nisko, nawet dzisiaj obrysowywałem takie warstwy TK, gdzie odbytnica na wysokości górnego brzegu prostaty sąsiadowała z pętlami jelita cienkiego. Ma to duże znaczenie przede wszystkim w sytuacji, gdy w planie jest napromienianie węzłów chłonnych (u Ciebie można o tym myśleć z uwagi na Gleasona + PSA). Niemniej jelito cienkie ma niską tolerancję dawki, więc w przypadku dużej objętości otrzymującej pewien próg dawki rośnie ryzyko powikłań, szczególnie boimy się perforacji.
Optymalnym zatem wyjściem byłaby brachyterapia, niemniej wchodzi w grę również użycie technik łukowych (nieco lepsze rozkłady dawek od tradycyjnego IMRT) albo stereotaksji (Cyberknife). W ośrodku, w którym obecnie pracuję większość planów leczenia udaje się zrobić do dawki 78 Gy, niemniej sporadycznie zdarza się - czy to z uwagi na przekroczenie pewnych ograniczeń w odbytnicy czy jelicie cienkim - zmniejszenie dawki do 74 lub 76 Gy.

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 17 paź 2015, 08:53
autor: starys
aqq wielkie i serdeczne dzięki :) :) :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 19 paź 2015, 14:33
autor: starys
Dzisiaj byłem w IO w Gliwicach. Po wejściu do gmachu przeżyłem załamkę – wszędzie morze ludzi z różnych stron Polski, ale o dziwo przed rejestracjami (są dwie, dla pierwszorazowych i dla tych co już rejestrację kiedyś odbyli) po kilka osób. Rejestracja poszła mi dość szybko mimo że pani musiała przez dłuższą chwilę z kimś uzgadniać do kogo ma mnie zapisać. Konsultacja odbędzie już pojutrze o godz. 9.30, jednak pani mnie uprzedziła, że nie jest to sztywna godzina i czekanie może się wydłużyć nawet do paru godzin, w zależności od „przypadków” jakie będą przede mną. Nie szkodzi, poczekam, wezmę ze sobą kilo jabłek.

P.S. Bardzo dziękuję wszystkim za wyrazy wsparcia przysłane mi na PW po mojej piątkowej "małej Hiroszimie". :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 21 paź 2015, 21:48
autor: starys
Wizyta w IO Gliwice. Pani Dr po zapoznaniu się z moją dokumentacją, przeprowadzeniu badania DRE i dość długą rozmową ze mną wstępnie oceniła, że brachyterapia kontaktowa była by najwłaściwszym sposobem leczenia (3 zabiegi w odstępach tygodniowych). Opisała mi to dość dokładnie. Czy się ostatecznie zakwalifikuję okaże się 26.10.2015 r. podczas obrazowania USG w czasie rzeczywistym (USG połączone bezpośrednio z systemem planowania).

P.S. Pani Dr ma 15 letnie doświadczenie w brachyterapii, co sama mi powiedziała i jest baaardzo piękną kobietą, czego jej nie powiedziałem :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 22 paź 2015, 08:37
autor: MAREK P.
Witaj,
wydaje się że masz już wytyczony szlak dojścia do pełnego
zdrowia no i jesteś w pięknych objęciach pani Dr.
na pewno z takim stażem wyciśnie z ciebie chorobę

pozdro,M

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 22 paź 2015, 15:42
autor: piowoj
I tak będziemy się razem naświetlać, choć inną techniką.
Ważne jest to by było skuteczne.

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 26 paź 2015, 16:24
autor: starys
Dzień dobry :)
Dzisiejsza wizyta w IO Gliwice – zostałem zakwalifikowany do mono-brachyterapii.
Trzy zabiegi w odstępach 2 tyg. zaplanowane na 05 i 19.11 oraz 03.12.2015. Będą to za każdym razem 3 dniowe pobyty w klinice Instytutu.
Pojutrze kolejna wizyta w IO i rtg płuc (miałem rtg w marcu, ale pani Dr powiedziała, że w onkologii ważność tego badania to max. 4 miesiące), morfologia i biochemia, internista i anestezjolog. Mam nadzieję, że nic mi nie stanie na przeszkodzie.
Tyle o sprawach najważniejszych, a teraz trochę innych informacji, które mogą się komuś przydać.

Jak wyglądała kwalifikacja? Powitał mnie bardzo sympatyczny pan Dr (chyba w całym IO pracują tylko lekarze z tytułami naukowymi), przedstawił się i zaczęliśmy rozmowę o moim przypadku. Następnie DRE i TRUS, ale bardziej wyrafinowane niż normalnie (nie znam się na tym, ale były jeszcze jakieś urządzenia, monitory). Trwało to dosyć długo, jak dla mnie, bo ciągle niepokoiłem się czy się zakwalifikuję. W końcu usłyszałem: Kwalifikuje się pan. Pewnie bym uściskał pana Dr, ale nogi miałem podwieszone :)
W tym badaniu najistotniejsze było ustalenie czy w moim przypadku jest właściwy margines leczenia (TM), który powinien wynosić co najmniej 3-5 mm.

I jeszcze jedno. Dzisiaj odkryłem, że można do Gliwic fajnie dojeżdżać pociągiem, a niekoniecznie przepychać się samochodem. Wsiadłem do TLK z 30% zniżką dla seniorów i po 40 minutach byłem w Gliwicach, a następnie, prawie spod dworca, z Placu Piastów odjeżdża autobusek (taki mały) MPK nr 224 do Instytutu i po 5 minutach jest się na miejscu. A wrócić do dworca można pieszo przepiękną aleją nad Kłodnicą.

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 26 paź 2015, 17:57
autor: MAREK P.
Witaj Starys ,
same dobre wieści ,super że zakwalifikowałeś się
do brachyterapii i masz bardzo pozytywne
nastawienie do zabiegu ,będzie na pewno
wszystko ok :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 26 paź 2015, 19:13
autor: stanis
starys pisze:Dzisiejsza wizyta w IO Gliwice ....Powitał mnie bardzo sympatyczny pan Dr (chyba w całym IO pracują tylko lekarze z tytułami naukowymi), przedstawił się i zaczęliśmy rozmowę o moim przypadku.

....I jeszcze jedno. Dzisiaj odkryłem, że można do Gliwic fajnie dojeżdżać pociągiem, a .... z Placu Piastów odjeżdża autobusek (taki mały) MPK nr 224 do Instytutu i po 5 minutach jest się na miejscu. A wrócić do dworca można pieszo przepiękną aleją nad Kłodnicą.


Witaj Starys,

A więc zaliczyłeś dzisiaj dwa w jednym.
Ja z pewna nostalgią wracam na konsultacje do Gliwic bo to miasto, w którym spędziłem 5 lat mojej beztroskiej młodości w czasach studenckich.

Trzymam kciuki i życzę aby brachyterapia była u Ciebie super-skuteczna!

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 28 paź 2015, 18:45
autor: starys
Dzisiejsze badania w IO w Gliwicach nie wykazały przeciwwskazania do zaplanowanej brachyterapii, z czego się cieszę.

Nie cieszę się natomiast ze wzrostu PSA, dzisiaj odebrałem wynik – 0,83 czyli skok w przeciągu 2 miesięcy o 0,16.

Mam kilka pytań do was, doświadczonych w walce:
1. Czy ten wzrost PSA oznacza hormonoodporność po 8 miesiącach brania Zodalexu?
2. Czy w trakcie hormonoterapii na wzrost PSA mogły mieć wpływ robione dzień wcześniej DRE i TRUS, ten o którym pisałem w poprzednim poście (badanie kwalifikacyjne do brachyterapii)?
3. Brachyterapię zacznę 5 listopada, czy do tego czasu iść do urologa aby coś zaproponował, czy w ogóle przed brachyterapią jest sens kombinować coś z hormonami?
4. Na jakim poziomie powinno być PSA po brachyterapii, aby uznać ją za skuteczną?

Bardzo proszę was o radę

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 28 paź 2015, 22:03
autor: Nanna
DRE i TRUS jak najbardziej mogą mieć wpływ na poziom PSA, podobnie jak jazda na rowerze, seks i alkohol. Dla uspokojenia możesz powtórzyć za kilka dni badanie w laboratorium w którym zazwyczaj się badasz i wtedy będziesz wiedział czy coś jest na rzeczy, czy to tylko "efekt boskiego palca urologa".
PSA po brachyterapii może spadać podobnie jak po radioterapii około 2 lat, ale jeśli równocześnie jesteś na hormonach to wynik netto będzie dopiero około pół roku po odstawieniu hormonów.

pozdrawiam
Nanna

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 29 paź 2015, 10:39
autor: starys
Nanna,
masz oczywiście rację, dzięki że sprowadziłaś mnie na ziemię :) I o zgrozo ja o tym wszystkim wiedziałem, ale ten wczorajszy post i trochę bezsensowne szamotanie się to wynik zmęczenia po wizycie w IO.W sumie spędziłem tam ponad 6 godzin zaliczając gabinety i pracownie diagnostyczne.
A PSA zrobię we wtorek przed wyjazdem do IO na pierwszy proces BT. („Proces BT” – nomenklatura IO).

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 30 paź 2015, 21:34
autor: starys
Mój lekarz POZ polecił mi zrobić pogłębioną morfologię i badanie moczu przed brachyterapią, aby mieć do czego porównać wyniki po jej zakończeniu. I pochwalam go za to. Dzisiaj odebrałem wyniki i są w zasadzie OK. Ale na wydruku pojawiło się coś, czego nie potrafię do niczego odnieść i nie wiem o czym to mówi. Próbowałem poszukać w sieci, ale nic rozsądnego nie udało mi się znaleźć. A oto moja zagwozdka:
Leukogram
1. Podzielone - 67% Zak.ref. 50-70
2. Kwasochłonne - 2% Zak.ref. 2-4
3. Limfocyty - 26% Zak.ref. 25-40
4. Monocyty - 5% Zak.ref. 2-8
Oświeci mnie ktoś teraz :) bo z lekarzem jestem umówiony dopiero na połowę grudnia br.

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 30 paź 2015, 23:14
autor: zosia bluszcz
starys pisze:Mój lekarz POZ polecił mi zrobić pogłębioną morfologię i badanie moczu przed brachyterapią, aby mieć do czego porównać wyniki po jej zakończeniu. I pochwalam go za to. Dzisiaj odebrałem wyniki i są w zasadzie OK. Ale na wydruku pojawiło się coś, czego nie potrafię do niczego odnieść i nie wiem o czym to mówi. Próbowałem poszukać w sieci, ale nic rozsądnego nie udało mi się znaleźć. A oto moja zagwozdka:
Leukogram
1. Podzielone - 67% Zak.ref. 50-70
2. Kwasochłonne - 2% Zak.ref. 2-4
3. Limfocyty - 26% Zak.ref. 25-40
4. Monocyty - 5% Zak.ref. 2-8
Oświeci mnie ktoś teraz :) bo z lekarzem jestem umówiony dopiero na połowę grudnia br.



Nie zawracaj sobie glowy powyzsza analiza WBC - wszystko jest w normie.
Tak jak napisales, lekarz chcial miec baseline i chwala mu za to.
Jezeli dal Ci skierowanie, to laboratorium powinno przeslac mu wyniki.

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 01 lis 2015, 21:50
autor: starys
Zosiu,
bardzo ci dziękuję za info :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 03 lis 2015, 19:50
autor: starys
Czas się pakować, kości zostały rzucone.
Odezwę się ... jak się odezwę :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 03 lis 2015, 20:17
autor: armands
Starys trzymam kciuki za powodzenie.
Informuj nas co i jak, bo jak widzisz jest zainteresowanie brachyterapią a relacji z pierwszej ręki na forum nie za dużo.
Trzymaj się!

pozdrawiam
armands

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 03 lis 2015, 20:22
autor: MAREK P.
Starys trzymaj się,
i odzywaj jak najczęściej
pozdr,M

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 06 lis 2015, 21:06
autor: starys
Armands, Marek
dzięki wielkie za słowa otuchy :)

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 06 lis 2015, 21:11
autor: starys
No i pierwsze koty za płoty :)

Cytuję z Karty informacyjnej leczenia w II Klinice IO w Gliwicach:
„W trakcie aktualnego pobytu w dniu 05.11.2015 przeprowadzono I proces terapeutyczny brachyterapii HDR, izotopem Ir-192. Podano w obszarze gruczołu krokowego dawkę 11 Gy/g z planowanej dawki całkowitej 33 Gy. Przebieg leczenia niepowikłany. Włączono antybiotykoterapię – Cipronex.
Zalecenia:
(...)
1. Prosimy o zgłoszenie się do IO w dniu 18.11.2015 celem kontynuacji leczenia.
2. W przypadku wystąpienia silnych bólów w podbrzuszu, zatrzymania moczu lub gorączki należy się pilnie zgłosić do lekarza w miejscu zamieszkania.
3. Wskazane żywienie wysokokaloryczne, bogato białkowe, prowadzenie oszczędzającego trybu życia, unikanie narażenia na infekcje.
Epikryza:
(...)Pacjenta w stanie ogólnym dobrym, wypisano z Kliniki z zaleceniami jw.”


Czuję się dobrze, choć trochę obolały, co nie znaczy że coś mnie boli.
O samym pobycie w IO napiszę wkrótce :)

P.S. A co sądzicie o zalecanej mi diecie, tak przecież różnej od tych forumowych?

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 06 lis 2015, 21:42
autor: MAREK P.
Witaj Starys,
określenie-przebieg leczenia niepowikłany -mówi wszystko,
super tak trzymaj, :)
o do diety to może Ewa się wypowie
pozdr,M

Re: Kości zostały rzucone

Nieprzeczytany post: 08 lis 2015, 21:30
autor: starys
MAREK P. pisze:Witaj Starys,
super tak trzymaj,
o do diety to może Ewa się wypowie
pozdr,M


Marek, dzięki :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 08 lis 2015, 21:48
autor: kris1
starys pisze:Cytuję z Karty informacyjnej leczenia w II Klinice IO w Gliwicach:
W trakcie aktualnego pobytu w dniu 05.22.2025 przeprowadzono I proces terapeutyczny brachyterapii HDR, izotopem Ir-192. Podano w obszarze gruczołu krokowego dawkę 11 Gy/g z planowanej dawki całkowitej 33 Gy. Przebieg leczenia niepowikłany. Włączono antybiotykoterapię – Cipronex.

Czy to oby na pewno o Tobie ;) ?
Niby drobiazg , ale jak zwykle (?) na znanych podwórkach :/
Życzę powodzenia w dalszym leczeniu.
Pozdrawiam.
kris.

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 08 lis 2015, 21:55
autor: starys
IO Gliwice, I proces HDR BT
Dzień pierwszy - przygotowanie
Ok. 9.30 melduję się w Rejestracji głównej. Pani wklepuje do kompa moje przybycie i kieruje mnie do Gabinetu przyjęć II Kliniki. Ledwie przysiadłem, a już proszony jestem do gabinetu i tu miłe zaskoczenie, bo za biurkiem siedzi moja pani Dr prowadząca. Chwilę rozmawiamy, Dr pyta o samopoczucie (dobre), czy nie chudnę (nie), następnie podpisuję różne dokumenty i otrzymuję skierowanie do II Kliniki z którym udaję się do głównej Izby przyjęć. Tu znowu jakieś formalności i na mojej ręce zapina się opaska z kodem kreskowym, która będzie mi towarzyszyć aż do wypisu. Obok jest szatnia w której drzwiach już czeka na mnie sympatyczna pani. Zostawiam kurtkę, sweter i spodnie, przebieram się w dres. Chcę zostawić buty, ale pani mi odradza, bo w czym pójdę na spacer, wkłada mi też na głowę moją bejsbolówkę, która miała mieszkać w szatni i zaprasza do windy, a na 7 piętrze oddaje mnie pod opiekę pań z punktu pielęgniarskiego (są takowe dwa). Chwila formalności i pielęgniarka prowadzi mnie do sali. Z korytarza wchodzi się do przedpokoju, znajduje się tu natrysk i oddzielnie WC, a dwoje drzwi prowadzi do pokoi. Jeden jest 3, a drugi 2 osobowy z balkonem, ja ląduję w trójce. Jest tu już jeden pacjent, który zajmuje środkowe łóżko, ja wybieram to przy drzwiach, bo bliżej do WC, a wiem co mnie dzisiaj czeka. Umeblowanie standardowe, łóżka, szafki, stolik, krzesła taborety, umywalka z lustrem, a w listwie nad łóżkami oświetlenie, jakieś kable, przyciski itp. Nie ma telewizora, bo na piętrze jest sala TV, jak odkryję później całkiem przyjemna z wygodnymi fotelami. Nawiązuję znajomość z kolegą „ze środka”, jest tu już 10 dni, na chemii, ma chłoniaka i wychodzi do domu w piątek, tak ja (taką mam nadzieję). Po chwili przyprowadzają trzeciego współspacza, gadułę, ale nie chce nic powiedzieć co mu dolega poza tym, że bierze kolejny kurs chemii i leczy się już tu 10 miesięcy. OK. Znowu zagląda pielęgniarka, tym razem do mnie, wiesza na łóżku kartę, daje mi 2 saszetki CitraFleet na przeczyszczenie i informuje mnie o co mnie czeka w dniu dzisiejszym. Wiem co mnie czeka – siedzenie w WC. Pierwszą dawkę mam zażyć o 12.00, a następną o 18.00, obiadu i kolacji nie dostanę. Jest dopiero 10.30 więc postanawiam pozwiedzać IO, parę razy się gubię w tym molochu, więc odpuszczam sobie zwiedzanie i idę do przyszpitalnego parku popalić papierochów, pogadać. Park maciupki, ale fajny. Wracając do sali zahaczam o kiosk z gazetami, a w barze/kawiarni kupuję zapas wody. Ceny w tej kawiarni niedługo pewnie będą takie jak w knajpach na Okęciu. Koledzy w sali są podłączeni do kroplówek, ponieważ tylko ja jestem na chodzie pomagam im w tym i owym, następnego dnia jest odwrotnie. Rozpuszczam pierwszą saszetkę w szklance wody, wypijam i praktycznie resztę dnia przeważnie spędzam albo w WC albo w jego pobliżu, dawka z godz.18.00 a zaczyna działać dopiero około 23.00.
RADA – zabrać ze sobą ze 2 rolki najdelikatniejszego papieru toaletowego, bo szpitalny po kilku posiedzeniach podrażnia zwieracz anusa.
Wieczorna wizyta lekarza jest miła, bo odwiedza nas moja Dr prowadząca :). Potem nawiedzają mnie 2 pielęgniarki, z jedną mam się spotkać jutro o 6.00 na golenie i lewatywę, z drugą o 7.00 na pobór krwi, a o 8.00 ma być odjazd na zabieg HDR BT. Na dobranoc otrzymuję zastrzyk przeciwzakrzepowy i antybiotyk do połknięcia.
Dzień drugi – I proces HDR BT
Dopiero ok. 2 w nocy przestaje działać CitraFleet. Zasypiam mocno, ale już o 05.55 pani zaprasza do zabiegowego. Maszynką elektryczną goli mi krocze, następnie lewatywa i… ledwie dobiegam do swojego WC, bo przy zabiegowym takiego brak. Biorę prysznic, trochę przytomnieję. O 7.00 idę do kolejnego gabinetu zabiegowego na pobranie krwi, pielęgniarka okazuje się artystką w swoim fachu! Wracam do siebie i walę się na łóżko. Chciałem pospać godzinkę, ale nic z tego, serwują mi kolejny zastrzyk w brzuch i połykam antybiotyk, a o 7.30 zjawiają się dwie panie i oświadczają, że jedziemy na brachy (w żargonie szpitalnym brachyterapia). Mam zostać w koszulce, slipach i jeśli chcę w skarpetach (nie chciałem). Dostaję 2 tabletki Głupiego Jasia, jedną na teraz, drugą na popołudnie. Wcześniej rozmawiając z Dr anestezjolog ustaliliśmy, że znieczulenie będzie podpajęczynówkowe z lekką sedacją. Jedziemy na parter do bunkra (bunkier to odpowiednik sali operacyjnej, gdzie odbywa się planowanie i sam zabieg HDR BT), w śluzie pielęgniarki, głaszczą mnie po głowie, zapewniając, że po mnie na pewno wrócą (bardzo było to miłe z ich strony) i oddają mnie za pokwitowaniem innej pani w zielonym ubranku. Rozmawiamy chwilę o niczym, chyba żebym się oswoił z otoczeniem, a potem w żyle ląduje mi wenflon, prośba o zdjęcie slipów i wjeżdżamy dalej. Przesiadam się na stół/fotel operacyjny, zjawia się Dr anestezjolog, przyjmuję pozycję embrionalną, znieczulenie i znieczulenie właściwe, obracam się na plecy zostaję podłączony do kroplówki i wielu urządzeń których przeznaczenia nie znam i tym razem nie poznam, bo Jasio był chyba za mocny i zaczynam przysypiać. Wokół mnie coraz więcej ludzi, ułożenie w pozycji ginekologicznej, ktoś coś do mnie mówi, chyba nie odpowiadam, zasypiam. Po pewnym czasie (ile go upłynęło to nie wiem) słyszę jakby ktoś grał w okręty: B4, C5,A2, a może śnię? Budzę się na dobre, zielona sala, pusta, ja nadal z podwieszonymi nogami, jest mi chłodno. Po jakimś czasie zjawiają się zielone Panie, jedna z nich mówi do mnie: Spał pan. Potwierdzam. Pani mówi, że to nic złego, że wszystko jest dobrze. Jest mi głupawo, a jednocześnie mam trochę żalu do Dr anestezjolog, że dawka Jasia była zbyt mocna. Hmm... a może według jej oceny była właściwa, a mój organizm zareagował tak jak za reagował. O to muszę dopytać przed drugim zabiegiem. Jest jeszcze coś o co muszę zapytać, a to o wysokość mojego pulsu w czasie zabiegu - nie wiem czy to był sen, czy rzeczywiście słyszałem jak ktoś mówił o niskim pulsie. Panie uwalniają mnie od pasów, zjeżdżam na podstawione łóżko, prośba o poruszenie nogami, ruszam tylko palcami, wywożą mnie do śluzy, a potem moje pielęgniarki z kliniki odbierają mnie za pokwitowaniem i odwożą do sali, w której nie było mnie około 4 godzin. Mam leżeć na płasko do jutra, a jest dopiero 12 w południe! O nie, tak nie będzie! Biorę popołudniowego Głupiego Jasia i zasypiam. Budzę się po kilku godzinach i robię „przegląd” mojego ciała. Znieczulenie minęło, nogi sprawne, ale przeszkadza mi w fiucie cewnik, w kroczu opatrunek, pobolewa mnie odbyt (sonda długo w nim mieszkała), a najdziwniejsze jest to, że mimo 36 godzin głodówki i czyszczenia czuję parcie na stolec. Nie powinienem w zasadzie się niczemu dziwić, bo o wszystkim zostałem uprzedzony. A jednak się dziwię. Spoglądam na worek z moczem czy nie ma w nim krwi, wygląda paskudnie, mocz ma wygląd mocnej herbaty, aha jestem odwodniony. Ale krew pewnie też w nim musi być, o czym też mnie uprzedzono. OK. idę posiedzieć na tronie. Worek wiążę na sznurku (Rakar, dzięki za twoje rady), przekładam przez ramie i w drogę. Organizm mnie nie oszukał, bo wypłynęła za mnie całkiem spora ilość cieczy, która pewnie kiedyś była żelem poślizgowym. Trochę się obmywam i wyglądam na korytarz za… kolacją. Przyjeżdża kolacja, ale nie dla mnie. Protestuję gwałtownie, bo głód mnie skręca, dzwonię po pielęgniarkę i domagam się jedzenia i grożę, że jeśli nie dostanę kolacji to zeżrę 2 czekolady i kilka batoników zabranych z domu (oczywiście kłamałem). Pielęgniarka konsultuje się z lekarzem dyżurnym i dostaję 3 kromki chleba z masłem i jakieś mięsko w galarecie. Mięsko odpalam kolegom, sam zjadam resztę i jest mi radośniej tym bardziej, że nie ma żadnych bólów głowy po znieczuleniu. Wieczorna wizyta lekarza, pyta czy to jestem tym głodomorem a ja to z dumą potwierdzam, żartujemy. Wspólnie z pielęgniarką oglądają mocz i stwierdzają – czysto. Dostaję nowy worek i wciągam spodnie od dresu, idę połazić po korytarzach, potem zaglądam do pielęgniarek i proszę o coś na sen. Dzisiaj spałem prawie cały dzień, więc noc może być bezsenna. Dostaję jakąś tabletkę ale pod warunkiem, że położę się do łóżka. Obiecuję i słowa dotrzymuję.
Dzień trzeci – wracam do domu
O 6.00 pobudka i mierzenie temperatury, gorączki nie ma. Pielęgniarka lustruje zawartość mojego worka i stwierdza – czysto. Tak teraz jak i uprzednio nie wiem na czym to czysto polega, bo ja widzę jednak ślady krwi. Ale jak czysto to czysto. Pielęgniarka daje mi antybiotyk, zastrzyk w brzuch i usuwa opatrunek z krocza, zrywa jakieś kółeczka z klatki piersiowej i plaster z miejsca podania znieczulenia i zarządza rozruch – samodzielne opróżnienie worka :). Wstaję z łóżka, jest OK. Przeszkadza mi cewnik w penisie, czuję pieczenie, proszę o usunięcie. Ale nic z tego, o tym na wizycie zdecyduje lekarz i czy cewnik zostanie usunięty i czy dzisiaj wrócę do domu. Tymczasem pielęgniarka radzi mi wziąć prysznic, bo nowego opatrunku na krocze już nie będzie. Ciekawy jestem jak ono wygląda, ale teraz się nie dowiem, bo nie mam ręcznego lusterka. Nie idę pod prysznic, zrobię to po wyjęciu cewnika, bo wierzę, że będzie usunięty, no ale ogolić się i trochę umyć to mogę, co czynię. Na śniadanie dostaję bułkę, masło twarożek z zieleniną i kawę z mlekiem (zbożową oczywiście). Ok. 9.00 wizyta (co dzień inny lekarz, ale każdy ma wiedzę o stanie pacjentów). Pan był wczoraj na zabiegu, co brzmi bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Potwierdzam. Ogląda mocz – a czemu go tak mało? Pielęgniarka stwierdziła, że jest czysto i kazała mi worek opróżnić, odpowiadam. Aha. Potem pytania o samopoczucie. Odpowiadam zgodnie z prawdą, że pobolewa mnie krocze, kości miednicy, anus, że czuję pieczenie w cewce moczowej, że czysty mocz dla mnie nie jest czysty. Sympatyczny pan Dr cierpliwie wyjaśnia mi przyczyny moich dokuczliwości i które w ciągu najbliższych dni powinny ustąpić. Następnie oświadcza, że cewnik będzie w ciągu najbliższej godziny usunięty, a ok. 14.00 mam się zgłosić do sekretariatu po wypis i receptę, wypis będzie zawierał zalecenia co do dalszego postępowania, życzę zdrowia i do zobaczenia za 2 tygodnie. Miło mi. Po jakimś czasie pielęgniarka prosi mnie do zabiegowego. Kładę się na plecach na leżance, dezynfekcja, pielęgniarka prosi aby nie naprężać mięśni, ma być całkowity luz, a potem czuję przekręcenie cewnika o jakieś ćwierć obrotu i wyciąganie ruchem powolnym, jednostajnym, stanowczym. Gotowe, bez bólu, jest mi dobrze o czym z wdzięcznością mówię pielęgniarce, ta się śmieje, uprzedza o możliwości pojawienia się krwi w moczu i do zobaczenia! Wracam do siebie, chce mi się sikać, ale nic z tego, przecież pęcherz pusty. Wchodzę pod prysznic, na długo, potem idę do szatni po ciuchy i wystrojony wychodzę na zewnątrz kompleksu Instytutu. Ostrożnie chwytam świeże powietrze, wolno spaceruję. Jest mi fajnie, siadam na ławeczce, zaplam papierosa, ale się nie zaciągam, może mi się zakręcić w głowie, przyzwyczajam się. Świeci słońce, złota jesień, myślę, że będzie dobrze. Na obiad zupa jarzynowa z jakąś kaszą, ziemniaki, jajko sadzone i szpinak fuj, ale go zjadam. Pakuję się i stwierdzam że wiele niepotrzebnych rzeczy zabrałem, a kilku potrzebnych nie zabrałem np. kubka. Niektórzy pacjenci przyjeżdżając na 3 dni poprzywozili czajniki, talerze, szlafroki i inne mało użyteczne rzeczy. Na następny wyjazd zabieram tylko plecaczek a’25 litrów i wszystko co niezbędne musi się w nim zmieścić.
O 14.05 odbieram wypis, żegnam się z kolegami z pokoju, którzy też dzisiaj opuszczają klinikę, ale nie wszystkie wypisy są już gotowe.
Opuszczam klinikę i wracam do domu.
Dzień trzeci po I zabiegu HDR BT
Czuję się nieźle, nie ma krwi w moczu, nie czuję bólu w kroczu, mogę już prawie swobodnie usiąść na całym tyłku, czuję jeszcze niewielki dyskomfort po pobycie cewnika. W pierwszym dniu po powrocie domu pojawił się problem z oddawaniem moczu, bardzo częste parcie naglące, trudności z rozpoczęciem mikcji, niewielka ilość wydalanego moczu. Upierdliwe było to w nocy, gdy musiałem co godzinę wstawać. Bałem się i nadal mam obawy, przed zatrzymaniem moczu, choć dzisiaj mogę powiedzieć, że bardzo powoli sytuacja się poprawia.
Dietę pozostawiam bez zmian jeszcze na kilka dni , więc na razie nie idę na całość by zrealizować zalecenia lekarzy z IO, ale też nie idę w kierunku diet formowych. Łykam przepisany antybiotyk pod osłoną probiotyku, żurawinę w tabletkach poleconą mi przez mojego urologa i pewien ogólnie wzmacniający suplement, znany, ale na forum nigdy nie wspominany, choćby ogródkami, tak aby nie wymieniać jego nazwy. Ja go kupuję dlatego, że wiele lat temu miałem szczęście poznać pewną panią specjalizującą się między innymi w geriatrii, która nad tym preparatem pracowała, a przy okazji wymyśliła też rewelacyjny składnik kosmetyków dla pań, które bardzo długo chcą wyglądać młodo.
No, ale odbiegłem od tematu. Na dzisiaj tyle, chyba za dużo :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 08 lis 2015, 22:01
autor: starys
kris1 pisze:
starys pisze:Cytuję z Karty informacyjnej leczenia w II Klinice IO w Gliwicach:
W trakcie aktualnego pobytu w dniu 05.22.2025 przeprowadzono I proces terapeutyczny brachyterapii HDR, izotopem Ir-192. Podano w obszarze gruczołu krokowego dawkę 11 Gy/g z planowanej dawki całkowitej 33 Gy. Przebieg leczenia niepowikłany. Włączono antybiotykoterapię – Cipronex.

Czy to oby na pewno o Tobie ;) ?
Niby drobiazg , ale jak zwykle (?) na znanych podwórkach
Życzę powodzenia w dalszym leczeniu.
Pozdrawiam.
kris.


Kris, ale dałem plamę :lol:
Dobrze, że to wychwyciłeś, już poprawiam,
Dzięki za życzenia, które z serdecznością odwzajemniam :)
starys

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 08 lis 2015, 22:35
autor: MAREK P.
Zaraz panowie to jest omen,
rok 2025 czyli 10 lat
:)
masz na luzie ,
jak tak na to patrzę
pozdr,M

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 09 lis 2015, 00:13
autor: armands
Starys świetny pamiętniko-instruktaż brachyterapi z pozycji pacjenta. Sam jestem autorem podobnej twórczości z pobytu w bydgoskim CO. Mój dotyczył prostatektomii.
Takie opisy dużo dają (kilku osobom się przydały) i szacun za wysiłek spisana tej relacji. Brawa za humor. Fajnie się to czyta.

pozdrawiam i życzę owocnych efektów brachy.
armands

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 09 lis 2015, 01:06
autor: RaKaR-szef forum
A, włożyli Ci lód w krocze? Mnie i owszem, wodę zamrożoną w płaskiej, plastikowej butelce, owiniętą w bandaż, czy tetrę. Jeszcze pamiętam, jak taję po znieczuleniu , i odczuwam, jakby mi ktoś kloca włożył pomiędzy uda. Dziwne, jak już masz czucie poniżej kolan, ale nie worka z klejnotami. To nie jest wina znieczulenia, a lodu, bo kołdra jest dodatkowym izolatorem.

Kiedy wracałem do domu (z C.O. w Warszawie), prosiłem o pampersa, bo to jednak 3-4 godziny powrotu, i głupio byłoby mieć spodnie mokre w kroczu.

Po wyjęciu cewnika z workiem, na początku zawsze będzie towarzyszył ból po oddawaniu moczu, częste puste parcia. Przejdzie.
Jak wyjaśnił mi znajomy urolog (był w St. Jabłonkach), w ogóle, jak się dłużej nosi cewnik, lepiej jest stosować korek, zamiast worka, bo po korku siusiamy niejako podobnie do naturalnego, i nie ma tego efektu bólowego.

Prośba - czy mógłbyś swojego brachy-terapeutę zapytać, czy po tych trzech zabiegach nie będziesz miał kłopotów z przeciekaniem? Jestem ciekawy, co Ci odpowie?

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 10 lis 2015, 09:19
autor: MAREK P.
armands pisze:Starys świetny pamiętniko-instruktaż brachyterapi z pozycji pacjenta. Sam jestem autorem podobnej twórczości z pobytu w bydgoskim CO. Mój dotyczył prostatektomii.
Takie opisy dużo dają (kilku osobom się przydały) i szacun za wysiłek spisana tej relacji. Brawa za humor. Fajnie się to czyta.

pozdrawiam i życzę owocnych efektów brachy.
armands



Starys masz nie do końca jeszcze odkryty talent :)
podpisuje się pod tym co napisał Armands
powinieneś założyć B L O G A :cool:
pozdr,M

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 10 lis 2015, 23:23
autor: starys
Armands, Marek
dzięki za miłe słowa :)
Już kiedyś na tym forum powiedziałem, że będę pisał nawet o drobiazgach, bo a nuż ktoś szuka takich informacji tak jak ja czasem szukam.
Bloga nie będę pisał bo:
- wolę czytać niż pisać
- jestem leniwy
- no i za bloga Nobla nie dostanę :lol:
Jeszcze raz wielkie dzięki !
Zdrówka :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 10 lis 2015, 23:26
autor: starys
rakar pisze:
Prośba - czy mógłbyś swojego brachy-terapeutę zapytać, czy po tych trzech zabiegach nie będziesz miał kłopotów z przeciekaniem? Jestem ciekawy, co Ci odpowie?

Drogi Rakarze,
twoje pytanie już przeniosłem do kajecika w którym zapisuję o czym mam rozmawiać w IO.
Serdeczności :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 17 lis 2015, 09:37
autor: starys
Dobiegają końca 2 tygodnie i pojutrze II proces HDR BT. Jak minął ten okres? Myślę, że w sumie nienajgorzej, bo nie wystąpiły żadne z dolegliwości wymienione w wypisie z kliniki. A teraz pokrótce:
Oddawanie moczu - brak krwi w moczu już po kilku godzinach od wyjęcia cewnika, po trzech dniach koniec kłopotów z rozpoczęciem mikcji i parciami naglącymi, całkowite trzymanie moczu. Wstawanie w nocy, tu dzieje się coś dziwnego, czego nie potrafię sobie wyjaśnić – przez większość nocy wstawałem 1, 2 razy, a niekiedy masakra 4 – 5 razy. Gdzie może być przyczyna? Proszę podpowiedzcie coś…

Wypróżnianie – po dwóch dniach od zabiegu zauważyłem, że klocek zmienia się w ołówek i pojawia się lekkie zaparcie. Czy to wynik napromieniowania czy skutek długotrwałego pobytu sondy w odbytnicy to tego nie wiem…
Tu bez problemu sobie poradziłem zażywając codziennie miareczkę ok. 30 ml laktulozy (śliwkowa całkiem nieźle smakuje) i 1 kuleczkę z simeticonem.

Dieta – tu idę w kierunku tej zalecanej przez IO, ale nie gwałtownie. By jej sprostać, to póki co, zwykłe mleko i sery twarde zastąpiłem produktami bez laktozy (prawdę mówiąc mleko z laktozą powinienem odstawić już jakieś 2 lata temu), pozostałe przetwory mleczne jadam jak zwykle. Poza tym mój jadłospis się nie zmienił, jem to co lubię. Z rad formowych - odstawiłem warzywa kapustne, strączkowe oraz przetwory warzywne z octem i kiszonki. Nie stanowi to dla mnie jakiejś dietetycznej udręki, bo i tak specjalnie się nimi nie zajadałem. Moja waga ani drgnęła – 71kg (+/- 0,5 kg)

Pojadę do Gliwic już bez tak dużego stresu jaki towarzyszył mi poprzednio, ale na pewno jakiś tam będzie. Będzie też przekonanie, że wszystko przebiegnie dobrze.

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 19 lis 2015, 08:55
autor: piowoj
starys pisze: Wstawanie w nocy, tu dzieje się coś dziwnego, czego nie potrafię sobie wyjaśnić – przez większość nocy wstawałem 1, 2 razy, a niekiedy masakra 4 – 5 razy. Gdzie może być przyczyna? Proszę podpowiedzcie coś…

Ja w czasie naświetlań też mam podobny problem z oddawaniem moczu tzw suche parcia i częste oddawanie moczu. Lekarz powiedział że jest to odczyn popromienny i tak bywa. Każde podanie leków wiąże się z jakimś negatywnym skutkiem zdrowotnym. Mnie w celu złagodzenia objawów przepisał furagine i nospę , kolejnym lekiem w dalszej kolejności może być palin. Natomiast doktor raczej zaleca w celu łagodzenia objawów bardziej naturalne sposoby. Siemię lniane, sok z Żurawiny, czy ekstrakt z szyszek chmielowych :) ( ale nie tych w płynie ;) )
Ale to w trakcie standardowej radioterapii.

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 20 lis 2015, 21:23
autor: starys
Piowoj,
piękne dzięki za podpowiedź :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 20 lis 2015, 21:28
autor: starys
IO Gliwice, II proces HDR BT
Przebieg obecnego pobytu i leczenia w II Klinice IO w Gliwicach to kalka z poprzedniego z dnia 05.11.2015.

Cytuję z Karty informacyjnej leczenia w II Klinice IO w Gliwicach:
„W trakcie aktualnego pobytu w dniu 19.11.2015 przeprowadzono II proces terapeutyczny brachyterapii HDR, izotopem Ir-192. Podano w obszarze gruczołu krokowego dawkę 11 Gy/g z planowanej dawki całkowitej 33 Gy.
Przebieg leczenia niepowikłany.
Antybiotykoterapia – Cipronex.

Zalecenia:
(...)
1. Prosimy o zgłoszenie się do IO w dniu 02.12.2015 celem kontynuacji leczenia.
2. W przypadku wystąpienia silnych bólów w podbrzuszu, zatrzymania moczu lub gorączki należy się pilnie zgłosić do lekarza w miejscu zamieszkania.
3. Wskazane żywienie wysokokaloryczne, bogato białkowe, prowadzenie oszczędzającego trybu życia, unikanie narażenia na infekcje.
Epikryza:

(...)Pacjenta w stanie ogólnym dobrym, wypisano z Kliniki z zaleceniami jw.”

Ogólnie czuję się znacznie lepiej niż po pierwszym zabiegu, co nie znaczy, że uprzednio czułem się bardzo źle.
Kilkoma spostrzeżeniami i ciekawostkami podzielę się w najbliższym czasie.

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 20 lis 2015, 22:50
autor: MAREK P.
Witaj Starys,
super że masz za sobą udaną II brach.
i czujesz się dobrze ;)

pzdr,M

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 25 lis 2015, 19:47
autor: starys
Dzięki Marku ,
serdeczności :)

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 25 lis 2015, 19:56
autor: starys
Mija właśnie tydzień od drugiego zabiegu monoterapii HDR BT. Czuję się dobrze, no może poza wyjątkiem, że dokucza mi zalecany oszczędzający tryb życia. Odczyn popromienny to jedynie lekkie szczypanie przy ujściu cewki moczowej. I oby tak dalej.

Wspomniałem, że ten drugi zabieg zniosłem znacznie lepiej niż pierwszy, a sądzę że dlatego, iż posiadłem już wiedzę jak to będzie przebiegać. Przy pierwszym zabiegu był gigantyczny stres i dyskomfort, a to po raz pierwszy założony cewnik, a to, że zabieg jest robiony w tak intymnym miejscu, no i sam bunkier operacyjny rodem z kosmosu. Drugiego zabiegu już nie przespałem, sedacja była, ale nie głęboka. Miło było nie spać, bo poznałem zespół lekarzy, fizyków i pielęgniarek, którzy nade mną i dla mnie pracowali – najzwyczajniej każdy się przedstawił. Była chwila czasu do sympatycznych, lekkich rozmów, a potem już ich tylko podglądałem mimo zasłoniętej kurtyny, lampa na suficie mi w tym pomagała :). Przed cewnikowaniem pożaliłem się urologowi, że poprzedni cewnik czułem jak patyk włożony do cewki moczowej, roześmiał się i już. Ale później, gdy minęło znieczulenie, odczułem jakby cewnik był trochę inny i chyba ciut mniejszy, a może to tylko złudzenie? No i mocz nie był jak poprzednio mocno herbaciany, ale żółty i przejrzysty – wina cewnika? Nie wiem. (Do cewnika jeszcze wrócę).

Rakar, miałem okazję zapytać o przeciekanie po brachyterapii i tu odpowiedź dwóch lekarzy urologa i radio (ale zapytanych oddzielnie) była podobna – zdarzają się takie przypadki, ale bardzo sporadycznie i tylko u pacjentów, którzy przed brachy mieli robione jakieś zabiegi na prostacie czy układzie moczowym.

Teraz z innej beczki.
Przyjęcia do II Kliniki odbywają się najpierw w Gabinecie przyjęć II kliniki, a dopiero potem przez szpitalną Izbę Przyjęć. Może kogoś zaskoczyć, że przed Gabinetem czeka tłum ludzi, ale dzieje się to z dwóch powodów. Po pierwsze - połowa, a może nawet i więcej z oczekujących to osoby wspierające, które zajmują krzesełka i naprawdę chorzy nie mają niekiedy gdzie usiąść. Po drugie - każdego pacjenta przyjmuje do kliniki jego lekarz prowadzący i uważam, że ma to głęboki sens. Ale nie znaczy to, że w Gabinecie przyjęć czeka kilku lekarzy na swoich pacjentów, którzy w danym dniu mają się zgłosić, jest odwrotnie – centralna rejestracja najpierw musi dostarczyć dokumenty, a potem dopiero powiadamia odpowiedniego lekarza, stąd to czekanie. Ja nie narzekam, mając zero problemów z nawiązywaniem rozmów czas mija szybko.

Mając już za sobą wiele wizyt w IO to jak na razie nie mam się do czego przyczepić. Raczej chyba jest odwrotnie, bo albo narzekam, że cewnik mi przeszkadza, albo że jestem głodny, albo że muszę leżeć plackiem ileś tam godzin po zabiegu. Reakcja lekarzy i pielęgniarek jest przyjazna dla pacjenta. Gdy w trakcie przyjęcia pytam mojego prowadzącego czy tak długo muszę być z cewnikiem który mi przeszkadza, ten odpowiada, że taka jest procedura, ale na drugi dzień po zabiegu postara się z samego rana przyjść do mnie, ocenić mocz i jeśli będzie OK. to natychmiast poleci cewnik usunąć. I tak też było, o 7.30 byłem już bez cewnika.
Inna sytuacja. Jest pora kolacji w dniu zabiegu, nadal mam leżeć płasko i jestem głodny. Przynoszą kolację, która mi się w tym dniu nie należy, a pielęgniarka sama robi mi kanapki byle bym tylko się nie podnosił.
W tym samym dniu, a raczej już wieczór, proszę inną już pielęgniarkę o usunięcie wenflonu, bo mi przeszkadza w spaniu jako że śpię z dłonią pod policzkiem. I znów słyszę, że takie są procedury, a wenflon musi być na wypadek gdyby trzeba by było mi podać środek przeciw bólowy. Jednak pielęgniarka dzwoni do lekarza dyżurnego i wenflon zostaje usunięty.
Z mojej relacji możecie wysnuć wniosek, że jestem wyjątkowo upierdliwym pacjentem, ale takim nie jestem :). Tak mi się wydaje...

Re: Kości zostały rzucone - HDR BT

Nieprzeczytany post: 26 lis 2015, 02:09
autor: RaKaR-szef forum
starys pisze:Rakar, miałem okazję zapytać o przeciekanie po brachyterapii i tu odpowiedź dwóch lekarzy urologa i radio (ale zapytanych oddzielnie) była podobna – zdarzają się takie przypadki, ale bardzo sporadycznie i tylko u pacjentów, którzy przed brachy mieli robione jakieś zabiegi na prostacie czy układzie moczowym.

To pytanie jest z tych podstawowych, które zadaje się specjaliście przed jakimkolwiek zabiegiem na układzie moczowo-płciowym. Dla mnie ważne. Dlaczego? Ponieważ po BT przeciekanie stało się normalką.

Właściwie kłopoty zaczęły się po RT, nie tyle przeciekanie, co częstomocz.

BT miałem wykonaną w warszawskim C.O., oczywiście w 3 frakcjach razem 30 Gy (RT 74 Gy + BT 30 Gy = 104 Gy). Przed II zabiegiem stałem przy dyżurce i przyglądałem się rycinie przedstawiającej nakłuwanie stercza. Akurat przechodził mój brachyterapeuta, więc zapytałem go, czy obraz na afiszu prawidłowo przedstawia umieszczanie igieł w gruczole. Odpowiedział, że tak można powiedzieć. Dodałem drugie pytanie, czy w takim razie używając tych igieł żeby dobrze wprowadzić izotopy, można ominąć cewkę moczową, czy nie zostanie ona nakłuta? Odpowiedział, noooooo, może się tak zdarzyć.

Zdarzyło się, bo od tamtego czasu używałem podkładek, szczególnie poza miejscem zamieszkania, a do chaty wracałem w pampersach. Tak było w 2013 roku. Jednak najgorsze przyszło 16 kwietnia br., kiedy zatrzymał mi się mocz, bo zaczęły się uwalniać stare, zapieczone tkanki, czasami czerwone, raczej różowe, czyli żywe, a także biały nalot, jak opadłe wapno.

Taki był powód - prośba mojego pytania.

Taka to судьба моя.

U mnie tak wyszło, co nie znaczy, że u Ciebie tak będzie, bo nie ma dwóch takich samych organizmów.

Życzę Ci, żebyś nie miał podobnych problemów, jak ja.

Pozdrawiam